Huawei stworzył piękne smartfony. Piękne i takie, które ocierały się o perfekcję. Nazywają się Mate 20 Pro i poza kilkoma irytującymi mankamentami, są naprawdę wybitne. Niestety, ale producent miał sporo pecha przy kluczowym dla smartfona module, jakim jest ekran. Firma najwyraźniej wyciągnęła wnioski i nie zamierza ryzykować ich powtórzenia w przyszłości.
O kłopotach z ekranami od LG oraz – na mniejszą skalę – BOE, krążyły legendy. Firma robiła, co mogła, aby zatrzeć złe wrażenie, jednak w opinii wielu osób, mleko się wylało i sporo potencjalnych klientów odpuściło sobie Mate’a 20 Pro właśnie z obawy przed problemami z ekranem. Sam należę do tego grona, a z rozmów, które przeprowadziłem, wynikało mi dość klarownie, że nie jestem w swoim stanowisku odosobniony.
Recenzja Huawei Mate 20 Pro. Niby niewiele brakuje do ideału, ale wciąż jest co poprawiać
Dzisiejsza informacja bezpośrednio łączy się z planowaną premierą linii P30, która zadebiutuje już za półtora tygodnia, 26 marca. Najnowszy raport dość jednoznacznie sugeruje, że współpraca między Huawei a LG i BOE dobiegnie końca, a w miejsce tych dwóch firm wejdzie Samsung, którego ekrany z linii AMOLED będą składową zarówno Huawei P30, jak i P30 Pro. Można domniemywać, że w dłuższej perspektywie czasowej pojawią się one także w rodzinie Mate, jednak w chwili obecnej to spekulacje, które nie są podparte żadnymi dowodami.
Mega wyciek! Oto kompletna specyfikacja Huawei P30 i P30 Pro
Sympatyków ekranów od Samsunga nie brakuje, a Huawei w ostatecznym rozrachunku nie ryzykuje w zasadzie nic w ujęciu wizerunkowym. Przeciętnego klienta nie interesuje, skąd wziął się w danym urządzeniu ten czy ten moduł. Skoro tam jest, to ma działać dobrze i to jest jego nadrzędna misja. Przypomnę tu jeszcze, że Huawei P30 Pro ma mieć 6,47-calowy ekran „z łezką”. Całość napędzać będzie Kirin 980. Nie zabraknie 8 GB RAM i 512 GB na dane, a aparat główny to trio 40+20+20 Mpix. Z pełną specyfikacją linii P30 możecie zapoznać się tutaj.
źródło: MyDrivers przez Phoneradar
zdjęcie główne: Huawei Mate 20 Pro, fot: własne