Electronic Arts podzieliło się kilkoma szczegółami na temat najnowszej odsłony Skate. Najważniejszym z nich jest fakt, że tytuł zostanie wydany w formie free-to-play. Znając realia branży oraz zapędy tego wydawcy, nie jest to dobra wiadomość.
Nadzieja umiera ostatnia
Darmowa gra-usługa – tak deweloperzy z Full Circle określili nowe Skate, czyli spadkobiercę serii znanej z konsol Xbox 360 oraz PlayStation 3, mającej swoje początki w jeszcze 2007 roku. Była to niemała rewolucja w świecie gier o jeździe na deskorolce. Po latach zręcznościowych pozycji, sygnowanych marką Tony Hawk’s Pro Skater, gra od Electronic Arts prezentowała bardziej symulacyjne podejście do jazdy na desce. A tymczasem, nowy Skate będzie dostępny na komputerach PC, a także konsolach PlayStation i Xbox – zarówno tych starej, jak i nowej generacji.
Sterowanie oparte o kontrolę dwóch gałek oraz zaawansowana fizyka w serii Skate sprawiały, że gry od studia Neversoft z miejsca stały się nieco archaiczne, bardziej przynależące do sekcji klasycznych gier automatowych, aniżeli nowoczesnych wydań. Od wydania Skate 3 (2010) fani błagali o więcej i nareszcie się doczekają nowej gry, choć chyba nie w takiej formie jakby sobie tego życzyli.
Najbardziej niepokoją mikropłatności. Tytuł jest darmowy, więc jakoś musi na siebie zarobić. Autorzy zapewniają, że nie znajdziemy żadnych mechanik pay-to-win. Zakupy mają więc oprzeć się na opcjach kosmetycznych i zwiększających wygodę. Nowe ciuszki i deski to jedno, lecz łatwo wyobrazić sobie specjalny battle-pass z limitowanymi przedmiotami, który zamieni przyjemność robienia tricków w codzienną grę-pracę.
Skate maleje w oczach graczy
Przyznam szczerze, że jestem w stanie zrozumieć rozgoryczenie graczy tym ogłoszeniem. Skate to seria wysokobudżetowych gier, które zawsze wychodziły w pełnej cenie. Komunikat o darmowości oraz modelu live-service sprawia, iż na naszych oczach rysuje się obraz produkcji taniej i niedopieczonej. Trudno sobie wyobrazić, że nowy Skate otrzyma w pełni rozbudowaną kampanię dla pojedynczego gracza, bo przecież to społecznościowy aspekt zabawy ma być jej rdzeniem.
Z drugiej strony jednak, Apex Legends istnieje i ma się dobrze. Tytuł osiąga kolejne szczyty popularności, niedawno trafił też na urządzenia mobilne. W związku z tą produkcją nie wybuchają żadne skandale, co oznacza iż jej monetyzacja jest dość rozsądnie wyważona. Kto wie – może jest to niepowtarzalna szansa dla marki Skate? W końcu gdy tytuł będzie darmowy, sięgnie po niego znacznie więcej osób niż ta garstka fanów, gotowa wydać 339 złotych w dniu premiery.
Przypomina mi się również przypadek Riders Republic. Pamiętacie ten tytuł traktujący o sportach ekstremalnych, będący dziwnym mariażem Steep oraz The Crew? Oczywiście, że nie – Ubisoft wydał go w pełnej cenie i zapchał mikropłatnościami jak tylko się dało. Ja po recenzji nie wróciłem do tej pozycji. Mało tego, wierzę iż francuski wydawca niedługo pójdzie po rozum do głowy i udostępni tytuł bezpłatnie, licząc na dodatkowe wpływy z transakcji w grze.
Jak będzie jednak z losem Skate? Tytuł jest ciągle we wczesnych fazach rozwoju, więc przekonamy się najpewniej pod koniec przyszłego roku.