O tym, że Samsung zamierza rozpocząć ofensywę produktową na początku przyszłego roku, doskonale wszyscy wiedzą. Nowe produkty mają mieć swoich reprezentantów w wielu segmentach – zarówno cenowych, jak i wydajnościowych. Ostatnio poznaliśmy wygląd Galaxy A72, teraz natomiast poznajemy pierwsze szczegóły jego specyfikacji.
Dwa modele: 4G i 5G
Niecodzienne podejście Samsunga ma tym razem zaowocować dwoma wariantami tego samego modelu. Galaxy A72 ma pojawić się w wersji 4G (SM-A725F) i 5G (SM-A726B). Trochę dziwi mnie to podejście, ale zapewne analitycy koreańskiej firmy z pewnością policzyli co przyniesie lepsze wyniki finansowe. Zresztą wygląda na to, że cała linia Galaxy A będzie miała osobne wersje 4G i 5G.
Galaxy A72 4G przetestowany
Galaxy club odkrył w bazie popularnego programu testowego Geekbench wynik modelu SM-A725F, czyli Galaxy A72 4G. Ciekawsze od samego wyniku są jednak towarzyszące mu dodatkowe informacje. Dotychczas bowiem Samsung nie ujawnił żadnych szczegółów na temat specyfikacji modelu Galaxy A72.
Jak możemy zobaczyć urządzenie działa pod kontrolą Androida 11, co dobrze świadczy o producencie. Na pokładzie znajduje się 8 GB pamięci RAM, co może zwiastować niezłą pracę z wieloma aplikacjami działającymi w tle. Martwi natomiast informacja o procesorze. Z tego, co widzimy, smartfon ma być napędzany SoC Snapdragon 720G.
Krok wstecz
O ile wygląd samego urządzenia nikogo nie zaskoczy, o tyle specyfikacja może to zrobić. Jeśli okaże się ona prawdziwa i model Galaxy A72 4G zadebiutuje ze Snapdragonem 720G to z pewnością pozostanie niesmak. Procesor ten napędzać ma również nieco niżej pozycjonowany model Galaxy A52 4G. Gorsze jest jednak to, że poprzednik opisywanego modelu – Galaxy A71 – miał wydajniejszy SoC Snapdragon 730G. Powiem szczerze, że takiego kroku wstecz się nie spodziewałem. Tym bardziej, że urządzenie nie będzie należeć do najtańszych, gdyż jego cena ma wynosić 450-500 euro, czyli około 2050-2300 złotych.
Czyżby 2021 rok miał oznaczać stagnację?
To, co dzieje się ostatnio z Samsungiem, nie napawa mnie optymizmem. Koreański producent dotychczas uwielbiał demonstrować swoją siłę w liniach Galaxy S i Galaxy Note. Te smartfony to był pokaz najlepszej dostępnej technologii, którą dysponował świat smartfonów. To było również świetne połączenie wyglądu i materiałów, z których urządzenia były budowane.
Ostatnio zaczęło się to zmieniać. Plastikowy, średnio wyposażony Galaxy Note 20 czy Galaxy S20 FE wyglądem i wykonaniem idealnie pasujący do linii Galaxy A pokazują, że Samsung nie musi już dominować i nikomu nic udowadniać. Teraz liczy się czysty zysk. Skoro jest miejsce na półkach sklepowych na tego typu wynalazki, to z pewnością jest na nie popyt. Potwierdza to również kolejna generacja Galaxy S21, która ma porzucić zakrzywione ekrany i ponownie powitać plastikowe wykończenie.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że kończący się rok nie był z pewnością udany dla wielu producentów. Boję się, że może on przynieść swego rodzaju stagnację na rynku smartfonów. Nie spodziewam się rewolucji, ale życzyłbym sobie, że kiedy wydaje niemałe pieniądze na urządzenie z topowej linii, to dostanę najlepszy możliwy sprzęt. Wiele jednak wskazuje na to, że granica pomiędzy segmentami urządzeń znowu się zaciera. Tym razem poprzez drobne kroki wstecz.