Samsung Galaxy S8 to nadal ex-flagowy reprezentant rodziny Galaxy S. Nie przeszkadza to jednak stopniowo schodzić z ceny, która dla coraz większej grupy osób staje się po prostu atrakcyjna. W tym materiale omówię dla Was urządzenie po trwającej półtora roku przygodzie, żebyście wiedzieli, czy warto się nim na poważnie zainteresować.
Jak zawsze subiektywny wstęp
Ósmą Galaktykę kupiłem w zasadzie z dwóch względów. Po pierwsze, jako że zdecydowałem się na zakup w preorderze, liczyłem na to, że uda mi się zwiększyć ruch na swoim kanale na YouTube. Wiadomo, jeśli dane urządzenie masz jako jeden z pierwszych, to Twoje szanse dość mocno rosną. To stara reguła, która i u mnie sprawdziła się dość dobrze.
Druga przyczyna zakupu to najzwyczajniej w świecie zwykłe zauroczenie tym smartfonem. Zarówno w ujęciu obudowy, wyświetlacza, jak i specyfikacji technicznej czy aparatu. Samsung Galaxy S8 wyglądał i nadal wygląda po prostu świetnie. Nowocześnie, stylowo, jakoś tak „lekko”. Wydaje mi się, że w kwestii designu to właśnie jest ten trend, który przemawia do mnie najbardziej. Delikatnie mówiąc, nie przepadam za notchem ani jego różnymi odmianami.
Po 1,5 roku znam to urządzenie naprawdę świetnie. Wiem, czego się po nim spodziewać, znam jego mankamenty, słabostki, ale i te cechy, które cały czas potrafią zaskoczyć swoją jakością. Oczywiście, czas leci i coraz to poważniej myślę o zmianie, jednak po raz pierwszy od dawna będzie to zmiana, której urządzenie w żadnym sensie na mnie nie wymusza. Bo po prostu wiem, że Samsung Galaxy S8 spokojnie będzie wywiązywał się ze swojej roli tak długo, jak długo będę go potrzebował.
Obudowa
Dla porządku muszę Wam tutaj napisać, w jaki sposób urządzenie ze mną podróżuje. Zdecydowałem się tylko na ochronę w postaci folii ochronnej na wyświetlacz. Tylna ściana obudowy od momentu wyjęcia z pudełka, aż po dzisiejszy dzień, jest zdana na siebie. Po tak długim czasie, po zwiedzeniu ze mną kawałka świata, po zapoznaniu się z ostrymi przedmiotami, jakie czasem można odnaleźć w kieszeni, stale i niezmiennie mam na obudowie tylko jedną rysę.
To dokładnie ta sama rysa, o której pisałem Wam w swoim wcześniejszym tekście poświęconym temu urządzeniu. Bałem się o wytrzymałość tego tworzywa, jednak producent zaskoczył mnie naprawdę bardzo pozytywnie. Naturalnie, wypada tu dopowiedzieć, że Samsung Galaxy S8 palcuje się jak szalony, jednak od zawsze powtarzam, że decydując się na urządzenie, które wykorzystuje szkło, tę cechę dostajemy w pakiecie.
Cieszy mnie też, że smartfon wyróżnia się dużą poręcznością. Na tle coraz to większych konstrukcji, które mają naturalnie coraz większe wyświetlacze, jest to całkiem miła odmiana. Bez trudu jestem w stanie nawigować z wykorzystaniem wyłącznie jednej dłoni, co w wielu nowszych konstrukcjach bywa nieosiągalne. Poręczność. To kolejna cecha, którą doceniłem po jakimś czasie.
Ocena obudowy po 1,5 roku: 5,5/6.
Wyświetlacz
Tak, wiem, wielu z Was narzeka na wypalanie się ekranu. Wielu z Was często pyta mnie, czy po jakimś czasie pojawiły się jakieś problemy, dead-piksele, powidoki czy tego typu rzeczy. Nie, nie pojawiły się. Przed napisaniem tego tekstu jeszcze raz dokładnie przetestowałem ekran jedną z darmowych aplikacji z Google Play i – na szczęście – wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Przyznam, że bardzo bałem się o tego AMOLED-a. Miałem kiedyś Samsunga Galaxy Note 2 i po dwuletniej przygodzie dolna belka była wypalona dość solidnie. Z tego też względu podjąłem kilka kroków, które miały pomóc w zwiększeniu żywotności ekranu. Czas podświetlenia ustawiłem na 30 sekund, skorzystałem też z możliwości szybkiego schowania menu funkcyjnego Androida, którą daje nam Samsung.
Najwyraźniej tego typu działania przyniosły zamierzone efekty, bowiem – jak pisałem wcześniej – ekran cały czas prezentuje się po prostu świetnie. Poleciłbym Wam jeszcze pracę na około 50% jasności wyświetlacza, gorąco rekomenduję też tryb adaptacyjny oraz postawienie na domyślną rozdzielczość FHD+, która jest całkiem sensownym kompromisem między dobrą jakością prezentowanych treści, a długością pracy na jednym cyklu ładowania.
Nadal używam szuflady aplikacji, która jest jedną z cech rozpoznawczych zagiętego ekranu edge, jednak muszę tu uczciwie stwierdzić, że moja optyka zmieniła się nieco w ostatnich miesiącach. Dzisiaj spokojnie jestem w stanie przyznać, że płaski ekran także ma swoje zalety i nie miałbym absolutnie żadnych problemów z tym, żeby wrócić do wersji flat. No, ale wiadomo, ramki krawędziowe wyglądają po prostu świetnie i znacząco podnoszą walory estetyczne urządzenia.
Ocena wyświetlacza po 1,5 roku: 5,5/6
Bateria
Samsung Galaxy S8 nigdy nie był orłem, jeśli mówimy o żywotności na jednym cyklu ładowania. Przez moje dłonie przeszło co najmniej paręnaście urządzeń, które w tym ujęciu są po prostu lepsze. Na łączności LTE, przy jasności ustawionej na 50%, potrafię obecnie wyciągnąć jakieś 5,5 godziny. Czasem trochę więcej, czasem trochę mniej.
Na WiFi jest lepiej, bowiem nadal często zdarza mi się witać z ładowarką co siedem godzin. Wydaje mi się, że spore znaczenie odgrywa to, że nigdy nie przywracałem smartfona do ustawień fabrycznych. Po jego zakupie postanowiłem zaserwować sobie taki mały eksperyment, który ze względu na świetną wydajność Galaktyki, trwa aż po dziś dzień.
Zauważam, że moja ulubiona gra, czyli PUBG Mobile, potrafi naprawdę szybko zmusić mnie do wpięcia ładowarki do źródła prądu. Nie prowadziłem dokładnych pomiarów, ale zdarzało się, że po czterech-pięciu meczach zostawało może z 15-20% akumulatora. Oczywiście wiem, że to dość mocno angażująca oprogramowanie układowe gra, a ja na dodatek śmigałem na łączności LTE, ale nie spodziewałem się, że procent naładowania baterii skurczy się aż tak bardzo.
Po mniej więcej półtora roku nie uznam akumulatora w Galaxy S8 za dobry. Nie uznam go też za zły. To taki średniak z malutkim plusem. Ów plus zdecydowałem się przyznać za bardzo sprawnie działające tryby oszczędzania baterii, które naprawdę dają wiele. Jeśli jesteście miłośnikami gier online, jeden dzień i witajcie się z ładowarką. Jeśli jednak skupicie się na surfowaniu po sieci, zdjęciach czy korespondencji elektronicznej, może jakimś cudem dobijecie do jednego dnia z małym hakiem.
Ocena akumulatora po 1,5 roku: 3,75/6
Wydajność i kultura pracy
Jest świetnie. „Efekt LagWiza” nie występuje. Nakładka Samsung Experience zacięła mi się może ze dwa-trzy razy. A mówimy tu o czasie zbliżonym do pięciuset dni korzystania ze smartfona. Często naprawdę na dużym obciążeniu. Dla porządku powinienem też tutaj napisać, że liczba aplikacji już dawno przekroczyła sto, a łączna liczba zdjęć i materiałów wideo, to dokładnie 4309.
Udało mi się zająć 60,9 GB z 64 GB. Można więc powiedzieć, że półmetek został przekroczony już dawno. Zwykle mam wolny około jeden gigabajt pamięci RAM. Jeśli wyczyszczę śmieciowe pliki, to ta ilość zwiększa się dwukrotnie. W chwili obecnej Galaxy S8 pracuje na Androidzie 8 Oreo, nakładce Samsung Experience 9.0, a zabezpieczenia datowane są na listopad bieżącego roku.
Samsung jakiś czas temu ogarnął politykę łatek bezpieczeństwa. Nadal mogę wskazać kilka firm, które radzą sobie tutaj trochę lepiej, jednak zwykli użytkownicy nie powinni mieć większych podstaw do narzekań. Wielokrotnie pojawiały się też modyfikacje i usprawnienia, w dużej mierze nacechowane na aparat, jego funkcjonalność i aplikację.
Jestem dość wymagającym użytkownikiem, który lubi uważnie przyjrzeć się smartfonowi. Mogę wybaczyć jakieś sporadyczne przycięcia animacji (z tego miejsca pozdrawiam funkcję Game Launcher – po ponad roku udało się tego laga przy ładowaniu zmniejszyć do tego poziomu, że prawie go nie widać ;)), ale gdyby urządzenie o flagowym rodowodzie zaczęło ścinać na każdym kroku, to napisałbym Wam to wprost. Na szczęście nie muszę.
Ocena kultury pracy i wydajności po 1,5 roku: 5,25/6
Aparat
W chwili, gdy Samsung Galaxy S8 debiutował na rynku, ten aparat to było naprawdę coś. Pojedynczy, 12-Mpix moduł ze światłem f/1.7, który szokował świetnymi zdjęciami nocnymi. Świat poszedł do przodu i zarówno Samsung, jak i wielu innych producentów, stworzyło moduły lepsze. Bardziej wydajne, uzbrojone w więcej bajerów, na czele ze zwolnionym tempem oraz sztuczną inteligencją.
Myliłby się jednak każdy, kto pomyślałby, że użytkownicy SGS8 niebawem będą kwalifikować się już do szufladki z napisem „wykluczeni z fotografii mobilnej”. To nadal świetny moduł. Wykonuję tym telefonem sporo zdjęć w różnych warunkach oświetleniowych i zwykle jestem bardzo zadowolony z tego, co generuje matryca. Jeśli poeksperymentujecie, to złapiecie się na tym, że nawet efekt bokeh potrafi wyjść całkiem nieźle.
Z miejsca wskażę wiele lepszych smartfonów w ujęciu foto-wideo, ale jeśli spojrzycie na ich cenę, to raczej szybko wrócicie do es-ósemki. Nie nagrywam horrendalnych ilości wideo, jednak z moich materiałów wynika, że w tym ujęciu także możemy mówić o tym, że jest to urządzenie bardzo solidne. Dobrze wypada funkcja stabilizowania obrazu, a po ostatniej aktualizacji mamy też możliwość nagrywania w zwolnionym tempie, choć z oczywistych względów, w niższym klatkażu, aniżeli 960 FPS.
Ocena aparatu po 1,5 roku: 5/6
Wady, wady, wady… i podsumowanie
Nie da się stworzyć urządzenia wolnego od wad. W zasadzie każda transakcja zakupowa ma to do siebie, że dojdzie do skutku, kiedy ktoś przekona Was do tego, że interesujący Was produkt ma więcej tych dobrych cech. Ja nie muszę Was przekonywać do tego urządzenia. To nie jest artykuł partnerski. Wyciągnijcie własne wnioski, przeanalizujcie swoje opcje i wybierzcie tak, żebyście byli ze swoim smartfonem szczęśliwi, bez względu na to, co wybierzecie.
Z dziennikarskiego obowiązku muszę jednak wymienić te cechy, które mi przeszkadzają. A takie naturalnie również się znajdą. Codziennie, każdego dnia, o każdej porze dnia i nocy, drażni mnie pojedynczy głośnik ulokowany na dolnej ramce. Naprawdę, granie w PUBG Mobile czy oglądanie seriali z VOD, gdy trzymam telefon w dłoni, to jest ta chwila, kiedy trochę skacze mi ciśnienie.
Jeśli kochacie muzykę, a tak samo, jak ja, nie zawsze macie możliwość, żeby postawić na słuchawki, to nie jestem przekonany, czy układ zastosowany w S8 spełni Wasze oczekiwania. Co z tego, że jest on donośny, skoro za sprawą takich a nie innych gabarytów urządzenia, nasze dłonie naturalnie zakrywają głośnik?
Pewną wadą jest też wrodzona tendencja do odklejania się folii z zagiętego ekranu. Nie jestem zwolennikiem szkieł ochronnych, jednak pamiętam, że gdzieś przed wakacjami uległem i skorzystałem z tego wynalazku. Wytrzymało jeszcze krócej niż zwykła folia ochronna. Boczne ramki, tam, gdzie rozpoczyna się zabezpieczenie ekranu, ściągają kurz jak szalone. Znajdziecie go też przy kamerce selfie oraz przy czujnikach ulokowanych na froncie.
Gracze mogą czasem narzekać na baterię, no ale chyba każdy wie, że S8 nie jest królem wydajności na jednym cyklu ładowania. Podkreślam jednak raz jeszcze, że telefon nie wypada źle. Średniak to chyba jego dobre określenie. Mam nadzieję, że Android Pie przyniesie tu wiele dobrego. Spore nadzieje pokładam też w nowej nakładce systemowej od Samsunga.
Poniżej czeka na Was kilka ofert na ten telefon, jakie udało mi się znaleźć. Jak zwykle, nie posiłkowałem się aukcjami, a sklepy dobierałem według własnego klucza. Jeśli komuś z Was uda się znaleźć Samsunga Galaxy S8 w niższej cenie, to tylko mnie to cieszy. Zachęcam Was do prześledzenia poniższych ofert, zapewniając Was jednocześnie, że jest to nadal świetne urządzenie, którego ząb czasu niemal nie nadgryzł.
Ciekawe oferty, promocje
Samsung Galaxy S8 w ofercie Redcoon: 1699 zł – możliwość obniżenia kwoty o 50 zł za zgodę na kontakt z Redcoon oraz zautomatyzowane przetwarzanie. Jako zakup o wartości przekraczającej 1000 zł, dostajecie też darmowego kuriera (oszczędność 20 zł). Jeśli wyrazicie niezbędne zgody, a Wasz zakup będzie zgodny z regulaminem promocji, zapłacicie: 1629 zł.
Samsung Galaxy S8 w Orange bez abonamentu: 1849 zł – w ofercie pomarańczowego operatora macie do wyboru aż cztery wersje kolorystyczne: czarną, grafitową, srebrną i niebieską.
Wiele sklepów ma w ofercie tylko jedną lub dwie wersje tego urządzenia. Jeśli więc kolor smartfona ma dla Was znaczenie, to dobrze trafiliście.
Samsung Galaxy S8 w świątecznej ofercie T-Mobile – jeśli możecie wydawać na abonament kwotę wynoszącą 130 złotych, to się świetnie składa. W świątecznej ofercie T-Mobile dostaniecie wtenczas ósmą Galaktykę za złotówkę. Wcześniejsza cena na to urządzenie wynosiła 899 złotych, można więc mówić o całkiem sporej przecenie. Jest to umowa dwuletnia, a w ofercie dostaniecie m.in. nielimitowany internet w Polsce (po przekroczeniu 20 GB zwalnia do 1 Mb/s). W Unii Europejskiej czeka na Was 1 GB internetu bez dodatkowych opłat, a rozmowy i SMS-y są nielimitowane.
Samsung Galaxy S8 w ratach zero procent: wiele sieci oferuje coraz to popularniejszą formułę zakupu urządzeń w nieoprocentowanych ratach. Jeśli przejrzycie ofertę wiodących sklepów, szybko dostrzeżecie, że wybór jest całkiem spory. Spokojnie można znaleźć oferty, gdzie miesięczna kwota zobowiązania nie powinna przekraczać 70-100 złotych, co powinien wytrzymać niejeden budżet.
Jak zawsze w takiej sytuacji, polecam Wam też lekturę regulaminów. Dobrze poznać swoje prawa, ale i obowiązki, które idą w parze z zawarciem umowy ratalnej. Warto też pamiętać o tym, że ostateczną decyzję o zgodzie na zakup ratalny podejmuje bank, który z daną siecią sklepów współpracuje. Wiele sieci oferuje pomoc w otrzymaniu nieoprocentowanych rat na miejscu, w sklepie.
Niestety, ale zakończyły się już takie promocje, jak zwrot 500 złotych w gotówce. Zgodnie z regulaminem, ósma Galaktyka nie łapie się już w program gwarantowanego odkupu, którą prowadzi producent. Jestem jednak przekonany, że w związku z gorącym okresem świątecznym, jakaś sieć sklepów prędzej czy później przedstawi nam ciekawą ofertę na to urządzenie. Jeśli żadna z wybranych przeze mnie ofert Was nie zainteresowała, może warto poczekać?
Wybór ofert promocyjnych był subiektywny i bazował na informacjach, jakie udało mi się odnaleźć w ramach przeprowadzonych w sieci poszukiwań w oparciu o kluczowe frazy. Wpis nie jest tekstem sponsorowanym, nie powstał w ramach współpracy z firmami trzecimi.