Co prawda Fenix 3 doczekał się już następcy (Fenix 5), ale wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością wśród osób aktywnych. No bo właśnie – jest to zegarek sportowy z funkcjami smart, a nie pseudo-sportowy smartwatch. Dziś zapraszam Was do zapoznania się z recenzją zegarka Garmin Fenix 3 oczami maniaczki nowych technologii, która w ostatnim czasie… wróciła do biegania.
Wygląd i jakość wykonania; obsługa zegarka
Wielka busola – takie określenie najczęściej padało w stronę Feniksa 3, gdy zainteresowane nim osoby patrzyły w kierunku mojego nadgarstka. Bo fakt faktem, zegarek od Garmina jest naprawdę sporych rozmiarów – 51 x 51 x 16 mm, a dodatkowo na damskiej ręce prezentuje się ko(s)micznie (zwłaszcza, gdy kobieta jest bardzo drobna – ja akurat do takich się nie zaliczam). Jest też dość ciężki, jego masa wynosi 86 g – po zdjęciu z ręki rzeczywiście czuć ulgę.
Zacznijmy od tego, że ekran, w jaki wyposażony jest Fenix 3 (1,2-calowy o rozdzielczości 128 x 128 pikseli), nie jest dotykowy. Nie jest to jednak jego wada. Dzięki temu, że mamy do czynienia z ekranem wyświetlającym treści w większości w odcieniach szarości (choć kolorowe też tu uświadczymy), możemy uzyskać naprawdę fenomenalne czasy pracy na jednym ładowaniu, o czym zresztą możecie przeczytać w odpowiednim akapicie nieco dalej. Tarczę w każdej chwili możemy podświetlić za pomocą przycisku – górnego lewego. Ekran, co istotne, pokryty jest szkłem szafirowym, dzięki czemu nie musimy obawiać się o zarysowania. I faktycznie, po trzech miesiącach intensywnego użytkowania na tarczy zegarka nie ma żadnej, nawet najmniejszej rysy. Co najważniejsze, ekran czytelny jest nawet w pełnym słońcu.
Skoro nie ma tu dotykowego ekranu, obsługa Feniksa 3 odbywa się za pomocą przycisków. Na solidnej obudowie zegarka, wykonanej z połączenia stali nierdzewnej i plastiku, znajdziemy pięć przycisków, z czego każdy pełni zupełnie inną, przypisaną do siebie funkcję. Spójrzmy:
- prawy górny: przycisk zatwierdzania; z kolei z ekranu głównego wybiera trening i uruchamia go,
- prawy dolny: wstecz,
- lewy górny: podświetlenie tarczy lub – przy dłuższym przytrzymaniu – blokada zegarka, przechodzenie w tryb nie przeszkadzać oraz wyłączanie urządzenia,
- lewy środkowy: przejście w górę lub – przy dłuższym przytrzymaniu – przejście do ustawień zegarka,
- lewy dolny: przejście w dół.
Jak widzicie ogarnięcie tych pięciu przycisków wcale nie jest trudne – wystarczy dosłownie chwila, po której wszystko staje się intuicyjne.
Sam pasek jest gumowy, a obwód ręki, na jakiej się zapnie, to 15-24 cm. Paski można wymieniać, aczkolwiek zajmuje to dłuższą chwilę; żeby się dostać do teleskopów trzeba je zdjąć odpowiednim narzędziem.
Z tyłu zegarka umieszczony został pulsometr nieco wystający ponad powierzchnię obudowy, dzięki czemu lepiej przylega do skóry użytkownika i tym samym oferuje dokładne pomiary. Obok natomiast znalazło się miejsce dla pinów do ładowania urządzenia – niestety, ładowanie odbywa się przez dedykowaną ładowarkę, więc jeśli jej zapomnimy na dłuższy wyjazd (ale naprawdę długi, bo czas pracy jest świetny) lub ją zgubimy, nie będziemy mieć żadnej alternatywy.
Garmin Fenix 3 jest wodoszczelny – do 10 atmosfer. Moje testy praktycznie wyłącznie to potwierdziły.
Spis treści:
1. Wygląd i jakość wykonania. Obsługa zegarka
2. Aplikacja mobilna. Powiadomienia. Liczenie kroków i monitorowanie snu
3. Treningi. GPS. Pulsometr. Czas pracy. Podsumowanie
Zegarek do testów dostarczył Trigar – dzięki wielkie! :)
Aplikacja mobilna. Powiadomienia
Przy okazji testów poprzednich urządzeń Garmina, zegarka VivoActive HR i opaski VivoSmart HR+, wspominałam, że aplikacja mobilna do ich obsługi – Garmin Connect Mobile – jest przeładowana funkcjami i niepotrzebnie zaśmiecona. Zwłaszcza, że dokładnie te same możliwości oferuje przeglądarkowa wersja usługi – Garmin Connect. Zdania na ten temat w ostatnim czasie nie zmieniłam.
Aby zsynchronizować dane pomiędzy zegarkiem a smartfonem konieczne jest posiadanie włączonego internetu. Sam proces trwa dosłownie chwilę, choć trzeba zaznaczyć, że zależny jest od tego, jak długo nie synchronizowaliśmy danych – jeśli kilka dni lub dłużej, może się wydłużyć do nawet kilku minut.
Ekran główny Garmin Connect Mobile to podsumowanie dnia – z informacją ile kroków pokonaliśmy oraz jak długo spaliśmy, jak również o spalonych kaloriach, piętrach czy intensywnych minutach. Zawiera też oś czasu, na której możemy prześledzić nasz puls minuta po minucie (a właściwie co dwie).
Sama aplikacja jest prosta w obsłudze, aczkolwiek nagromadzenie funkcji sprawia, że początkowo trudno się w niej odnaleźć. Z biegiem czasu jest dużo łatwiej, aż w końcu jej obsługa staje się nawet całkiem intuicyjna.
W ustawieniach aplikacji mamy osobną zakładkę przeznaczoną powiadomieniom z telefonu. Oczywiście, żeby takowe w ogóle działały, Fenix 3 musi być stale podłączony do smartfona za pomocą moduły Bluetooth. Zegarek może wyświetlać powiadomienia i informować wibracjami o: połączeniach przychodzących (można je wyciszyć, ale nie odebrać), nieodebranych połączeniach, przypomnienia o spotkaniach, wiadomościach SMS, a także wszelkie powiadomienia z takich aplikacji, jak Gmail, Facebook, Messenger, Twitter, Menadżer stron i innych – można je samodzielnie dodać z poziomu Garmin Connect Mobile.
Ale nie możecie się spodziewać, że powiadomienia te będą bardzo rozbudowane – niestety, są bardzo podstawowe. Przykładem niech będzie choćby wiadomość przychodząca na Messengerze – jeśli jest jedna, to wszystko w porządku – wyświetla nadawcę i treść wiadomości. Gorzej, jeśli jest ich więcej – wtedy pojawia się wyłącznie informacja na temat tego, od kogo te wiadomości przyszły.
Pisząc o aplikacji mobilnej nie sposób nie wspomnieć jeszcze o dwóch kwestiach. Pierwsza to platforma Connect IQ, która umożliwia pobieranie na zegarek aplikacji i widżetów, jak również zmianę tarczy na jedną z wielu dostępnych. Drugą sprawą jest Garmin Face It, osobna aplikacja, dzięki której otrzymujemy możliwość ustawienia na tarczy zegarka własnego zdjęcia, dzięki czemu można go maksymalnie spersonalizować.
Liczenie kroków i monitorowanie snu
Jeśli ktoś nosi Feniksa 3 na nadgarstku, a rzadko kiedy wybiera się na trening – biegowy, kolarski czy pływacki – z całą pewnością doceni inne funkcje śledzenia aktywności niż same treningi. Do naszej dyspozycji jest ciągle aktywne liczenie kroków oraz monitorowanie snu. Nie trzeba ich nigdzie włączać, są uruchomione od momentu wyjęcia zegarka z pudełka.
Dzięki urządzeniom liczącym kroki za każdym razem przekonuję się, jak bardzo osiadły tryb życia prowadzę. Z reguły, poza wszelkiego rodzaju wyjazdami, rzadko kiedy przekraczam dzienną liczbę kroków, która jest dla mnie przypisana – choć możecie zauważyć na wykresach, że udaje mi się to co drugi dzień (bo co drugi dzień biegam ;)). Sama norma jest ruchoma i zależy od tego, jak radzimy sobie z jej osiąganiem. W grudniu mój limit wynosił 4840 kroków, aktualnie wzrósł do 6646, a gdybym zaczęła ruszać się jeszcze więcej, poprzeczka dodatkowo poszłaby w górę.
Lubię spać i gdy tylko mogę sobie na to pozwolić, korzystam z tej możliwości. Długość mojego snu jest skrajna – albo śpię po 4-5 godzin, albo po 8-9. Idealnie pokazują to wszelkie wykresy w aplikacji Garmin Connect Mobile. Ogólnie zegarek dobrze radzi sobie z monitorowaniem snu – zazwyczaj bezproblemowo rozpoznaje godzinę położenia się i wstania z łóżka. „Zazwyczaj”, bo zdarzają się jednak czasem odstępstwa od normy.
Spis treści:
1. Wygląd i jakość wykonania. Obsługa zegarka
2. Aplikacja mobilna. Powiadomienia. Liczenie kroków i monitorowanie snu
3. Treningi. GPS. Pulsometr. Czas pracy. Podsumowanie
Zegarek do testów dostarczył Trigar – dzięki wielkie! :)
Treningi, GPS, pulsometr
Z poziomu zegarka dostępnych mamy bardzo wiele dyscyplin sportowych, w tym między innymi bieganie, narty/deska, wspinaczka, wędrówka, chód, bieg w pomieszczeniu, rower, rower stacjonarny, basen, wiosłowanie, ergometr, golf i inne. Wystarczy wybrać jedną z nich i rozpocząć trening, korzystając z prawego górnego przycisku. Chwilę później automatycznie włącza się wyszukiwanie GPS-u, a samo złapanie sygnału trwa zazwyczaj kilka minut – zależy to głównie od terenu, na którym w danej chwili przebywamy. GPS (z Glonass), gdy już złapie fixa, działa stabilnie i bezproblemowo. Co ważne, trasa idealnie pokrywa się z tą z odpalonego równocześnie na smartfonie Endomondo. Słyszałam sporo opinii, że początkowo, gdy Fenix 3 pojawił się na rynku, miał spore problemy z działaniem GPSu – teraz mogę Was uspokoić, że po wielu aktualizacjach oprogramowania minęły bezpowrotnie (ja się z nimi nie spotkałam ani razu).
Podczas treningu na tarczy wyświetlane są najważniejsze informacje. Na pierwszym widoku mamy dystans, minutnik oraz tempo. Na drugim – dystans okrążenia, czas okrążenia oraz tempo okrążenia. Na trzecim natomiast aktualne tętno wraz z informacją graficzną, w której strefie się znajdujemy – dla bardziej zaawansowanych i świadomych biegaczy to bardzo istotne. Co ważne, pulsometr jest precyzyjny i w porównaniu z ciśnieniomierzem, wyniki są bardzo zbliżone (maksymalna różnica to +/- 2 uderzenia). Okrążenia wbijamy prawym dolnym przyciskiem, natomiast przerwę robimy korzystając z prawego górnego przycisku. Podczas treningu nie ma szans, by przypadkowo go zakończyć, a samo korzystanie z zegarka jest bardzo proste i nawet biegnąc można się w tym połapać.
Po zakończonym treningu oczywiście aktywność zapisywana jest w historii na naszym garminowym koncie, do którego dostęp mamy zarówno przez aplikację mobilną, jak i przez przeglądarkę. Od razu z poziomu Feniksa 3 mamy jednak podgląd na takie parametry, jak dystans, czas, tempo, spalone kalorie, średnie tętno, maksymalne tętno, rytm, długość kroku czy długość przebywania w poszczególnych strefach tętna.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by historię aktywności eksportować do aplikacji firm trzecich, jak np. Endomondo. Ja z tego rozwiązania namiętnie korzystam i jestem bardzo zadowolona.
Czas pracy
Czas pracy zastosowanego tu ogniwa o pojemności 300 mAh to niezaprzeczalna zaleta Feniksa 3. W trakcie sezonu treningowego, biegając co drugi dzień po 50-60 minut z włączonym GPS-em i pulsometrem, z połączeniem ze smartfonem przez Bluetooth, zegarek wytrzymywał dokładnie dziesięć-jedenaście dni z dala od ładowarki. Jeśli jednak zdecydujecie się na odłączenie Feniksa 3 od telefonu i brak treningów, a pozostawicie jedynie wyświetlanie godziny oraz informacji na temat swoich dziennych aktywności (liczby kroków i snu) oraz włączony pulsometr, możecie liczyć na nawet miesiąc działania. Rewelacja!
Na koniec kilka funkcji, o których nie będę się rozpisywać, ale o ich istnieniu wspomnieć po prostu należy:
- wysokościomierz, barometr i kompas,
- sterowanie muzyką (bardzo podstawowe, ale jest),
- pogoda (wyłącznie, gdy zegarek podłączony jest do smartfona),
- funkcja odnajdywania telefonu,
- trening z cyfrowym przeciwnikiem (Virtual Partner),
- wyścig z aktywnością (Virtual Racer),
- szacowany pułap tlenowy,
- zaawansowane funkcje związane z GPSem: tworzenie i śledzenie tras oraz nawigowanie do nich, zaznaczanie do 1000 pozycji i 10000 punktów trasy.
Podsumowanie
Tak naprawdę wystarczy tu jedno zdanie: nie mam wątpliwości, że Garmin Fenix 3 to idealny kompan aktywnych osób. W swojej roli spisuje się rewelacyjnie. Do tego ma doskonale działający GPS, czytelny w każdych warunkach ekran i akumulator oferujący rewelacyjny czas pracy. Zastanawiam się czego mogłabym chcieć więcej od tego typu urządzenia. Chyba tylko bardziej rozbudowanych możliwości współpracy ze smartfonem, ale z drugiej strony – czy tego właśnie potrzeba w typowo sportowym zegarku?
Na koniec wspomnę tylko, że Garmin Fenix 3 Sapphire HR Elevate, czyli testowana wersja, kosztuje aktualnie 2379 złotych.
Spis treści:
1. Wygląd i jakość wykonania. Obsługa zegarka
2. Aplikacja mobilna. Powiadomienia. Liczenie kroków i monitorowanie snu
3. Treningi. GPS. Pulsometr. Czas pracy. Podsumowanie
Zegarek do testów dostarczył Trigar – dzięki wielkie! :)