Kiedy opada już kurz po wielkich zapowiedziach i znakomicie wyreżyserowanych, szumnych prezentacjach, trzeba zmierzyć się z szarą codziennością. Jak wpasowuje się w nią składany Samsung Galaxy Fold? Okazuje się, że czar składanego ekranu pryska dość szybko, gdy jasne światło słoneczne pada bezpośrednio na to urządzenie.
Samsung Galaxy Fold był dotąd widziany tylko w kilku sytuacjach: na oficjalnej prezentacji Galaxy Unpacked, na targach MWC (ale wyłącznie na wystawce za specjalną szybą) oraz w jednej, bardziej obszernej publikacji wideo na portalu vimeo. Poza tym Samsung niezbyt chętnie chwali się swoim sprzętem „nowej kategorii”, i może ma ku temu swoje powody.
Poniższy film zawiera zdjęcia tego, czego Samsung dotąd starał się raczej nie pokazywać, a mianowicie: zagięć elastycznego ekranu, powstałych podczas składania Galaxy Folda. Od razu ujawniają one największą bolączkę pierwszej generacji nowego typu urządzeń: nieuniknione odkształcenia powierzchni dotykowej.
Będzie to dotyczyć nie tylko sprzętów składanych do środka, ale także tych, w których ekran znajduje się po zewnętrznej stronie urządzenia, jak w Huawei Mate X.
Z materiału można wyciągnąć kilka innych ciekawych wniosków. Na przykład całkiem przyjemnie wygląda mechanizm domykania urządzenia. Charakterystyczny klik to może drobiazg, ale w sprzęcie kosztującym 2000 euro siła tego typu szczegółów musi być szczególnie duża.
Patrząc na powyższy film, można też wyrobić sobie pojęcie o rzeczywistej wielkości wyświetlacza 7,3 cala – wydaje się on być dość przestronny, choć notch w prawym górnym rogu wyświetlacza nieco zaburza efekt „wow”. I o ile Galaxy Fold w formie rozłożonej naprawdę przyciąga uwagę, tak jak dla mnie, przy złożonym ekranie, jest równie szkaradny jak niektóre pomysły Nokii sprzed ponad dekady.
źródło: phoneoftime