W tytuł artykułu wkradły się dwie nieścisłości, które wyjaśnię poniżej. Najważniejsze jest, że, jak wszem i wobec ogłosiła kanadyjska firma Research In Motion, do klientów trafił już ponad milion tabletów BlackBerry Playbook. Jest to potężny kamień milowy dla urządzenia, które wiele przeszło na swojej drodze do sukcesu. Początkowo wprowadzone w cenie $499, zostało krytycznie przyjęte przez rynek, ponieważ brakowało mu podstawowych funkcjonalności: klienta poczty elektronicznej, aplikacji kontakty i kalendarza. Do momentu, gdy udostępniono aktualizację Playbook OS 2.0, użytkownicy tabletu mogli korzystać z tych programów tylko po sparowaniu ze smartfonem BlackBerry. Z powodu słabych wyników sprzedaży, Research In Motion obniżył cenę BlackBerry Playbooka do $199 i, chcąc zachęcić ich do tworzenia na platformę BlackBerry AppWorld, zaoferował programistom darmowe egzemplarze urządzenia.
W tej chwili muszę wyjaśnić wcześniej wspomniane nieścisłości. Po pierwsze, RIM nie „świętuje”, a co najwyżej „uśmiecha się”. W porównaniu do 5 milionów Samsunga Galaxy Note i rekordowego weekendu po premierze nowego iPada, BlackBerry Playbook jest tabletem praktycznie niechcianym (z nieznanego mi powodu). Po drugie, milion Playbooków trafił nie tylko do tych, którzy za nie zapłacili, ale również programistów, którzy otrzymali je zupełnie za darmo. Oznacza to, że producent tabletu odnotowuje ogromne straty, a urządzenie nieustannie traci na wartości.
Więcej na temat tabletu BlackBerry Playbook dowiedzie się z mojej recenzji. Od kilku miesięcy słyszy się pogłoski o następcy Playbooka, 10-calowym tablecie z systemem BB10. Obawiam się, że jeżeli sytuacja się nie zmieni, urządzenie nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Aktualizacja:
Doszły mnie słuchy, iż RIM rozdał programistom zaledwie 5% wszystkich Playbooków (niespełna 25 000). Oznacza to, że sprzedano milion egzemplarzy tabletu, co, biorąc pod uwagę sytuację, jest niemałym osiągnięciem. Dzięki za informację, Piotrek.
via SlashGear