Spadające ceny pamięci flash zrobiły małą rewolucję na rynku dysków zewnętrznych pracujących na USB. Nie brak wciąż urządzeń mechanicznych, lecz coraz częściej sięgamy po nieco droższe, lecz znacznie wydajniejsze dyski SSD. Do testów otrzymałem model Seagate Barracuda Fast SSD, pracujący w oparciu o port USB-C. Poniżej zaś moje wrażenia z użytkowania.
Dysku zewnętrznego opisanie
Seagate Barracuda Fast SSD pakowany jest w niewielkie opakowanie w kolorze czarno-zielonym, bardzo podobne do tych, które kryją dyski o klasycznej konstrukcji. Zawartość jednak różni się dość znacznie: dysk jest cieńszy, wyraźnie mniejszy (94 mm x 79 mm x 9 mm). Obudowa jest wykonana w większości z plastiku, tylko na górze znajduje się metalowa płytka z napisem Seagate. Jedna jej krawędź kryje diodę wskazującą na pracę urządzenia, a całość służy między innymi do rozproszenia ciepła. Na jednej z krótszych krawędzi umieszczone jest gniazdo USB-C – w zestawie są także dwa kable do podłączania, obustronny USB-C oraz USB-C ⇔ USB-A.
Parametry
Seagate niestety nie rozpieszcza bogactwem danych na temat swojego produktu. Wiadomo jedynie, że:
- dostępne pojemności to 500 GB, 1 TB oraz 2 TB,
- deklarowana prędkość transmisji wynosi 540 MiB/s,
- gwarancja na dysk wynosi 3 lata,
- rozmiary wynoszą 94 mm x 79 mm x 9 mm,
- do podłączenia dysku służy złącze USB-C.
Nie wiadomo, jaki rodzaj pamięci został użyty oraz jaki jest deklarowany MTBF. A cena? Model 1 TB można kupić za ~639 zł.
Wydajność – dysk pusty
Jako platforma testowa posłużył (jak zwykle) komputer zbudowany w oparciu o procesor Intel i5-6600K, pracujący z zegarami nominalnymi, płytę główną MSI Z170A Gaming M5, 16 GB pamięci HyperX 2400 MHz i kartę graficzną Radeon RX480. Całość pracuje pod kontrolą systemu Windows 10 Pro 1909.
Do badań wykorzystałem programy CrystalDiskMark 7.0.0, ATTO Disk Benchmark 4.0.1.0f1 oraz AS SSD Benchmark 2.0.6821. Testy kopiowania były przeprowadzane między dyskami: za napęd źródłowy posłużył posiadany przeze mnie Crucial MX500 o pojemności 512 GB. Kopiowałem z niego katalog z grą Wiedźmin 3 GOTY, składający się z mieszanki 2 378 plików o łącznym rozmiarze 44,8 GiB, plik wideo MP4 o rozmiarze 20 GiB oraz plik ISO o rozmiarze 75,7 GiB.
Podczas pierwszego testu dysk startował jako pusty i był zapełniany kolejnymi plikami. Druga tura testów wykonana była przy dysku zapełnionym w ~95 %. Dysk zewnętrzny nie pozwalał na manualne wywołanie procedury TRIM pomiędzy testami.
Test CrystalDiskMark wykazał niemal wzorcową wydajność dysku. Odczyt przewyższał nawet nieco deklaracje Seagate, zapisy były minimalnie niższe. Jedynie przy losowym odczycie i zapisie krótkich bloków danych z użyciem jednego wątku i krótkiej kolejki wydajność była słaba, lecz nie jest to żadną niespodzianką – w tych warunkach zawodzą nawet najwydajniejsze dyski NVMe.
Identyczny wniosek nasuwa się po teście ATTO Disk Benchmark – transfery osiągają wysoką wydajność już dla bloków 16 KiB i są niezwykle stabilne utrzymywane również dla bloków o większej wielkości. Zmierzona maksymalna ilość IOPS wynosiła 36660 operacji we/wy na sekundę przy głębokości kolejki 4.
Wyniki testów programem AS SSD Benchmark nieco bardziej odbiegają od deklaracji, lecz wciąż są bardzo dobre. Zwraca jedynie uwagę wzrost IOPS aż do 1720070 operacji zapisu na sekundę – jest to zapewne w równej mierze wynik zastosowanej w teście długiej kolejki, jak i buforowania, gdyż zmierzony przy tym zapis wyraźnie przewyższa nie tylko maksimum deklarowane przez producenta, ale także teoretyczną wydajność portu SATA 3. Dla porządku jeszcze test kopiowania oraz test kompresji.
Oba nie budzą żadnych wątpliwości.
Na zakończenie oczywiście czas na testy rzeczywistego transferu plików – obnażają one bezlitośnie wszelkiego rodzaju sztuczki mające podnieść wydajność urządzeń zbudowanych w oparciu o budżetowe pamięci, takich jak choćby wewnętrzny Apacer AS350 Panther.
Na szczęście podczas kopiowania nie wystąpiły żadne fenomeny.
Zmierzone transfery wyniosły:
- Wiedźmin 3: 159 sekund, ~288,6 MiB/s,
- MP4: 53 sekundy, ~387 MiB/s,
- ISO: 197 sekund, ~393 MiB/s.
Jak widać powyżej, dysk przy dużych plikach z żelazną konsekwencją utrzymuje podczas kopiowania stały transfer w okolicach ~400 MiB/s. Duża liczba małych plików wpływa na średnią prędkość, ale ogólnie jest także bardzo dobrze. Skąd jednak różnica w wydajności podawanej przez programy testowe i przy kopiowaniu?
Kluczowy wydaje się być odczyt z dysku źródłowego (programy testowe „tworzą” dane podczas testów), jednak użycie szybszego dysku NVMe jako źródła nie przełożyło się w żaden sposób na wyniki Seagate.
Wydajność – dysk zapełniony
W drugiej części testów dysk zapełniłem do poziomu ~96 % i zacząłem ostatni cykl pomiarów.
Pomimo mocnego zapełnienia dysku pomiar CDM dał wyniki niemal identyczne z uzyskanymi przy dysku pustym. Różnice są tak nieznaczne, że większy bywa błąd pomiarowy.
Niewrażliwość na zapełnienie potwierdza także w całej rozciągłości test ATTO. Wydajność jest bardzo dobra, a minimalnie niższy wynik dla bloku 4 MiB jest spowodowany… aktywacją Facebook Messengera podczas testu.
AS SSD Benchmark – żadnych niespodzianek, wydajność jest na tym samym poziomie, co przy dysku pustym.
Test kopiowania i kompresji – bez zarzutów. Najbardziej niezwykle wypadł jednak test kopiowania przygotowanych przeze mnie plików. Pomiary czasu transferu wykonane przy zapełnionym dysku zgadzają się CO DO SEKUNDY z tymi wykonanymi dla dysku pustego. Daje to oczywiście identyczną średnią prędkość kopiowania.
- Wiedźmin 3: 159 sekund, ~288,6 MiB/s,
- MP4: 53 sekundy, ~387 MiB/s,
- ISO: 197 sekund, ~393 MiB/s.
Podsumowanie
Dysk Seagate Barracuda FastSSD na pewno nie jest dyskiem, który powali użytkownika swoją wydajnością, Stoi ona na dobrym poziomie, lecz ewidentnie jest odziedziczona po urządzeniach SATA, a nie NVMe. W efekcie na rynku nie brak modeli droższych i szybszych. Ale dysk Seagate to urządzenie bardzo przewidywalne. Wszystkie wyniki testów są do bólu powtarzalne, w każdych warunkach i właściwie niezależnie od zadania. Ta sekundowa powtarzalność pomiarów robi bodaj większe wrażenie niż ich wysokość.
Do tego urządzenie ma niezłą estetykę i jest całkiem poręczne – zupełnie nieźle mieści się w kieszeni. Wady? Właściwie brak, chyba, że za wadę uznamy skrytość producenta, jeśli chodzi o podawanie MTBF.