Lubię przyglądać się sposobom, w jakie producenci smartfonów reklamują swoje urządzenia. Kiedy jedni poprzestają na suchym wykrzyczeniu haseł typu „najlepszy aparat” czy „najszybszy, bo tak mówią testy”, inni wychodzą poza ten schemat i wykorzystują inny – porównując własny produkt do tego, co proponuje konkurencja. Tego typu zestawienia często bywają uszczypliwe i dowcipne, powodując uśmiech na twarzy odbiorcy. Jak na przykład reklamy Google.
Któż zna się na reklamach lepiej niż firma, która swoją potęgę zawdzięcza właśnie nim? Oczywiście, żeby wywołać odpowiedni efekt, nie można się patyczkować. Dlatego Google w promowaniu nowych smartfonów Pixel 3a i Pixel 3a XL nie przebiera w środkach. Zakładając, że największe różnice będą wywoływać najwięcej emocji, firma ta zamiast porównywać średniopółkowego Piksela 3a z tańszym iPhonem XR, postanowił, że zderzy ze sobą ceny własnego smartfona z iPhonem XS. Podkreślając dysonans cenowy na tle lepszych możliwości fotograficznych Pikseli, Google ścina zakręty do celu. Zamierza oferować klientom szybki smartfon z kapitalną kamerą, za który nie będzie trzeba wydać blisko 1000 dolarów.
https://youtu.be/iLtWyLVjDg0?list=PLnKtcw5mIGUSXNsjoTk2CFaZ5JnCE_Y_g
W kolejnych materiałach wideo, Google uderza od innej strony, ukazując, jak „fajną” nawigację znajdziemy w Mapach Google. Jeśli właściciele iPhone’ów chcą korzystać z takich udogodnień, muszą zainstalować aplikację wyszukiwarkowego giganta – innego wyjścia nie ma. I teraz czas na krótką refleksję: skoro mając smartfon z iOS i tak korzystasz z aplikacji Google, to po co przepłacać na sprzęt oferujący to samo?
https://youtu.be/euOXMCCiDE0
Innym, choć raczej rzadko przywoływanym argumentem za smartfonem z Androidem jest bezpośredni dostęp do Asystenta Google. W iOS-ie sprawa nie wygląda tak łatwo. Chcąc skorzystać z usług wirtualnego pomocnika, iPhone’owcy muszą manualnie odpalić aplikację Google lub skorzystać ze skrótów Siri, a dopiero później podać głosową komendę dla Asystenta. Burzy to jednak wrażenie głosowej obsługi czegokolwiek, więc producent Piksela pyta znów: po co płacić 999 dolarów za iPhone’a, jeśli można mieć Piksela 3a za 399 dolarów?
Oczywiście reklamy Google’a są bardzo stronnicze – powstają tak, by balansować na krawędzi autopromocji i dyskredytowania konkurencji. Ostatnie hasło, które pojawiło się w kanałach socialmedia tej firmy, spodobało mi się szczególnie. Niekoniecznie ze względu na produkt, który jest nim promowany, a jego błyskotliwą konstrukcję. Podczas gdy iPhone może „mieć Google”, na przykład w postaci aplikacji czy wyszukiwarki, tak Pixel 3a, jak głosi hasło, „jest Google”. I bam!, cena na dole. Chwytliwe, proste, łatwe do spamiętania. Lubię.
źródło: Google, Phone Arena