Samochody elektryczne w Polsce są coraz częstszym widokiem na drogach, ale ile ich faktycznie jest? Jak sprawdził się program „Mój elektryk”, który miał promować elektryki? Poznaliśmy zestaw interesujących danych.
Rośnie liczba elektryków w Polsce
W lipcu informowaliśmy Was, że liczba aut zelektryfikowanych w Polsce przekroczyła 50 tys., w tym osobowych BEV-ów było wówczas ponad 23,6 tys. sztuk. Oczywiście w ciągu kilku miesięcy sytuacja się poprawiła, co potwierdzają najnowsze dane.
Jak wynika z Licznika Elektromobilności, raportu tworzonego przez PSPA i PZPM, w Polsce jest zarejestrowanych łącznie 62135 osobowych i użytkowych samochodów z napędem zelektryfikowanym (dane z końca listopada 2022 roku). Warto tutaj zaznaczyć, że pod uwagę brane są zarówno BEV-y, a więc „elektryki bateryjne”, jak i również PHEV-y, czyli hybrydy łączące silnik spalinowy z elektrycznym.
Co ciekawe, miniony listopad był pierwszym miesiącem od ponad 1,5 roku, w którym łączna liczba osobowych BEV-ów przekroczyła liczbę osobowych hybryd plug-in. Elektryki, czerpiące energię wyłącznie z akumulatora, pod koniec listopada opowiadały za 29780 sztuk wszystkich osobowych samochodów zelektryfikowanych. Natomiast liczba PHEV-ów wyniosła 29407.
Z opublikowanego raportu dowiedzieliśmy się również, że rośnie flota elektrycznych motorowerów i motocykli, która na koniec listopada składała się z 16160 sztuk. Z kolei liczba osobowych i dostawczych aut hybrydowych powiększyła się do liczby 461881. Ponadto pod koniec ubiegłego miesiąca park autobusów elektrycznych w Polsce wzrósł do 803 sztuk.
Wdług danych, podawanych przez Confused, w 2020 roku auta elektryczne stanowiły jedynie 0,79% wszystkich nowo zarejestrowanych aut w Polsce. Według prognoz, w 2035 roku ten odsetek ma się zwiększyć do zaledwie 6,72%, podczas gdy na przykład w Holandii już przed 2028 rokiem ma to być blisko 100%.
Jak z ładowarkami?
Samochody elektryczne, podobnie jak spalinowe, stają się prawie bezużyteczne bez odpowiedniej infrastruktury. Owszem, te pierwsze można ładować w domu, co jest najwygodniejszą metodą uzupełniania energii, ale nie każdy ma taką możliwość, a także w trasie często konieczne jest ładowanie. Jak zatem wygląda infrastruktura w Polsce?
Według Licznika Elektromobilności, pod koniec listopada 2022 roku, w Polsce funkcjonowało 2527 ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych (4913 punktów). Brzmi nieźle, ale warto zaznaczyć, że 29% z nich stanowiły szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 71% wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW.
Tylko że nie każdą ładowarkę DC nazwałbym szybką. W końcu ładowarka oferująca moc 50 kW jest wątpliwie szybka. Śmiem twierdzić, że szybkie ładowarki zaczynają się od około 100 kW, a reszta to co najwyżej jest średnia lub nawet wolna.
Wypada jeszcze wspomnieć, że w listopadzie uruchomiono 33 nowe, ogólnodostępne stacje ładowania (92 punkty).
Program „Mój elektryk”
Celem programu „Mój elektryk” jest promocja samochód bezemisyjnych, a więc tych napędzanych wyłącznie przez silnik elektryczny. Pozwala on na otrzymanie dopłaty do zakupu elektryka. Bez względu na to, czy jesteśmy za dopłacaniem bogatszej części społeczeństwa do zakupu nowych samochodów, warto przyjrzeć się statystykom.
Z danych, opublikowanych przez serwis elektromobilni.pl, wynika, że w naborze od osób fizycznych wnioski o dofinansowanie złożyło 1859 osób, z czego zawarto 1300 umów o dofinansowanie. Natomiast w przypadku naboru od przedsiębiorców i podmiotów innych niż osoby fizyczne wnioski o dofinansowanie złożyło 1221 wnioskodawców.
Warto jeszcze wspomnieć, że w ramach programu wypłacono już łącznie 177,8 mln złotych, co stanowi 26% całego budżetu programu. Udzielono dofinansowania do zakupu około 6 tys. pojazdów zeroemisyjnych, a 2 tys. czeka w kolejce.
Dopłaty w ramach programu „Mój Elektryk” nie sprawią może, że Polacy zaczną masowo przesiadać się do samochodów elektrycznych. Ale może dzięki niemu choć część z nas wybierze auta elektryczne, a to sprawi, że na ulicach naszych miast będzie więcej aut zeroemisyjnych, będzie ciszej i czyściej. Paweł Mirowski, zastępca prezesa zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej
Najwięcej wniosków o dofinansowanie złożono w województwie mazowieckim (2216), małopolskim (1099) i śląskim (690), a najgorzej wypada tutaj lubuskie (102). Jeśli chodzi o osoby fizyczne w kategorii M1 (najwyższa dopłata), to najczęściej wnioskowano o samochody KIA (393), Nissan (287) i Dacia (148). Tesla, której auta jak najbardziej łapią się do programu, zajęła dopiero 8. miejsce z wynikiem 76 wniosków.
Natomiast w przypadku pojazdów, o które zawnioskowano w naborze dla przedsiębiorców i podmiotów innych niż fizyczne w kategorii M1, pierwsza trójka marek przedstawia się następująco: Dacia (283), KIA (210) i Nissan (128).
Program „Mój Elektryk” wpisuje się w zapotrzebowanie rozwoju elektromobilności, technologii przyszłości przyczyniającej się do poprawy jakości powietrza poprzez dofinansowanie przedsięwzięć polegających na obniżeniu zużycia paliw emisyjnych w transporcie. Z perspektywy czasu możemy potwierdzić, że program cieszy się dużym zainteresowaniem zarówno wśród osób fizycznych, jak i pozostałych jego beneficjentów. Paweł Mirowski