Zawsze śmieję się pod nosem, gdy ktoś mówi, że kolejny flagowiec danej marki jest tym, czym powinien być jego poprzednik. Dziś jednak sama użyję tego stwierdzenia, bo Galaxy S9+ to wizualna (ale nie do końca wierna) kopia Galaxy S8+, mogąca pochwalić się wieloma ulepszeniami, o które aż się prosiło w modelu z zeszłego roku. Trudno nie przyznać, że świetny smartfon stał się jeszcze lepszy. Ale czy wreszcie mówimy o ideale?
Parametry techniczne Samsunga Galaxy S9+:
- wyświetlacz Super AMOLED 6,2″ 2960 x 1440 pikseli, 18,5:9,
- procesor Exynos 9810 z Mali-G72 MP18,
- 6 GB RAM,
- 64 GB pamięci wewnętrznej,
- Android 8.0 Oreo z Samsung Experience 9, poprawki bezpieczeństwa marcowe,
- aparat: 12 Mpix f/1.5 lub f/2.5 + 12 Mpix f/2.4, OIS,
- kamerka 8 Mpix f/1.7,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
- Bluetooth 5.0,
- dual SIM,
- GPS, Glonass, Beidou, Galileo,
- NFC,
- czytnik linii papilarnych, skaner tęczówki oka, rozpoznawanie twarzy,
- 3.5 mm jack audio,
- slot kart microSD (zamiennie z drugim slotem nanoSIM),
- akumulator o pojemności 3500 mAh, bezprzewodowe ładowanie,
- odporność IP68,
- wymiary: 158,1 x 73,8 x 8,5 mm,
- waga: 189 g.
Cena Samsunga Galaxy S9+ w momencie publikacji recenzji: 3999 złotych.
https://www.tabletowo.pl/2018/03/08/samsung-galaxy-s9-po-10-dniach-uzytkowania/
Wzornictwo, jakość wykonania
W kwestii designu nie ma jednoznacznie dobrej drogi. Jedni producenci skupiają się na jedynie delikatnych, kosmetycznych zmianach wzornictwa swoich produktów (jak w przypadku S9 względem S8), inni zmieniają – tu jako przykład posłużę się Sony, bo według mnie jest najlepszy. Przez długie lata japoński koncern kontynuował wypuszczanie modeli łudząco przypominających poprzednie produkty, by wreszcie teraz, przy okazji premiery Xperii XZ2, zmienić to. Reakcja ludzi? Mimo, że wcześniejsze „pasy startowe” (jak to pieszczotliwie nazywana była przestrzeń nad i pod ekranem) były krytykowane, tak teraz okazuje się, że zmienione wzornictwo również ma tyle samo zwolenników, co przeciwników (którzy chyba największe „ale” mają do grubości telefonu). Przykład Sony pokazuje zatem, że zmiana designu, choć niezwykle potrzebna, i tak zawsze przyjęta zostanie sceptycznie – a w tym przypadku powiedziałabym nawet, że po prostu chłodno. A piszę o tym, bo Samsung tym razem stwierdził, że nie będzie za dużo zmieniał w swoim flagowcu. Bryła pozostała podobnych wymiarów (158,1×73,8×8,5 mm w S9+ vs 159,5×73,4×8,1 mm w S8+), przez co bardzo łatwo jest się pomylić, patrząc na oba modele jednocześnie. Tak naprawdę gdyby nie zmiana położenia czytnika linii papilarnych i dodanie drugiego obiektywu aparatu, bardzo trudno by było wskazać, który ze smartfonów jest nowszy (pomijając napis „Duos” na pleckach S9+).
Wbrew pozorom jednak różnice między S8+ a S9+, choć subtelne, są odczuwalne przez użytkownika. Po pierwsze, przesunięcie czytnika linii papilarnych pod aparat sprawia, że korzystanie z niego jest dużo wygodniejsze, niż miało to miejsce w poprzedniej generacji (i rzadziej brudzi się obiektywy aparatu, unikając przypadkowych dotknięć zamiast czytnika). Po drugie, krawędzie boczne są nieco bardziej wystające niż w S8+, co tak naprawdę nie ma znaczenia, bo tylko przez pierwszych kilka godzin czuć różnicę biorąc w dłoń S9+, mając wcześniej do czynienia z S8+. Dodatkowo zauważyłam, że między samą ramką obudowy (która, swoją drogą, jest matowa, co mi się bardzo podoba – w S8+ była błyszcząca) a zakrzywionym ekranem jest delikatna szczelina, w której mogą się zbierać niewielkie zanieczyszczenia. Oczywistością, którą jednak muszę zaznaczyć jest fakt, że obudowa Galaxy S9+ uwielbia zbierać odciski palców i brudzić się, przez co trudno jest zachować ją w czystości.
Zatem, jak widzicie, zmiany z jednej strony są marginalne, przez co łatwo je przeoczyć, ale z drugiej nie można powiedzieć, że ich nie ma. Na uwagę zasługuje też fakt, że S9+ jest cięższy od poprzednika – 189 g vs 173 g.
Dla przypomnienia szybki rzut oka na krawędzie:
- lewa: regulacja głośności i przycisk Bixby,
- prawa: włącznik,
- dolna: 3.5 mm jack audio, USB typu C, jeden z głośników,
- górna: hybrydowy slot kart (2x nanoSIM lub nanoSIM + microSD),
- przód telefonu: głośnik do rozmów będący jednocześnie drugim głośnikiem multimedialnym, czujnik światła, kamerka, a w dolnej części ekranu haptyczny przycisk Home,
- tył telefonu: podwójny obiektyw aparatu, czytnik linii papilarnych.
Wyświetlacz
W przypadku wyświetlacza ponownie, dokładnie tak samo, jak miało to miejsce w przypadku Galaxy S8 i Galaxy S8+, Samsung nie dał nam wyboru pomiędzy płaskim a zakrzywionym ekranem – na rynku dostępna jest tylko wersja z zakrzywionym ekranem, a klienci mogą decydować się na jedną z dwóch wielkości: 5,8” w Galaxy S9 lub 6,2” w Galaxy S9+. Tak na dobrą sprawę cały akapit związany z ekranem mogłabym przekleić z recenzji zeszłorocznego flagowca, bo moja opinia w tym przypadku pokrywa się z tą sprzed roku – zwłaszcza, że nic w kwestii matrycy się nie zmieniło. No dobra, poza jasnością maksymalną, która jest jeszcze wyższa (aż o 100 nitów!), co naprawdę zasługuje na uznanie. Pozostałe kwestie pozostały bez zmian. Łącznie z tym, że do zakrzywionego ekranu trzeba się przyzwyczaić – głównie do refleksów świetlnych na jego krawędziach oraz problemów z zaznaczaniem tekstu w tych obszarach.
Wciąż mamy do czynienia z ekranem Super AMOLED o przekątnej 6,2” i rozdzielczości 2960 x 1440 pikseli (QHD+), co przekłada się na proporcje 18,5:9. Aplikacje bardzo dobrze skalują się do tego formatu, a jeśli któraś nie robi tego domyślnie, jednym ruchem palca możemy to zmienić. Netflix czy YouTube też wspierają 18,5:9, więc wszelkie uprzedzenia do tego formatu są raczej nieuzasadnione. Zwłaszcza, że warto pamiętać, że choćby podczas przeglądania stron internetowych czy portali społecznościowych, na ekranie mieści się więcej treści.
Jakość wyświetlanego na ekranie obrazu jest znakomita – dosłownie pod każdym względem. Jasne, ktoś powie, że patrząc pod kątem widoczna jest delikatnie niebieskawa poświata, ale jest to charakterystyczne dla Super AMOLED-a. Mimo wszystko odwzorowanie bieli jest niezłe, a czerni idealne – widać, jak czarna treść zlewa się z czarną ramką wokół ekranu. Reakcja na dotyk jest świetna, warstwa oleofobowa oczywiście obecna, podobnie zresztą jak czujnik światła, który bezproblemowo reaguje na zmianę oświetlenia otoczenia, odpowiednio regulując jasność ekranu automatycznie.
W ustawieniach ekranu możemy:
- zmienić tryb wyświetlania obrazu: tryb adaptacyjny, kino AMOLED, zdjęcie AMOLED lub podstawowy,
- zmienić rozdzielczość ekranu, do wyboru poza QHD+: Full HD+ 2220 x 1080 pikseli lub HD+ 1480 x 720 pikseli.
- regulować odcień trzech głównych kolorów: czerwonego, zielonego i niebieskiego,
- zmienić powiększenie ekranu, rozmiar czcionki, styl czcionki,
- włączyć filtr światła niebieskiego (ręcznie lub według ustalonego harmonogramu),
- zmienić kolejność przycisków na dolnej belce (otwarte aplikacje, home, wstecz) i kolor tła.
Jeśli byście szukali ustawień Always On Display, to są one nieco gdzieś indziej – w „Ekran blokady i zabezpieczenia”. Na ekranie blokady możemy wyświetlać, poza datą, godziną, poziomem naładowania baterii oraz ikonami aplikacji, z których otrzymaliśmy powiadomienie, również kontroler muzyki, informacje z kalendarza oraz o następnym alarmie. Przydatna rzecz, zwłaszcza, że do dyspozycji jest też dioda powiadomień, która może działać jednocześnie z AoD. Co warto zauważyć, dioda świeci na różne kolory w zależności od rodzaju powiadomienia – również, gdy telefon się ładuje i standardowo świeci na czerwono.
W przypadku zakrzywionych smartfonów Samsunga warto pamiętać też o funkcjach ekranu krawędziowego. Ja jednak muszę przyznać, że nigdy nie okazały się dla mnie przydatne i szybko je wyłączałam – tak samo było w tym przypadku.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Akumulator. Aparat. Podsumowanie
Samsunga Galaxy S9+ możecie kupić oczywiście w Komputroniku!
Działanie, oprogramowanie
Nie 4 GB, a 6 GB RAM. Nie Exynos 8895 z Mali-G71 MP20, a Exynos 9810 z Mali-G72 MP18. Nie Android 7.0 Nougat, a Android 8.0 Oreo. Dokładnie takie zmiany zaszły na przestrzeni jedenastu miesięcy pomiędzy zeszłorocznym a tegorocznym flagowcem Samsunga. I, jasne, są to zmiany na plus, ale raczej nikt nie spodziewał się, że będzie inaczej. Co koniecznie trzeba zaznaczyć, są to nieco lepsze komponenty od tych, które znajdziemy pod maską zeszłorocznego Samsunga Galaxy Note 8 (który czeka na aktualizację do Oreo – ta rozpoczęła się już w niektórych krajach europejskich, ale wciąż nie dotarła do Polski). Jak zobaczycie jednak w porównaniu obu modeli, które już dla Was przygotowuję, choć oba działają szybko, tak Galaxy S9+ nieco wyprzedza swojego brata z rysikiem – różnice są jednak minimalne i podczas codziennego użytkowania praktycznie niedostrzegalne. Większe różnice w działaniu widać względem Galaxy S8+, przede wszystkim pod względem trzymania aplikacji w RAM-ie.
Codzienne użytkowanie Samsunga Galaxy S9+ to przyjemność. Wszystko działa szybko i płynnie, nie ma mowy o spadku płynności czy klatkowaniu animacji. Nie jest to jednak nic nadzwyczajnego – od urządzenia za te pieniądze wymagamy, by było niezawodne. Choć faktem jest, że raz na dłuższy czas (ok. tydzień) jakaś aplikacja ma kaprys i wymusza zamknięcie – nie są to jednak częste przypadki.
Smartfon nie ma najmniejszych problemów z wymagającymi graficznie grami. Dodatkowo, jak poprzednie Samsungi, oferuje dodatkowe narzędzia podczas grania, jak nagrywanie ekranu czy blokadę dotyku ekranu.
Wysoką wydajność testowanego produktu potwierdzają też wyniki uzyskane w popularnych testach syntetycznych. Oto benchmarki:
AnTuTu: 245903
Geekbench 4:
single core: 3768
multi core: 8850
3DMark:
Ice Storm Extreme: Max
Sling shot: 2505
Sling shot – OpenGL ES 3.1: 3287
Jeśli pod uwagę weźmiemy oprogramowanie, w stosunku do Galaxy S8+ niewiele się zmieniło. W dalszym ciągu mamy pierwszy ekran od lewej to ekran Bixby, co – jeśli z niego nie korzystamy – można wyłączyć. Ponownie domyślnie nie mamy do czynienia z szufladą aplikacji, a do listy wszystkich programów przechodzimy za pomocą gestu przesunięcia palca w górę lub w dół (jeśli ktoś jest przyzwyczajony do app drawera, może go dodać zaznaczając odpowiednią funkcję w ustawieniach).
Lista funkcji mniej lub bardziej poukrywanych w ustawieniach jest, jak zawsze, bardzo długa:
- zmiana siatki aplikacji na ekranie głównym – 4×5, 4×6, 5×5 lub 5×6 i na ekranie aplikacji – 4×6 lub 5×6; zmiana motywów i tapet,
- błyskawiczny dostęp do ustawień programów – wystarczy dłużej przytrzymać palec na ikonie, by uzyskać dostęp do takich funkcji, jak: wybierz elementy, usuń z ekranu startowego lub odinstaluj (w Galaxy Note 8 tych funkcji było więcej: wybierz, usuń skrót, wyczyść odznaczenie, dodaj do bezpiecznego folderu, odinstaluj, informacje o aplikacji oraz dodaj skrót do ekranu startowego), ale za to tutaj całość działa na podobnej zasadzie, jak 3D Touch w iPhonie – wyświetla też dodatkowe opcje wewnątrz żądanej aplikacji, np. na Twitterze: szukaj, nowy tweet, nowa wiadomość, skanuj kod QR,
- MirrorLink – aby z niej skorzystać należy mieć samochód obsługujący MirrorLink,
- przyspieszenie pobierania – pobieranie dużych plików (powyżej 30MB) korzystając jednocześnie z sieci WiFi i LTE,
- tryb Nie przeszkadzać – włączany ręcznie lub według ustalonego harmonogramu,
- powiadomienia – ustawiamy aplikacje, które mogą wyświetlać powiadomienia,
- tryb ułatwienia – prosty układ ekranu startowego, większe elementy, etc.,
- Smart stay – pozostawia ekran włączony, gdy na niego patrzymy,
- tryb obsługi jedną ręką,
- szybkie uruchamianie aparatu przez dwukrotne naciśnięcie włącznika
- wiele okien: dłuższe przytrzymanie przycisku Ostatnie dzieli ekran na dwie części,
- zmiana wielkości okna aplikacji (gdy aplikacja jest otwarta wystarczy przeciągnąć po skosie w dół z jednego z rogów na górze ekranu),
- przechwytywanie inteligentne – po zrobieniu screenshota pojawiają się na ekranie skróty do funkcji: rysowanie po zrzucie ekranu,
- przycinanie zrzutu ekranu i udostępnianie zrzutu ekranu,
- przeciągnij dłonią, aby przechwycić,
- bezpośrednie połączenie – przybliż telefon do ucha, aby połączyć z kontaktem wyświetlanym na ekranie,
- inteligentne powiadomienie – po podniesieniu telefonu zacznie on wibrować, jeśli oczekują jakieś powiadomienia,
- łatwe wyciszenie – przykryj dłonią ekran lub odwróć telefon ekranem do dołu,
- przeciągnij, aby zadzwonić / wysłać wiadomość – w aplikacjach telefon, kontakty lub wiadomości przeciągnięcie w lewo przechodzi do wysłania wiadomości lub w prawo – do dzwonienia,
- wysyłanie wiadomości SOS – naciśnij szybko przycisk zasilania trzy razy, aby wysłać szybkie powiadomienie do kontaktów alarmowych,
- udostępnianie bezpośrednie – udostępnianie zawartości określonym osobom bezpośrednio z panelu udostępniani wewnątrz dowolnej aplikacji,
- poprawianie wideo – poprawia jakość obrazu w filmach podnosząc jasność ekranu i podbijając kolory ekranu w aplikacjach typu odtwarzacz wideo, YouTube czy Netflix,
- Smart Switch: przesyłanie zawartości starego urządzenia do nowego,
- konserwacja urządzenia za pomocą jednego tapnięcia – bateria, tryb wydajności (zoptymalizowany, gra, rozrywka, wysoka wydajność), domyślna pamięć, pamięć RAM i bezpieczne urządzenia,
- bezpieczny folder (zawartość chroniona odciskiem palca lub innym zabezpieczeniem biometrycznym / PIN-em),
- podwójny komunikator (możliwość korzystania z dwóch oddzielnych kont dla tej samej aplikacji).
Sporą uwagę w Galaxy S9 przykuwa możliwość pomiaru ciśnienia, jednak funkcja ta nie jest oficjalnie dostępna w naszym kraju. Aby z niej skorzystać, należy pobrać aplikację My BP Lab, która została udostępniona m.in. przez serwis SamMobile. Świetnie temat opisał Miron i to właśnie do tekstu jego autorstwa Was odsyłam.
Zaplecze komunikacyjne:
- LTE, jakość rozmów: gdyby w smartfonie za te pieniądze coś było nie tak zarówno ze stabilnością połączenia z siecią komórkową, jak i samą jakością połączeń telefonicznych, to już byście o tym wiedzieli. Wszystko jest w jak najlepszym porządku,
- dual SIM: Galaxy S9 i S9+ są kolejnymi (po Galaxy Note 8) flagowcami Samsunga, wprowadzonymi oficjalnie do Polski w wersji obsługującej dwie karty. Jasne, jest to slot hybrydowy, co powoduje, że w dalszym ciągu musimy wybrać czy chcemy korzystać z dwóch kart SIM czy z jednej i rozszerzenia pamięci wewnętrznej, ale wychodzę z założenia, że lepiej ten wybór mieć niż nie,
- NFC, GPS, Bluetooth, WiFi: wszystko działa należycie. Muszę też stwierdzić, że odkąd ING wreszcie wprowadziło wsparcie dla Google Pay, NFC w smartfonie zaczęłam wykorzystywać do płatności mobilnych dużo częściej niż dotychczas (jednak HCE to nie to samo),
- port USB typu C: za jego pomocą możemy oczywiście ładować smartfon, jak również przesyłać pliki między nim a komputerem. Można go wykorzystać także do podpięcia pendrive’a. Co ważne, przy wykorzystaniu odpowiedniej przejściówki, można go również podłączyć przez HDMI do telewizora czy monitora. Obsługuje też stację DeX (zarówno nowej, jak i poprzedniej generacji),
- slot kart microSD: jak wspomniałam, można z niego korzystać wyłącznie, gdy w telefonie włożona jest jedna karta SIM. Smartfon oferuje 64 GB pamięci wewnętrznej, z czego do wykorzystania przez użytkownika jest 52,5 GB. Trochę szkoda, że Samsung nie zdecydował się wreszcie na zastosowanie w swoim flagowcu 128 GB pamięci – zwłaszcza, gdy szlaki w tej kwestii przetarł Huawei (i co zresztą zamierza podtrzymać w kolejnym modelu, tj. P20, o czym mogliśmy przeczytać w wielu dotychczasowych przeciekach).
Test pamięci systemowej – AndroBench:
szybkość ciągłego odczytu danych: 809,99 MB/s,
szybkość ciągłego zapisu danych: 204,88 MB/s,
szybkość losowego odczytu danych: 127,02 MB/s,
szybkość losowego zapisu danych: 22,62 MB/s.
Audio
Powtórzę się z mojego poprzedniego materiału na temat Galaxy S9+, bo nic nowego w tym temacie nie wymyśliłam. Dopóki w moje ręce nie trafił najnowszy flagowiec Samsunga nie sądziłam, że kiedykolwiek napiszę te słowa, ale… Galaxy S9+ ma zdecydowanie jedne z lepszych głośników, jakie można znaleźć w smartfonach. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że razem z tymi z HTC U11 mogą piastować pierwszą pozycję na rynku. Wreszcie są dwa i zapewniają stereofoniczne doznania – grają czysto i głośno, a po uruchomieniu Dolby Atmos, wrażenie przestrzenności potęguje, dzięki czemu z całą stanowczością mogę stwierdzić, że Galaxy S9+ może stać się jednym z ulubionych smartfonów osób, którym zależy na dobrej jakości dźwięku na głośnikach.
I tu jeszcze jedna ważna rzecz – Samsung nie zrezygnował z 3.5 mm jacka audio – nie dość, że jest, to znajduje się wciąż na dolnej krawędzi, co akurat uważam za sporą zaletę. Co najważniejsze jednak, na słuchawkach dźwięk jest równie rewelacyjny, co na głośnikach, choć warto zaznaczyć, że lepiej radzi sobie LG V30 i Huawei Mate 10 Pro.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Akumulator. Aparat. Podsumowanie
Samsunga Galaxy S9+ możecie kupić oczywiście w Komputroniku!
Biometryka
Chyba nie przesadzę twierdząc, że jednym z większych zarzutów względem Galaxy S8/S8+ i Galaxy Note 8 było umieszczenie czytnika linii papilarnych nie pod aparatem, a obok niego. W najnowszych przedstawicielach smartfonowej rodziny koreańskiego koncernu skaner został przesunięty poniżej obiektywów, co uważam za bardzo dobry ruch. Jeśli chodzi o samo działanie, tutaj nie ma większej filozofii – działa dokładnie tak samo, jak w przywołanych przeze mnie trzech modelach – szybko i bezproblemowo. Jeśli komuś zdarzy się zabrudzić obiektyw, smartfon wyświetla odpowiedni komunikat na ten temat w aplikacji aparatu. Poza odblokowywaniem ekranu, czytnik można również wykorzystać do weryfikowania tożsamości w Samsung Pass oraz korzystania z Sejfu (miejsca do przechowywania wrażliwych/poufnych danych, plików i aplikacji).
Chcąc być fair wobec Was muszę stwierdzić, że początkowo pojawiały się niewielkie (ale jednak) problemy z działaniem czytnika – raz na kilka dni występował błąd, który uniemożliwiał korzystanie z niego. W zeszłym tygodniu jednak pojawiła się aktualizacja, która co prawda nie zawierała w swoim opisie ani słowa na ten temat, ale najwidoczniej rozwiązała problem, bo od tej pory podobna mi się nie przydarzyła.
Ale sam czytnik linii papilarnych to raczej nic nadzwyczajnego. Od momentu pierwszego kontaktu z Galaxy S9+ nie ukrywałam, że bardziej do gustu przypadło mi inne rozwiązanie pozwalające odblokowywać ekran, a mianowicie inteligentny skaner hybrydowy, który jest połączeniem skanera tęczówki oka i rozpoznawania twarzy użytkownika. Podtrzymuję swoją wcześniejszą opinię – działa naprawdę świetnie, również w gorszych warunkach oświetleniowych, niezależnie od tego, czy mam założone okulary czy też nie – również przeciwsłoneczne. Działa o niebo lepiej od wcześniejszego rozpoznawania twarzy czy też skanera tęczówki oka (przypomnę, wcześniej nie można było korzystać z obu tych rozwiązań jednocześnie, teraz jest to w ramach inteligentnego skanowania).
Akumulator
Pojemność 3500 mAh – dokładnie taka sama, z jaką mieliśmy do czynienia w Galaxy S8+. Niestety, o ile w poprzedniku przekładało się to na rozsądny czas pracy, oscylujący w granicach dnia działania, z czego od 4,5 do 6 godzin na włączonym ekranie, tak w Galaxy S9+ jest zgoła inaczej. Nie wiedzieć czemu telefon, przy bardzo zbliżonym scenariuszu użytkowania, wytrzymuje od niepełnych 3 godzin (na LTE) do 5,5 godziny (w trybie mieszanym). Najczęściej Galaxy S9+ rozładowywał mi się późniejszym popołudniem z ok. 3,5 godziny na liczniku. Przyznaję, spodziewałam się lepszych wyników.
Ważną kwestią jest oczywiście również ładowanie telefonu. W Galaxy S9+ mamy dostępne zarówno szybkie ładowanie (które można wyłączyć w ustawieniach) oraz indukcyjne (bezprzewodowe). Pełny proces ładowania urządzenia za pomocą ładowarki dołączonej do zestawu trwa ok. 1,5 godziny.
Aparat
W pierwszych wrażeniach po 10 dniach użytkowania Galaxy S9+ napisałam, że w przypadku podwójnego aparatu ze zmienną przesłoną f/1.5 lub f/2.4 w porównaniu do tego z Galaxy Note 8 widać przepaść – po kolejnych prawie dwóch tygodniach czas doprecyzować: przepaść jest widoczna, ale głównie w balansie bieli i odwzorowaniu kolorów względem rzeczywistości. Dotychczasowe smartfony Koreańczyków miały to do siebie, że ich aparaty najczęściej robiły zdjęcia z ładnymi, często przesyconymi kolorami, które jednak niewiele miały wspólnego z tym, co na żywo rejestruje ludzkie oko. W przypadku najnowszego flagowca firmy tego już nie ma – kolory są zimniejsze i rzeczywiście dużo lepiej odwzorowane. I jeśli spojrzymy na aparat pod tym kątem, to zdecydowanie widać przepaść. W pozostałych aspektach niewiele się zmieniło. W dalszym ciągu mamy do czynienia ze świetnym aparatem, bardzo dobrze radzącym sobie z fotografowaniem w różnych warunkach oświetleniowych. Zresztą, przygotowałam dla Was kilka zdjęć porównawczych, dzięki którym możecie zestawić obok siebie zdjęcia z Galaxy Note 8, iPhone’a X i Sony Xperia XZ2. Trudno nie odnieść wrażenia, że zmienna przesłona (f/1.5 lub f/2.4) marketingowo brzmi świetnie, ale w rzeczywistości sami możecie ocenić, jak duże znaczenie odgrywa – zwłaszcza w porównaniu z topową konkurencją.
Jeśli nie wyświetlą się podpisy pod miniaturami, wystarczy otworzyć zdjęcie, by nazwa telefonu, którym zostały zrobione, pokazała się w górnej części ekranu.
I jeszcze trochę zdjęć z Galaxy S9+:
Pisząc o aparacie koniecznie muszę też wspomnieć o samej aplikacji, w której – w stosunku do poprzednich modeli Samsunga – zmienił się zaledwie rozkład przycisków i dostęp do trybów. Co jednak zauważyłam podczas testów, już na początku, czasem zdarza się, że gest przewijania trybów w aparacie interpretuje zmianę trybu jako zmianę aparatu z głównego na przedni i odwrotnie.
W przypadku przedniej kamerki jakość jest bardzo dobra, a na uwagę chyba najbardziej zasługuje obecność trybu Live Focus już nie tylko w głównym aparacie, ale właśnie też we frontowym. Oznacza to, że możemy robić autoportrety z rozmytym tłem – nie jest to najbardziej dokładne rozmycie (jak np. w Pixelu 2 XL), ale zdecydowanie efekt może się podobać. W gorszych warunkach oświetleniowych jest już jednak nieco gorzej.
Kilka selfie:
A pisząc o przedniej kamerce nie sposób nie wspomnieć też o emoji AR. Trend na animoji zapoczątkowało Apple, a teraz poszczególni producenci podłapują temat animowanych avatarów naśladujących nasze ruchy w czasie rzeczywistym. Nie wiem dlaczego (a może raczej: nie rozumiem dlaczego), ale sporą furorę robią dodane zaledwie kilka dni temu emoji AR Myszki Miki.
Zdjęcia zdjęciami, ale nagrywanie wideo też jest ważną kwestią. I muszę przyznać, że zarówno jakość, jak i stabilizacja obrazu, stoją na bardzo dobrym poziomie, a chyba najbardziej imponujący jest bardzo szybki autofokus – aparat w mgnieniu oka łapie ostrość na obiektach, które nagle pojawiają się w kadrze. Nagrywać wideo możemy maksymalnie w 4K, ale należy pamiętać o ograniczeniu – w 30 kl/s możemy nagrać ciągiem 10 minut materiału, natomiast w 60 kl/s – tylko 5 minut.
Nowością w przypadku Samsunga jest nagrywanie wideo w Slow Motion 960 kl/s. I z jednej strony super, że ta opcja się pojawiła, ale z drugiej – odpowiedzcie sobie na pytanie (na której ja odpowiedziałam już przy okazji recenzji Sony Xperia XZ Premium), jak często będziecie korzystać z tego bajeru?
Koniecznie jednak trzeba wiedzieć, że są dwa tryby nagrywania – ręczny, w którym sami decydujemy, w którym momencie chcemy zwolnić nagrywane sceny oraz automatyczny, w którym to z kolei Slow Motion nagrywane jest dopiero w chwili, gdy w zaznaczonym przez nas wcześniej kwadracie zostanie wykryty ruch. I muszę przyznać, że ten tryb automatyczny naprawdę dobrze działa. Trzeba jednak pamiętać, że – w przeciwieństwie do Sony Xperia XZ2 – tutaj mamy nagrywanie wideo w zwolnionym tempie w HD 720p (dokładnie tak samo, jak to miało miejsce w przywołanym chwilę wcześniej XZ Premium).
Podsumowanie
Jeśli ktoś czytał moje wrażenia z użytkowania Galaxy S9+ po 10 dniach, za chwilę odniesie wrażenie, że gdzieś już podobne wnioski widział. Najnowszy flagowiec Samsunga jest udaną ewolucją poprzednika, ale o rewolucji nie może tu być mowy. Trudno nie pokusić się też o stwierdzenie, że trochę powiało nudą – rok po premierze Galaxy S8+ dostaliśmy nieco ulepszony sprzęt w praktycznie tym samym opakowaniu. Bardzo cieszy mnie, że Samsung nie zrezygnował z 3.5 mm jacka audio, jak robi to coraz więcej producentów w swoich flagowych smartfonach. Martwi mnie jednak czas pracy Galaxy S9+ – z moich kilkutygodniowych testów wynika, że niestety jest on gorszy niż w poprzedniku.
I mimo tego, że Samsung odgrzał kotleta, zrobił to bardzo udanie. W stosunku do poprzednika widać kilka ważnych zmian, o których nie można zapominać: zmiana położenia czytnika linii papilarnych, wreszcie głośniki stereo i dostępność wersji dual SIM w Polsce (S8/S8+ były u nas sprzedawane tylko w opcjach single SIM). Są to istotne modyfikacje, ale nie na tyle, bym kogokolwiek miała przekonywać, by zmienił Galaxy S8+ na Galaxy S9+. Nie uważam, by przeskakując o tą jedną generację, użytkownik zyskiwał coś, bez czego nie mógłby się obejść. Dual SIM? Tak, ten komponent faktycznie dla wielu może stanowić różnicę… a pozostałe nowości? Emoji AR i Super Slow Motion? Fajne na chwilę. Zmienna przesłona? Super sprawa, ale w rzeczywistości nie wpływa aż w takim stopniu na jakość zdjęć, jak mogłoby się początkowo wydawać. Nowszy procesor i więcej RAM-u? Podczas codziennego użytkowania różnica, owszem, jest odczuwalna, ale jest niewielka i zauważą ją jedynie ci najbardziej wymagający.
Ale to tyle w kwestii wymiany zeszłorocznego flagowca Samsunga na tegorocznego. W innym przypadku Galaxy S9+ jest jak najbardziej propozycją wartą rozważenia, bo to zdecydowanie jeden z najlepszych smartfonów, jakie aktualnie dostępne są w sprzedaży. Bez dwóch zdań.
A Wy co myślicie na jego temat? Podzielcie się opinią w komentarzach!
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Zabezpieczenia biometryczne. Akumulator. Aparat. Podsumowanie
Samsunga Galaxy S9+ możecie kupić oczywiście w Komputroniku!