Tegoroczna linia Samsung Galaxy S22 jest wyjątkowa. Doszło w niej bowiem w modelu Ultra do połączenia rodzin Galaxy S i Galaxy Note. Ale tylko w nim, gdyż Galaxy S22+ jest w prostej linii następcą modelu zeszłorocznego, Galaxy S21+, i cechuje się ogromnym podobieństwem wizualnym. Zmiany zaszły pod maską i w oprogramowaniu.
I znów deja vu
Samsung Galaxy S22+ przyjechał do mnie w niedużym opakowaniu, w którym, zgodnie z obowiązującą modą, niemal nic nie ma – poza telefonem i kablem jest tylko trochę papierów i dynks do otwierania slotu nanoSIM. Kolor? Pink Gold, czyli oficjalnie różowy, choć jednak trochę i złoty. Wersji zresztą jest więcej, część wariantów kolorystycznych dostępna jest tylko na stronie producenta.
Detale na bok – telefon jest po prostu ładny i nienagannie wykonany. Złote, błyszczące metalowe ramki zaokrąglone na rogach elegancko współgrają ze zmatowionym szkłem na tylnym panelu i także matową metalową wyspą kryjącą trzy obiektywy – obok niej znalazł się otwór diody doświetlającej.
Przedni panel dotykowy jest płaski, wykonany ze szkła Gorilla Glass Victus+ ekran ma bardzo wąską ramkę i otwór kryjący przedni aparat. Co ciekawe, sensor zbliżeniowy i oświetlenia chyba zostały umieszczone pod ekranem, jednak nie sposób zauważyć gdzie – nie widać żadnych śladów nawet mocno oświetlając panel.
Samsung Galaxy S22+ w Media Expert
Układ całości jest typowy dla Samsunga – na dole zaślepka gniazd nanoSIM, gniazdo USB-C i głośnik (drugi jest w szczelinie między górą ekranu i ramką), po prawej przyciski – odblokowywania i łączony głośności.
Telefon ma ekran 6,6” i wymiary, dzięki którym doskonale leżał w mojej dłoni – chociaż mógłby być trochę mniej śliski, często miałem wrażenie, że mi zaraz wypadnie, ale na szczęście nigdy do tego nie doszło. W czasie testów nie korzystałem z żadnego etui, po dwóch tygodniach telefon nie ma żadnych zarysowań czy defektów. Nawet odcisków palców specjalnie nie łapał.
Parametry Samsunga Galaxy S22+
Parametr | Wartość |
---|---|
Procesor | Samsung Exynos 2200, 4 nm, Octa-core (1 x 2,8 GHz Cortex X2 & 3 x 2,50 GHz Cortex-A710 & 4 x 1,8 GHz Cortex-A510) |
GPU | Xclipse 920 |
Ekran | 6,6”, 1080 x 2340 px, 19,5:9, 393 ppi, Dynamic AMOLED 2X, 10-120 Hz, HDR10+, 1750 nit (szczyt), 88,3 % StB |
Pamięć RAM | 8 GB |
Pamięć Flash | 128 GB (dostępne także wersje 256 GB) UFS 3.1 |
Aparat główny | – 50 Mpix, f/1,8, 23 mm (szerokokątny), 1/1,56”, 1,0 µm, Dual Pixel PDAF, OIS – 10 Mpix, f/2,4, 70 mm (teleobiektyw), 1/3,94”, 1,0 µm, PDAF, OIS – 12 Mpix, f/2,2, 13 mm, 120˚ (ultraszerokokątny), 1/2,55” 1,4 µm |
Aparat przedni | 10 Mpix, f/2,2, 26 mm (wide), 1/3,24”, 1,22 µm, Dual Pixel PDAF |
Audio | stereo, Hi-Res Audio 32-bit / 384 kHz |
Łączność | 5G, LTE+, HSPA, Wi-Fi 6e, Bluetooth 5.2, NFC, Ultra Wideband, dual SIM / eSIM / USB-C 3.2 |
Lokalizacja | A-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS |
Akumulator | Li-Ion 4500 mAh, ładowanie USB-PD 3.0 45 W, Fast Qi/PMA 15 W, bezprzewodowe ładowanie zwrotne 4,5 W |
Waga | 195 g |
Rozmiary | 157,4 x 75,8 x 7,6 mm |
Certyfikaty | IP68 |
System operacyjny | Android 12 z One UI 4.1 i wsparciem dla trybu DeX / Wireless DeX |
Testowana wersja 8 /256 dostępna jest w przedsprzedaży w cenie 5199 złotych.
Wyświetlacz
Samsung Galaxy S22+ został wyposażony w ekran Dynamic AMOLED 2X o rozdzielczości 1080 x 2340 punktów i przekątnej 6,6 cala, co daje gęstość na poziomie 393 ppi, zupełnie wystarczającą, by uzyskać gładki obraz wysokiej jakości. Ekran może pracować z odświeżaniem standardowym 60 Hz lub adaptacyjnym, w którym odświeżanie ustawiane jest w zakresie 48-120 Hz.
Dlaczego zatem w tabeli podaję 10 – 120 Hz? Tak podawał początkowo sam Samsung, by później doprecyzować, gdy sprawa wyszła na jaw, że istotnie – panel może być regulowany w zakresie 48-120 Hz – natomiast oprogramowanie w Galaxy S22+ może przesyłać obraz wolniej, z częstotliwością obniżoną aż do 10 Hz, ograniczając zużycie energii, choć w mniejszym zakresie.
Producent deklaruje maksymalną jasność ekranu na poziomie 1750 nit. Trzeba mieć świadomość, że dotyczy to trybu HDR i jest to wartość chwilowa dla niewielkich fragmentów obrazu. W trybie statycznym maksymalna jasność ciągła to około 500 nit, lub ~800 nit po włączeniu opcji „większa jasność” w ustawieniach. Gdy pozostawimy sterowanie jasnością w ręku automatu, maksymalna wartość podświetlenia może wynieść nawet 1200 nit.
Już to by wystarczyło, by zagwarantować doskonałą czytelność w słońcu, lecz Galaxy S22+ posiada także funkcję Vision Booster, która za pomocą danych z czujnika światła przetwarza obraz (tonemaping, jak sądzę), by poprawić widoczność i zredukować widoczność odblasków. Trudno mi wypowiedzieć się co do skuteczności samej techniki, lecz do jakości obrazu w Galaxy S22+ w pełnym słońcu nie mam żadnych zastrzeżeń – jest bardzo czytelny.
Tradycyjnie dla Samsunga znakomite jest odwzorowanie kolorów. Tryb naturalny odpowiada przestrzeni barwnej sRGB, a żywy DCI-P3 i, podobnie jak w testowanym w zeszłym roku Galaxy S21, optymalne kolory uzyskałem przesuwając suwak temperatury barwowej o jedną pozycję w kierunku barwy ciepłej.
Co poza tym? Jest redukcja składowej niebieskiej (filtr światła niebieskiego), jest Always-on Display z kilkoma konfigurowalnymi trybami, tryb jasny i ciemny. Jest pełna zgodność z popularnymi serwisami VOD i HDR. Co do tego ostatniego dziwi jedynie trudny do wytłumaczenia brak wsparcia dla Dolby Vision – sprzęt z całą pewnością nie jest tu przeszkodą, jednak Samsung oferuje „jedynie” HDR10, HDR10+ i HLG. W każdym razie wideo odtwarzane na ekranie Galaxy S22+ prezentuje się znakomicie i, jeśli ktoś lubi oglądać filmy na ekranie smartfonu, to na pewno nie będzie zawiedziony.
System
Samsung Galaxy S22+ pracuje pod kontrolą Androida 12 z nakładką One UI 4.1. I trzeba to podkreślić: pracuje bardzo sprawnie – nie mam się do czego przyczepić.
Kto lubi, może dostosować wygląd nie tylko zmieniając tapetę, lecz także inne elementy „wystroju” – samodzielnie lub korzystając z gotowych motywów dostępnych w sklepie. Z prawej strony ekranu domyślnie wysuwa się pasek szybkiego dostępu – bardzo użyteczny, jak już się do niego przyzwyczaiłem.
Doceniam ujednolicenie ikon w programie startowym – wymuszenie jednakowego ich kształtu pozwala okiełznać wyobraźnię deweloperów i poprawić estetykę całości. Cóż mogę dodać więcej? One UI to moim zdaniem w tej chwili najbardziej dopracowana i najlepsza nakładka na Androida, jaka jest dostępna.
Dobrze wypada też aktualność – w momencie pisania tej recenzji system dostał dużą aktualizację, która, poza oczywistymi poprawkami błędów, wniosła też najnowsze zabezpieczenia – są z 1 marca 2022 roku. Aktualizacja systemowa Google Play jest starsza, datowana na 1 stycznia 2022 roku i próba sprawdzenia, czy jest nowsza, kończy się komunikatem o błędzie – zapewne jest to chwilowy problem.
Samsung Galaxy S22+, jak przystało na smartfon z górnej półki, pozwala na pracę w trybie DeX. Jest to możliwe po podłączeniu do zewnętrznego wyświetlacza przy użyciu kabla DP Alternate lub bezprzewodowego, zgodnego z Miracast, albo po podłączeniu do komputera przy użyciu odpowiedniej aplikacji. Do działania DeX tradycyjnie już nie mam zastrzeżeń, choć tym razem testowałem go wyłącznie w połączeniu z wyświetlaczem przewodowym. Ponownie też muszę zauważyć, że jego możliwości można sensownie wykorzystać wyłącznie po podłączeniu dodatkowych peryferiów, takich jak klawiatura i mysz.
Łączność
Samsung Galaxy S22+ jest wyposażony w modem 5G, LTE+ (z agregacją pasm) i WiFi 6e. Z kartą Orange Flex VoLTE zadziałało automatycznie, smartfon także zaproponował aktywację VoWiFi. Jakość połączeń wewnątrz sieci była znakomita – Galaxy S22+ jest zgodny z kodekiem EVS/HD Voice+ w wersji Super Wideband i to słychać.
Samsung Galaxy S22+ ma slot na dwie karty nanoSIM i wsparcie dla eSIM. W Koninie od jakiegoś czasu dostępne jest 5G w paśmie 2100 MHz, jednak testowa karta może korzystać tylko z LTE+. Uzyskiwane prędkości bardzo się wahają – zdaje się, że w ostatnich dniach dość mocno wzrosło obciążenie sieci, bo wyniki pomiarów skaczą bez ładu i składu, pokazując wartości od 2 Mbps do 70 Mbps. Nie ma to jednak żadnego związku z możliwościami Galaxy S22+, a jest całkowicie zależne od sieci – mój prywatny iPhone 13 Pro pokazuje podobne zachowanie zarówno w trybie LTE, jak i 5G.
Podobnych problemów nie ma oczywiście przy użyciu WiFi – połączenie z routerem zestawiane było z prędkością 2 Gbps, a maksymalne transfert do i z internetu mniej więcej pokrywały się z możliwościami światłowodowego łącza.
Samsung Galaxy S22+ ma oczywiście Bluetooth w wersji 5.2 oraz NFC z możliwością płacenia za pomocą Google Pay i HCE. Do lokalizacji służą systemy A-GPS, GLONASS, BDS i GALILEO. Nie zauważyłem żadnych znaczących nieprawidłowości, jeśli chodzi o ustalanie pozycji.
Wydajność
Temat wydajności w Galaxy S22+ to kolejna odsłona historii o konflikcie dobra ze złem, Amberu z Chaosem, Rebelii z Imperium, Gondoru z Mordorem, a tak naprawdę Snapdragona z Exynosem. Samsung konsekwentnie w Europie oferuje wersję z własnym procesorem, SoC Qualcomma rezerwując dla reszty świata. Ponieważ trawa jest zawsze bardziej zielona u innych, narzekania na tę sytuację są powszechne. Ale czy uzasadnione?
- Geekbench 5 Single Core: 1150 pkt
- Geekbench 5 Multi Core: 3471 pkt
- Geekbench Compute OpenCL: 9021 pkt
- Geekbench Compute Vulcan: 8317 pkt
- Geekbench ML CPU: 344 pkt
- Geekbench ML GPU: 828 pkt
- Geekbench ML NNAPI: 409 pkt
- Wild Life: 7190 pkt
- Wild Life Extreme: 1982 pkt
- Wild Life Extreme Stress Test: 2073/1238, stabilność 59,7%
- PCMark Work 3.0: 13580 pkt
Wyniki testów nie pozostawiają wątpliwości, że Exynos 2200 jest układem bardzo wydajnym i na pewno nadaje się do flagowców. Trochę mniej jednoznacznie wypadają porównania ze Snapdragonem 888 (na przykładzie zeszłorocznego Folda 3 i Xperii 1 III), gdyż przewaga jest raz po jednej, raz po drugiej stronie. Zachęcam was oczywiście do bezpośredniego porównywania wyników, ale wydaje się z nich wynikać, że wydajność Exynosa w podstawowych zastosowaniach jest porównywalna ze Snapdragonem, wygrywa wyraźnie w testach obliczeniowych, zawodzi natomiast dość mocno w zastosowaniach związanych z uczeniem maszynowym.
Aktualizacja:
Już po napisaniu tekstu Geekbench usunął dane niektórych serii smartfonów Galaxy S z racji podejrzenia o manipulowanie wynikami benchmarków. Wyniki, które zamieściłem, traktujcie zatem z lekkim przymróżeniem oka, co nie zmienia generalnie pozytywnej praktycznej oceny wydajności Galaxy S22+.
Osobnym tematem jest moc GPU w zastosowaniach związanych z grafiką 3D – Exynos 2200 otrzymał w końcu, zamiast niemłodego GPU Mali, zupełnie nową jednostkę graficzną Xclipse 920, opracowaną przez AMD, w oparciu o bardzo udaną architekturę RDNA2.
I to widać w wynikach – Exynos 2200 wyraźnie wygrywa w testach 3DMark zarówno ze swoim poprzednikiem Exynosem 2100, jak i z największym konkurentem Snapdragonem. Właściwie jedynie iPhone 13 Pro pokonuje go bez trudu. Ale nie jest przesądzone, że tak będzie cały czas – RDNA2 w urządzeniach mobilnych to debiutant, i – jak to z układami AMD – sporo jeszcze mogą zmienić dopracowane sterowniki (może dodadzą obsługę ray tracingu?).
Test obciążeniowy nie wypadł najlepiej. Samsung Galaxy S22+ uzyskał w nim wyniki – odpowiednio – 2073 i 1238 punktów i w efekcie stabilność 59,7%. Throttling termiczny jest zatem bardzo wyraźny, ale wcale nie taki nietypowy – warto tu podkreślić, że wynik najniższy jest na podobnym poziomie, jak w Snapdragonach, a większa różnica wynika z wyższej wydajności „na zimno”.
Co ciekawe, S22+ zwalniał w kolejnych przebniegach stosunkowo powoli, zatem przy normalnym użytkowaniu raczej nie grożą nam sytuacje, w których telefon zacząłby się gwałtownie przycinać pod obciążeniem. No i telefon nie rozgrzewał się tak, by uznać, że korzystanie z niego przestało być przyjemne.
- szybkość ciągłego zapisu danych: 241,79 MiB/s,
- szybkość ciągłego odczytu danych: 984,09 MiB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 33,25 MiB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 20,45 MB/s
- kopiowanie pamięci: 13,96 GiB/s.
W teście CPDT podsystem flash uzyskał dobre wyniki. Testowy model ma 256 GB pamięci UFS 3.1 i z całą pewnością nie będzie ona słabym punktem smartfonu.
Audio
Samsung Galaxy S22+ jest wyposażony w stereofoniczne głośniki przygotowane na bazie rozwiązań AKG. Jeden z głośników umieszczony jest na krótkiej krawędzi smartfonu obok portu USB-C, drugi natomiast – pomiędzy ekranem a drugą krawędzią i służy zarówno do rozmów, jak i multimediów. Oba przetworniki mają niestety zupełnie inne charakterystyki i głośność – wystarczy zasłonić palcem jeden z nich, by usłyszeć różnicę. W efekcie panorama stereo jest przesunięta i jakość dźwięku określiłbym zaledwie jako poprawną, mimo, że wysokie i niskie tony są dość dobrze oddane jak na smartfon.
Galaxy S22+ nie ma wyjścia mini-jack, zatem podłączenie kablowych słuchawek wymaga stosownej przejściówki – której Samsung w zestawie oczywiście nie dostarcza. Moja prywatna „no name” niestety nie zadziałała, więc nie zdołałem sprawdzić, jak wygląda jakość dźwięku w praktyce. Na papierze jest całkiem nieźle, przetwornik pozwala na Hi-Res Audio 32/384, a w oprogramowaniu są możliwości dostosowania działania do potrzeb użytkowników w różnym wieku oraz skaler UHQ.
IFF, czyli – krótko mówiąc – biometria
Główną metodą uwierzytelniania w Samsungu Galaxy S22+ jest ultradźwiękowy skaner linii papilarnych, umieszczony w ekranie. Działa szybko, a jego skuteczność jest bardzo dobra – nieprawidłowe skany zdarzały się sporadycznie. Jedyne zastrzeżenie, jakie mógłbym tu mieć, to do jego położenia – odruchowo bowiem szukałem go nieco wyżej, niż powinienem. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla osób z mniejszymi dłońmi obecna lokalizacja będzie pewnie optymalna, nie traktuję więc tego jako wady.
Alternatywną metodą biometryczną jest rozpoznawanie twarzy, działające w oparciu o przedni aparat fotograficzny. Jest to więc metoda 2D i jej bezpieczeństwo jest niższe niż oferowane przez skaner papilarny, aczkolwiek moje próby odblokowania smartfonu za pomocą zdjęcia się nie powiodły. Rozpoznawanie w dzień działa szybko, w ciemności znacznie wolniej, lecz wciąż akceptowalnie, dzięki użyciu ekranu jako źródła doświetlającego.
Zasilanie
Samsung Galaxy S22+ oferuje wbudowany akumulator Li-Ion o pojemności 4500 mAh i jest on o 300 mAh… mniejszy niż w modelu zeszłorocznym. Owszem, CPU jest wykonane w oszczędniejszym wymiarze technologicznym, ale jeśli się po tym, co napisałem spodziewacie, że Galaxy S22+ nie będzie bił rekordów czasu pracy to, cóż, macie rację. W teście 3DMark Battery uzyskał wynik 9 godzin i 7 minut.
W praktyce SoT przy użyciu mieszanym pod WiFi i LTE oceniam na jakieś 5-7 godzin i maksymalnie 1,5 dnia działania, przy bardziej prawdopodobnym ładowaniu codziennym.
Jeśli chodzi o uzupełnienie energii, to Galaxy S22+ możemy ładować za pomocą kostek zgodnych z Power Delivery 3 z maksymalną mocą 45 W. Zasilacza oczywiście nie ma w zestawie, podłączałem więc smartfon zarówno do posiadanej szybkiej ładowarki Baseus GaN2 Pro 65W, jak i bardziej standardowej 30 W, uzyskując, co ciekawe, dość zbliżone wyniki. W 30 minut akumulator był ładowany do ~55-60%, a pełne ładowanie trwało nieco ponad godzinę. Jeśli zatem Samsung Galaxy S22+ potrafi korzystać z mocy 45 W, to w najlepszym razie robi to przez krótką chwilę.
Ładowanie bezprzewodowe może przebiegać z mocą 15 W i współpraca z GC AirJuice przebiegała bez niespodzianek. Samsung może też ładować akcesoria bezprzewodowo – wydajność takiego rozwiązania to 4,5 W.
Fotografia
Samsung Galaxy S22+ ma trzy aparaty fotograficzne w dość typowej konfiguracji:
- 50 Mpix, f/1,8, 23 mm (szerokokątny), 1/1,56”, 1,0 µm, Dual Pixel PDAF, OIS
- 10 Mpix, f/2,4, 70 mm (teleobiektyw), 1/3,94”, 1,0 µm, PDAF, OIS
- 12 Mpix, f/2,2, 13 mm, 120˚ (ultraszerokokątny), 1/2,55” 1,4 µm
Mamy zatem podstawowy aparat szerokokątny, wyposażony w obiektyw o ekwiwalencie ogniskowej FF 23 mm i dużą matrycę, działającą w systemie Tetracell. Aparat ma skuteczny i szybki AF Dual Pixel, pracujący z detekcją fazy i jest stabilizowany optycznie. Wynikowe pliki zapisywane są jako 12 Mpix.
Znacznie skromniej wygląda teleobiektyw. Matryca 10 Mpix współpracuje ze szkłem o jasności f/2,4 o ekwiwalencie ogniskowej FF 70 mm, zatem doskonałej do portretu. Także i tu AF działa w oparciu o detekcję fazy, lecz w mniej zaawansowanej formie z wydzielonymi pikselami. Jest tu również optyczna stabilizacja obrazu (OIS). Pliki wynikowe są skalowane do 12 Mpix. Po co? Pozostaje to słodką tajemnicą Samsunga.
Obiektyw ultraszerokokątny wygląda identycznie, jak w konstrukcjach zeszłorocznych, zatem nie ma w nim ani stabilizacji, ani autofocusa. Ekwiwalent ogniskowej wynosi 13 mm, a jasność obiektywu f/2,2.
Zdjęcia, wykonane za pomocą Samsunga Galaxy S22+ w dzień, są generalnie dobrej lub bardzo dobrej jakości. Smartfon zachowuje spójny balans bieli dla każdego z aparatów. Najlepszą jakość mają oczywiście fotografie z aparatu podstawowego – największa matryca i najjaśniejszy obiektyw robią swoje, fotografie są ostre, szczegółowe, z poprawnie oddaną dynamiką.
Zdjęcia z aparatu ultraszerokokątnego są słabsze, stosunkowo ostre w centrum, lecz peryferyjne części kadrów są wyraźnie miękkie i pozbawione drobnych szczegółów. Należy jednak zauważyć, że bardzo dobrze (w istocie niemal bez śladów) skorygowane programowo zostały typowe problemy aparatów UWA – silna aberracja chromatyczna i zniekształcenia beczkowate. Efektem ubocznym oczywiście jest dość wyraźne rozciągnięcie obrazu w rogach, lecz oko ludzkie jest mniej wrażliwe na ten typ zmian.
Mimo stosunkowo słabych parametrów matrycy i obiektywu zaskakująco dobrze wypadł teleobiektyw. Na niektórych zdjęciach można zauważyć stosunkowo wysoki poziom szumów, lecz przeważnie obraz jest bardzo przyzwoity. Ostrość i szczegółówość też zwykle nie pozostawiają wiele do życzenia. Interesującym i znacznym osiągnięciem jest jednak nie sprawność aparatu w zakresie ogniskowych uzyskiwanych optycznie, lecz to, co dzieje się, gdy wyjdziemy poza ten zakres.
Samsung Galaxy S22+ radzi sobie bowiem aż do zbliżeń x10, które dają obraz o niespodziewanie dobrej jakości. Dla ustawienia x20 zdjęcia są już bardzo przeciętne, ale od biedy można je uznać za użyteczne. Wyższe powiększenia (a zakres kończy się na x30) są już wyłącznie ciekawostką, lecz to i tak nie zaciera dobrego wrażenia, jakie Samsung tu pozostawia.
Nie wiem, kiedy Samsung wprowadził w swoim oprogramowaniu automatycznie załączany przy skąpym świetle tryb nocny na wzór iPhone’a, ale jego obecność w aplikacji przy zachowaniu osobnego trybu nocnego, działającego dokładnie tak samo (tylko bez automatu), wprowadziła mnie początkowo w sporą dezorientację.
Automatyka generalnie działa raczej poprawnie, choć czasem ręczne wymuszenie trybu nocnego przyniosło lepszy efekt, niż pozostawienie standardowego. Dla obiektywu ultraszerokiego niemal niezależnie od oświetlenia sceny automat sugerował tryb nocny i należy go słuchać – przy braku stabilizacji tak jest bezpieczniej. Najrzadziej aktywowany był dla aparatu głównego, czyli z najjaśniejszym obiektywem.
Jakość zdjęć bez trybu nocnego jest przeciętna lub słaba, widać miejscami sporo szumów, chyba że scena jest naprawdę dobrze oświetlona światłem sztucznym. Tryb nocny (niezależnie czy aktywowany ręcznie, czy automatycznie) natomiast daje zdjęcia o bardzo dobrej jakości dla aparatu głównego i akceptowalnej lub dobrej dla pozostałych, z wyjątkiem sytuacji, gdy światła jest bardzo mało, gdyż wtedy ilość artefaktów wyraźnie wzrasta.
Samsung chwali się, że w aparatach Galaxy S22+ zastosował nowy typ szkła i powłok, bardzo mało podatny na odblaski, lecz rozmiar flar i spadek kontrastu spowodowany nimi każe w to wątpić – jak na telefon jest w miarę dobrze (co nie znaczy, że nie ma tu lepszych urządzeń), ale w porównaniu ze stosowanymi w aparatach APS-C i FF obiektywami jest tragicznie i żaden marketing tego nie zmieni.
Tryb portretowy dostępny jest dla aparatu podstawowego, teleobiektywu (który przy okazji ma optymalną do tego celu ogniskową) oraz dla aparatu przedniego. Wypróbowywałem go przy różnych ustawieniach (ze światłem bocznym, przednim, tylnym, etc.) i muszę przyznać, że radzi sobie znakomicie, mimo braku wsparcia ze strony sensora głębi.
Separacja od tła jest prawidłowa, bokeh dość ładny (aczkolwiek na próbkach brak wyraźnych krążków rozproszenia, charakterystycznych dla naturalnego efektu), a artefakty nieliczne. Algorytmy poradziły sobie w bardzo przekonujący sposób z włosami, nie odcinając zbyt ostro i gwałtownie tła od fotografowanego obiektu.
W przypadku selfie problematyczne okazały się tylko pagony na mojej kurtce (ale nie na każdym zdjęciu), dla zdjęć z aparatów tylnych kłopoty były głównie przy aparacie szerokokątnym i zbyt dużej odległości od obiektu, co nie powinno dziwić, gdyż w tych warunkach naturalny bokeh także niemal nie występuje. Teleobiektyw radził sobie natomiast bardzo dobrze.
Samsung Galaxy S22+ ma możliwość wykonywania zdjęć nie tylko w domyślnym trybie Tetracell, ale także z pełną rozdzielczością matrycy. Nie jest on rekomendowany, gdyż nie działa w nim większość algorytmów poprawiających dynamikę i zmniejszających szumy, a do tego, obiektywnie rzecz biorąc, obiektyw zwyczajnie nie ma dostatecznej rozdzielczości optycznej, by rysować na tak gęstej matrycy. Istotnie, porównanie sampli nie wskazuje na istotny zysk jakościowy.
Po wybraniu zdjęcia 50 Mpix można jednak włączyć dodatkowe przetwarzanie obrazu, czyli tryb poprawiania szczegółów. Nie znalazłem dokładnych informacji na czym polega jego działanie, jednak przypuszczam, że jest to w rzeczywistości składanka z kilku zdjęć wykonanych po sobie i złożonych w sposób podobny do znanego z iPhone Deep Fusion, ewentualnie z uwzględnieniem mikroprzesunięć, wynikających z ruchów dłoni, w sposób podobny do znanego z aparatów EVIL Olympusa.
Zdjęcia wykonane z jego pomocą są przetwarzane bardzo długo, lecz niewielkie detale są na nich ostrzejsze, pozbawione aberracji i miękkości widocznej na fotografiach nieprzetworzonych w ten sposób. Mimo dobrych efektów wydaje się, że i ten wariant nadaje się do zastosowania raczej w szczególnych wypadkach i dla scen o niezbyt szerokiej dynamice.
Ostatnią ciekawostką fotograficzną Samsunga Galaxy S22+ jest aplikacja Expert RAW. Zacząć jednak trzeba od tego, że nie jest ona preinstalowana – trzeba ją doinstalować z Galaxy Store. Do czego służy? Jej działanie jest podobne do znanego już z iPhone’a 12 Pro / Pro Max trybu ProRAW, czyli wynikiem działania jest plik DNG, nadający się do obróbki w Lightroomie, lecz niezawierający pojedynczego, czystego zrzutu z matrycy (jak klasyczny RAW), lecz komplet informacji, niezbędnej do odwzorowania działania algorytmów przetwarzania obrazu w smartfonie, z łączeniem pikseli i HDR włącznie.
Lightroom ma odpowiedni profil przetwarzania obrazu i rozumie, co z tym wszystkim zrobić, a zakres dostępnych narzędzi edycyjnych nie różni się od zwykłego RAW, choć na przykład nie potrzeba już korygować geometrii. Poniżej możecie zresztą zobaczyć porównanie plików JPG wprost z aparatu i wywołanych z Lightrooma.
W najlbliższym czasie planuję też osobny tekst poświęcony Expert RAW z Galaxy S22+, w którym spróbuję krótko porównać efekty możliwe do uzyskania za jego pomocą z tym, co oferuje Apple ProRAW i klasyczny RAW, ale z aparatu z matrycą APS-C.
W kwestii możliwości wideo, Galaxy S21+ potrafi nagrywać w trybie 4K z klatkażem 60 fps lub 8K przy kinowej prędkości 24 fps (wymagane jest włączenie kodeka HEVC w ustawieniach). Eksperymentalnie dostępna jest możliwość nagrawania w trybie HDR10+. Przyznaję jednak, że zupełnie nie znam się na wideo, zatem w celu oceny jakości pozostaje mi odesłać do innych recenzji.
Fotonarzekanie
Rozdział ten będzie raczej krótki, gdyż wbrew tytułowi najpierw Galaxy S22+ pochwalę – Samsung poprawił w nim większość rzeczy, które irytowały mnie w zeszłorocznym Galaxy S21 i Galaxy Fold 3, a jakość zdjęć jest naprawdę godna uwagi. Usunięty został błąd polegający na nieprawidłowym (zbytnio nasyconym) wyświetlaniu kolorów zdjęć z zapisanym profilem sRGB, ale… no właśnie: dlaczego Samsung upiera się przy tej przestrzeni barw, skoro wyświetlacz domyślnie pracuje z DCI-P3?
sRGB to wprawdzie „bezpieczny” wybór, gdyż stosowany jako najniższy wspólny mianownik i niemal na pewno będzie prawidłowo wyświetlony na każdym sprzęcie, ale mamy 2022 rok i przeglądarki nauczyły się już dość dawno stosować zarządzanie kolorem. Apple zapisuje swoje zdjęcia ze znacznie szerszym profilem barwnym Display P3 i nie wynikają z tego żadne problemy dla użytkowników. Może czas iść w ich ślady?
Podsumowanie
Samsung Galaxy S22+ to bardzo dobry smartfon z najwyższej półki. Choć nie jest najlepiej wyposażonym modelem z serii, to jego możliwości są imponujące, a wady, choć obecne, nie zaburzają generalnie dobrej oceny smartfonu. Przez niemal trzy tygodnie użytkowania nie miałem powodów do narzekania.
Wziąwszy pod uwagę bardzo długie oferowane wsparcie producenta i to, jak mi się korzystało z telefonu przez okres testów, sądzę, że mogę spokojnie napisać, iż jest to jeden z najbezpieczniejszych możliwych wyborów w najwyższej półce cenowej.