Jeśli uważnie śledzicie Tabletowo, to na pewno wiecie, że Sennheiser PXC 550 to jedne z moich ulubionych słuchawek bezprzewodowych dostępnych na rynku. Kiedy dowiedziałem się, że producent zaprezentował na targach IFA 2019 drugą rewizję tego modelu, nie mogłem odpuścić przejścia się tam i sprawdzenia, jakie robi wrażenie. Jakie usprawnienia względem poprzedników wprowadziły słuchawki Sennheiser PXC 550-II?
Sennheiser PXC 550-II zostały udoskonalone raczej ze strony technologicznej, a nie konstrukcyjnej. Słuchawki wyglądają niemal tak samo, choć wzbogacono je o czerń kosztem odjęcia srebrnych akcentów – a dokładniej rzecz ujmując, element ten nadal połyskuje, ale jest znacznie ciemniejszy. Przyznam szczerze, że choć bardzo odpowiadało mi wzornictwo oferowane przez pierwowzór, to ta wersja podoba mi się jeszcze bardziej.
Jeśli chodzi zaś o technikalia, to Sennheiser PXC 550-II zostały wzbogacono o Bluetooth w wersji 5.0 (wcześniej było to 4.2) i obsługę kodeków AAC AptX i APtX LL (oczywiście nie „usuwając” SBC). Przyznam szczerze, że nie jestem w stanie porównać do siebie ani brzmienia, ani aktywnej redukcji szumów oferowanej przez obie wersje – po pierwsze dlatego, że na IFA 2019 panuje raczej spory, specyficzny hałas i nie miałbym wiernego punktu odniesienia, a po drugie… ze względu na powyższe trudno w pełni oddać się odsłuchowi. Pierwsze odczucia jednak nie pozostawiają wątpliwości – redukcja hałasów stoi na bardzo wysokim poziomie, a słuchawki sprawiły wrażenie, jakby grały dokładnie tak, jak wyglądają – ciemno. Warto nadmienić jednak, że oprogramowanie zostało wzbogacone o technologię Anti-Wind ANC, która – jak sama nazwa wskazuje – pełni rolę adaptacyjną dla aktywnej redukcji szumów regulując jej działanie tak, aby wiatr nie zakłócał nam przyjemności ze słuchania muzyki. Niemniej, PXC 550-II zrobiły na mnie bardzo dobrze wrażenie i czuć, że producent postawił na trochę postępu. Szkoda tylko, że nowa, zaprezentowana we wrześniu 2019 roku wersja bardzo drogich słuchawek nadal jest wyposażona w gniazdo microUSB, a nie USB typu C. Naprawdę, Sennheiser!? (psst! mam nadzieję, że zrozumieliście dwuznaczność tytułu ;))
W drugiej rewizji modelu nie zmienił się sposób sterowania słuchawkami, ale dodano do niego coś jeszcze. Wystarczy jedno kliknięcie, aby wywołać asystenta głosowego – w zależności od naszych preferencji będzie to Siri, Asystent Google lub Alexa, a służyć do tego ma dedykowany przycisk. Na samym końcu dodajmy jeszcze, że w celu zapewnienia wysokiej jakości rozmów, PXC 550-II (podobnie jak „jedynki”) zostały wyposażone w potrójny mikrofon i jestem przekonany, że ten poradzi sobie wystarczająco z komendami, jakie wydamy naszemu asystentowi. Deklarowany czas pracy tego modelu nie zmienił się względem poprzednika i wynosi 30 godzin, jednak nieco zmienia się cena, jaką przyjdzie nam za PXC 550 zapłacić. O tyle, o ile pierwszą wersję da się kupić teraz za 1064 złotych, tak rewizja – Sennheiser PXC 550-II – została wyceniona na 1499 złotych i trafi do sprzedaży już w październiku. Nasuwają się dwa pytania – po pierwsze, czy „dwójce” uda się wyprzeć nadal/jeszcze dostepną jedynkę, mimo większej ceny. A po drugie – czy drobne udoskonalenia sprawią, że Sennheiser PXC 550-II podbiją rynek i godnie podejmą pojedynek z Bose QC35-II i Sony WH-1000XM3? To pokaże czas.
Na samym końcu warto nadmienić, że oprócz słuchawek Sennheiser PXC 550-II, producent zdecydował się także na odświeżenie serii Momentum (recenzowaliśmy dla Was zarówno modele Momentum M2 AEBT, jak i Momentum M2 OEBT), a więc na stanowisku można było przyjrzeć się także modelowi lokowanemu jako Sennheiser Momentum Wireless. Oprócz tego, mocno promowany był model, o którym nie trzeba mówić nic nowego – Sennheiser Momentum True Wireless, które testowałem dla Was jakiś czas temu. Swoją drogą, nazewnictwo tej serii jest całkiem skomplikowane w swojej prostocie ;).
Polecamy również:
Recenzja Sennheiser PXC 550 Wireless – pierwszy punkt na liście Ekwipunku Dźwiganego Codziennie
źródło: Sennheiser, własne