Recenzja Xiaomi 12T. Można i bez „Pro”

Xiaomi 12T to średniak czy może jednak coś więcej? Może i ma w swojej specyfikacji nieco mniej niż odpowiednik z dopiskiem „Pro”, ale czy to czyni go z miejsca gorszym urządzeniem? Na to i wiele innych pytań odpowiem w niniejszej recenzji.

Słowo wstępu i specyfikacja techniczna

Można powiedzieć, że to już niemal tradycja. Xiaomi po kilku miesiącach od premiery swoich najważniejszych flagowców, wydaje nieco odświeżoną wersję smartfonów sygnowaną literką „T”. Kasia miała już okazję recenzować dla Was najmocniejszy wariant, czyli model Xiaomi 12T Pro. Wnioski? To niewątpliwie bardzo udany projekt, który jednak nie ustrzegł się drobnych potknięć, które wpłynęły na ocenę końcową.

Dziś na tapet bierzemy tańszy wariant, a więc podstawowy model Xiaomi 12T. Na pierwszy rzut oka trudno dostrzec znaczące różnice. Te skrywa specyfikacja, od której klasycznie zacznę swoje przemyślenia.

ModelXiaomi 12T
Opcje kolorystyczneczarna (black, testowana), niebieska (blue)
Wymiary i waga163,1 x 75,9 x 8,6 mm, 202 g
Ekran6,67″ AMOLED HDR10+ 120 Hz, FHD+ (2712×1220) | 446 ppi
ProcesorMediaTek Dimensity 8100-Ultra (6 nm)
GrafikaMali-G610 MC6
RAM8 GB
Pamięć wewnętrzna256 GB
Aparatygłówny 108 Mpix, f/1.7, 24mm 1/1.67″, 0.64µm, PDAF, OIS
ultraszeroki 8 Mpix, f/2.2, 120˚, 1/4″, 1.12µm
makro 2 Mpix, f/2.4,
selfie 20 Mpix, f/2.2, 1/3.47″, 0.8µm
Zaplecze komunikacyjneBluetooth 5.3 A2DP LE, NFC, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/6, dual-band, Wi-Fi Direct, GPS (L1+L5), GLONASS (L1), BDS (B1I+B1c+B2a), GALILEO (E1+E5a), QZSS (L1+L5), NavIC (L5), port podczerwieni
Audiogłośniki stereo z Dolby Atmos
Klasa odpornościbrak
PortyUSB typu C 2.0
GSMdual SIM (2 x nano)
Ładowanie przewodowe120 W
Ładowanie bezprzewodowebrak
Bateria5000 mAh
SystemAndroid 12, MIUI 13
Zawartość pudełkasmartfon, ładowarka 120 W kabel USB-A – USB-C, szpilka do wyciągania tacki SIM, dokumentacja, silikonowe etui
Cena8/256 – 2999 złotych, 8/128 – 2799 złotych

Od razu rzuca się w oczy nieprzeciętna specyfikacja. Mocna jednostka główna, szybkie ładowanie bezprzewodowe, ekran o dobrych parametrach czy 108 Mpix aparat to całkiem solidne argumenty w dyskusji o bebechach. Czy można więc powiedzieć, że jest to kandydat na flagowca? Bez wątpienia: nie. Wystarczy się wgryźć w detale.

Nieszczególne moduły pomocnicze, brak ładowania bezprzewodowego czy jakichkolwiek gwarancji wodoszczelności będzie się dawał we znaki przy konfrontacji z najmocniejszymi na rynku. Trzeba jednak też zaznaczyć, że część z tych „problemów” dotyczy też wariantu 12T Pro. Pokazuje to, że seria ta celuje raczej w segment średniej-wysokiej półki, co zarazem stanowi przedział rozsądny i w zupełności wystarczający dla większości nawet najbardziej wymagających użytkowników. Z pewnością na brak klientów Xiaomi nie będzie narzekać. Szczególnie, kiedy cena ma tak duże znaczenie w czasach, z jakimi aktualnie się mierzymy.

Design, jakość wykonania i komfort korzystania – kto jest kim?

Nie bez powodu na początku wspomniałem, że na pierwszy rzut oka urządzenia trudno nam będzie odróżnić od siebie. To ta sama bryła. Dokładnie te same wymiary co do 1 milimetra. Z punktu widzenia stricte technicznego, jedyna różnica to waga, bo recenzowany dziś Xiaomi 12T jest o, uwaga… całe 3 gramy lżejszy niż 12T Pro.

Wchodząc bardziej w szczegóły designu urządzenia jest bardzo klasycznie. Na prawej krawędzi znalazło się miejsce dla pojedynczego przycisku do zmiany głośności i guzika odpowiedzialnego za zasilanie. Lewy bok pozostaje zaś całkowicie pusty. Na górze umieszczono głośnik, mikrofon do tłumienia szumów i port podczerwieni, pozwalający zamienić nasz smartfon w nieco bardziej podręczny pilot.

Na dole również bez większych zaskoczeń. Drugi głośnik stereo, mikrofon, miejsce na tackę SIM (uszczelnioną) oraz port USB-C. Jeśli ktoś chce lub potrzebuje rozszerzyć pamięć, tego w przypadku Xiaomi 12T nie zrobi. W konstrukcji nie znaleziono miejsca na czytnik kart microSD.

Na froncie inżynierowie zdecydowali się na płaski ekran z kamerką do selfie, umieszczoną symetrycznie w górnej krawędzi w postaci niewielkiej kropki. Ramka ekranu, choć może nie najmniejsza, z uwagi na jej symetryczność poprawia nieco odbiór urządzenia.

Z płaskiego ekranu i lekko wypukłej plastikowej ramy smartfonu przechodzimy w zagięte do krawędzi plecki. Wyspa aparatu, która jest dość spora i odstaje wyraźnie, nie różni się niczym w wyglądzie od tej, użytej w Xiaomi 12T Pro. Różnicę robi obiektyw główny skryty pod taflą szkła, ale o nim więcej powiemy przy samych aparatach.

Do testów przypadła mi śliczna, czarna, matowa wersja urządzenia, która prezentuje się moim zdaniem rewelacyjnie. Stylowo, a zarazem nowocześnie. To, co wpływa też na dobry odbiór, to fakt, że urządzenie nie brudzi tak łatwo, dzięki wspomnianemu matowemu wykończeniu.

Co mi się nie podoba? Xiaomi 12T jest potwornie śliski. Pozostawienie smartfona na nierównej powierzchni w 90% zakończy się jego wędrówką zgodnie z prawem grawitacji. Dobrze, że producent dokłada w gratisie silikonowe etui, które w dużej mierze eliminuje ten problem.

Design to jedno, a jak z komfortem użytkowania? Muszę przyznać, że moje jedyne zastrzeżenie, poza śliskimi pleckami, to materiał, z jakiego wykonana została ramka. Wielokrotnie spotkałem się z plastikiem, który świetnie potrafił udawać znacznie droższy materiał. Tutaj jest inaczej. Czuć, że nie jest to najlepszy komponent.

Poza tym natomiast nie mogę powiedzieć złego słowa. Dobre wyważenie, pewny chwyt i solidne wykonanie. Nic nie trzeszczy, ani nie rusza się pod wpływem użycia większej siły.

Wyświetlacz AMOLED 120 Hz – i nic więcej nie potrzeba

Po prostu. To, co daje nam Xiaomi w modelu 12T, powinno wystarczyć absolutnie każdemu. Powiem więcej, trudno jest mi wyobrazić sobie wyższe wymagania, jeśli chodzi o samą jakość wyświetlanego obrazu.

Ekran AMOLED o rozdzielczości 2712 x 1220 pikseli przy przekątnej 6,67 cali przekłada się na bardzo dobre zagęszczenie pikseli na poziomie 446 ppi. Dokładając do tego wsparcie 120 Hz odświeżania, 480 Hz próbkowania czy HDR10+, pochłanianie treści z poziomu telefonu to czysta przyjemność.

Choć o słoneczne dni jest już teraz bardzo trudno, mogę śmiało powiedzieć, że jasność maksymalna powinna spokojnie wystarczyć do odczytywania najdrobniejszego tekstu w pełnym słońcu. Nocą zaś gwarantuje, że telefon nie oślepi ani nas, ani osoby znajdującej się tuż obok.

Wracając jeszcze do częstotliwości odświeżania, pragnę nadmienić, że ekran może działać w dwóch trybach. Domyślnym i personalizowanym, gdzie na sztywno wybierzemy 120 lub 60 Hz. Zalecany jest oczywiście ten pierwszy, gdzie smartfon sam decyduje, kiedy ustawić daną częstotliwość, co pozwala oszczędzić nieco ogniwa. Mogę tylko dodać, że w istocie działa on bardzo sprawnie i nie spotkałem się z sytuacją, gdzie dobór ilości Hz przez system nie byłby uzasadniony.

Oczywiście nie zabrakło także Always on Display, który ma kilkanaście możliwości personalizacji według naszego gustu i potrzeb. Należy jednak pamiętać, że jego załączenie będzie miało wpływ na czas pracy na jednym ładowaniu. Szczególnie w momencie, kiedy zdecydujemy się na jego wykorzystywanie w trybie 24 godzin na dobę. Zalecany jest więc harmonogram lub chwilowe wybudzenie AoD po otrzymaniu powiadomienia. Ewentualnie możemy skorzystać z wariantu wyświetlania przez 10 sekund od dotknięcia urządzenia.

Oprogramowanie i wydajność – jestem zaskoczony

I to jestem zaskoczony bardzo pozytywnie! Muszę uczciwie przyznać, że zawsze do smartfonów Xiaomi podchodziłem ze sporą rezerwą, jeśli chodzi o jakość i ogólną responsywność oprogramowania. Choć nigdy nie był to jakiś wielki problem w droższych modelach, tak trudno było nie odnieść wrażenia, że po prostu brakowało szlifów. Lekkie zwieszki, znikające powiadomienia czy zbyt szybkie wyrzucanie programów z pamięci to tylko przykłady.

Jeśli zaś chodzi o Xiaomi 12T, przez cały czas trwania testów nie spotkałem się z żadnym, nawet pomniejszym problemem. Jest to o tyle bardziej zaskakujące, że Kasia w modelu droższym wspominała o konieczności zabawy ustawieniami w kwestii powiadomień. Może miałem szczęście, a może w przypadku 12T jest po prostu lepiej.

Na temat aktualnej wersji nakładki, czyli MIUI 13 (Android 12), powiedziano już chyba wszystko. Jedni uwielbiają, inni nienawidzą. Cóż… trzeba powiedzieć, że opcji personalizacji czy innych systemowych pomniejszych ustawień jest ogrom. Osobiście wychodzę z założenia, że lepiej „mieć niż nie mieć”, a więc każdy, kto nie jest zainteresowany, może sobie je odpuścić.

Nie będę się rozpisywał na temat poszczególnych funkcji nakładki, muszę jednak wspomnieć, że jeśli ktoś liczy na kolorystyczną harmonię, to Material You autorstwa Google jest praktycznie niewyczuwalny z autorskim oprogramowaniu Chińczyków. Być może jego elementy zostaną wdrożone w przypadku kolejnej wersji nakładki, ale nie traktowałbym tego jako pewnik. Osoby te muszą więc raczej zwrócić swoje oczy w kierunku Pixeli czy Motoroli.

Na plus pragnę odnotować, że w momencie testów, smartfon miał najnowszy pakiet zabezpieczeń datowany na listopad 2022. Trzymam kciuki, aby taki stan utrzymywał się także i w kolejnych miesiącach, a co za tym idzie z szybkim wydaniem grudniowych poprawek. Producent deklaruje co najmniej 3 duże aktualizacje Androida (13, 14 i 15) i aż 4 lata poprawek bezpieczeństwa. Jak z ich częstotliwością? To pytanie pozostaje otwarte.

Na dobry odbiór systemu z pewnością wpływ miały bardzo mocne podzespoły. Choć, jak pokazują testy syntetyczne, MediaTekowi Dimensity 8100-Ultra bliżej do Snapdragona 888 niż liderującego aktualnie Snapa 8+ Gen 1. Zarówno na co dzień, jak i w bardziej wymagających sytuacjach, ani razu nie zdarzyło mi się narzekać na procesor autorstwa Tajwańczyków. Dodając do tego 8 GB RAM LPDDR5 i 256 GB pamięci na pliki zewnętrze w protokole UFS 3.1 (jest też tańsza wersja z 128 GB pamięci) nie sposób zmusić smartfon do zadyszki.

Warto też zauważyć, że w przeciwieństwie do najnowszych jednostek Qualcomma, sprzęt radzi sobie zdecydowanie lepiej z odprowadzaniem ciepła. Jasne, w wymagających tytułach, jak CoD Mobile czy Diablo Immortal, czuć ciepło na pleckach urządzenia. Jest to jednak zdecydowanie bardziej komfortowa temperatura, aniżeli w przypadku szeroko krytykowanych Snapów 888 czy 8 Gen 1.

Dla lubiących cyferki zamieszczam wyniki z GeekBench5. Z niewyjaśnionych przyczyn ani AnTuTu Benchmark, ani 3DMark nie chciał się uruchomić na moim urządzeniu testowym.

Czas pracy i ładowanie – flagowo

Bardzo się cieszę, że Xiaomi nie poddało się „trendowi ekologicznemu” i konsekwentnie umieszcza ładowarkę w zestawie ze swoimi smartfonami. Tym bardziej, że tym razem dodaje nie byle jaki sprzęt.

120 W ładowarka pozwala nakarmić 5000 mAh ogniwo smartfonu od 0 do 100 procent w pół godziny. Zaledwie 10 minut to 50% widoczne na pasku stanu. Trzeba przyznać, że takie wyniki są wprost rewelacyjne. Zapomniałeś naładować urządzenie przed pracą? Biorąc pod uwagę czasy pracy na baterii, nawet mniej niż 10 minut powinno załatwić sprawę. I, tak, dla znawców testów i cyferek muszę powiedzieć, że nie jest to może wynik najlepszy w rankingach (brzmi to nieco absurdalnie, prawda?), tak w dalszym ciągu jest wyśmienity i, co jeszcze jeszcze śmieszniejsze, wyprzedza znacząco najdroższe dostępne urządzenia na rynku, uznawane za topowe flagowce.

Coś za coś, na pokładzie zabrakło niestety miejsca dla ładowania zwrotnego czy bezprzewodowego.

Muszę przyznać, że Xiaomi 12T pod względem czasu pracy wypada w tym segmencie równie dobrze. Choć producent utrudnia (świadomie czy nie) podgląd SoT (Screen-on-Time), nawet dzień intensywnej pracy na LTE nie jest przeszkodą. Norma to spokojnie 1,5 dnia z dużą szansą na pełne 2 cykle, o ile tylko nie sięgamy po urządzenie zbyt często i nie grzebiemy co chwilę w czeluściach TikToka czy Instagrama.

Nie zauważyłem, aby obniżenie częstotliwości odświeżania do 60 Hz znacząco wpłynęło na wydłużenie czasu pracy. Różnica jest za to widoczna przy Always on Display, jednakże nie jest to coś, co powinno zaskakiwać i jest normą w urządzeniach także innych producentów.

Biometria, łączność i audio – czysta przyjemność

W kwestii zabezpieczeń mamy do czynienia z absolutną klasyką na rynku. Jeśli urządzenie nie ma na przodzie przestrzennego skanera, zawsze skanowanie odcisku palca będzie bezpieczniejszym rozwiązaniem. Xiaomi 12T jest wyposażony w optyczny skaner zaszyty pod ekranem. Ten rozpoznaje linie papilarnie celnie, choć mam wrażenie, że nie należy do najszybszych. Niemniej jednak nie przypominam sobie, aby pomylił się on w trakcie testu choć raz. Sprzyja temu z pewnością dobra wysokość umieszczenia.

Jeśli ktoś preferuje inne rozwiązania, to oczywiście pozostaje mniej bezpieczne rozpoznawanie twarzy lub klasyka klasyki czyli wzorek, kod PIN lub hasło.

Producent nie zapomniał o niczym istotnym w kwestii łączności. Jak przystało na ten przedział cenowy, oczywiście mamy zapewniony dostęp do sieci 5G, a także najnowszego modułu Bluetooth 5.3 A2DP, LE. Nie zabrakło także oczywistości, jak dwuzakresowego GPS, NFC czy wspomnianej już raz w tekście diody podczerwieni. Przez cały okres trwania testów nie napotkałem na żaden problem z sygnałem akcesoriów czy wyszukiwaniem trasy na mapach.

Choć na obudowie zabrakło wspominki na temat Dolby Atmos, smartfon w istocie oferuje jego wsparcie, a dwa głośniki stereo naprawdę robią robotę. W mojej opinii Xiaomi 12T to jeden z najlepiej grających smartfonów, z jakimi miałem okazję posługiwać się w 2022 roku, a trochę droższych urządzeń przeszło przez moje ręce.

Przyjemny dźwięk w całym zakresie tonalnym, wyczuwalny bas, jak i świetna głośność maksymalna i minimalna sprawiają, że to jeden z najlepszych audio-smartfonów w tym przedziale cenowym.

Jedyne, nad czym ubolewam, to brak złącza słuchawkowego. Gdyby nie ten jeden szkopuł, byłaby to muzyczna perełka wśród smartfonów.

A skoro już mowa o dźwięku – jak prezentują się rozmowy? Przekaz jest jasny i wyraźny i to w obie strony. Warto też w tym miejscu dodać, że w mojej sieci (Heyah, T-Mobile) VoLTE i VoWi-FI skonfigurowały się od razu i działały bez zarzutu od samego początku.

Zaplecze fotograficzne – dobry, średni i słaby

Trzy obiektywy i trzy różne historie, choć trzeba powiedzieć, że w tej najważniejszej Xiaomi 12T prezentuje się po prostu dobrze. 108, 8 i 2 Mpix to dość popularny zestaw w aktualnie produkowanych smartfonach. Zapewne domyślacie się już teraz, jak rozkłada się skala jakości wspomniana w nagłówku. Zanim jednak wejdziemy w szczegóły, przyjrzyjmy się dokładniejszej specyfikacji.

Zestaw aparatów Xiaomi 12T:

Niestety, zimowe klimaty nie rozpieszczają, jeśli chodzi o paletę barw, ale już na pierwszych fotkach widać wyraźnie działanie oprogramowania i algorytmów Xiaomi. Barwy są nieco podkręcone, aczkolwiek w przyjemnym dla oka klimacie. W przypadku obiektywu głównego należy docenić całkiem sporą ilość detali, niezły balans bieli i dobrą rozpiętość tonalną. System domyślnie zapisuje 12 Mpix ujęcia, co jest efektem łączenia aż 8 pikseli w 1 duży o rozmiarze prawie 2 um. Pozytywnie prezentują się także portrety. Krawędzie są sprawnie odcinane i to nawet na bardziej skomplikowanym tle.

Brak w Xiaomi 12T teleobiektywu (co, mam wrażenie, jest ostatnio normą i u innych producentów), jednakże z uwagi na obiektyw główny o rozdzielczości 108 Mpix można liczyć, że zrekompensuje on nieco straty w trakcie przybliżania zarejestrowanych ujęć.

I rzeczywiście, przy 2-krotnym zoomie ilość detali w dalszym ciągu jest bardzo dobra. Idąc dalej jest oczywiście gorzej i w pewnym momencie dochodzimy do nieco olejnych interpretacji kadru, ale nawet do 4-krotnego przybliżenia na ekranie smartfona czy w mediach społecznościowych, ujęcia mają akceptowalną jakość.

Jeśli zaś chodzi o ultraszeroki kąt, mam wrażenie, że po bezużytecznych modułach makro 2 Mpix, kolejna plaga to wysłużone już od lat oczka ultraszerokie 8 Mpix. Nie zrozumcie mnie źle – przy dobrym świetle i dobrze dobranym ujęciu jest naprawdę okej, ale chyba wszyscy wiemy, że życie to nie warunki laboratoryjne.

Odrobinę mniej światła, lekkie poruszenie ręką i efekty są, jakie są – dobre, ale wyraźnie odstają od oczka głównego. Na plus kolory i ostrość, na minus mniejsza szczegółowość i humory oprogramowania w zgodności barw z główną matrycą. Raz jest niemal identycznie, innego razu wyraźnie inaczej.

A makro… jak to makro. Jest i, choć muszę przyznać, że dzięki jakimś sztuczkom w oprogramowaniu, jak na zdjęcia 2 Mpix są całkiem okej, to dalej nie jest to nic więcej niż po prostu ciekawostka, o której pewnie 9 na 10 użytkowników błyskawicznie zapomni. Tym bardziej, że wywołanie trybu makro jest skrzętnie ukryte w opcjach aplikacji aparatu.

Noc to historia do bólu przewidywalna. Główny obiektyw broni się nawet w trudnych warunkach, kiedy ultraszeroki odpada w przedbiegach. Niewątpliwe główną rolę tutaj odgrywa obecność OIS, które w połączeniu z 108 Mpix pomaga w rejestracji większej ilości szczegółów i wydobywaniu detali z cieni. System potrzebuje na ogół około 2 sekund, aby uchwycić zdjęcie w trybie nocnym.

Na plus muszę odnotować, że oprogramowanie dobrze radzi sobie z miejskim oświetleniem. Nie widać wyraźnych flar czy smug od światła nawet w mglisty wieczór, a mam wrażenie, że problem ten dotyczy wyjątkowo szerokiej puli smartfonów w ostatnim czasie.

Na spory plus zaliczam przedni obiektyw 20 Mpix do selfie. Ładne portrety, szczegółowość i rozpiętość tonalna (choć gorsza od głównego aparatu), co znajduje także prawidłowość w przypadku ujęć nocnych. Fani samopstryków nie powinni być więc zawiedzeni.

Nieustannie nawiązuję do rozdzielczości obiektywów i muszę to niestety znów zrobić w kwestii wideo. Owszem, Xiaomi 12T potrafi nagrywać w 4K, ale wyłącznie w przypadku obiektywu głównego. Z uwagi na zbyt niską rozdzielczość, przeskakiwanie pomiędzy obiektywami jest możliwe tylko przy 1080p. Jest to spora niedogodność, aczkolwiek śpieszę z informacją, że jakość filmów w przypadku obu obiektywów, pomimo sporej różnicy w rozdzielczośc,i jest naprawdę dobra.

W oczy rzucają się rzeczywiście odwzorowane kolory, przyzwoita ilość detali i mała ilość szumów. W przypadku gorszych warunków oświetleniowych, najbardziej po uszach dostaje obiektyw szeroki i nawet obecność specjalnego trybu nocnego do wideo niewiele pomaga. Jeśli natomiast nie jest to całkowita ciemność, 108 Mpix radzi sobie bardzo przyzwoicie.

Dodatkowe tryby? Tych jest całkiem sporo. Oprócz standardowych, jak panorama, zwolnione tempo czy timelapse, znajdziemy garść różnorakich efektów, w tym dość popularne klonowanie, pozwalające „pojawić” się w różnych obrębach tego samego zdjęcia.

Podsumowanie

Czy dopłata do modelu „Pro” jest konieczna? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Xiaomi 12T to bardzo solidny model, który znakomitą większość najważniejszych czynności wykonuje solidnie. Oczywiście, są malutkie bolączki czy niedoskonałości, ale proporcjonalne do ceny. Uważam więc, że uczciwym jest wybaczyć mu nieco więcej.

Mi z Xiaomi 12T korzystało się świetnie i uważam, że był to jeden z lepszych smartfonów, jakie testowałem w tym roku. A co Wy sądzicie na temat omawianego modelu? Czy Waszym zdaniem lepiej wybrać wariant „Pro”? A może macie jakiegoś innego kandydata w tym przedziale cenowym? Dajcie koniecznie znać!

Recenzja Xiaomi 12T. Można i bez „Pro”
Zalety
bardzo dobry ekran
świetna wydajność
czas pracy na pojedynczym ładowaniu
błyskawiczne ładowanie 120 W + ładowarka w zestawie
obiektyw główny
rewelacyjne głośniki stereo
Wady
przeciętny obiektyw ultraszeroki i makro
plastikowa rama
brak złącza słuchawkowego
brak jakiejkolwiek certyfikacji odporności
brak ładownia bezprzewodowego (również w wersji Pro)
8.7
Ocena
Exit mobile version