Jeżeli w Waszych prognozach na przyszłe wydatki widnieje zakup Samsunga Galaxy A23 5G, musicie uważać. Jego zapasy mogą się skończyć szybciej, niż pierwotnie zakładał producent.
Trzydzieści procent normy
Nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem, że smartfony ze średniej półki odpowiadają za bardzo duży wolumen produkcyjny każdego producenta takich urządzeń. Samsung Galaxy A23 4G oraz jego wariant wyposażony w moduł 5G miały do końca grudnia stanowić niemal 10% światowej produkcji smartfonów tej firmy na 2022 rok. Tak się jednak nie stało.
Jak donosi serwis TheElec, Samsung wyprodukował o wiele mniej egzemplarzy modelu Galaxy A23 5G niż planował na początku. Zamiast 12,6 miliona telefonów rozesłanych po świecie, firma musi zadowolić się wyłącznie niecałymi 4 milionami sztuk smartfona na dzień dzisiejszy. To spadek o prawie 70% względem pierwotnej prognozy. Jak do tego doszło?
Winę ponosi… ficzer
Na jednym z etapów produkcji Samsunga Galaxy A23 5G okazało się, że jedna z funkcji powodowała poważne problemy z działaniem smartfona. Producent przez miesiąc prowadził śledztwo, rozmawiając z różnymi partnerami dostarczającymi komponenty, próbując znaleźć przyczynę usterki. Ostatecznie problem udało się usunąć, jednak wpłynęło to na prognozowaną liczbę wyprodukowanych smartfonów. Koreańczycy liczą na to, że do końca roku liczba złożonych Galaxy A23 5G sięgnie 5 milionów sztuk.
Co ciekawe, największą zmianą, jaką odczuł koreański producent podczas opracowywania modelu Galaxy A23 5G względem wariantu 4G była zmiana dostawcy optyki do aparatu. W starszym urządzeniu soczewki dostarczał koreański Partron, w przypadku wersji 5G padło na chińskie Sunny Optical.
Choć usterka, na jaką natrafił Samsung, nie powstała z winy Chińczyków, to jednym ze skutków niesprecyzowanego problemu była właśnie kiepska praca kamery. Koreańczycy zganili jednak partnerów, że w trakcie prowadzenia śledztwa firma mogła zareagować szybciej.
Co to oznacza dla zwykłego konsumenta? Samsung raczej nie planuje z tego powodu nagle podnieść ceny Galaxy A23 5G. Niewykluczone jednak, że podczas premiery następcy, modelu Galaxy A24, zapasy poprzednika wyczerpią się o wiele szybciej, niż zazwyczaj.
Dopóki jednak nie jesteście fanami jednego producenta i dopuszczacie zakup innego smartfona niż koreańskiego, nie martwiłbym się, że na rynku nie będzie z czego wybierać.