S Health i monitorowanie aktywności fizycznej
Aplikację Samsung Gear już znacie, teraz przyszedł czas na S Health. To właśnie ona pozwoli uporządkować i zebrać w jednymi miejscu wszystkie informacje na temat dziennie pokonywanej liczby kroków, spalonych kalorii oraz snu. I tu pewnie najbardziej interesuje Was to, jak dokładne są pomiary wykonywane przez Gear S3. A to jest… w kratkę.
Raz zegarek liczy kroki idealnie – na sto kroków myli się o +/- dwa. Innym razem traktuje już jednak jako ruch nawet machnięcie ręką, co nie powinno mieć miejsca. A i tak najciekawszy jest fakt, że jazdę samochodem po osiedlu, a więc stosunkowo umiarkowaną, traktował często jako jazdę na rowerze, a co za tym idzie – trening kolarski (na szczęście automatyczne rozpoznawanie treningów różnego rodzaju można wyłączyć w ustawieniach).
Bardziej interesujące zapewne dla Was jest to, jak Gear S3 sprawuje się podczas treningów. Z racji tego, że końcówka stycznia to dla mnie moment, w którym postanowiłam się za siebie (znowu, a jakże) wziąć, trzykrotnie zabrałam ze sobą na przebieżkę zarówno Gear S3 (z włączonym GPS-em), jak i jeden ze smartfonów z zainstalowanym Endomondo. Wyniki tych konfrontacji były następujące:
- 6,72 km (51 min 8 s) na trasie 7,02 km (52 min 18 s),
- 5,79 km (42 min 26 s) na trasie 6,04 km (42 min 40 s),
- a przy automatycznym wykryciu treningu, gdy chciałam sprawdzić jak Gear S3 zapisze trening bez jego ręcznego włączania – 5,16 km (46 min 58 s) na trasie 7,01 km (49 min 37 s).
Wniosków jest kilka, z czego najważniejsze dwa. Pierwszy: zanim zaczniecie biegać z Gear S3, upewnijcie się, że jego GPS złapał fixa (choć to też wcale nie jest oczywiste, bo nie zauważyłam, by w jakikolwiek sposób to komunikował – jeśli się mylę, poprawcie mnie) – zróbcie rozgrzewkę na dworze, a nie w domu (jak ja) – w przeciwnym razie część trasy Wam po prostu nie zarejestruje. Drugi wniosek: jeśli nie włączymy treningu ręcznie i zostawimy to automatycznemu rozpoznaniu aktywności, nie zostanie uruchomiony GPS (co za tym idzie – po treningu nie będzie dostępny zapis przebytej trasy), przez co dokładność pomiaru przebytego dystansu będzie bardzo kiepska.
Po treningu w aplikacji S Health, która pięknie synchronizuje dane z Gear S3, dostępne są liczne statystyki i informacje na temat aktywności. Co najważniejsze, podane w przystępnej formie i w przejrzysty sposób – może się podobać.
Natomiast jeszcze jedną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest pulsometr. W przypadku pomiarów dokonywanych w stanie spoczynku, dokładność jest prawie idealna – względem ciśnieniomierza myli się o +/- 2-3 uderzenia na minutę. Natomiast gdy w grę wchodzi pomiar podczas aktywności – tu już nie jest tak kolorowo. Wszystko rozchodzi się o to, że pulsometr musi przylegać do skóry – jeśli jest choć odrobina luzu, pomiary nie będą dokładne. Zresztą, możecie to zobaczyć na przykładzie jednego z moich treningów, na który zabrałam Garmin Fenix 3 i Gear S3 – z ciekawości i dla porównania:
Co do monitorowania snu nie mam większych zastrzeżeń – czasy snu się pokrywały z rzeczywistością, a samo spanie z Gear S3 na nadgarstku nie jest uciążliwe.
Czas działania z dala od ładowarki
Pamiętanie o ładowaniu zegarka codziennie to dla mnie coś niewyobrażalnego. Co dwa dni – nieco lepiej, ale wciąż bez rewelacji. Tymczasem w przypadku Gear S3 możecie być spokojni, że podłączenie do ładowarki będzie konieczne po trzech, a czasem nawet i czterech dniach użytkowania, oczywiście w stałym połączeniu ze smartfonem (bez włączonego Always on Display – to skraca czas działania). Same treningi biegowe, z włączonym GPS-em, zabierają ok. 9-10% baterii w ciągu 45-50 minut – mowa tu jest bez podłączonych do zegarka słuchawek Bluetooth.
Pełne naładowanie Gear S3 trwa… niestety długo, bo ponad dwie godziny. A przecież mamy tu akumulator o pojemności zaledwie 380 mAh. Ładowanie odbywa się przez położenie zegarka na dedykowanej stacji dokującej podpiętej do ładowarki – dokładnie tak samo, jak miało to miejsce w przypadku Gear S2.
Wartym wspomnienia jest jeszcze tryb oszczędzania energii, który w ekstremalnych sytuacjach maksymalnie ogranicza funkcje zegarka tak, by nie zostawić nas bez najważniejszej z nich – czyli wyświetlania godziny.
Podsumowanie
Nie ukrywam, że Samsung Gear S3 Classic skradł moje serce. Wciąż jednak zastanawiam się czy wydawanie 1699 złotych na tego typu urządzenie jest zasadne (zresztą, w ujęciu ogólnym też, nie tylko w przypadku tego konkretnego modelu Samsunga). Bo to jednak wciąż tylko zegarek… W dodatku z ubogim zapleczem aplikacji i raczej bez szans na rychłą zmianę tego stanu rzeczy. Z drugiej jednak strony – zegarek ma być wyłącznie dodatkiem do smartfona oraz elementem naszej biżuterii, a w tej roli sprawdza się znakomicie.
Jeśli zależy Wam na świetnie wyglądającym, eleganckim smartwatchu, który nie ma najmniejszych problemów z wyświetlaniem powiadomień na bieżąco, z możliwością przeprowadzania rozmów telefonicznych oraz pulsometrem – to jest zdecydowanie urządzenie dla Was. A do tego wszystkiego potrafi zmotywować nas do ruchu i nawadniania organizmu. A i samo używanie mechanizmu obrotowego pierścienia potrafi sprawić niemałą „frajdę” (mała rzecz, a jednak cieszy).
Dla przypomnienia, Gear S3 Frontier kosztuje dokładnie tyle samo, co testowany Gear S3 Classic – 1699 złotych.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Konfiguracja i obsługa. Wyświetlacz
2. Aplikacja Samsung Gear. Powiadomienia i wprowadzanie treści
3. S Health i monitorowanie aktywności fizycznej. Czas pracy. Podsumowanie