Sharp Aquos Zero 2 to jeden z wielu przedstawicieli tak zwanych smartfonów gamingowych. Co prawda jest to segment, którego istnienia nie za bardzo rozumiem, ale teraz porozmawiamy sobie o tym, jaką górę grosza trzeba wydać za kieszonsolkę z Androidem od Sharpa.
Częstotliwość odświeżania ekranu to jedna z nielicznych rzeczy, w których producenci smartfonów chętnie teraz rywalizują. Na nieszczęście mobilnych graczy, nie jest to niestety licytacja na jak najniższą cenę urządzeń, czego dowodem jest zaprezentowany w ubiegłym roku Sharp Aquos Zero 2, który teraz zyskał europejską wycenę.
Sharp Aquos Zero 2 w Europie
240-hercowy, 6,4-calowy wyświetlacz OLED na pewno jest czymś wyjątkowym wśród smartfonów. Podczas gdy większość urządzeń konkurencji odświeża obraz z częstotliwością 90 lub 120 Hz, Sharp mierzy jeszcze wyżej. Aquos Zero 2 „mruga” do użytkownika 240 razy na sekundę, co przynajmniej na papierze robi niezłe wrażenie.
Kryje się za tym jednak pewna sztuczka – choć ekran odświeżany jest rzeczywiście w 240 Hz, to co druga wyświetlana klatka jest… czarna. Podobno zmniejsza to powidoki i zapewnia lepsze doznania podczas grania.
Oprócz tego, specyfikacja smartfona to raczej typowy zestaw podzespołów, w tym:
- procesor Qualcomm Snapdragon 855
- 8 GB RAM
- 256 GB wbudowanej pamięci
- czytnik linii papilarnych schowany pod ekranem
- podwójny aparat główny:
– 12 Mpix (f/1.7)
– 20 Mpix (f/2.4) - przedni aparat 8 Mpix (f/2.4)
- wodoszczelność (IP65/IP68)
- bateria 3130 mAh
Zwłaszcza pojemność baterii pozostawia pewien niesmak. Urządzenie, które na pewno będzie potrzebowało sporo energii do zasilenia ekranu o takiej częstotliwości odświeżania, raczej nie da odpocząć akumulatorowi.
Sharp Aquos Zero 2 wyceniony został na 670 euro. Pytanie, czy to nie za dużo, jak na ubiegłorocznego flagowca z nieco przyciasną baterią?