Żadnych nadziei. Null. Nada. Uznana seria smartfonów Samsung Galaxy Note definitywnie traci swoją nazwę na rzecz kolejnych przedstawicieli Galaxy S Ultra.
O jeden Note za daleko
Linia smartfonów Samsun Galaxy Note to legenda. Z pewnością nie tak ważna jak iPhone’y od Apple, ale wciąż istotna z perspektywy rozwoju smartfonów o dużej przekątnej ekranu. W Europie, w tym w Polsce, z pewnością ma wielu zwolenników, jako że u nas przez lata smartfony z logo nadgryzionego jabłuszka były nieprzyzwoicie drogie. Note’y też – ale przynajmniej łatwiej było po nie sięgnąć ze względu na dostępność u operatorów, a także solidny rynek wtórny.
I tenże właśnie Galaxy Note, usprawniany przez Samsunga z roku na rok, przestał pojawiać się na branżowych imprezach Koreańczyków. Jego forma – czyli dużego phabletu z rysikiem – przetrwała, ale nazwa już nie. Galaxy Note 20 i Galaxy Note 20 Ultra były ostatnimi urządzeniami Samsunga z „Note” w nazwie.
Część fanów Notatników miała nadzieję, że ich producent wróci jeszcze do legendarnego nazewnictwa, ale nie ma już na to szans. Ostatnie iskierki nadziei zgasił Roh Tae-moon, szef mobilnego wydziału firmy.
Galaxy Note tylko w formie Galaxy S Ultra
Głowa działu mobilnego Samsunga, Roh Tae-moon, potwierdził po raz kolejny myśl, do której przyzwyczajaliśmy się od długich miesięcy. Jak się wypowiedział, „Od tego roku Galaxy Note będzie co roku pojawiał się jako S Ultra”.
Trzeba będzie więc przyzwyczaić się do nowego porządku rzeczy. Zresztą, Samsung już nam to umożliwił. W końcu zaserwował nam Galaxy S22 Ultra, który odziedziczył wszystkie charakterystyczne cechy Note’ów: duży ekran, topowe możliwości fotograficzne oraz chowany w obudowie rysik.
Galaxy S23 Ultra wciąż wielką zagadką
Mamy jeszcze sporo czasu do premiery nowych flagowców Samsunga. Zobaczymy je nie wcześniej niż na początku przyszłego roku. Mówi się, że Galaxy S23 i Galaxy S23+ zostaną wyposażone w nowy aparat przedni 13 Mpix. Do Galaxy S23 Ultra może, choć wcale nie musi, trafić topowy, 200-megapikselowy sensor ISOCELL HP3. Matryca wciąż czeka na swoją premierę w jakimś smartfonie.
Patrzę więc na swojego Galaxy Note 20 i stwierdzam, że jeszcze długo nie zmienię urządzenia. Tak jak z Galaxy Note 10 przesiadałem się na wyższy model z przyjemnością, tak teraz potrzeba upgrade’u jest niemal zerowa. Dobrze mi z ostatnim Notem, jaki opuścił fabryki Samsunga.