Samsunga spokojnie można nazwać „królem ekranów OLED”. Koreańczycy aktualnie kontrolują około 95% tego rynku, dzięki czemu do ich kasy płynie naprawdę szeroki strumień gotówki. Wkrótce zasilą go również pieniądze od Apple, ponieważ południowokoreański koncern może mieć wyłączność na produkcję wyświetlaczy OLED do iPhone’a 8 oraz iPhone’ów, zaprezentowanych również w 2018 roku.
Nie oznacza to jednak, że Amerykanie tak kochają Koreańczyków, że nie chcą obdzielić swoimi pieniędzmi nikogo innego. Wręcz przeciwnie. Apple jest bardzo ostrożne i zapobiegawcze, dlatego dywersyfikuje łańcuch dostaw i polega na co najmniej dwóch kontrahentach w każdej dziedzinie.
W przypadku ekranów OLED nie jest to jednak tak proste. Samsung, jako jedyny producent na świecie, jest w stanie zaspokoić potrzeby Apple w kwestii tego typu wyświetlaczy, ponieważ – jak zostało wspomniane – kontroluje około 95% tego rynku.
Co prawda konkurencja (m.in. LG i Japan Display Inc.) inwestują ogromne kwoty w fabryki, w których wytwarzane mają być ekrany OLED, jednak modernizacja jest czasochłonna, a Apple będzie potrzebowało kilkadziesiąt milionów wyświetlaczy (a dokładniej 70 milionów) już w połowie przyszłego roku. W dodatku sam Samsung także nie szczędzi pieniędzy, ba, jego inwestycje w linie produkcyjne przewyższają nawet wydatki wszystkich rywali razem wziętych (jest to bowiem kwota rzędu równowartości 12,64 miliardów dolarów).
Szacuje się, że „monopol” Samsunga na produkcję ekranów OLED dla Apple potrwa co najmniej dwa lata. W 2017 roku zobaczymy tylko jeden model z takim wyświetlaczem. Koncern z Cupertino całkowicie „przestawi” się na nowy rodzaj paneli dopiero w 2018 roku. Koreańczycy będą więc mieli pełne ręce roboty i dlatego nie powinny nikogo dziwić, że zainwestują w swoje fabryki kilkanaście miliardów dolarów.
Źródło: Business Korea