Redmi 7A niemal na pewno będzie hitem sprzedażowym, choć wiele czynników wpłynie na to, jak dużym. Choć w pierwszych krajach europejskich model ten pojawił się już w niektórych sklepach, to w Polsce wciąż jest nieobecny. Gdyby jego opóźnienie miało być spowodowane wprowadzeniem do obiegu wersji z USB-C, wcale nie bylibyśmy za nie źli.
Wariant indyjski również nie miał jeszcze swojej premiery, ale szef Redmi na ten kraj, podzielił się na Twitterze ciekawą sugestią. Manu Kumar, zapowiedział, że edycja smartfona, która trafi do sklepów w Indiach będzie różnić się od chińskiej przynajmniej w jednym istotnym szczególe. Jak podkreślił, jest to coś, co ma Xiaomi Mi A2 czy Redmi Note 7, a czego nie ma żaden inny telefon w cenie poniżej 20000 rupii.
#Redmi7A: we are upgrading a MASSIVE feature for the India variant. #MadeForIndia #MakeInIndia ??
Something that all of you loved in #RedmiNote7 & #MiA2! Something that none of the other brands provide under ₹20,000 segment.
Any guesses? ?#Xiaomi ❤️ #SmartDeshkaSmartphone
— Manu Kumar Jain (@manukumarjain) June 29, 2019
Choć Kumar nie wymienił tej „niesamowitej” rzeczy z imienia, to po przyjrzeniu się sprawie, wniosek może być tylko jeden – chodzi o port ładowania w postaci USB typu C. To jedyna rzecz, która może wyróżnić ten smartfon na swojej półce cenowej.
Przypomnijmy, że Redmi 7A bezsprzecznie jest budżetowcem. 5,45-calowy wyświetlacz HD +, procesor Snapdragon 439 i 2 GB lub 3 GB pamięci RAM nie obiecują kosmicznej wydajności. Nie w połączeniu z 16 GB lub 32 GB pamięci wbudowanej i aparatami 13 Mpix (tył) i 5 Mpix (przód). To typowy przedstawiciel niskiej półki, jednak przy baterii 4000 mAh obiecuje naprawdę długie czasy pracy.
Zakładając, że akumulator będzie można szybko naładować przez USB-C, będzie to naprawdę świetny sprzęt na rynek indyjski. W takiej wersji znakomicie sprawdziłby się również u nas. Mam jednak przeczucie, że Redmi nie będzie tak szczodre i nie zapewni Polakom modelu 7A w edycji indyjskiej. Chciałbym się mylić.
źródło: @manukumariain przez GizChina