Wiko możecie nie kojarzyć. Jest starym-nowym graczem na polskim rynku. Starym, bo jego produkty były przez jakiś czas dostępne w naszym kraju (może pamiętacie model Rainbow?). Nowym, bo właśnie wraca. Wraca z całą gamą nowych smartfonów, którymi chce Was zainteresować. W ostatnim czasie miałam okazję zapoznać się z modelem Wiko Robby. Zapraszam do zapoznania się z jego recenzją.
Parametry techniczne Wiko Robby:
- wyświetlacz IPS 5,5″ 1280×720 pikseli, 267 ppi,
- czterordzeniowy procesor MediaTek MT6580 Cortex-A7 1,3GHz z Mali-400MP,
- 1GB RAM,
- 16GB pamięci wewnętrznej,
- Android 6.0 Marshmallow,
- 3G,
- dual SIM,
- GPS,
- Bluetooth 4.0,
- WiFi 802.11 b/g/n,
- aparat 8 Mpix,
- kamerka 5 Mpix z frontowym LED,
- głośniki stereo,
- port microUSB,
- slot kart microSD,
- akumulator o pojemności 2500 mAh,
- wymiary: 155 x 79,1 x 10 mm,
- waga: 185 g.
Cena Wiko Robby w momencie publikacji recenzji: 499 złotych
Wideorecenzja
Wzornictwo, jakość wykonania
Niezaprzeczalną zaletą wszystkich smartfonów Wiko jest to, że dostępne są w wielu wersjach kolorystycznych. Robby można kupić w aż pięciu: szarej, złotej, różowe złoto, limonkowej i bleen (połączenie zielonego z niebieskim, coś na kształt turkusowego). Mi w udziale przypadł ten ostatni kolor i muszę przyznać, że chyba najładniejszy. Ale to już pozostawiam ocenie każdemu z osobna – kwestia gustu.
Obudowa, choć demontowalna, wykonana została w dużej części z aluminium (tył), ale przy sporym udziale tworzywa sztucznego (górna i dolna część tyłu oraz wszystkie krawędzie). Jej jakość oceniam pozytywnie – jest odpowiednio spasowana i nie trzeszczy po wzięciu w dłonie. Co równie istotne – obudowa mieni się (jakby została pokryta brokatem), przez co delikatne zarysowania, jeśli w ogóle się pojawią, powinny być ledwo widoczne (podczas testów nie udało mi się zarysować tego telefonu). Odcisków palców z kolei nie widać w ogóle.
Jak wspomniałam, obudowę można zdjąć, a to w większości przypadków sugeruje, że mamy do czynienia z wymiennym akumulatorem. I faktycznie, tutaj właśnie tak jest. Oprócz niego pod pokrywą znajdziemy dwa niezależne od siebie sloty kart microSIM oraz dodatkowy, osobny, microSD. To powinno ucieszyć zwolenników korzystania z dwóch kart SIM i możliwości rozszerzenia pamięci jednocześnie.
Na prawym boku telefonu umieszczone zostały przyciski – do regulacji głośności i poniżej – włącznik. O ile korzystanie z tego pierwszego nie sprawia trudności, tak w przypadku drugiego trudno nie odnieść wrażenia, że raz – jest nieco za mały, a dwa – mógłby choćby trochę bardziej wystawać z obudowy, bo jest słabo wyczuwalny pod palcami. Dolna krawędź skrywa w sobie port microUSB, z kolei przeciwległa – 3.5 mm jack audio. Lewy bok jest zupełnie pusty.
Z tyłu swoje miejsce znalazł obiektyw aparatu z diodą doświetlającą. Z przodu natomiast, pod ekranem, mamy niepodświetlane przyciski systemowe (dotykowe, nie fizyczne), a nad ekranem – obiektyw kamerki z diodą doświetlającą, czujnik światła oraz niewielką diodę powiadamiającą. Po obu stronach wyświetlacza są też frontowe głośniki stereofoniczne – rzadko spotykane w tej półce cenowej.
Sam wygląd Wiko Robby jest dyskusyjny. Patrząc na front smartfona w oczy rzucają się dwie rzeczy. Są to dwie symetryczne, srebrne, podziurawione ramki, które mogą wskazywać na umieszczenie w nich głośników. Ale nic z tych rzeczy, te są nieco niżej (w przypadku górnej części) i wyżej (w przypadku dolnej). Wygląda to… w mojej opinii, nieco tandetnie (trochę nawet jakby odpustowo?), choć jestem przekonana, że założenie było wprost przeciwne (gdyby nie te dziurki, to prawdopodobnie wyglądałoby to lepiej). Nieco w tle przebija się turkusowy odcień tylnej obudowy. Ale to, co mi nie pasuje najbardziej, to szerokie ramki nie tylko nad i pod ekranem, ale również po lewej i prawej jego stronie.
Przy okazji omawiania wyglądu Robby trzeba też wspomnieć o jego sporej grubości – 10 mm i masie, która wynosi 185 g.
Wyświetlacz
W smartfonie za 500 złotych z ekranem o przekątnej 5,5” nie możemy spodziewać się rozdzielczości wyższej niż HD, czyli 1280 x 720 pikseli. Przekłada się to na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 267 ppi, co oznacza z kolei, że poszarpanie czcionek będzie widoczne dla bardziej wymagających użytkowników. Bo ci mniej albo tego nie zauważą, albo nie będą świadomi, że ekran może wyświetlać ostrzejsze treści.
Pójdźmy dalej – jasność ekranu. Możemy ją regulować zarówno ręcznie, jak i automatycznie (dzięki czujnikowi światła). I o ile jasność maksymalna (wynosząca aż 575 nitów) zasługuje na słowa pochwał, bo zapewnia odpowiedni komfort korzystania z telefonu w słońcu, tak minimalnej należą się wyłącznie negatywy. Już korzystając z Robby wieczorami zauważyłam, że jasność minimalna jest zdecydowanie zbyt wysoka – ekran świecił w oczy z dużą siłą, przez co je dodatkowo męczył. Pomiar wyłącznie to potwierdził – aż 30 nitów. Jak wspomniałam, regulację jasności można zostawić automatyce – radzi sobie nieźle, choć czasem miewa opóźnienia w rozjaśnianiu/przyciemnianiu ekranu wtedy, kiedy tego trzeba.
Kąty widzenia w Wiko Robby są zaskakująco dobre – kolory nie ulegają degradacji nawet przy dużym odchyleniu. Odwzorowanie kolorów z kolei bez zarzutu – biały jest faktycznie biały, bez nawiązań do żółtego ani niebieskiego, z kolei czarny wydaje się minimalnie wyblakły. Mowa jest o obrazie w trybie standardowym. A można go łatwo zmienić. W ustawieniach mamy do dyspozycji MiraVision – opcję, w której zdecydujemy przede wszystkim, czy chcemy korzystać z ekranu w trybie domyślnym, żywym (żywsze, bardziej nasycone kolory) czy użytkownika, gdzie ustawimy kontrast, nasycenie barw, a także ostrość i temperaturę kolorów.
Przyszła pora na najważniejszą rzecz – reakcja na dotyk, która jest… jako taka. Tylko zastanawiam się czy jest to efektem słabej czułości warstwy dotykowej czy jednak wydajności smartfona, która pozostawia naprawdę wiele do życzenia. Skłaniam się ku drugiej wersji, zwłaszcza, że wszystkie polecenia wydawane przez użytkownika są odpowiednio interpretowane, ale… często ze sporym opóźnieniem.
Spis treści:
1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Akumulator. Aparat. Podsumowanie