World of Warships studia Wargaming po premierze w 2015 roku szybko stała się najpopularniejszą grą multiplayer o tematyce dotyczącej bitew morskich, zyskując grono wiernych fanów. Gra ograniczona początkowo do flot wojennych USA i Japonii, z upływem czasu wzbogacała się o sprzęt pływający innych flot oraz nowe tryby rozrywki. Wersja mobilna, zwana World of Warships Blitz, czerpie pełnymi garściami z „dużej” gry, dopasowując je jednakże do wymogów urządzeń mobilnych. Wydawca zarazem nie obawiał się wprowadzić rozwiązań, które w wersji dużej w ogóle nie były obecne. WoWS Blitz doczekał się właśnie pierwszej dużej poprawki po europejskiej premierze gry, usuwającej większość błędów wieku dziecinnego. A zatem, jak się prezentuje gra?
Bo nie zna życia, kto nie służył w Marynarce
W pierwszej kolejności warto przypomnieć, na czym w ogóle polega gra w World of Warships Blitz. Jest to klasyczna drużynowa gra wieloosobowa, w której gracz staje się członkiem jednej z siedmioosobowych drużyn, rywalizujących ze sobą na polu walki. Każda walka przynosi określony dochód w Srebrze i pewną liczbę Punktów Doświadczenia (XP). Srebro można wydać na udoskonalenie okrętu, a XP na wynalezienie kolejnych jednostek – do dyspozycji gracza jest 10 poziomów. Proste, prawda?
Oczywiście z tak uproszczonego opisu nic konkretnego jeszcze nie wynika. Flota składa się z okrętów, a te dostępne są w czterech klasach – niszczyciele, krążowniki, pancerniki oraz lotniskowce. Niszczyciele są szybkie, zwrotne, trudne do wykrycia, doskonale sprawdzają się w zwiadzie, a jak będzie okazja, mogą potężnie zaatakować torpedami lub dobić silniejsze jednostki ogniem z dział. Krążowniki to jednostki uniwersalne – szybkie, zwrotne, z niezłą siłą ognia, niektóre także z torpedami. Średnio sprawdzają się jako zwiadowcy, lecz doskonale zwalczają zbyt wścibskie niszczyciele. Mogą walczyć skutecznie z każdym przeciwnikiem, lecz nie są zbyt dobrze opancerzone więc i odporne na uszkodzenia. Grając krążownikiem nie można więc pozwolić na zbytnie wystawienie się na ogień przeciwnika. Pancerniki są największe, dzięki grubemu pancerzowi mogą przyjąć wiele ciosów bez utraty zdolności bojowej. Mają silną artylerię zdolną rozerwać słabsze jednostki na strzępy jedną celną salwą. Ceną jest bardzo marna zwrotność oraz, z pewnymi wyjątkami, mniejsza prędkość, co czyni je łatwym celem dla torped z niszczycieli – najlepiej sprawdzają się mając eskortę. Ostatnią dostępną klasą są lotniskowce, prawdziwi królowie pola walki, zdolne do wymierzenia skutecznego uderzenia lotniczego na każdą jednostkę i w każdym miejscu pola walki, lecz bezbronne, gdy zostaną odkryte. Cztery klasy okrętów, cztery style walki. A dochodzą jeszcze różnice w stylu gry między poszczególnymi marynarkami wojennymi – razem daje to ogromną liczbę dostępnych dla gracza wariantów.
„Indyk biegnie do wody. RR Od dowódcy Floty Pacyfiku do Dowódcy 3 Floty do wiadomości Dowódcy Floty USA, Dowódcy 77. Grupy Uderzeniowej. Gdzie jest, powtarzam, gdzie jest 34. Grupa Uderzeniowa? Świat się dziwi.”
Było trochę teorii, a jak to wygląda w praktyce? Po instalacji uruchamiamy grę, tworzymy konto użytkownika i trafiamy do interfejsu portu.
Na górze widać informacje o koncie użytkownika, dostępne zasoby (złoto, srebro, wolne doświadczenia) oraz ikonę sklepu, na dole dostępne dla gracza jednostki. Po wybraniu konkretnej jednostki widać jej parametry i przypisane do niej punkty doświadczenia. Trwałe usprawnienia jednostki przeprowadzić można w menu Armory, tymczasowe korzystając z opcji umieszczonych nad linią jednostek. Jeśli lubisz grać z przyjaciółmi, dodać ich, by byli pod ręką, można w menu Friends, w menu Fleet można założyć klan lub przystąpić do już istniejącego. Wszystkie opcje są dobrze opisane i nie budzą większych wątpliwości. Kiedy już wybierzemy jednostkę i ją przygotujemy do walki (wszelkie modyfikatory można ustawić, by były „automagicznie” odnawiane) zostaje esencja gry, czyli bitwa.
Do wyboru jest tryb kooperacji, w którym drużyna graczy walczy z komputerowymi przeciwnikami, bitwy solo i zespołowe, gdzie obie strony składają się z graczy (w trybie zespołowym można grać w dywizjonie z przyjacielem). Nowością wprowadzoną w ostatniej poprawce są tryby kampanii (bitwy o charakterze historycznym, dostępne czasowo, można by je też od biedy nazwać przygodowymi) i bitwy rankingowej – ta ostatnia przypomina mocno tryb zwykłej bitwy solo, z tym, że zwycięstwa premiowane są przesuwaniem się w górę drabinki rankingowej, aż do poziomu mistrzowskiego, a porażki powodują oczywiście ruch w drugą stronę.
„Chcemy wielkich sztuk. Dawajcie najpierw wielkie sztuki”
Ekran bitwy jest podzielony między widok na pole walki, elementy informacyjne, czyli mapę, bilans starcia, chat i informację o własnych osiągnięciach oraz elementy sterujące. Lewą ręką kontrolujemy poruszanie jednostki (przyciskami kierunkowymi lub różą wiatrów, do wyboru w ustawieniach gry), prawą obsługujemy celowanie i kontrolę uzbrojenia. Centralne przyciski odpowiadają za naprawy i opcje wsparcia – są na tyle wygodnie umieszczone, że można je kontrolować oburęcznie. Interfejs jest rozmieszczony sensownie, duże przyciski kontrolne utrudniają pomyłki nawet w ogniu walki. Najważniejsze dla orientacji w bitwie są jednak dwa elementy – widok na pole walki, z opcją zbliżenia na cel oraz mapa. Ta ostatnia jest szczególnie ważna podczas działania w trybie lornety – nie widać wtedy okolicy i mapa staje się jedynym sposobem, by się zorientować, że inne wrogie jednostki zbliżają się, by zrobić nam z rufy jesień średniowiecza. I – niestety – sprawdza się tu nie najlepiej. Być może to moja wina, a raczej mojego przyzwyczajenia do World of Warships PC, ale jej rozmiar wydaje się zbyt mały, a sama mapa zbyt nieczytelna. W początkowych etapach testów przeciwnik był w stanie wykorzystać moją nieuwagę, podejść na bardzo bliską odległość i poczęstować mnie torpedami z dystansu, przy którym o uniku w ogóle nie mogło być mowy. Mapa na PC jest w prawym dolnym rogu, tu gdzie kontrola uzbrojenia w Blitzu i to tu najbardziej „ciąży” mój wzrok w czasie bitwy poza widokiem na przeciwnika. Przyznam szczerze, że chętnie porównam tu wrażenia z osobą, która gra w Blitza, ale nie grała na PC – okaże się wtedy, czy problemem jest GUI mobilnej gry, czy ja i moje nawyki. Po kilkunastu starciach aż tak spektakularnych porażek jak wcześniej nie notowałem, więc można się od biedy do tego przyzwyczaić – o polubieniu nie ma jednak mowy.
Wspomnę tu jeszcze przy okazji o kolejnej różnicy między grą na PC i Blitzem – uzbrojenie pomocnicze w grze mobilnej jest oddane całkowicie pod kontrolę gracza. O tyle fajna sprawa, że można szybciej posłać na dno przeciwnika, który znajdzie się przypadkiem dostatecznie blisko, by znaleźć się w jego zasięgu. Osobiście wolałem jednak rozwiązanie z PC, gdzie uzbrojenie pomocnicze działa automatycznie lub półautomatycznie (atakuje wskazany cel) niezależnie od gracza; zwłaszcza mało zwrotne pancerniki mogły w ten sposób zniechęcać zbyt natrętne niszczyciele z obu burt, walcząc zarazem z grubszym przeciwnikiem. W Blitzu niestety musimy radzić sobie sami lub polegać na eskorcie, a jeśli grasz z przypadkowymi ludźmi, to nigdy do końca nie wiesz, czy eskorta nie zdecyduje się odpłynąć w pogoni za przeciwnikiem. Pomijając te niedogodności, gra się bardzo dobrze – rozgrywka jest szybka, z reguły dość intensywna i wciąga jak diabli.
Cieśnina Żelazne Dno, czyli krajobraz po bitwie
Bitwa wygrana (lub przegrana, lecz o przegranych zapomnijmy), srebro i doświadczenie zarobione. Udoskonalamy okręt lub zdobywamy nowy i tak dopóki nam się nie znudzi. Aby nie dać się monotonii i moment znudzenia odsunąć jak najdalej, Wargaming przygotował dla graczy trochę dodatkowego dobra w postaci wyzwań i misji. Część z nich zmienia się codziennie, a część jest dostępna w ramach osobistego rozwoju. Za ich wykonanie można otrzymać przydatny sprzęt eksploatacyjny, dodatkowe punkty doświadczenia, a także złoto, o którym szerzej opowiem za chwilę. Warto mieć te dodatkowe misje w pamięci podczas zabawy, gdyż zdobyte nagrody potrafią bardzo uprzyjemnić rozrywkę, a także poprawić wiecznie niespinający się bilans płatniczy :)
„Zameldujcie swojemu wielkiemu szefowi o Ching Lee i odwołajcie swoich chłopców”
Od strony dźwiękowej i graficznej gra jest przygotowana bardzo dobrze. Muzyka i efekty dźwiękowe, zwłaszcza w słuchawkach, są bardzo porządne, a grafika szczegółowa i ładna, choć modele jednostek są z konieczności mocno uproszczone w stosunku do wersji PC, by smartfony były w stanie im podołać. Dostępnych jest zresztą aż 5 poziomów (wersja iOS) ustawień graficznych, więc z grą poradzą sobie nie tylko najnowsze modele smartfonów. Grając na iPhonie 7 Plus na najwyższych detalach, nie zauważyłem większych zacięć, w czasie testów nie przytrafiły mi się też żadne błędy. Telefon jednakże bardzo się rozgrzewa w czasie gry, a bateria – wcale przecież nie taka słaba w posiadanym przeze mnie modelu – niknie w oczach. Jeśli trzy rozgrywki kosztują 20-30% baterii, to do dłuższej gry bez solidnego powerbanku w ogóle nie warto podchodzić – szkoda nerwów.
Złoto złoto złoto złoto
Ten bardzo znany refren największego przeboju muzycznego krasnoludów Świata Dysku oznacza, że dotarłem do miejsca, gdzie przyjrzę się, jak to z tym modelem Free to Play w World of Warships Blitz jest naprawdę. Jak większość (jeśli nie wszystkie) takie gry, także i ona oferuje dodatkową zawartość za prawdziwą twardą walutę. Co można kupić za złotówki? W pierwszej kolejności złoto, dodatkową walutę w grze, służącą do zakupu lepszego niż standardowe wyposażenia i kamuflażu, a także do aktywacji trybu premium, dającego o 50% większą pulę punktów doświadczenia i srebra z każdej bitwy. W drugiej kolejności za złotówki (lub częściowo za złoto w grze) można kupić sprzęt pływający – okręty premium, które są w pełni rozwinięte i oferują niższe koszty eksploatacyjne przy wyższych zarobkach. Identyczny model działania obowiązuje w pecetowej wersji. Poza tymi podobieństwami są i dość istotne różnice – w WoWS Blitz znacznie większa liczba sprzętu została wyceniona w złocie, gra też dość intensywnie reklamuje złote dobra. Ceny w Blitzu niestety potrafią być znacznie wyższe niż w wersji PC, przykładowo:
- krążownik Mołotow – 6800 złota w Blitzu i 4550 w WoWS PC
- krążownik De Grasse – odpowiednio 6300 i 5500
- pancernik Texas – 5300 i 5150
Choć ze względu na nieco inny model rozwoju jednostek trochę trudno wprost porównywać obie wersje, to również dochód z wykonania misji kontra koszt całkowitego rozwinięcia jednostki i uzyskania doświadczenia wystarczającego do zdobycia następnej w drzewku technologicznym, wydaje się prezentować mniej korzystnie w wersji mobilnej. Odpowiednio zacięty gracz jest w stanie grać w wersję PC całkowicie bez użycia złota nawet po zdobyciu jednostek X poziomu, niezwykle kosztownych w utrzymaniu i praktycznie niezdolnych do zarobienia na siebie. Co do Blitza, to w tej chwili oceniam, że gra wymusi skorzystanie ze złota gdzieś maksymalnie koło 7-8 poziomu jednostek albo sprowadzi się do rozrywki, która przez większość czasu nie będzie przyjemnością, tylko siłową próbą zarobienia na dalszą zabawę. Szkoda. Wiem, że deweloper musi z czegoś żyć, sam zostawiłem niemało pieniędzy w World of Warships (i pewnie jeszcze zostawię), ale przy całej frajdzie, jaką mam z Blitza, na tych warunkach miałbym wielkie opory przed wyciągnięciem karty i zapłaceniem. Użytkownik otrzymujący uproszczony produkt nie powinien jednak być zmuszany do płacenia więcej za dobra tego samego typu. A już na pewno nie powinien być zmuszony do płacenia za niektóre dobra podwójnie – korzystając w World of Warships i World of Tanks z łączonego konta premium oczekiwałbym, by również i Blitz z niego korzystał.
Kiedy obudzi się w tobie Raizo Tanaka
Przy wszystkich moich wątpliwościach dotyczących dość agresywnego modelu płatności, muszę podkreślić jednak, że w World of Warships Blitz grało mi się bardzo dobrze. Nawet zbyt dobrze – w końcu inna robota nie zając, to już na pewno ostatnia bitwa… Dotyczy to zarówno konta własnego (nie ma tam na razie za wiele, głównie okręty 2-3 tieru), jak i konta recenzenckiego, które umożliwiło mi zapoznanie się z całym arsenałem sprzętu premium i z okrętami wyższych poziomów.
Jest w tej grze coś takiego, że wyłączałem ją dopiero, kiedy bateria zaczynała protestować – wbrew własnym zaleceniom z reguły nie chciało mi się wstać po powerbank, żeby grać w spokoju. Nie przeszkadzało nawet i to, że testując okręty wyższych poziomów z reguły walczyłem z botami – graczy z odpowiednio zaawansowanym sprzętem wciąż jest bardzo mało, ale sytuacja ulegać będzie w naturalny sposób poprawie z upływem czasu. Wprowadzenie do klienta gry nowych trybów tak szybko po europejskiej premierze wskazuje, że Wargaming traktuje jej rozwój bardzo poważnie. Spodziewam się też, że będą udostępniane kolejne linie w drzewkach technologicznych wzorem wersji PC. Na pewno się o tym przekonam :)