Zawsze, gdy widzę jakiś nowy szkic koncepcyjny czy patent, podchodzę do tematu na zimno, będąc niemal pewnym, że im bardziej pokręcony pomysł, tym mniejsze szanse na jego realizację. Wystarczy spojrzeć na to, co opatentował ostatnio Samsung, by dojść do takich wniosków.
Wielka szafa pełna pomysłów
Wymyślanie nowych rozwiązań, które mogłyby znaleźć zastosowanie w milionach urządzeń, używanych na co dzień przez ludzi, na pewno jest inspirujące i satysfakcjonujące. Sporo z pomysłów jest odrzucana niemal na samym początku, a inne – patentuje się i odkłada do szuflady, na wypadek, gdyby firma chciała skorzystać z nich w przyszłości. To coś w rodzaju „zadzwonimy do pana” po rozmowie kwalifikacyjnej.
Samsung ma bogate doświadczenie w patentowaniu mniej lub bardziej przydatnych rozwiązań. Część z nich dotyczy składanych smartfonów. Wystarczy spojrzeć na jeden z ostatnich konceptów takiego urządzenia. Takie rzeczy często widzimy tylko raz – kiedy firmie przyznaje się prawo do wykorzystania nowego projektu. Mamy dla Was kolejny przykład takiego patentu.
Dźwięk ponad wszystko. Dosłownie
WIPO, czyli Światowe Biuro Własności Intelektualnej, opublikowało dokumenty patentowe dotyczące nowego pomysłu Samsunga na smartfon, którego formę podporządkowano jednemu celowi: jak najlepszej emisji dźwięku z głośników. Donosi o tym portal LetsGO Digital.
Wyświetlacz urządzenia miałby być elastyczny i nieznacznie unosić się względem ramek, by odsłonić w ten sposób dodatkowe głośniki. Wyglądałby to tak, jakby ktoś chciał wyszarpać ekran z metalowej obudowy, i po części mu się to udało. Przestrzeń, która powstałaby w ten sposób pod górną częścią odchylonego elementu, stworzyłaby coś w rodzaju minipudła rezonansowego, które wzmacniałoby doznania dźwiękowe.
Już na etapie rysowania szkiców koncepcyjnych, dla projektanta musiało być jasne, że taki smartfon nie miałby szans na spełnienie jakiejkolwiek normy wodoodporności i byłby narażony na działanie zanieczyszczeń dostających się do środka przez tak ogromne szpary w obudowie. Kwestię elastycznego ekranu i jego trwałości, producent zapewne byłby w stanie jeszcze opanować, biorąc pod uwagę, że w modelach Samsung Galaxy Z Fold 2 albo Samsung Galaxy Z Flip rozwiązano ją całkiem sprawnie.
W takiej formie smartfon nie ma szans na premierę. To jeszcze bardziej pokręcony pomysł niż LG Wing, którego można co prawda kupić, ale jego nakłady są śmiesznie małe. Z drugiej strony – wygląd Galaxy S21 też nie wprawił mnie w szczególne zachwyty…