W pierwszym kwartale 2013 roku Apple sprzedało 19,5 mln tabletów, czym zaskoczyło nawet najbardziej optymistycznych analityków. Dla porównania, w tym samym okresie w roku ubiegłym do rąk klientów trafiło 11,8 mln urządzeń z logo nadgryzionego jabłka. Mimo to, udział Apple w rynku drastycznie spadł: z 58,1% do 39,6%. Do kogo należy pozostałe 60,4%?
Szacuje się, że w pierwszym kwartale 2013 roku 49,2 mln tabletów z Androidem. Jak wynika z badań opublikowanych przez firmę IDC, przyczynili się do tego głównie twórcy ze Wschodu, wśród których prym wiedzie Samsung z udziałem 17,9%. Koreański gigant sprzedał 8,8 mln tabletów, co doprowadziło do wzrostu popularności jego produktów aż o 282,6%. Asus może pochwalić się wynikiem 5,5% (2,7 mln), a Amazon 3,7% (1,8 mln). Microsoft znalazł się na ostatnim miejscu z niespełna milionem sprzedanych tabletów Surface RT i Surface Pro (1,8%).
Nieco inaczej wygląda sytuacja na rynku telefonów komórkowych, który można potraktować jako swego rodzaju prognozę. Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych rządzi Apple iPhone, globalnie króluje Samsung. W pierwszym kwartale 2013 roku koreański koncern sprzedał aż 64,7 mln telefonów, co dało mu udział wynoszący 30,8%. Można założyć, że to nie koniec wzrostu popularności marki. Niedawno do sklepów trafiła flagowa słuchawka Samsunga, Galaxy S4, która uważana jest za najszybciej i najlepiej sprzedający się smartfon z Androidem w historii (10 mln sztuk w mniej niż miesiąc). To dane budzące zarówno podziw, jak i niepokój. Podobnie jak niegdyś Apple, Samsung małymi kroczkami wspina się na szczyt, by tam niepodzielnie rządzić i dzielić. Wiele wskazuje na to, że koreańskiego giganta czeka świetlana przyszłość. Każda kolejna iteracja wyprodukowanego przezeń telefonu bije rekordy sprzedaży i definiuje standardy na nadchodzące miesiące. Samsung powoli, lecz systematycznie rośnie w siłę i zmierza w kierunku monopolu.
Nie ulega wątpliwości, że popularnością Samsung nie przyćmi Apple. Amerykańska marka z charakterystycznym logo od zawsze sprzedawała i będzie sprzedawać się doskonale. W sercach wielu klientów reprezentuje coś więcej niż dobrą jakość i niezawodność. Mimo to, Samsung zdaje się nie mieć konkurencji. Żaden z producentów – Asus, Acer, HTC, Toshiba, etc – nie może osiągnąć nawet połowy rekordowych wyników sprzedaży.
„Podobnie jak niegdyś Apple, Samsung małymi kroczkami wspina się na szczyt, by tam niepodzielnie rządzić i dzielić.”
Jak wynika z przytoczonych we wstępie danych statystycznych, udział w rynku każdego z nich nie przekracza kilku procent. W takiej sytuacji Samsung nie czuje na karku gorącego oddechu konkurencji, w związku z czym ma pełną kontrolę nad technologią, w którą wyposaża swoje urządzenia. Brak konkurencji doprowadza do pewnej stagnacji. W przypadku Samsunga dotyczy ona głównie aspektów wizualnych; wielu zarzuca mu, że kolejne generacje zarówno telefonów, jak i tabletów różnią się szczegółami i nie wprowadzają oczekiwanej innowacji.
Główną konsekwencją monopolu jest wcześniej wspomniana stagnacja. Nie musząc obawiać się konkurencji, Samsung świadomie ogranicza swoją kreatywność. Zdaje sobie sprawę, że rynek przyjmie każdy kolejny produkt, bez względu na jego wady, z otwartymi ramionami. Klienci nie mają alternatywy, więc za rewolucję uznają ewolucję. Monopol może doprowadzić także do przerostu świadomości marki. Już w tej chwili wiele osób utożsamia system Android z Samsungiem. Kiedy na ulicy spotyka się dwóch znajomych, oprogramowanie swoich smartfonów określają jako „Samsung”, co nasuwa skojarzenie z erą przed pojawieniem się pierwszego iPhone’a. Był to okres, w którym każdy producent (tablety wciąż były szkicami na deskach kreślarskich) wyposażał swoje telefony w oprogramowanie własnego projektu. Nie było mowy o uniwersalności, do której zdążyliśmy się przyzwyczaić przez ostatnie lata. Monopol grozi powrotem do tamtego stanu i regresem technologicznym. Oczywisty jest zbawienny wpływ konkurencji na rozwój jakiegokolwiek rynku: prowadzi nie tylko do większej kreatywności i innowacyjności udziałowców, ale także spadku cen. Tymczasem w obecnej sytuacji Samsung króluje i decyduje w każdej kwestii, czym często budzi niepokój w sercach klientów. Dobrym przykładem swego rodzaju nadużycia przyznanej mu władzy jest cena Samsunga Galaxy Note 8.0, która jest wysoka i niedostosowana do realiów rynku.
Jednakże duża popularność Samsunga to, jak to zwykle bywa, medal o dwóch stronach. Podczas gdy jedna mieści monopol i niewłaściwy stosunek do klientów, druga budzi nadzieje na innowację. Monopol może, ale nie musi prowadzić do stagnacji. Samsung rośnie w siłę w tak szybkim tempie, że nie sposób na bieżąco analizować i przewidywać konsekwencji. Szczegółowe dane i prognozy otrzymamy dopiero po zakończeniu półrocza lub roku, by w szerszej perspektywie ocenić wpływ koreańskiego giganta na sytuację na rynku.
„Samsung dwoi się i troi, by jego produkty wyróżniały się i miały karty przetargowe w walce o klienta.”
Innowacja jest przeciwnością stagnacji. Nie ulega wątpliwości, że Samsung dwoi się i troi, by jego produkty wyróżniały się i miały karty przetargowe w walce o klienta. Niegdyś były to duże ekrany o wysokiej rozdzielczości, dziś asami w rękawie można nazwać dodatki do systemu operacyjnego w postaci niezwykle przydatnej funkcji Multi Window, pakiet aplikacji dedykowanych rysikowi S-Pen i linii Note oraz zestaw dość ciekawych usprawnień, o które wzbogacono oprogramowanie nowego flagowca Galaxy S4.
Ponadto, w porównaniu do lat ubiegłych, Samsung wyraźnie poprawił wsparcie dla urządzeń starzejących się. Kupując nową słuchawkę lub tablet, klient ma gwarancję otrzymywania aktualizacji przez co najmniej rok (wyjątkiem kreującym nowe trendy jest smartfon Samsung Galaxy S2, który otrzymuje aktualizacje od przeszło dwóch lat). W przypadku systemu Android jest to wyjątkowo ważne, albowiem każda kolejna wersja poprawia błędy, przyspiesza działanie i dodaje nowe funkcje.
Od dłuższego czasu elektronika Samsunga kojarzona jest z wysoką jakością i nowoczesnością. Minął czas, w którym markę kojarzono ze skrzypiącym plastikiem, słabymi bateriami i przeciętnymi podzespołami. Dziś każdy kolejny produkt Samsunga wyposażony jest w komponenty z najwyższej półki.
Samsung rośnie w siłę, ale tego zjawiska nie można nazwać jednostronnie złym. Nie ulega wątpliwości, że monopol może ostatecznie doprowadzić do nierealnej polityki cenowej i dyktowania warunków w niemalże każdej gałęzi rynku technologicznego, ale jednocześnie może być motywacją. Chcąc utrzymać się na pole position tego niezwyklego wymagającego segmentu, Samsung musi się rozwijać. Rokowania na przyszłość są bardzo dobre. Samsung uważany jest za pierwszego producenta, który już wkrótce wprowadzi do sprzedaży niezwykle cienkie i energooszczędne urządzenia wyposażone w elastyczne ekrany. Ponadto, koreański producent w pocie czoła pracuje nad własnym systemem operacyjnym o nazwie Tizen. Nie wiadomo, kiedy nastąpi premiera pionierskiego wyposażonego weń smartfonu, ale nastąpi to niebawem. Mimo wielu negatywnych komentarzy i pesymistycznych prognoz, Samsung wydaje się zdawać sprawę z danej mu szansy i nie zamierza spocząć na laurach. Koniec końców, nie jego winą jest to, że konkurencja nie potrafi stworzyć i zareklamować urządzeń mogących stanąć w szranki z produktami Samsunga, prawda?