Recenzja Xiaomi 13T Pro. Przymknij oko, a otrzymasz ideał

Sztuka kompromisu często oznacza, że musimy zweryfikować swoje poglądy między tym, co chcemy, a tym, co możemy otrzymać. Na jakie ustępstwa idzie Xiaomi 13T Pro i co otrzymujemy w zamian?

Psychologiczne bariery

Uwzględniając takie czynniki, jak inflacja, średnie zarobki czy warunki makroekonomiczne, każdy powinien wiedzieć, że rozpamiętywanie dawnych cen czegokolwiek nie zawsze ma sens. „Ach, bo kiedyś to flagowce kosztowały połowę tego, co dzisiaj.” To prawda, ale myśląc o tamtych czasach niewykluczone, że niektórzy zarabiali również połowę swojej obecnej wypłaty.

W 2019 roku spora część z nas była niemal pewna, że wydając ~2600 złotych na takiego Xiaomi Mi 8 Pro, otrzymywaliśmy nietuzinkowy smartfon, który może nie deklasował konkurencji, ale był w stanie zaoferować coś ciekawego.

A jak jest w przypadku modelu 13T Pro (już od dłuższego czasu bez Mi)? Co otrzymujemy, uszczuplając portfel o 3999 złotych?

Specyfikacja techniczna Xiaomi 13T Pro

ModelXiaomi 13T Pro
EkranAMOLED, 6,67″; 1,5K (2712×1220 px), 144 Hz, próbkowanie dotyku 480 Hz
CPUMediaTek Dimensity 9200+
GPUArm Immortalis-G715
RAM12 GB, LPDDR5X
Pamięć wewnętrzna256 GB / 512 GB, UFS 4.0
System OperacyjnyAndroid 13 z nakładką MIUI 14
Aparat z tyłu #1główny, 50 Mpix, przysłona f/1.9, ogniskowa 24 mm, matryca 1/1,28″, nagywanie: 8K/24 kl.s., 4K/60 kl.s.
Aparat z tyłu #2teleobiektyw, 50 Mpix, f/1.9, 1/2.88″
Aparat z tyłu #3ultraszerokokątny, 12 Mpix, f/2.2, 15 mm, 1/3,06″
Aparat z przodu20 Mpix, f/2.2, kąt widzenia, 78∘
Bateria5000 mAh, ładowanie Hyper Charge max. 120 W,
Ładowanie indukcyjne / zwrotnenie / nie
Łączność i komunikacja5G, Wi-Fi 7, Bluetooth 5.4, GPS,
Gniazdo ładowaniaUSB Typ-C 2.0, OTG
microSDbrak
DualSIMtak
jack audio 3,5 mmnie
Głośnikistereo, Dolby Atmos,
Wymiary162,2 x 75,7 x 8,49 (szklan
Wersje kolorystyczneczarna (szkło) zielona (szkło), niebieska (poliuretan)
Waga206 g (szkło), 200 g (PU)
WodoszczelnośćIP68
Sugerowana cena detaliczna3999 złotych
Opracowano na podstawie: mi-home.pl
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Na bogatości

Dostaję zatem ładne, minimalistyczne i nie zdradzające niczego pudełko, a tam potrójne, małe zaskoczenie. Po pierwsze – raczej już nie liczę na ładowarki i kable w wysoko wycenianych smartfonach, a tu proszę, jest przewód i ładowarka wykorzystująca maksimum możliwości Xiaomi 13T Pro. Po drugie, pojawiło się też etui, choć nie spodziewałem się jego obecności, i fabrycznie nałożona folia ochronna na ekranie. Po trzecie, ten tył…

Smartfon testowałem w niebieskiej wersji z pleckami z poliuretanu, dostępnej wyłącznie w jednym z oficjalnych sklepów Xiaomi. Jako fan nietuzinkowych rozwiązań muszę przyznać, że całość wypada naprawdę ślicznie. Nie próbuje aż tak udawać sztucznej skóry przeszyciami i kolorystyką jak OPPO Reno 8T, dzięki czemu całość ma w sobie pierwiastek małego „łał”.

Uroku dodają drobne detale w postaci przełamującej matowość wyspy z powtórzoną geometrią plecków (zakrzywione wyłącznie dłuższe boki) oraz błyszczący logotyp Xiaomi.

Poliuretan ma też inne zalety funkcjonalno-estetyczne. Przez brak możliwości zostawiania tłustych plam od palców i zrobienia „pajęczynki”, przez niemal cały okres testów czułem, że gumowe etui nie jest mi potrzebne, dzięki czemu mogłem cieszyć się czystą, niezakłóconą niczym formą 13T Pro.

Płaski front ze szkłem Gorilla Glass na obecnym etapie nie ma raczej nic wyjątkowego w sobie, więc warto przejść od razu do łyżeczki dziegciu w tej beczce designu, czyli ramki urządzenia.

Na szczęście nie mam tu na myśli problemów z jakością wykonania czy z estetyką – na dole jest gniazdo USB-C i maskownica głośników, u góry druga maskownica i port na podczerwień, a po prawej stronie dłuższego boku guziki zasilania i sterowania głośnością – umieszczone nieco powyżej środkowej osi i niewymagające zbytniej gimnastyki zarówno lewą i prawą ręką.

Chodzi tylko, albo i aż, o wykorzystany materiał. Xiaomi 13T Pro ma ramkę wykonaną z plastiku. Przy tej cenie i aluminiowej konkurencji nie prezentuje się to najlepiej, ale na szczęście testowany smartfon może skontrować rywali obecnością pyło- i wodoszczelności na poziomie IP68.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Chipset inny niż wszystkie

Nie ukrywam, że od niemal samego początku interesowała mnie premiera Xiaomi 13T Pro w Europie. Wiadomo było bowiem na kilka tygodni przed nią, że to urządzenie niemal bliźniacze do wydanego w Chinach modelu Redmi K60 Ultra, który wyróżniał się na rynku przede wszystkim układem mobilnym. Niemal wszyscy w tym roku postawili na chipset Qualcomm Snapdragon Gen 2 – w 13T Pro drzemie natomiast MediaTek Dimensity 9200+, który na papierze miał deklasować rywala. Jak jest w rzeczywistości?

Okazuje się, że złote medale w większości testów zostają u Samsunga, jednak – biorąc pod uwagę, że Xiaomi 13T Pro kosztuje mniej niż Samsung Galaxy S23 Ultra w podobnej konfiguracji – chylę czoła przed Chińczykami.

Wysoką wydajność egzemplarza potwierdza nie tylko Geekbench 6, ale też 3D Mark:

Co się tyczy CPDT, tu również pachnie flagowcem – standard UFS 4.0 oferuje zarówno wysokie wyniki na papierze, jak i wrażenie, że każda aplikacja czy gra odpala się niemal natychmiastowo, i to pomimo faktu, że wynik sekwencyjnego odczytu danych w kilku testach okazał się wyraźnie niższy niż ten z Samsunga Galaxy S23 czy Xiaomi 13 Pro.

Całość, w połączeniu z nakładką MIUI, sprawuje się świetnie. Oczywiście wymaga to poświęcenia chwili czasu na wywalenie śmieciowych aplikacji, dostosowania powiadomień czy wybrania motywu, który rezonuje z naszą osobowością, ale w zamian otrzymujemy flagową bestię, której niestraszne szybkie przesyłanie plików, obsługa wideo w wysokiej rozdzielczości czy gry mobilne.

Cieszy też dostępność rozbudowanych opcji Always on Display z ustalaniem harmonogramu, cyfrowymi i analogowymi tłami czy wypisywaniem sobie inspirujących cytatów.

Podejrzewam, że nikogo nie zdziwi fakt, że na flagowym chipsecie taki Genshin Impact zaoferował wszystko, co ma do zaoferowania. Maksymalne ustawienia nie robią wrażenia na 13T Pro i gra była w stanie utrzymywać przez chwilę rozgrywki stabilne 60 kl./s.

Podobnie w nowym, benchmarkowym nabytku w postaci Titan Questa – konfiguracja tak, że wyżej się nie da, i 120 kl./s bez zadyszki to coś, czego można oczekiwać od urządzenia tej klasy.

Na szczęście testy obciążeniowe 3D Marka, gdzie pojawiały się temperatury przy których można już delikatnie podgrzać herbatę to tylko przypadłość widoczna w benchmarkach. Przy dłuższym przeglądaniu internetu czy półgodzinnej sesji w grze nie zauważyłem, aby Xiaomi 13T Pro był tak ciepły jak po testach.

Przykładowy scenariusz: Świeżo po odłączeniu ciepłego smartfona (i z włączonym trybem wydajności) zagrałem rundkę w Teamfight Tactics w trakcie której plecki zdążyły się nieco chłodzić. Później zrobiłem misję i poszwędałem się w Genshin Impact – telefon złapał trochę temperatury, ale nie był on na tyle gorący, abym odczuwał dyskomfort. Dimensity 9200+ moim zdaniem zdał test na flagowy procesor na piątkę.

Wyświetlacz i audio w połowie drogi

Xiaomi 13T Pro (oraz jego słabszy wariant, 13T), jeżeli miałyby nawiązywać walkę w segmencie premium/flagowym, za cel obierają sobie większych rywali pokroju Samsunga Galaxy S23+ czy Motoroli Edge 40 Pro – oba modele oferują bowiem ekran AMOLED o przekątnej 6,67 cala.

Na papierze jest to miejscami wyrównana bitwa – ekran jest w szczycie jaśniejszy od ww. konkurencji (2600 nitów), jednak w porównaniu z Motką charakteryzuje się niższą maksymalną częstotliwością odświeżania (144 zamiast 165 Hz), a w kwestii ochrony nie znajdziemy tu szkła Gorilla Glass Victus 1 lub 2, tylko „zwykłe” szkło 5. generacji. Podobnie, jak u pozostałej dwójki, mamy tu również dostęp do Dolby Vision czy HDR 10+.

Jest jednak coś, gdzie Xiaomi 13T Pro może zabłysnąć. Chodzi o wyższą rozdzielczość, która nie do końca, zgodnie z prawdą, miejscami jest opisywana jako Full HD+. Uwzględniając bowiem wymiary ekranu, to obecne w smartfonie 2712 na 1220 pikseli oferuje zagęszczenie na poziomie ~446 ppi – więcej niż typowe Full HD+, ale mniej niż 4K z ultraflagowców.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

W praktyce odnoszę wrażenie, że jest to swoisty złoty środek dla urządzeń z półki premium, które chciałyby zaoferować coś więcej niż rozdzielczość, którą można napotkać w telefonach w przedziale 1000-4000 złotych. Jakość oglądanych zdjęć czy wideo jest naprawdę ostra, ale nie drenuje baterii tak, jak panele o wartości ppi przekraczającej 500 jednostek.

Podobną „połowę ścieżki” do flagowego urządzenia zalicza system audio w Xiaomi 13T Pro. Przy odsłuchu większości utworów jest nieźle – bas nie dudni i daje wybrzmieć wokalom, a wysokie tony są ogólnie możliwe do wyłapania. Jeżeli jednak mówimy o naprawdę mocniejszych brzmieniach, wtedy całość nieco ulega spłyceniu, a puryści muzyczni możliwe, że nazwaliby to kakofonią.

W połączeniu z odsłuchem 60/40, gdzie większa „para” idze z dolnego głośnika, można uznać, że jest w porządku. To nie wyższa liga, gdzie przesiaduje Samsung czy Sony, ale Xiaomi 13T Pro nie ma powodów do wstydu.

Może i bez indukcji, ale za to z pier…

Niejeden smartfon w tej kategorii nie miał lekkiego życia. Kiepska optymalizacja pracy układu mobilnego mogła zamienić smartfon w przeciętną propozycję tylko dlatego, że kilka godzin pracy w tle wieczorem lub wysokie obciążenie zżerały kolejne procenty baterii w zatrważającym tempie. Xiaomi 13T Pro, ze względu na swój chipset, był w tej w kwestii pewną niewiadomą.

Zbierając dane z sekcji o baterii, cyfrowej równowagi i kontroli rodzicielskiej wyszło, że w scenariuszu pt: trochę czasu domyślnie a trochę wymuszone odświeżanie 144 Hz, tryb zrównoważony pod średnio-wysokim obciążeniem (YT i Duolingo + sesje z Pokemon GO) i SoT w okolicach 4-5 godzin sprawiło, że przez cały okres testów uzyskiwałem średnie mniej więcej 30-40 godzin pracy na baterii.

Najgorszy wynik (~25 godzin) dotyczył dnia, gdzie ok. 3-4 godziny spędziłem w trybie LTE, oglądając relację sportową na żywo. Rekord to dominujące łącze Wi-Fi, włączony ekran pobierający Genshin Impact i 66 godzin. Podejrzewam, że leżąc bezczynnie bariera 72 godzin mogłaby zostać przekroczona.

Nawet, jeżeli ktoś nie uzna powyższych wyników za imponujące, to Xiaomi rekompensuje to ultraszybkim czasem ładowania. Z czasomierzem w ręku stan baterii od jednocyfrowego do „setki” zmienia się w jakieś 20 minut, dzięki przewodowemu ładowaniu o mocy 120 W. Kilka minut „na uwięzi” z rana wystarczy, żeby smartfon wytrzymał Wam cały dzień w kieszeni.

Jeżeli pieniądze „zaoszczędzone”, dzięki obecności kostki i kabelka w zestawie przeznaczycie na zakup powerbanku o mocy zbliżonej do 120 W, to rozładowany telefon pozostający dłużej w tym stanie powinien być dla Was scenariuszem wręcz niemożliwym.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Fanów rozwiązań indukcyjnych muszę niestety zawieść – Xiaomi 13T Pro nie oferuje żadnej opcji ładowania bezprzewodowego, ustępując zarówno tańszej, jak i droższej konkurencji.

Gdyby ktoś jednak zapytał mnie o opinię, czy poświęciłbym w prywatnym urządzeniu ładowanie bezprzewodowe na rzecz 120 W po kablu, to bez wahania odpowiedziałbym, że tak.

Różnica jest zbyt kolosalna, aby przejmować się przewodowymi niedogodnościami. Przy urządzeniach o połowie tej mocy odpowiedź nie byłaby już tak jednoznaczna.

Melduję wzorową łączność i akceptowalne zabezpieczenia

W kwestiach dotyczących łączności, zarówno tej na krótki, jak i długi dystans, nie mam nic większego do zarzucenia Xiaomi 13T Pro. Otrzymujemy tu niemal najnowszy pakiet w postaci 5G, Wi-Fi 7, Bluetooth 5.4, NFC czy port podczerwieni.

Każda z tych technologii nie sprawiała na co dzień jakichkolwiek problemów. Choć nie miałem możliwości przetestować 5G, to ani ja, ani rozmówcy nie skarżyli się na jakość połączeń, w tym poprzez VoLTE (sieć T-Mobile). Transakcje „telefon-terminal” po NFC, czy parowanie urządzeń Bluetooth również przechodziło bezproblemowo.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Jeżeli miałbym wskazać jakiekolwiek nieprzyjemności, jakie mogą czekać na właścicieli 13T Pro, to byłyby to dwie kwestie. Pierwsza – urządzenie oferuje gniazdo USB-C z prędkością przesyłania danych w standardzie 2.0. Z pewnością znajdą się osoby, którym to nie odpowiada – z mojej perspektywy wygląda to tak, że możecie się pochwalić wejściem niczym w nowym iPhonie 15 😉.

Drugą kwestią, naprawdę tycią, jest GPS we wnętrzu budynków. O ile nigdy nie miałem z tym problemów w innych urządzeniach, o tyle nawigacja gubiła się w środku mieszkania z Xiaomi 13T Pro w ręce. Skąd to wiem? Bo Pokemon GO nigdy wcześniej przy biurku nie pokazywało mi błędu nr 12 🙂 .Biorąc jednak pod uwagę fakt, jak stosuje się GPS, trudno uznać to za jakąś znaczącą wadę.

Na zabezpieczenia w Xiaomi 13T Pro składa się typowy zestaw dla urządzeń premium, rocznik 2023: PIN, wzór, hasło, palec oraz twarz. Na ten ostatni składa się kamerka bez pomiaru trójwymiarowości. Przy obecnej technologii raczej na wydrukowane zdjęcie sensor się nie nabierze, ale lepiej pozostać przy skanerze linii papilarnych – zwłaszcza, że w tym smartfonie działa on szybko i że nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek musiał poprawiać przyłożony palec wskazujący w dolnej części ekranu.

Papierowe gody z Leicą

Choć pierwszym owocem współpracy Xiaomi i marki Leica był model Xiaomi 12S Ultra, w Polsce musieliśmy poczekać na premierę flagowców Anno Domini 2023, aby móc sprawdzić, jak bardzo zmieniła się u Chińczyków mobilna fotografia. Czego spodziewać się w smartfonie, który startuje o 1000 zł taniej niż „trzynastka”?

Warto dla przypomnienia podać, że w przypadku Xiaomi 13T Pro mowa o:

  • aparacie głównym, 50 Mpix, z przysłoną f/1.9, ogniskową 24 mm, matrycą 1/1,28″ i nagywaniem w 8K/24 kl.s. i 4K/60 kl.s.,
  • teleobiektywie 50 Mpix, f/1.9, 1/2.88″,
  • ultraszerokokątnym obiektywie 12 Mpix, f/2.2, 15 mm, 1/3,06″.
fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Uprzedzę ciekawskich, że podobnie, jak w droższych modelach, również tutaj dostępne są dwa tryby fotografowania: Leica Vibrant lub Leica Authentic. Pierwszy podkręca nieco kolorystykę, drugi natomiast próbuje uchwycić barwy jak najbliżej rzeczywistości i dorzuca delikatne winietowanie.

Dla odmiany i w ramach zaprezentowania innego spojrzenia niż Kasia w recenzji m.in. Xiaomi 13, korzystałem głównie z tego drugiego trybu.

Przyznaję, że w takiej konfiguracji Xiaomi 13T Pro aż uruchamia w człowieku gen „kieszonkowego fotografa”. Tryb automatyczny na bliskich obiektach potrafi wykreować świetną głębię ostrości, a na szerokim planie przy wsparciu HDR robi tak dobrą robotę, że aż czułem, że tylko mój brak zdolności do wyłapywania wyjątkowych kadrów dzieli mnie od galerii wypełnionej „jotpegami” nadającymi się na tapetę.

Na pewno wiele osób zainteresowanych jest tym, jak sprawuje się 50-megapikselowy aparat z teleobiektywem 2x. Ten, pod względem odwzorowania kolorów, jest niemal bliźniakiem głównej kamerki i, jak możecie się domyślić, oferuje zdjęcia o niemal takiej samej jakości, jak oczko znajdujące się powyżej niego.

Poruszę przy okazji temat pozostałych wartości przybliżenia. O ile 5x i 10x przybliżenia jeszcze łapią się na poziom akceptowalny, o tyle 20x zoom lepiej od razu sobie odpuścić. Tym bardziej, że ze względu na brak OIS w obiektywie tele, aplikacja aparatu powyżej 10-krotnego przybliżenia wraca do głównego oczka.

Ostatnim bohaterem od strony sprzętowej jest ultraszeroki kąt, którego umiejscowienie na wyspie już nieco zdradza jego „ważność”. Soczewka ustępuje 50-megapikselowym bohaterom w kwestii szczegółowości obrazu i charakteryzuje się nieco innym odwzorowaniem barw, ale odnoszę wrażenie, że są to cechy do przełknięcia przy okazjonalnym fotografowaniu.

Jak Xiaomi 13T Pro sprawuje się w nocnych warunkach? Przede wszystkim warto zauważyć, że telefon ma automatycznie włączone wykrywanie słabych warunków oświetleniowych, więc jeżeli zdarzyło się Wam sięgnąć szybko po aparat bez sprawdzania na podglądzie czy zdjęcie wyszło wystarczająco jasne, to nie będzie na Was czekać przykra niespodzianka w przyszłości.

Tym bardziej, że w aplikacji mamy do czynienia z dziwną ciekawostką. Otóż jeżeli mimo wszystko przełączymy się na tryb nocny, to ten nie pozwala nam na większy zoom niż 2x z pomocą obrotowego menu. Ograniczenie można obejść gestem rozsuwania palców lub trybem auto, który nie stawia takiej bariery przed użytkownikiem. Nie pytajcie się mnie dlaczego.

Oprócz tego są jeszcze powstałe we współpracy z Leicą tryby portretowe, które dostępne są wyłącznie na obiektywie tele. W porównaniu z Xiaomi 13, efekt „czarno-biały” zastąpiono „dokumentem”. Dla fanów bawienia się filtrami w telefonie to sekcja warta wypróbowania, choć algorytmy są na tyle intensywne, że przy jakichkolwiek błędach od razu widać „nieprzetworzone” fragmenty.

No i nie zapominajmy o tym, że chcąc stawać na równi z flagowcami, warto mieć pod ręką tryb dla profesjonalistów. Nie ustępuje on na krok temu, co możecie napotkać u konkurencji z Japonii czy Korei. Jest format RAW, czas naświetlania, balans bieli, ISO i inne rzeczy.

Na tym polu Leica dodaje od siebie sporo filtrów oraz opcję „Własnego stylu fotograficznego”. Ustawiając suwakami w tym trybie trzech parametrów: Tonu, tonalności (chłodna/ciepła i cyjan/magenta) oraz tekstury tworzymy coś w rodzaju własnego filtra.

Jest to intrygująca ciekawostka z jedną wadą – nie doszukałem się tam możliwości zapisywania ustawień. Szkoda, bo możliwość zabawy trybem z opcją podpatrzenia, czy „filtr 1” jest lepszy od „filtr 2”, byłoby zachętą do szerszego eksperymentowania.

Kończąc rozmowę o aparatach – dwa słowa o przedniej kamerce. Sensor 20 Mpix, choć łatwo prześwietlić w nim drugi plan, zaskoczył mnie pozytywnie w kwestii sterowania głębią ostrości. Aż wróciłem na chwilę do recenzji Xperii 1 V i trudno było mi uwierzyć, że Xiaomi o wiele lepiej radzi sobie z burzą włosów – odcięcie algorytmu nie jest aż tak widoczne i nie wariuje aż tak bardzo.

A co, jeżeli jesteście fanami fotografowania małych obiektów lub macie w rodzinie fanów obiektywów makro? Cóż, Xiaomi 13T Pro nie oferuje oczka makro. Na szczęście obiektyw główny jest w stanie złapać ostrość przy ~10 cm, a teleobiektyw kilka cm dalej.

Pozostało nam zatem jeszcze pogadać co nieco o możliwościach wideo. Konfiguracja z tyłu w Xiaomi 13T Pro jest iście flagowa:

  • 8K 24 kl./s,
  • 4K 30/60 kl./s | 4K 30 kl./s z HDR 10+,
  • 1080p 30/60/120/240/720/960 kl./s | 1080p 30 kl./s z HDR 10+,
  • żyroskopowa elektroniczna stabilizacja obrazu,
  • wideo w formacie 10-bit LOG.

Przód okazuje się nieco rozczarowujący, gdyż oferuje zaledwie 1080p w 30 kl./s.

Mistrzem-kamerzystą nie jestem (jeszcze), więc warto wziąć poprawkę na moje przemyślenia. A te są takie, że Xiaomi 13T Pro realizuje wideo raczej nieźle, choć aby opanować podstawy warto pobawić się aplikacją… lub przeczytać recenzję.

Jeżeli bowiem chcecie korzystać z wszystkich obiektywów w jednym ujęciu, musicie pamiętać, że możecie to zrobić maksymalnie w formacie 4K i 30 kl./s. Przy 4K 60 fps lub 8K aparaty nie będą się zmieniać i korzystać z dedykowanej im rozdzielczości.

Samo przełączanie przechodzi w miarę płynnie, choć na wideo widać, że potrzebują drobnej chwili na dostrojenie i przeskok z głównego oczka na teleobiektyw nie zawsze mi się udawał.

To jaki jest ten Xiaomi 13T Pro

Przez ostatnie dwa tygodnie Xiaomi 13T Pro ani na chwilę nie pozwalał mi o sobie zapomnieć. Łączyłem w głowie pojedyncze kropki, powiązane ze specyfikacją i myślałem nad tym, czego można oczekiwać od smartfona za taką cenę. Końcowe wnioski nie dają mi jednak cały czas spokoju. Dlaczego?

Ponieważ jest to urządzenie, które – przymykając oczy na to i owo – jawi mi się jako niemalże ideał do 4000 złotych. Mamy nienaganną stylistykę z opcją dla fanów nietuzinkowych rozwiązań i odporność na poziomie IP68. Do tego flagowy układ mobilny ze sporym zapasem pamięci wewnętrznej i ultraszybkie ładowanie. Całość dopełniają aparaty, którymi aż chce się robić zdjęcia w każdym warunkach.

fot. Katarzyna Pura | Tabletowo.pl

Czego zatem Xiaomi 13T Pro zabrakło, aby być najlepszym smartfonem do 4000 złotych w tym roku? Przy stress testach chipset Qualcomma nagrzewa się do sporych temperatur, brakuje ładowania bezprzewodowego, kamera z przodu powinna mieć te nieszczęsne 1080p i 60 klatek na sekundę, a zoom optyczny w teleobiektywie mógłby być chociaż 3-krotny.

Konkurencja w tym przypadku jest bardzo mocna i zbliżona cenowo. OnePlus 11 oferuje aparat ultraszerokokątny o wyższej rozdzielczości i wyświetlacz 4K chroniony szkłem Gorilla Glass Victus, jednak ma niższy certyfikat wodoszczelności i brak opcji z 512 GB pamięci wewnętrznej na polskim rynku.

Motorola edge 40 Pro ma gorszą rozdzielczość ekranu i tylko 256 GB miejsca na dane, ale rekompensuje to obecnością nagrywania ultra slow-mo, maksymalną rozdzielczością wideo 4K/60 kl./s z przodu i bezprzewodowym ładowaniem, w tym zwrotnym.

Czy Xiaomi 13T Pro to najlepszy telefon do 4000 złotych? Z pewnością nie – brakuje mu kilku drobnych funkcji, aby nie miał sobie nic do zarzucenia. Czy w promocji (zwłaszcza premierowej z hulajnogą gratis) to sprzęt warty rozważenia zakupu w przyszłości? Jak najbardziej.

Recenzja Xiaomi 13T Pro. Przymknij oko, a otrzymasz ideał
Zalety
Uroczy, niebieski wariant z ekoskóry
Wodoszczelność IP68
Bardzo jasny wyświetlacz
Główny aparat i tele z matrycą 50 Mpix i fajnie skalibrowanymi obiektywami
Kompletny zestaw z etui i ładowarką
Niezły czas pracy na baterii
Wady
Kamerka z przodu nagrywa maksymalnie w 1080p i 30 kl./s
Brak ładowania indukcyjnego
Zoom optyczny tylko 2x
Temperatury rzędu 50°C przy sporym i długotrwałym obciążeniu
8
Ocena