Od lat popularnym wśród młodzieży sposobem na spędzanie czasu wolnego jest oglądanie patostreamerów. Wszystko jednak wskazuje na to, że „złote lata” dla autorów tego typu treści właśnie się kończą i rząd w końcu podejmie stosowne kroki.
Czym jest patostreaming?
Jak można się domyślić, jest to połączenie słowa „patologiczny” ze streamowaniem. Choć brakuje w Polsce encyklopedycznej definicji tego sformułowania, to większość osób jest w stanie mniej więcej określić, jak wygląda tego typu działalność. Ludzie wyrządzający innym osobom krzywdę – mężczyźni kobietom i vice versa oraz bicie dzieci, zwierząt czy osób z niepełnosprawnościami.
Na samej przemocy fizycznej się nie kończy – często dochodzi do spożywania alkoholu i zażywania narkotyków podczas transmitowania treści na żywo czy znieważania wszystkiego i wszystkich. Czasami transmisjom towarzyszy możliwość wpłacania drobnych datków, które zachęcają patostreamerów do kontynuowania działalności.
Ministerstwo Sprawiedliwości najwyraźniej zauważyło, że w 2023 roku nie wypada, aby sprawa patostreamingu pozostawała nieuregulowana. Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości, poinformował, że w przyszłym tygodniu zostanie ujawniony projekt, który ma uregulować patostreaming w kodeksie karnym.
Ponadto polityk chce, aby było to przestępstwo, za które grozi wysoka kara. Karani mają być zarówno ci, którzy to robią, jak i osoby odpowiedzialne za nagrywanie i udostępnianie tych treści w sieci. Możliwe też, że przed sądem będą również odpowiadać ci, którzy wspierają patostreamerów donacjami.
Rząd czeka ciężka walka
Od powstania zjawiska patostreamingu, poziom destrukcji i patologicznych zachowań wzrasta i cieszy mnie fakt, że rząd w końcu podejmuje radykalne kroki, aby ukrócić patotwórcom możliwość rozpowszechnienia tych skandalicznych treści. Trzeba z tym walczyć, bo wiele osób (i też mówię o sobie) z problemami alkoholowymi sięga po kontrowersyjną sławę i niszczą życie nie tylko sobie, ale i innym. Łatwy pieniądz i złudne uznanie licznej patowidowni, prowadzi osobę uzależnioną do kompletnego upadku.
Nie wiem dokładnie, jaką nowelizacje ustawy przygotowało ministerstwo i czy patostreamy znikną, ale pewne jest to, że ci twórcy nie odpuszczą tak łatwo. Wiem, jakie silne i zgubne jest uzależnienie od atencji widzów. Będą za wszelką cenę szukać innych platform i możliwości przesyłania patotreści i monetyzowania ich. Rafał „Rafatus” Kowalczyk, dawny patostreamer w rozmowie z Wirtualne Media
Co miało sprawić, że rząd zdecydował się zareagować? Niewykluczone, że czarę goryczy przelał materiał wideo opublikowany w marcu tego roku, na którym ojciec dusił siedmioletnie dziecko, a znajdująca się w pobliżu matka nie reagowała na przemoc, robiąc w trakcie zdarzenia streaming na TikToka. Na nagraniu padły takie sformułowania, jak „Jak umrze, to przynajmniej będzie spokój” i „Niech zdycha”. Rodziców zatrzymano, a dziecko jest obecnie pod opieką rodziny zastępczej.
Czy działania rządu przyniosą spodziewany skutek i zjawisko patostreamingu zniknie? Szanse na to są raczej zerowe, choć z pewnością groźba surowej kary mogłaby odstraszyć potencjalnych „twórców”. Szkoda tylko, że rząd zabiera się za to dopiero teraz, a nie zrobił tego w 2018 roku, kiedy widać już było, z jak szkodliwym zjawiskiem mamy do czynienia.