Nie sposób nie zauważyć, że składane smartfony cieszą się coraz większą popularnością. Samsung ma w tym ogromny – największy udział, bo najaktywniej przyczynia się do rozwoju tego rodzaju urządzeń. Co więcej, producent jest przekonany, że konstrukcje te mają przed sobą świetlaną przyszłość. Brzmi to realnie, ale jednocześnie nie sposób mieć co do tego 100% pewność.
Samsung wierzy, że składane smartfony będą sprzedawać się tylko lepiej
Jesteśmy świeżo po premierze Galaxy Z Flip 4 i Galaxy Z Fold 4. Trudno powiedzieć, że smartfony wywołały efekt wow, ale trzeba przyznać, że są udaną ewolucją względem swoich bezpośrednich poprzedników. Szczególnie duże oczekiwania mamy wobec Galaxy Z Flip 4, który został wyposażony w akumulator o znacznie większej pojemności (3700 mAh vs 3300 mAh), więc teoretycznie powinien zapewnić zauważalnie dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu niż Galaxy Z Flip 3. Tym bardziej, że producent zastosował w nim (podobno bardzo udany, tj. efektywnie zarządzający poborem prądu) procesor Qualcomm Snapdragon 8+ Gen 1.
Na weryfikację oczekiwań przyjdzie jednak czas. My nie omieszkamy tego zrobić – możemy Wam zdradzić, że mamy już nowe składane Galaxy i zaczynamy je dla Was testować, więc wypatrujcie ich recenzji na Tabletowo w najbliższym czasie. Tymczasem Samsung wieszczy świetlaną przyszłość smartfonom z serii Galaxy Z. Podczas konferencji prasowej w Nowym Jorku Roh Tae-moon, szef działu MX Business w Samsung Electronics, odpowiedzialnego m.in. za urządzenia mobilne i wearables, powiedział, że do 2025 roku dostawy składanych produktów będą odpowiadały za ponad połowę całkowitych dostaw smartfonów premium.
Samsung zdaje się więc spodziewać, że składane smartfony będą sprzedawały się lepiej niż modele o klasycznej, jednobryłowej budowie. Według źródeł z branży, producent zamierza dostarczyć na rynek nawet 15 mln egzemplarzy Galaxy Z Flip 4 i Galaxy Z Fold 4, ale w przyszłym roku już „tylko” 10 mln sztuk Galaxy Z Flip 5 i Galaxy Z Fold 5, z uwagi na niepewną sytuację – Koreańczycy podobno obawiają się zmniejszonego popytu na urządzenia elektroniczne, na co wpływ mają mieć m.in. inflacja.
Z kolei do końca 2021 roku Samsung dostarczył na rynek w sumie 7,1 mln egzemplarzy Galaxy Z Fold 3 i Galaxy Z Flip 3, z czego aż 4,6 mln (~65%) stanowił model z klapką. Jednocześnie składane urządzenie stanowiły jedynie 2,6% wszystkich smartfonów, które Koreańczycy dostarczyli do dystrybutorów do końca ubiegłego roku – a było ich 271,5 mln.
Składane smartfony mogą mieć świetlaną przyszłość, ale Samsung może być zbyt dużym optymistą
Nie ulega wątpliwości, że składane smartfony robią wrażenie. W większości przypadków na tym jednak się kończy, ponieważ ich ceny są tak wysokie, że tylko mały procent klientów stać na ich zakup. Samsung raz za razem organizuje więc promocje, aby mogło kupić je jak najwięcej osób – a raz się zdarzyło, że Galaxy Z Flip 3 można było mieć za mniej niż 3000 złotych, podczas gdy na start kosztował 4799 złotych!
Patrząc przez pryzmat obecnej oferty Samsunga, optymizm wydaje się jednak wręcz naiwny. Galaxy Z Flip należy bowiem uznawać za alternatywę dla Galaxy S i Galaxy S+, natomiast w przypadku Galaxy S Ultra jest to Galaxy Z Fold (z uwagi na obsługę rysika). I tutaj zaczynają się schody, gdyż cena Galaxy S22 zaczynała się od 3999 złotych, a Galaxy Z Flip 5 kosztuje od 5149 złotych. Różnica między ceną początkową Galaxy S22+ (3999 złotych) jest już mniejsza – wynosi 150 złotych, więc można powiedzieć, że jest to zaakceptowania.
Jeśli jednak spojrzymy na cenę Galaxy S22 Ultra i Galaxy Z Fold 5, to dzieli je przepaść, ponieważ ten pierwszy kosztował w Polsce na start od 5899 złotych, a drugi od 8399 złotych. Różnica wynosi więc aż 2500 złotych, a w tym momencie trudno powiedzieć, żeby Galaxy Z Fold 5 był godną alternatywą dla Galaxy S Ultra. Z prostego powodu – wciąż nie ma miejsca w obudowie na rysik, mimo że Samsung zapewnił wsparcie dla niego już w drugiej generacji Galaxy Z Fold z rzędu.
Cena jest jednak jak wagon – można ją zmienić. Jak bowiem zostało wspomniane, producent (lub ktoś inny w jego imieniu) organizuje multum promocji, dzięki którym można kupić high-endy południowokoreańskiej marki taniej. Najczęściej to niezbyt lubiane przez klientów akcje ze zwrotami pieniędzy po zakupie na konto lub w gotówce, ale trzeba odnotować, że się pojawiają i pozwalają odzyskać kilkaset złotych, a czasami nawet ponad tysiąc (miało to miejsce na przykład w przypadku Galaxy Z Fold 3).
Jest jeszcze jeden, może nawet większy problem
O ile promocje mogą zachęcić jakąś część klientów do zakupu Galaxy Z, o tyle zdecydowanie większą powstrzymuje przed tym obawa o trwałość konstrukcji. Sam producent deklaruje, że jego składaki wytrzymają nawet 200000 złożeń i rozłożeń. Niedawno nasz Kolega po fachu, Kuba Klawiter, przeprowadził test, który wykazał, że Galaxy Z Flip 3 przetrwa znacznie więcej, ale to wciąż nie przekonuje klientów.
W obu przypadkach trudno bowiem mówić o „codziennym użytkowaniu”, a jego skutki są nieprzewidywalne. Co prawda Samsung zadbał o wodoszczelność, ale składane konstrukcje wciąż są podatne na wnikanie kurzu, co może być brzemienne w skutkach, nawet jeśli zawiasy projektowane są tak, aby to uniemożliwić. Brak oficjalnego certyfikatu jest jednak dowodem na to, że producent nie daje żadnej gwarancji pyłoszczelności.
Wiele emocji wzbudza również miejsce zgięcia ekranu, które wyraźnie odznacza się od reszty wyświetlacza. Mimo że producenci składanych smartfonów starają się, aby było ono jak najmniej widoczne, to wciąż jest i nadal będzie – zmieni się to dopiero, gdy ktoś opracuje nową technologię, która wyeliminuje ten kłujący w oczy „defekt”.
I w końcu dochodzimy do prawdopodobnie największej obawy klientów, czyli dotyczącej trwałości wyświetlacza. Jak zostało wspomniane, według deklaracji producenta ekran wytrzyma nawet 200000 złożeń i rozłożeń, ale niezależny test Kuby Klawitera wykazał, że nawet znacznie więcej. Z drugiej strony wniknięcie do środka urządzenia nawet najmniejszej drobinki kurzu czy ziarenka piasku albo innej soli może przyczynić się do uszkodzenia wyświetlacza.
Szczególnie że właśnie miejsce zgięcia wydaje się newralgicznym miejscem – a przynajmniej na to wskazują zdjęcia, które wrzucają do sieci posiadacze składaków. Na przykład nasz Kolega Paweł Warzecha udostępnił niedawno zdjęcie swojego Galaxy Z Fold 3, w którym odkleiła się folia ochronna w miejscu, gdzie zgina się ekran. Co warto podkreślić – Samsung każe jej nie odklejać i zaleca wymieniać wyłącznie w oficjalnym serwisie.
O ile Paweł miał „szczęście”, bo ekranowi nic się nie stało, a folia jest już wymieniona, o tyle wielu innych użytkowników go nie miało. Chociażby na forum Reddit można znaleźć przynajmniej kilka wątków, w których forumowicze piszą, że ekran w ich Galaxy Z pękł (podobno nie z ich winy). W klasycznych smartfonach wyświetlacze tak nie pękają.
Podsumowując: składane smartfony może i mają przed sobą świetlaną przyszłość, ale dopiero gdy Samsungowi uda się przede wszystkim obniżyć ich ceny oraz zwiększyć ich odporność. A jako że jest on jednym z największych producentów wyświetlaczy i innowatorów w tym segmencie, może opracować trwalsze i mniej podatne na uszkodzenia ekrany. Mam jednak obawy, czy uda mu się to zrobić już do 2025 roku, skoro mamy już drugą połowę 2022.
Tymczasem z niezmiennym zaciekawieniem przyglądam się rozwojowi segmentu składanych smartfonów, ale jakoś nie korci mnie, żeby sobie jakiś kupić.