Dostęp do rzetelnych informacji w Rosji został ponownie ograniczony. Tym razem rządowy regulator medialny odłączył użytkowników Wiadomości Google od artykułów o wojnie w Ukrainie. Rosjanie muszą na własną rękę definiować źródła.
Rosja odcina obywateli od Wiadomości Google
Władimir Putin i cały jego gabinet, doskonale zdają sobie sprawę z tego, że choć nie potrzebują zgody obywateli Rosji na prowadzenie wojny w Ukrainie, to warto ich trzymać w stanie nieświadomości względem tego, jak naprawdę przebiega tak zwana „specjalna operacja wojskowa”. Dlatego podejmuje się starania, by jak najmniej informacji z zachodnich mediów przedostawało się do ludzi i nie miało wpływu na kształtowanie się opinii publicznej.
Najskuteczniejszym narzędziem cenzorskim w Rosji jest Rosokmnadzor – to ten regulator jest odpowiedzialny m.in. za kształtowanie narracji na temat zachodnich mediów, sieci społecznościowych i komunikatorów. To także jemu Rosjanie „dziękują” za odłączenie ich od Facebooka, Twittera, Instagrama, a teraz – także Wiadomości Google.
Dokładnie tak – Roskomnadzor oskarżył serwis Google News o udostępnianie „fałszywych informacji o operacjach wojskowych Rosji w Ukrainie”. Według agencji Interfax, regulator wydał oświadczenie, w którym stwierdzono:
„Omawiany amerykański serwis informacyjny zapewniał dostęp do licznych publikacji i materiałów zawierających nieautentyczne informacje o przebiegu specjalnej operacji wojskowej na terytorium Ukrainy.”
To ciekawe, bo za rozpowszechnianie tego typu informacji w Rosji współodpowiedzialny jest sam Roskomnadzor. Regulator dba o to, żeby do świadomości masowego odbiorcy nie docierały słowa krytyki dotyczące wojny. Jakiekolwiek publiczne próby wyrażenia negatywnej opinii, a czasami – jakiejkolwiek opinii o rosyjskiej agresji w Ukrainie w ogóle, są szybko tłumione. Ludzie protestujący przeciw wojnie muszą liczyć się z niemal pewnym zatrzymaniem i groźbą długoletniego więzienia.
Wiadomości Google nie są pierwszym ani ostatnim źródłem informacji, które Rosja odłączyła od sieci na terenie kraju. Jednymi z ostatnich miejsc, w których można jeszcze w świetle prawa wymieniać się aktualnościami, a które pozostają poza kontrolą lub wpływem rosyjskiego rządu, są WhatsApp, TikTok i Telegram.