Jeśli zastanawiacie się nad kupnem Xiaomi Mi 9, właściwie mam tylko jedno do powiedzenia: ten smartfon ma tak szalenie dobry stosunek jakości do ceny, że można go kupować w ciemno. I nic dziwnego, że aktualnie trudno jest go znaleźć w sklepach, bo wyprzedał się na pniu – większość z nich czeka na dostawy. Ale to jest ten moment, w którym warto się o nim czegoś dowiedzieć, a w niniejszej recenzji poznacie wszystkie zalety i wady tego urządzenia. Bo bez takich też się nie obyło.
Parametry techniczne Xiaomi Mi 9:
- wyświetlacz AMOLED 6,39” o rozdzielczości 2380 x 1080 pikseli, Gorilla Glass 6,
- ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 855 z Adreno 640,
- 6 GB RAM,
- 128 GB pamięci wewnętrznej,
- Android 9.0 z nakładką MIUI 10,
- aparat 48 Mpix f/1.8 1/2″, 0,8µm (Sony IMX586), ultraszeroki kąt 16 Mpix f/2.2 116° 13 mm, 1/3,0″, 1,0µm, tele 12 Mpix f/2.2 54 mm, 1/3,6″, 1,0µm, 2-krotny zoom optyczny,
- kamerka 20 Mpix f/2.0, 0,9µm,
- LTE,
- dual SIM,
- GPS / Glonass / Galileo / Beidou,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
- Bluetooth 5.0,
- NFC,
- port USB typu C,
- akumulator o pojemności 3300 mAh,
- skaner linii papilarnych w ekranie,
- wymiary: 157,5 x 74,6 x 7,6 mm,
- waga: 173 g.
Cena Xiaomi Mi 9 w dniu publikacji recenzji: 1899 złotych za 6 GB / 64 GB i 1999 złotych za 6 GB / 128 GB.
Wzornictwo, jakość wykonania
Do testów otrzymałam czarną wersję kolorystyczną Mi 9. Jak się pewnie domyślacie dużo bardziej interesująca jest transparentna, ale jak się nie ma, co się lubi… to czarna też OK, zwłaszcza w obliczu wyprzedanych stanów magazynowych ;) A tak już całkowicie poważnie: design Mi 9 w żaden sposób nie porwał mnie. Ale nie twierdzę, że to wada. Wygląda po prostu dobrze… dopóki go chwilę nie poużywamy – a że zbiera odciski palców jak oszalały, to po chwili domyślcie się, jak niechlujnie wygląda. Całe szczęście do pudełka z telefonem dołączane jest ciemne silikonowe etui, które jednakowoż przejmują funkcję lepu na wszelkie zabrudzenia.
Konstrukcja Mi 9 zdaje się być przemyślana – zwłaszcza pod względem zaoblonej obudowy, która sprawia nie tylko, że dobrze wygląda, ale też świetnie leży w dłoni. Choć tu znowu można się przyczepić do tego, że jest bardzo śliski, bo w końcu wykonany z tafli szkła (co ważne, chronionej Gorilla Glass 5). Wszystkie boki mają gładką powierzchnię, przez co nie ma mowy, by cokolwiek wbijało się w wewnętrzną stronę dłoni, a i manewrowanie nim jedną ręką nie sprawia przez to większych problemów. Ergonomia użytkowania też stoi na bardzo wysokim poziomie. Wszystkie przyciski są na odpowiedniej wysokości, a ich wyczucie pod palcami nie stanowi problemu.
Jedna rzecz może irytować. Jest nią znacznie wystający ponad obudowę moduł potrójnego aparatu, wokół którego zbiera się kurz trudny do usunięcia. Co gorsza, aparat nawet w etui znacznie wystaje. Żeby tego było mało, muszę zwrócić Waszą uwagę też na fakt, że jego krawędzie są dość ostre, przez co jego spotkanie np. z palcem nie należy do przyjemnych. Jeśli natomiast martwicie się o odporność samego aparatu, tu nie powinno być problemów – chroni go szafirowe szkło (jak skutecznie? tego nie sprawdzałam… ;)).
Patrząc na poszczególne krawędzie Mi 9 można stwierdzić, że obeszło się bez niespodzianek. Na dolnej mamy pojedynczy głośnik mono (niestety), USB typu C i jeden z mikrofonów – drugi znajduje się na przeciwległej. Na prawym boku znajdziemy przyciski: regulację głośności u góry i włącznik poniżej. Na lewym boku z kolei swoje miejsce ma podwójny slot kart nanoSIM (niestety, Xiaomi zrezygnowało z microSD, a zatem nie można rozszerzyć pamięci wewnętrznej) oraz przycisk uruchamiający Asystenta Google (który można zmapować).
Na froncie, oprócz 6,39-calowego wyświetlacza zajmującego naprawdę dużą przestrzeń panelu (i, niestety, zbierającego pomniejsze ryski), mamy notcha w kształcie kropli wody, w której to umieszczono kamerkę do selfie; nad nią jest jeszcze głośnik do rozmów, a nieopodal niewielka dioda powiadomień (bardzo fajnie, że producent o niej nie zapomniał). Rzut oka na tył obudowy i wszystko staje się jasne – skaner linii papilarnych jest w ekranie. Z tyłu natomiast znalazł się jedynie wspomniany już przeze mnie moduł aparatu z diodą doświetlającą.
Jak łatwo można wyczytać pomiędzy wierszami, poza slotem kart microSD, w Xiaomi Mi 9 nie uświadczymy też 3.5 mm jacka audio.
Podsumowując tę część – jest bardzo dobrze. Jakość wykonania telefonu stoi na bardzo wysokim poziomie. Pod tym względem właściwie nie ma się do czego przyczepić. Design też może się podobać, choć na mnie nie zrobił większego wrażenia. Trzeba nieco uważać na wystający aparat i palcującą się, śliską obudowę, ale to tak naprawdę wszystko, do czego do tego momentu można się przyczepić w Xiaomi Mi 9.
Wyświetlacz Xiaomi Mi 9
Matryca AMOLED, przekątna 6,39”, rozdzielczość 2380 x 1080 pikseli, Gorilla Glass 6 – czy tu cokolwiek mogło pójść nie tak? Oczywiście, że mogło, ale… tak się nie stało. Xiaomi Mi 9 został wyposażony w bardzo dobry ekran, o którym trudno powiedzieć coś złego.
Zastosowana rozdzielczość przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 409 punktów, co oznacza, że o ostrość czcionek nie musicie się martwić. Kąty widzenia i wyświetlane czernie są rewelacyjne, całość bardzo sprawnie reaguje na polecenia wydawane przez użytkownika, a jasność jest w sam raz – choć w słońcu nie pogardziłabym nieco jaśniejszym wyświetlaczem (ale i tak nie jest źle!).
W ustawieniach ekranu mamy oczywiście tryb czytania (filtr światła niebieskiego działający według harmonogramu lub włączany ręcznie) oraz opcję zmianu kontrastu i temperatury barwowej.
Xiaomi Mi 9 oferuje też Always on display, w ustawieniach znany jako Zawsze włączony. Po uruchomieniu tej funkcji mamy dostęp do “ekranu zgodnego z otoczeniem”, który wyświetla godzinę i powiadomienia na wygaszonym ekranie.
Działanie, oprogramowanie
Cóż mogę powiedzieć. Korzystanie z Xiaomi Mi 9 to czysta przyjemność. Serio, to najprawdopodobniej najszybszy i najbardziej wydajny smartfon dostępny na rynku do 2000 złotych. Jeśli by przejrzeć konkurencję z tej półki cenowej, okaże się, że rywalizować z nim mogą jedynie zeszłoroczne flagowce. A to już powinna być dla niego wielka pochwała, skoro jego cena startuje z pułapu 1899 złotych… Xiaomi Mi 9 działa, nie boję się użyć tego słowa, po prostu rewelacyjnie. Przez cały okres testów nie dawał mi żadnych powodów do narzekań (poza dosłownie dwoma zawieszeniami aplikacji aparatu, które wystąpiły nie wiedzieć czemu).
Ale w sumie nie ma się co dziwić, bo przecież pod jego obudową znalazło się miejsce dla ośmiordzeniowego procesora Qualcomm Snapdragon 855 z Adreno 640, 6 GB RAM i systemu Android 9.0, choć niestety lub stety (w zależności od opinii) z nakładką MIUI 10 (konkretnie 10.2).
Jego wydajność potwierdzają również wyniki uzyskiwane w testach syntetycznych, choć sami wiecie, że ja w ocenie smartfonów nigdy się nimi nie kieruję. Oto najpopularniejsze benchmarki:
- AnTuTu: 360724
- Geekbench 4:
– single core: 3457
– multi core: 10440 - 3DMark:
– Ice Storm Extreme: Max
– Sling Shot Extreme: 5457
Po przeczytaniu poprzednich akapitów raczej nie powinniście mieć żadnych wątpliwości, ale dla ścisłości dodam, że Xiaomi Mi 9 radzi sobie z grami bezproblemowo – niezależnie od tego, w co najdzie nas ochota pograć. Ja standardowo spędziłam trochę czasu z moimi ulubionymi wyścigami, czyli Asphalt 8: Airborne i Real Racing 3, ale z innymi tytułami również nie ma problemów.
Jeśli chodzi o oprogramowanie, cóż, mamy tutaj – jak to w smartfonach Xiaomi – nakładkę MIUI. Jest ona o tyle specyficzna, że oferuje sporo dodatków w interfejsie, ale też wymusza na nas głębsze wchodzenie w ustawienia. Mam tu na myśli choćby wymuszanie dymków czatu Messengera przez wejście w jego ustawienia, a następnie wyrażenie zgody na wyświetlanie nad innymi aplikacjami – podobnie zresztą, jak ma to miejsce w przypadku Yanosika. Oczywiście dla osób korzystających z modeli od tego producenta jest to jasne i raczej nie mają z tym problemu, natomiast ktoś, kto się nie orientuje, może być przez chwilę, a jakże, zdezorientowany.
Ja mam ambiwalentny stosunek do MIUI – nie jestem jej jakąś zagorzałą zwolenniczką, ale też nie mam problemów, by z niej korzystać. W Mi 9 chyba najbardziej irytujące są powiadomienia, które pojawiają się wyłącznie na chwilę, a następnie znikają z belki systemowej. Problem rozwiązuje oprogramowanie oznaczone numerem 9.3.21, ale póki co dostępne jest jedynie dla użytkowników wersji beta (stosowna aktualizacja powinna zostać wydana niebawem).
Ekran główny zdradza nam, że w Mi 9 nie znajdziemy app drawera, co oznacza, że wszystkie aplikacje instalowane są na kolejnych ekranach; oczywiście możemy je grupować w foldery. Przesunięcie palcem w dowolnym miejscu ekranu w dół powoduje zsunięcie górnej belki z najważniejszymi skrótami, a w górę – uruchomienie wyszukiwarki Google. Pierwszy ekran domowy z lewej nie jest niestety feedem Google News, a zawiera najbardziej istotne dla nas rzeczy (przynajmniej w teorii): skróty do aplikacji, których często używamy, panel sterowania, notatek czy wydarzeń z kalendarza.
Po systemie możemy się poruszać zarówno za pomocą standardowych przycisków androidowych (ostatnie aplikacje, home i wstecz – lub odwrotnie, według uznania), jak i gestów. Znajdziemy je w ustawieniach jako “wyświetlacz pełnoekranowy”. Nie ukrywam, że to właśnie z nich wolałam korzystać w Mi 9 – są bardzo intuicyjne, s ich nauka – jeśli ktoś wcześniej nie miał z nimi do czynienia – szybko wchodzi w krew.
Irytujące natomiast są wyskakujące reklamy podczas instalowania aplikacji – Xiaomi, serio?
Z ciekawszych funkcji w Mi 9 warto wymienić między innymi:
- drugą przestrzeń – możliwość utworzenia drugiego, całkowicie niezależnego konta na telefonie, do którego dostęp jest za pomocą innego kodu pin i innego odcisku palca niż do konta głównego; super sprawa, gdy np. chcemy pożyczyć telefon dziecku tak, by nie miało dostępu do naszych danych, aplikacji czy multimediów,
- tryb jednoręczny,
- opcję wybudzania ekranu podwójnym tapnięciem w niego,
- klonowanie aplikacji (dostęp do różnych kont w ramach jednej aplikacji),
- blokada dostępu do aplikacji (wymagana wcześniejsza weryfikacja biometryczna),
- tryb ciemny.
Zaplecze komunikacyjne
NFC? Jest. USB typu C? Jest. Do tego oczywiście standardowo dwuzakresowe WiFi, GPS, LTE, dual SIM i Bluetooth 5.0. Wszystkie moduły działają dobrze, bez żadnych problemów, z jednym “ale”. Jest tu bowiem rzecz warta odnotowania, a mianowicie fakt, że telefon (a może raczej jego oprogramowanie?) bardzo często potrafi rozłączać połączenia z podłączonymi do niego zegarkami. Testowałam z Huawei Watch GT i niestety przez dłuższą część testów powiadomienia nie przychodziły.
Mi 9 w testowanej przeze mnie wersji ma 128 GB pamięci wewnętrznej, z czego do wykorzystania przez użytkownika zostaje równo 109 GB szybkiej pamięci. A skąd wiem, że szybkiej? Ano z Androbench:
- szybkość ciągłego odczytu danych: 782,31 MB/s,
- szybkość ciągłego zapisu danych: 192,1 MB/s,
- szybkość losowego odczytu danych: 132,68 MB/s,
- szybkość losowego zapisu danych: 107,29 MB/s
Co trzeba zaznaczyć to fakt, że telefon nie oferuje opcji rozszerzenia pamięci przez slot kart microSD.
Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Łączność
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie
Audio
Pod tym względem nie jest najlepiej. Fanów dobrej jakości dźwięku na głośnikach zasmuci fakt, że mamy tu jedynie jeden, w dodatku niewielki głośniczek monofoniczny, umieszczony na dolnej krawędzi, przez co choćby grając bardzo łatwo jest go zagłuszyć. Z dobrych informacji jakość dźwięku stoi na niezłym poziomie – wysokie i średnie tony są odpowiednio wypośrodkowane, basu, wiadomo, brakuje.
Do tego trzeba pamiętać o braku 3.5 mm jacka audio, co sprawia, że do Mi 9 nie podłączymy swoich ulubionych słuchawek bez użycia przejściówki. Ta na szczęście dołączana jest to zestawu sprzedażowego.
Czytnik linii papilarnych i rozpoznawanie twarzy
Gdybym po działaniu czytnika linii papilarnych i rozpoznawania twarzy miała strzelać, ile kosztuje testowany smartfon, chyba bym przestrzeliła. Czytnik zastosowany w Mi 9 jest umieszczony w ekranie i jest jednym z szybszych tego typu, z jakimi miałam do czynienia (szybszy jest ten z Huawei P30 Pro i chyba z Oppo RX17 Pro). Muszę przyznać, że zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie.
Zresztą, nie inaczej jest z rozpoznawaniem twarzy, które w mgnieniu oka odblokowuje telefon. Pod tym względem zdecydowanie nie czuć, że mamy do czynienia z telefonem “za jedyne” 1899 złotych.
Czas pracy Xiaomi Mi 9
Akumulator to chyba jedno ze słabszych ogniw Xiaomi Mi 9. Pojemność 3300 mAh nie zachwyca na papierze, a w rzeczywistości faktycznie nie przekłada się na nadzwyczaj świetne czasy pracy. Ba, te można określić co najwyżej mianem po prostu dobrych – nic więcej.
Średnio dzień działania, z czego na włączonym ekranie od 3,5 (korzystając z LTE z ekranem w górnych granicach jasności) do niecałych 5 godzin (z WiFi/LTE lub tylko WiFi) – to nie jest wynik zadowalający, zwłaszcza dla bardziej wymagającego użytkownika.
W przypadku dołączanej do zestawu ładowarki widać pewien zgrzyt – Mi 9 obsługuje ładowanie 27-watowe, tymczasem do pudełka producent dorzuca jedynie 18-watową. Ładowanie za jej pomocą trwa ok. 1,5 godziny.
Dodatkowo warto zauważyć, że Mi 9 obsługuje też ładowanie indukcyjne (bezprzewodowe) – 20 W.
Aparat
W Mi 9 Xiaomi pierwszy raz zastosowało kompletny zestaw aparatów – a na pewno najbardziej uniwersalny. Mamy tu szeroki, ultraszeroki i tele. Zresztą, żądnych szczegółów odsyłam niżej:
- aparat 48 Mpix f/1.8 1/2″, 0,8µm,
- ultraszeroki kąt 16 Mpix f/2.2 116° 13 mm, 1/3,0″, 1,0µm,
- tele 12 Mpix f/2.2 54 mm, 1/3,6″, 1,0µm.
Z rzeczy ważnych, w trybie profesjonalnym możemy korzystać z wszystkich trzech obiektywów, natomiast tryb nocny dedykowany jest wyłącznie głównemu – a szkoda. Dodatkowo mamy do dyspozycji sztuczną inteligencję, która automatycznie dobiera parametry zdjęcia do fotografowanej w danej chwili sceny. W rzeczywistości największą różnicę widać w podbiciu kontrastu i lepszym działaniu HDR.
Aparat Xiaomi Mi 9 robi bardzo ładne zdjęcia – zwłaszcza patrząc przez pryzmat jego ceny. W ślepym porównaniu Mi 9 z Matem 20 Pro i Galaxy S10+ (którego wyniki możecie przeczytać tutaj), spisał się naprawdę dobrze i momentami uznaliście, że stanął do walki z dwukrotnie droższymi od siebie modelami jak równy z równym. Według mnie to stwierdzenie jest trochę na wyrost, ale faktem jest, że zdjęcia z Mi 9 mogą się podobać i są przyjemne dla oka – zwłaszcza w dobrych warunkach oświetleniowych.
Gorzej, gdy tego światła jest mniej. W trybie automatycznym w ogóle nie ma o czym mówić – spora ziarnistość, brak szczegółowości, zlewające się ze sobą kolory. W trybie nocnym obrazek wygląda dużo lepiej, ale tylko pozornie – po przybliżeniu okazuje się, że detali może i jest więcej, ale zlewają się ze sobą, powodując efekt mydła – na social media OK, ale do niczego więcej te zdjęcia nadawać się nie będą.
Przednia kamerka zdecydowanie daje radę – zarówno w trybie automatycznym, jak i portretowym, ale tylko w dobrych warunkach lub po prostu za dnia. Uzyskiwane efekty są bardzo dobre, a odcięcie sylwetki od tła – choć momentami dość agresywne – to jednak zostawia po sobie dobre wrażenie. Zresztą, możecie to ocenić sami na podstawie poniższych zdjęć.
Podsumowanie
Właściwie niniejszą recenzję powinnam nazwać “W poszukiwaniu wad…”. Bo skoro sprzęt ze Snapdragonem 855 kosztuje 1899 złotych w najtańszej wersji, to znaczy, że coś ewidentnie musi być nie tak. Ale czy faktycznie tak jest?
Zacznijmy od braków. W Xiaomi Mi 9 nie uświadczymy żadnej normy odporności, optycznej stabilizacji obrazu, slotu kart microSD i 3.5 mm jacka audio – pojawia się zatem pytanie czy każdy z nich uzna je jako wady, które faktycznie mają dla niego ważne znaczenie. Do tego dodałabym wyraźniejsze minusy – jakość zdjęć w gorszych warunkach, czas pracy i głośnik mono, który jednak oferuje całkiem niezłą jakość.
Zalet natomiast jest dużo więcej. Xiaomi Mi 9 jest smartfonem, który w swojej cenie wybija się na tle konkurencji. Wystarczy przywołać świetnie działający czytnik linii papilarnych w ekranie, ładowanie indukcyjne, 128 GB pamięci wewnętrznej, ekran AMOLED czy potrójny aparat z obiektywem ultraszerokokątnym. Nie bez znaczenia jest wydajność stojąca na rewelacyjnym poziomie, obecność NFC oraz nagrywanie wideo w jakości 4K.
Jedno muszę stwierdzić z całą stanowczością: z Xiaomi Mi 9 korzystało mi się bardzo przyjemnie. Nie odczuwałam, by czegokolwiek mi w nim brakowało poza lepszym aparatem i baterią cechującą się dłuższym czasem pracy.
To chyba najlepsza rekomendacja dla telefonu, którego cena zaczyna się od 1899 złotych.
A Wy co sądzicie na temat Xiaomi Mi 9? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!
Spis treści:
1. Design. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Łączność
2. Audio. Biometryka. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie