Samsung Galaxy A7 2018 – smartfon, który przywrócił mi wiarę w aktualizacje (recenzja)

W momencie premiery Samsunga Galaxy A7 2018 na polskim rynku musieliśmy za niego zapłacić 1599 złotych. Czy fakt, że po nieco ponad trzech miesiącach jego cena zmalała o prawie 300 złotych zadziałał mocno na jego korzyść? 

Parametry techniczne Samsunga Galaxy A7 2018:

Cena Samsunga Galaxy A7 2018 w momencie publikacji recenzji: 1319 zł.

Wzornictwo, jakość wykonania

Macie czasem tak, że coś Wam się podoba i nie podoba jednocześnie? To jest jedna ze sprzeczności w Galaxy A7 2018 – design. Jego tylna obudowa prezentuje się zdecydowanie świetnie, zwłaszcza w wersji kolorystycznej, którą miałam okazję testować, czyli niebieskiej. Niebieskie szkło mieniące się w świetle i zmieniające kolor w zależności od kąta padania światła – wygląda to naprawdę rewelacyjnie.

Elementem, który tu “odstaje” (dosłownie i w przenośni), jest moduł z potrójnym aparatem, który nieco wystaje ponad obudowę i może stanowić jej newralgiczny punkt. Może, ale nie musi, bowiem podczas kilku tygodni nie udało mi się zarysować szklanej powierzchni – zarówno tej chroniącej aparat, jak i samej obudowy. W obu przypadkach natomiast możemy mówić o braku jakiejkolwiek odporności na odciski palców (co jest całkowicie naturalne przy tego typu wykończeniu) i o śliskości powierzchni.

Skoro już ustaliliśmy, że tył Galaxy A7 2018 może się podobać, to jasnym sygnałem dla Was jest, że z frontem urządzenia jest zgoła inaczej. W czasach, w których nawet modele z niższej półki cenowej oferują ekrany full view z wąskimi ramkami wokół ekranu, Galaxy A7 2018 za 1500 złotych wygląda po prostu kiepsko i… trochę przestarzale. Dodatkowo czarny front telefonu wobec niebieskiej obudowy… może się czepiam, ale to połączenie nie prezentuje się najlepiej.

Dodam jeszcze tylko, że szklana obudowa niestety nie oznacza, że mamy tu do czynienia z ładowaniem indukcyjnym.

Idąc dalej warto zwrócić uwagę na to, że frontowa część telefonu, w której znajduje się ekran, wygląda jakby została doklejona do obudowy – jest nieco węższa względem dolnej części. Szczegół, ale rzuca się w oczy. Podobnie, jak wielkie, szerokie ramki wokół 6-calowego wyświetlacza. Jasne, dzięki temu obeszło się bez notcha, ale efektem ubocznym jest automatycznie tak samo duża ramka pod ekranem. Jak na końcówkę 2018 roku przód Galaxy A7 2018 wygląda po prostu kiepsko.

Nie dajcie się zwieść pozorom – testowany dziś sprzęt nie ma aluminiowych krawędzi, choć bardzo chciałby je mieć, biorąc pod uwagę to, jak dobrze zastosowane tu tworzywo sztuczne je imituje. Na lewym boku znajdziemy jedynie zaślepkę, po otwarciu której otrzymujemy dostęp do standardowego dual SIM – dwóch gniazd nanoSIM i jednego microSD. Oznacza to, że chęć rozszerzenia pamięci wewnętrznej telefonu nie jest obarczona kompromisem korzystania z tylko jednej karty SIM.

Na prawym boku mamy przyciski do regulacji głośności oraz podłużny, płaski, klikalny włącznik, w którym ukryty został czytnik linii papilarnych (o nim później). Na górnej krawędzi ulokowany został jedynie jeden mikrofon, natomiast na dolnej – drugi mikrofon, głośnik mono, port microUSB (serio?) oraz 3.5 mm jack audio.

Z przodu nad ekranem znajdziemy głośnik do rozmów telefonicznych, kamerkę do selfie z diodą LED oraz czujnik światła – zabrakło natomiast diody powiadomień. I to tyle z rzeczy, które warto wiedzieć do tego momentu. Choć nie – jeszcze zaznaczę, że telefon nie spełnia żadnej normy odporności, zatem należy na niego uważać zarówno w przypadku zakurzeń, jak i zachlapań (nie mówiąc o kąpaniu się z nim ;)).

Wyświetlacz

Przyznaję, dawno nie testowałam smartfona Samsunga z płaskim wyświetlaczem. Ba, nie będzie przesadą, gdy stwierdzę, że zdążyłam się już przyzwyczaić do zakrzywionych ekranów. Trzeba jednak pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, płaskie ekrany są tańsze w produkcji, po drugie – zakrzywione mają swoje wady (inaczej się je trzyma, odbijają światło na krawędziach, utrudniają wprowadzanie tekstu blisko boków ekranu, etc.). Nic zatem dziwnego, że w – jakby nie było względnie tanim smartfonie – Samsung postanowił zastosować wyświetlacz płaski (szkoda tylko, że z tak szerokimi ramkami wokół… ).

Tym, co niewątpliwie może cieszyć jest fakt, że Galaxy A7 2018, jak reszta telefonów tej koreańskiej marki, wyposażony jest w matrycę Super AMOLED. Co to oznacza w praktyce raczej pamiętacie, ale pozwólcie, że przypomnę: idealnie odwzorowaną czerń, świetne kąty widzenia i bardzo dobrą jasność. I to faktycznie ma pokrycie w rzeczywistości.

Ekran Galaxy A7 2018 ma przekątną 6 cali i rozdzielczość 2220 x 1080 pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 411 ppi. W skrócie: jest OK. Rozwijając temat: Full HD+ przy 6-calowym wyświetlaczu jest wystarczającą rozdzielczością, ale bardziej wymagający użytkownicy zauważą, że do pełni ostrości czcionek nieco brakuje. Trudno jednak spodziewać się wyższej wartości w przypadku telefonu z tej półki cenowej.

Jasność maksymalna, jak i minimalna, jest w porządku. Czujnik światła działa dobrze, odpowiednio reagując na zmianę oświetlenia wokół nas. Reakcja na dotyk również bez zarzutu. Trudno nie podsumować tego jednym zdaniem: ekran to duży plus testowanego urządzenia.

W ustawieniach wyświetlacza znajdziemy następujące funkcje:

Działanie

Czas spojrzeć na jego wnętrze. Testowany sprzęt działa dzięki ośmiordzeniowemu procesorowi Exynos 7885 Octa z Mali-G71, przy współpracy z 4 GB RAM, a systemem operacyjnym jest starszy Android – 8.0 Oreo (co, swoją drogą, też jest dość ciekawe – spodziewalibyśmy się raczej Pie lub choćby 8.1 Oreo, ale skoro flagowe Galaxy S9 i Galaxy S9+ dopiero co oficjalnie dostały Pie, to trudno, żeby średniak go oferował…). To ma się zmienić w marcu.

Od smartfona, którego cena jeszcze kwartał temu wynosiła 1600 złotych, oczekuję między innymi tego, żeby bezproblemowo działał. Nie musi być przesadnie szybki, ale płynność to to, co jest bardzo mile widziane. Cóż, Galaxy A7 2018 tej płynności nie zapewnia… ł. Nie zapewniał przez 1,5 miesiąca kiedy z niego korzystałam, po czym druga z kolei aktualizacja oprogramowania wprowadziła nie tylko nowsze łatki bezpieczeństwa, ale również okazała się być lekiem na często występującą czkawkę urządzenia.

Gdy dostałam telefon do testów, działanie Samsunga Galaxy A7 2018 pozostawiało wiele do życzenia i nie ukrywam, że byłam tym faktem dość mocno zniesmaczona. Nie spodziewałam się, że będę musiała dłużej czekać na pojawienie się klawiatury po kliknięciu w pole adresu czy przełączanie się pomiędzy aplikacjami. Czasem nawet i otwarcie czatu po kliknięciu na dymek potrafiło strasznie zamulić… To zdecydowanie nie było to, czego oczekiwałam od tego smartfona. I to wcale nie dlatego, że porównuję jego działanie do smartfonów flagowych, bo tak nie jest. A-siódemka po prostu zbyt często zamulała… Żeby Wam to odpowiednio zobrazować – Galaxy A7 2018 działał gorzej, niż kosztujący o 400 złotych mniej model Motorola One.

Na szczęście ostatnio pojawiła się aktualizacja, która sporo w tej kwestii zmieniła. Jasne, nie jest tak, że nagle smartfon Samsunga stał się królem wydajności i przestał zamulać, ale działa dużo płynniej niż dotychczas i korzysta się z niego naprawdę dużo przyjemniej. Wierzcie mi, nie sądziłam, że w kontekście jego pracy w tej recenzji padnie cokolwiek pozytywnego. Na szczęście tym razem moja cierpliwość została wynagrodzona ;).

Wyniki uzyskane w benchmarkach:
AnTuTu: 123166
GeekBench 4:
single core: 1530
multi core: 4434
3DMark:
Ice Storm Extreme: Max
Ice Storm Unlimited: 15209

Powyższe wyniki dają znać, że na testowanym smartfonie da się pograć. Chociażby Asphalt 8: Airborne czy Real Racing 3 zapewniają sporą rozrywkę bez zbędnych przycięć.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz. Działanie
2. Oprogramowanie. Audio. Biometria. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

System

Samo oprogramowanie Galaxy A7 2018 już jak w każdym Samsungu. Nakładka jest ładna i prosta w obsłudze. W momencie publikacji recenzji, urządzenie działało w oparciu o Androida w wersji 8.0 Oreo z poprawkami bezpieczeństwa z 1 grudnia 2018 roku. Jak już zdążyłam wspomnieć, przez okres testów otrzymał dwie aktualizacje – z łatkami z listopada, a następnie właśnie z grudnia, kwestią czasu jest, jak sądzę, pojawienie się styczniowych.

Co bardzo istotne, zwłaszcza dla osób przyzwyczajonych do obsługi smartfonów gestami, tutaj również znajdziemy taką opcję. Nie są to jednak gesty znane z OnePlusa, flagowców Huawei czy z iPhone’ów, a nieco bardziej oryginalne; czy lepsze – musicie ocenić sami. Gesty pełnoekranowe można znaleźć w ustawieniach ekranu w funkcji odpowiedzialnej za pasek nawigacji – bardziej się tego ukryć nie dało. Samo korzystanie z nich natomiast jest bardzo proste.

Przy dolnej krawędzi ekranu widoczne są niewielkie półprzezroczyste paski, przypominające, w którym miejscu trzeba przesunąć palec ku górze, by wykonać daną rzecz. I tak, przy lewej krawędzi jest wstecz, na środku Home, a po prawej – ostatnie aplikacje.

Dodam jeszcze tylko, że w przypadku korzystania ze standardowego paska systemowego, kolejność przycisków można zmieniać (tj. wstecz i ostatnie aplikacje).

Jeśli chodzi o działanie modułów łączności, tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń do LTE i jakości połączenia z siecią, GPS, NFC czy Bluetooth. Jakość rozmów również w porządku, niezależnie od tego, czy w domu, czy w metrze.

Wartą odnotowania jest obecność standardowego dual SIM, a więc dwóch slotów nanoSIM i dodatkowo microSD, dzięki któremu możemy rozszerzyć 64 GB pamięci (a właściwie 52,3 GB, bo tyle zostaje dla użytkownika) o nawet 512 GB.

Test pamięci systemowej, przeprowadzony w aplikacji AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 291,2 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 96,83 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 73,9 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 14,34 MB/s.

Audio

Niewielki głośniczek o sporych możliwościach – tak można by określić głośnik w Galaxy A7 2018, gdybyśmy pod uwagę brali wyłącznie głośność. Tego odmówić mu nie można, jest donośny, przez co trudno przegapić jakiekolwiek powiadomienie o połączeniu przychodzącym, SMS-ie czy mejlu. Gorzej jest w przypadku odtwarzania muzyki – na najgłośniejszym ustawieniu wyraźnie słychać, że dźwięk zaczyna być metaliczny i lekko jakby przytłumiony. Największy balans pomiędzy głośnością a odpowiednio dobrą jakością audio, można uzyskać ustawiając suwak głośności na ok. 75%.

Tym, co mnie, jako osobę zapominalską cieszy, jest obecność 3.5 mm jacka audio na dolnej krawędzi. Nie mam nic przeciwko słuchawkom bezprzewodowym i bardzo często z nich korzystam, ale równie często o nich zapominam i wtedy zostają mi pchełki, które zawsze mam w kieszeni kurtki – niekoniecznie z przejściówką z USB C ;) Jakość dźwięku jest poprawna, ale bez fajerwerków.

Biometryka: czytnik linii papilarnych i odblokowywanie twarzą

Gdybym miała wskazać jedną rzecz, która mnie irytuje w Galaxy A7 2018, byłby to właśnie skaner linii papilarnych. Umieszczony jest w niezłym miejscu, bo na prawym boku telefonu, przez co, gdy trzymamy telefon, czytnik znajduje się tuż pod kciukiem. Ale jeśli chodzi już o samo jego działanie, na jego temat w superlatywach wypowiadać się nie mogę.

Czytnik jest aktywny, co oznacza, że przyłożenie do niego palca powinno odblokowywać ekran. Słowo klucz: powinno. Bardzo często, żeby nie powiedzieć, że w większości przypadków, skaner nie reaguje. Przez to inaczej niż zawodnym, niestety, nie można go nazwać. A gdy już odblokuje, trwa to dłużej niż zdążyły mnie do tego przyzwyczaić smartfony wcześniej – i to wcale nie flagowe.

Sytuację potrafi uratować rozpoznawanie twarzy, które w dobrych warunkach oświetleniowych radzi sobie naprawdę dobrze i… co najważniejsze, mniej zawodnie niż skaner odcisków palców.

Oczywiście w chwili, gdy wszystkie sposoby biometryczne nie zadziałają, zostaje nam jeszcze odblokowywanie ekranu kodem czy wzorem – w zależności od tego, jaką opcję wybraliśmy w ustawieniach podczas konfiguracji.

Akumulator

Bateria na dzień standardowego użytkowania – tak określiłabym kwestię czasu działania Galaxy A7 2018. Korzystając z niego w trybie mieszanym, ale z przewagą LTE, udawało mi się wyciągać zaledwie ok. 3 h na ekranie, przy czym późnym wieczorem zostawało jeszcze ok. 20% baterii.

Średni czas działania tego telefonu to właśnie jeden dzień, a SoT (screen on time) jest głównie zależny od wykorzystywanej łączności (LTE czy WiFi) oraz jasności ekranu. Maksymalnie na WiFi udało mi się wyciągnąć 5 h SoT, co jest niezłym wynikiem, ale w obliczu standardowych 3 jakoś szczególnie nie poprawia sytuacji.

Akumulator o pojemności 3300 mAh, zamontowany w Galaxy A7 2018, naładujemy w ok. 1,5 h. O czym trzeba pamiętać to fakt, że ładujemy go za pomocą ładowarki z wtyczką microUSB oraz że nie obsługuje ładowania indukcyjnego (bezprzewodowego).

Aparat

Galaxy A7 2018 jest pierwszym smartfonem w średniej półce cenowej, który zaoferował użytkownikom ultraszeroki kąt w aparacie. I wszystko by było super, gdyby za tym faktem szła choćby przyzwoita jakość. Tymczasem… może najpierw spójrzcie na przykładowe zdjęcia (sporo, żebyście później nie twierdzili, że próba za mała):

Co zauważyliście? Z całą pewnością w oczy rzucają się trzy kwestie. Pierwsza to zupełnie inny balans bieli, szczegółowość i ostrość zdjęć z obu matryc (widzicie to mydło…?). Druga – w nocy widać tyle, co nic (co poniekąd tłumaczy f/1.7 vs f/2.4). Trzecia i ostatnia rzecz, paradoksalnie dla wielu najważniejsza – fotografując z wykorzystaniem ultraszerokiego kąta na zdjęciach widoczny jest straszliwy efekt beczki, co oznacza, że zniekształcenie obrazu jest ponadprzeciętne – nie ma mowy o prostych liniach. Jest na to jednak pewna rada, a jest nią opcja, którą mogliście dostrzec w powyższej galerii: korekcja kształtów.

Już po zrobieniu zdjęcia i przejściu do galerii, naszym oczom ukazuje się funkcja korekcja kształtów – oczywiście dostępna wyłącznie przy fotografiach wykonanych ultraszerokim kątem. Efekty, muszę przyznać, są świetne.

Spójrzcie na zdjęcie oryginalne:

a po korekcji kształtów wygląda tak:

Szkoda jedynie, że funkcja ta nie jest dostępna z poziomu samej aplikacji aparatu lub, co by było jeszcze lepsze, zdjęcia oryginalnie nie wychodzą już po obróbce w oprogramowaniu.

Aparat główny jest względnie w porządku, jeśli mówimy o półce cenowej do ok. 1500 złotych. Nie jest to jednak nic nadzwyczajnego i trudno oczekiwać tutaj świetnej jakości – jest co najwyżej dobra, choć momentami, niestety, potrafi też mocno zawieść. W dobrych warunkach oświetleniowych można powiedzieć, że wszystko gra – kolory są nasycone, ostrość niezła, podobnie ze szczegółowością. Jeśli jednak do gry wejdą słabsze warunki, kolory często stają się przekłamane, a szumy stają się widoczne gołym okiem. Wartym odnotowania jest również fakt, że aparat średnio radzi sobie z macro.

W aplikacji aparatu obecny jest tryb optymalizacji scenerii, który – przynajmniej w teorii – w oparciu o algorytmy sztucznej inteligencji, rozpoznaje fotografowane przez nas sceny. W rzeczywistości za dnia nie widać różnicy robiąc zdjęcia w trybie automatycznym i w trybie optymalizacji, natomiast lepiej widać to nocą, ale też bez większej rewelacji. Trzeba przy tym wszystkim pamiętać, że tryb ten należy włączyć ręcznie.

A skoro już o ręcznym włączaniu mowa, w aplikacji aparatu można się też przełączyć na tryb profesjonalny, który został tu maksymalnie ograniczony do ekspozycji, ISO i balansu bieli. Oprócz tego mamy takie tryby, jak: panorama, uroda, live focus, zwolnione tempo, bardzo zwolnione tempo i ikony emoji AR.

24-Mpix aparat z przodu po prostu spełnia swoją rolę. Głównie w trybie automatycznym – bez portretu, bo ten, jak możecie zobaczyć poniżej, wygląda dość komicznie.

Jeśli chodzi o nagrywanie wideo, brakuje tutaj standardu, jakim stało się już nawet w tej półce cenowej nagrywanie w 4K – maksymalnie do naszej dyspozycji jest 18,5:9 (2224 x 1080 pikseli).

Podsumowanie

Samsung Galaxy A7 2018 trafił do sprzedaży w Polsce w ostatnich dniach września ubiegłego roku w cenie wynoszącej 1599 złotych. Aktualnie w sklepach można go znaleźć za 1319 złotych, co wciąż uważam za zbyt wygórowaną kwotę w stosunku do tego, co urządzenie sobą reprezentuje i jaki sprzęt konkurencji możemy nabyć w tej samej cenie. Wystarczy wspomnieć tutaj m.in. o LG G6, Huawei Mate 20 Lite czy Honorze Play, a jeśli możecie dopłacić stówkę czy dwie więcej, to o Nokii 7.1, Honorze 10 czy Pocophone F1.

Dotychczas o smartfonach Samsunga często zdarzało mi się pisać, że warto na nie zwrócić uwagę, gdy ich cena spadnie. W przypadku Galaxy A7 2018, choć cena zmalała już o 300 złotych, wciąż nie uważam, by miał jakiś ważny argument, który powinien Was skłonić do wejścia w jego posiadanie. Według mnie lista wad jest zbyt długa względem zalet. W moim odczuciu trzeba poczekać aż cena spadnie o dodatkowe kilkaset złotych, a patrząc na tempo topnienia tej ceny, jest szansa, że stanie się to dość szybko.

Jestem też przekonana, że niska cena w abonamentach u operatorów będzie w stanie skusić liczne grono potencjalnych klientów, którym nie będzie przeszkadzał port microUSB, głośnik mono, przeciętny szeroki kąt czy duże ramki. Będzie im zależało na dobrze działającym, tanim (lub względnie tanim) smartfonie i właśnie taki sprzęt otrzymają.

A Wy co sądzicie na temat Samsunga Galaxy A7 2018? Podzielcie się opiniami w komentarzach!

kurz wokół modułu z aparatami – nie wygląda to najlepiej i trudno się tego pozbyć

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz. Działanie
2. Oprogramowanie. Audio. Biometria. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie

Exit mobile version