Założona w 2007 roku firma Roccat znana była z produkcji różnego rodzaju akcesoriów dla graczy. Była, gdyż po 17 latach marka zmieniła nazwę, o czym poinformował jej właściciel za sprawą swojej strony internetowej. Co dokładnie stanie się ze sprzętem z portfolio tej marki i jak wyglądać będzie sprawa ewentualnych napraw gwarancyjnych urządzeń niemieckiej firmy?
To teraz trochę historii
Roccat założono w Niemczech jeszcze w 2007 roku i od tego czasu firma zdążyła sobie zaskarbić uznanie wielu graczy na całym świecie. Czy to za sprawą świetnych słuchawek nausznych pokroju Roccat Syn Pro Air lub modelu Elo Air 7.1, dobrze wycenionych myszek gamingowych, a nawet klawiatur, których dobrym przykładem mogą być urządzenia Magma oraz Pyro. W 2019 roku, to jest 12 lat później, aktywa firmy zostały przejęte przez amerykańskie Turtle Beach, które od tej pory zyskało status właściciela.
Zamiast jednak przejąć sprzęt niemieckiej marki i wprowadzać go na rynek pod własnym logo, Jankesi zdecydowali się na prowadzenie obydwu marek. Prawdopodobnie niemała była w tym zasługa rozpoznawalności oraz reputacji, jaką firma sygnowana logo drapieżnego kota zdążyła sobie do tego czasu wyrobić. Zwykło się jednak mówić, że „co się odwlecze, to nie uciecze” i obecnie jesteśmy świadkami prawdziwości tegoż powiedzonka.
Roccat zmienia nazwę
Turtle Beach zdecydowało się wreszcie na ruch, którego do tej pory nie wykonało, przez co logo z kotem zostało skazane na powolne zapomnienie. Jak możemy przeczytać na oficjalnej stronie firmy znanej z produkcji kontrolerów o wartości konsoli obecnej generacji, dojdzie do integracji obydwu marek i od teraz sprzęt znany dotychczas jako Roccat zostanie przebrandowany na Turtle Beach. Oznacza to, że choć serie Kone, Vulkan, Burst i Sense będą kontynuowane, tak zmieni się logo, do którego przyzwyczajeni byli fani niemieckiej marki.
Co jednak z klientami, którzy zdecydowali się nabyć sprzęt firmy? Cóż, niewątpliwie nie zostaną „na lodzie” z myszką, klawiaturą, słuchawkami lub innym zakupionym urządzeniem. Centrum wsparcia wciąż pozostanie dla nich dostępne, jednak podobnie jak w przypadku produktów, nie będzie już funkcjonowało pod znakiem Roccat, a Turtle Beach. To samo zresztą czeka, a raczej stało się z oficjalnymi mediami społecznościowymi, co raczej nikogo nie powinno dziwić.
Jeśli natomiast jesteście jedną z tych osób, która nie tylko zakochała się w sprzętach Roccat, ale i nie wyobrażacie sobie funkcjonowania bez oprogramowania Swarm i teraz się denerwujecie, to spieszę z meliską uspokajającymi wieściami. Aplikacja wciąż będzie wspierana i zarówno dotychczas wydane, jak i nowe urządzenia sygnowane logo amerykańskiego przedsiębiorstwa będą przez nią obsługiwane. Zresztą na wiosnę firma ma w planach wypuszczenie nowej wersji tego programu, także nie można mówić o końcu wsparcia.
Z jednej strony trochę szkoda, że nie uświadczymy już nowego sprzętu z kotowatym logo, aczkolwiek z drugiej strony dobrze, że mamy do czynienia z rebrandem, a nie całkowitym wyparciem z rynku. Ostatecznie nie doszło bowiem do uśmiercenia portfolio marki, co prawdopodobnie (zresztą całkowicie słusznie) mogłoby rozjuszyć wiernych fanów.