Samsung nie zdążył jeszcze wymienić wszystkich egzemplarzy Galaxy Note 7 z wadliwą baterią, a już pojawiają się głosy, że czeka go „powtórka z rozrywki”. Wszystko przez to, że kilka – rzekomo bezpiecznych – egzemplarzy również wybuchło.
Po raz pierwszy zdarzyło się to na pokładzie samolotu Southwest Airlines, lecącego z Louisville do Baltimore. Maszyna nie zdążyła jednak wystartować, ponieważ z Galaxy Note 7, należącego do jednego z pasażerów, zaczął wydobywać się dym. Wszyscy więc zostali natychmiast ewakuowani.
Zarówno Samsung, jak i CPSC (Consumer Product Safety Commission; amerykańska agencja, zajmująca się m.in. nadzorowaniem, czy wypuszczane na rynek produkty są bezpieczne dla konsumentów) już badają tę sprawę. Koreańczycy wystosowali też oświadczenie o następującej treści:
Dopóki nie otrzymamy urządzenia, nie będziemy mogli potwierdzić, że incydent spowodował Galaxy Note 7. Pracujemy już z władzami i Southwest Airlines, aby odzyskać urządzenie i potwierdzić przyczynę. Kiedy je zbadamy, opublikujemy stosowną informację.
Samsung i CPSC będą musieli jednak zbadać więcej niż jedną sprawę. 13-latka z Minnesoty, Abby Zuis, pewnego dnia, trzymając w ręku Galaxy Note 7, poczuła dziwne, palące uczucie. Dziewczyna na szczęście nie ucierpiała, jednak jej smartfon również doszczętnie spłonął.
Koreańczycy i tym razem wystosowali stosowne oświadczenie:
Chcemy zapewnić naszych klientów, że bierzemy każde zgłoszenie na poważnie i jesteśmy w kontakcie z rodziną Zuis, żeby upewnić się, że robimy wszystko, co możemy dla rodziców i ich córki. Bezpieczeństwo klientów jest naszym najwyższym priorytetem i badamy tę sprawę.
To jednak nie koniec. Michael Klering z Nicholasville w stanie Kentucky obudził się w ostatni wtorek o czwartej nad ranem i zobaczył, że cały pokój wypełnia dym, wydobywający się z jego płonącego Galaxy Note 7 (smartfon leżał na stoliku nocnym, nie był podłączony do ładowarki). Mężczyzna jednak odmówił Samsungowi, gdy ten poprosił go o oddanie uszkodzonego urządzenia i zgodził się tylko na jego prześwietlenie.
Coraz więcej osób obawia się więc, czy ich „bezpieczne” Galaxy Note 7 naprawdę takie są. W Stanach Zjednoczonych, wszystkie cztery największe sieci oferują swoim klientom możliwość wymiany smartfona na inny model z oferty. Jeden z operatorów, AT&T, zastanawia się nawet, czy nie wstrzymać całkowicie sprzedaży tego urządzenia.
W związku z całą tą sytuacją, pojawiają się głosy, że na jednej wymianie wadliwych Galaxy Note 7 się nie skończy i Samsung będzie musiał to zrobić jeszcze raz. Takiego zdania są dwie osoby z CPSC. Wszystko zależeć będzie od wyników śledztw w ww. sprawach.
Aktualizacja:
Podobną sytuację z Galaxy Note 7 miała również 26-letnia mieszkanka Tajwanu, która w czasie spaceru z psem usłyszała najpierw ciche „bum”, dobiegające z kieszeni z tyłu spodni, a następnie poczuła przejmujące ciepło w tym miejscu. Na szczęście udało jej się wyjąć smartfon i rzucić go na ziemię, dzięki czemu nie odniosła żadnych obrażeń.
Ostatnio Galaxy Note 7 zaczął dymić również w Burger Kingu w Korei Południowej. Część zajścia możecie zobaczyć na poniższym filmie:
Aktualizacja 2:
Amerykański operator AT&T całkowicie wstrzymał sprzedaż Galaxy Note 7. Do tego klienci, którzy nie wymienili jeszcze swojego smartfona, pochodzącego z pierwszej (uznanej oficjalnie przez Samsunga za wadliwą) partii, nie będą też już mogli go oddać i wymienić na nowy egzemplarz. Muszą wybrać inny model z oferty (niekoniecznie tego samego producenta).
Aktualizacja 3:
Wybuchły kolejne dwa, wymienione już raz przez Samsunga, czyli rzekomo bezpieczne, Galaxy Note 7: jeden w Houston i jeden w miejscowości (nazwy nie podano) w stanie Wirginia.
Oprócz AT&T, sprzedaż smartfona wstrzymały też T-Mobile i Verizon.
Źródło: The Verge, KSTP przez The Verge, WKYT przez The Verge, Bloomberg, Apple Daily przez SamMobile, jinhee Kim przez SamMobile, The Verge, The Verge, The Verge, The Verge