Myśląc o rynku smartfonów do głowy przychodzą mi głównie dwa słowa: stagnacja i… innowacja, a właściwie jej brak. Stagnacja, bo od dłuższego czasu wszystkie smartfony oferują praktycznie to samo, wyglądają prawie tak samo, wszystkie działają dobrze i wszystkie mają dobre aparaty – oczywiście wykluczając z tego grona flagowce, które nieco wybijają się ponad przeciętność pod każdym względem. O innowacji natomiast myślę mając na względzie fakt, że ostatnio… nie mogliśmy jej doświadczyć w smartfonach; była to raczej powolna ewolucja niż rewolucja sensu stricto. Patrząc na ten segment rynku, w mojej opinii najlepiej określającym go słowem jest: wincyj! Wincyj rdzeniów, wincyj cali, wincyj pikseli… ale jakoś nie wincyj miliamperogodzin, których tak bardzo potrzebujemy. Patrząc na to w ten sposób, można powiedzieć, że Samsung podszedł do tematu swoich najnowszych smartfonów łącząc wincyj (przestrzeni roboczej i sposobów ochrony biometrycznej) i innowacje (proporcje ekranu 18,5:9 czy skaner tęczówki oka). W ten oto sposób powstał Galaxy S8+, którego miałam okazję dla Was przedpremierowo testować. Czy ten krótki romans przeobraził się w miłość?
Galaxy S8+ czerpie pełnymi garściami z Galaxy S7 edge
Znasz to uczucie… przez cały obóz jesteś zauroczony w jednej konkretnej dziewczynie, na co dzień mieszkającej kilkaset kilometrów dalej. Ostatniego dnia, w ostatniej chwili, wyjeżdżając, decydujesz się ją pocałować. Następny raz zobaczysz się z nią za rok. Mija 12 miesięcy. Widzicie się ponownie. Ale coś się zmieniło; już nie jest jak dawniej. Dojrzała. Jest ładniejsza. Można z nią porozmawiać na więcej tematów. Ale i ty się zmieniłeś. Twoje wymagania wzrosły. Musicie poznać się na nowo. Iskrzy. Ale sam do końca nie wiesz czy to jest „to”. Spędzasz z nią więcej czasu. Oszukujesz się, że przecież nie zmieniła się tak bardzo. Prawda jest jednak inna – oboje zmieniliście się na tyle, by po spędzeniu ze sobą tygodnia stwierdzić, że ten związek przetrwa wiele.
A teraz zamieńcie dziewczynę z powyższego akapitu na smartfon Samsunga. Chwytając w dłoń Galaxy S8+ miałam wrażenie, że już go skądś znam – że to mój dawny znajomy. Bo faktycznie, Galaxy S8+ czerpie pełnymi garściami z zeszłorocznego Galaxy S7 edge. Ale jest większy, ładniejszy i bardziej dopracowany pod każdym względem. Sęk w tym, że testowałam Galaxy S8+, a wolałabym jego mniejszego „brata”, Galaxy S8, który przekonał mnie do siebie większą mobilnością. Zostawiając jednak uprzedzenia na bok, zapraszam do zapoznania się z bardzo długą i szczegółową recenzją Galaxy S8+. Uprzedzam już na wstępie, żeby później nie było, że tego nie zrobiłam ;).
Parametry techniczne Samsunga Galaxy S8+:
- wyświetlacz Super AMOLED 6,2″ 2960×1440 pikseli (18,5:9), Infinity Display,
- ośmiordzeniowy procesor Exynos 8895 (4x 2,3Hz + 4x 1,7GHz), z Mali-G71 MP20,
- 4GB RAM,
- 64GB pamięci wewnętrznej UFS 2.1,
- Android 7.0 Nougat,
- aparat 12 Mpix f/1.7, OIS,
- kamerka 8 Mpix z aufofokusem, f/1.7,
- LTE Cat. 16,
- NFC,
- GPS,
- Bluetooth 5.0,
- WiFi 2,4&5GHz,
- slot kart microSD (do 256GB),
- USB typu C,
- czytnik linii papilarnych, tęczówki oka i twarzy,
- akumulator o pojemności 3500 mAh; szybkie ładowanie; ładowanie indukcyjne,
- wymiary: 159,5 x 73,4 x 8,1 mm,
- waga: 173 g.
Wideorecenzja Samsunga Galaxy S8+:
Jak w przypadku każdego związku, również kupując Galaxy S8+ należy się liczyć z pójściem na pewne kompromisy. I to właśnie na nich skupię Waszą uwagę w pierwszej kolejności.
Wielkość
Ze względu na nietypowe proporcje ekranu (przypomnę, 18,5:9), nowe flagowce Samsunga są wydłużone względem poprzedniej generacji, ale i węższe, przez co zupełnie inaczej trzyma się je w dłoni. Z racji tego, że koreański koncern dał nam wybór pomiędzy dwiema przekątnymi ekranów, nie powinnam szczególnie zwracać uwagi na fakt, że S8+ jest dla mnie za długi, bo mniejszy S8 idealnie leży w dłoni i zapewnia wysoki komfort korzystania z niego.
Warto bowiem wziąć pod uwagę fakt, że na papierze przekątne obu nowości Samsunga wyglądają na strasznie duże, ale w rzeczywistości ich ekrany otoczone są bardzo wąskimi ramkami, dzięki czemu urządzenia same w sobie są relatywnie niewielkie. Dla przypomnienia: Galaxy S8 ma przekątną 5,8” i obudowę o wymiarach 148,9 x 68,1 x 8 mm i masie 155 g, podczas gdy 6,2-calowy Galaxy S8+ zamknięty jest w obudowie 159,5 x 73,4 x 8,1 mm, a całość waży 173 g.
Faktem jest jednak, że jeśli ktoś decyduje się na wejście w posiadanie Galaxy S8+ musi liczyć się z tym, że korzystanie z niego jedną dłonią graniczy z cudem. Trzymając telefon wręcz niemożliwym jest dosięgnięcie kciukiem górnej belki systemowej bez manewrowania nim – chociażby delikatnym (acz kontrolowanym) zsunięciem.
Umiejscowienie czytnika linii papilarnych
Z powyższym nieco wiąże się umiejscowienie czytnika linii papilarnych. Już sam fakt, że Samsung przeniósł go z frontu na tył obudowy wzbudził wiele kontrowersji, tymczasem jeszcze gorszy okazał się fakt, że skaner znajduje się po prawej stronie obiektywu aparatu, a nie pod nim (jak ma to miejsce w smartfonach np. Huawei / Honor). Wbrew pozorom jest to szalenie istotne. W dodatku z dwóch powodów.
Pierwszym, chyba nawet ważniejszym, jest fakt, że praktycznie za każdym razem sięgając w kierunku czytnika linii papilarnych, czy tego chcemy, czy nie, odruchowo kierujemy palec w stronę umieszczonego centralnie obiektywu aparatu, tym samym zostawiając na nim odciski palców, a co za tym idzie – mówiąc wprost – brudząc go. Co ciekawe, skoro już o tym mowa, uruchamiając aparat, gdy obiektyw jest zabrudzony, na ekranie telefonu pojawia się odpowiedni komunikat mówiący o tym, by przetrzeć go przed wykonaniem zdjęcia. Ostatecznie doszło do tego, że po kilku dniach testów Galaxy S8+, zaczęłam za każdym razem chcąc odblokować telefon albo odwracać go do siebie, by trafić bezpośrednio w czytnik, albo korzystałam ze skanera tęczówki oka. W końcu wypadało przetestować wszystkie biometryczne metody odblokowywania ekranu.
Drugi argument jest typowo użytkowy. Czytnik znajduje się po prostu za wysoko, przez co dosięgnięcie do niego graniczy z cudem. Gdyby został umieszczony pod obiektywem aparatu, problemu by nie było.
Zmiany w domyślnej klawiaturze Samsunga
Powiecie, że to pierdoła, ale to była pierwsza rzecz, jaka mnie naprawdę zirytowała w testowanym urządzeniu. Jeśli korzystaliście dotychczas z jakiegokolwiek smartfona Samsunga, doskonale wiecie, że w klawiaturze dotychczas istniała możliwość spersonalizowania klawisza znajdującego się po lewej stronie spacji – ja miałam tu zawsze przecinek. Niestety, w Galaxy S8+ tej możliwości nie ma. Jesteśmy skazani na slash (/) bez opcji zmiany tej ikony na jakąkolwiek inną. Jest za to możliwość przypisania dziesięciu dowolnych ikon do szybkiego wybierania po dłuższym przytrzymaniu kropki (klawisza znajdującego się po prawej stronie spacji).
Jasne, tę kwestię można rozwiązać pobierając inną klawiaturę z Google Play, ale dla osób korzystających z domyślnej klawiatury Samsunga, może to być rozczarowujące. Dla mnie było, bo jednak przyzwyczajenia robią swoje. A ja przecinki bardzo lubię ;).
Bixby, które nie umie po polsku i zbędny przycisk na krawędzi
Ile razy zdarzyło mi się wcisnąć przycisk uruchamiający Bixby myśląc, że to klawisz zmiany głośności, to sobie nawet nie wyobrażacie. Choć nie, częściej jednak myślałam, że to włącznik, bo oba przyciski znajdują się na podobnej wysokości krawędzi. A że sama obudowa jest symetryczna, łatwo o pomyłkę – zwłaszcza w nocy.
Jak że Bixby w Polsce jest bezużyteczne, super by było, gdyby w kolejnej aktualizacji Samsung umożliwił przypisać do dedykowanemu usłudze przycisku uruchamianie innych aplikacji. Niestety, póki co takiej możliwości nie ma. Do niedawna oferował ją zewnętrzny program All in one gestures, który można znaleźć w Google Play, ale w rzeczywistości po zainstalowaniu go na ekranie telefonu pojawia się komunikat, według którego aplikacja nie ma prawa działać na tym telefonie. Wszystko przez to, że aplikacja została zablokowana przez Samsunga.
A czym w ogóle jest Bixby? Asystentem głosowym, przerobionym, a może raczej udoskonalonym S Voice pomieszanym z Google Now. Z założenia ma być zaawansowanym asystentem, dzięki któremu obsługa telefonu stanie się jeszcze bardziej zaawansowana i intuicyjna zarazem, ale – niestety – usługa nie jest dostępna w języku polskim.
Zakrzywione krawędzie
Dla pewnej grupy odbiorców (trudno stwierdzić czy mniejszej, czy większej, bo nie ma konkretnych danych dotyczących sprzedaży Galaxy S7 z rozdzieleniem na flat i edge), fakt, że nie ma „płaskiego” Galaxy S8 jest sporym rozczarowaniem. Nie każdy bowiem lubi zakrzywione krawędzie z kilku względów. Zazwyczaj powtarzają się trzy argumenty:
- odbijanie w nich światła – z czym trudno się nie zgodzić, czasem bywa to irytujące,
- problemy z zaznaczaniem tekstu przy krawędziach ekranu – faktycznie bywają, ale można znaleźć na to sposób i się do tego przyzwyczaić,
- przypadkowe tapnięcia ekranu wewnętrzną stroną dłoni – podczas testów nie zdarzyła mi się taka sytuacja, bowiem czułość ekranu przy krawędziach została zmniejszona (przy S7 edge kilka razy wystąpiła).
Pozostając w temacie zakrzywionego ekranu, warto nawiązać do funkcji ekranu krawędziowego, który… wyłączyłam po pierwszym dniu testów, bo – podobnie jak w przypadku Galaxy S7 edge – nie przekonały mnie do siebie.
Panele przy krawędzi do wyboru:
- apps edge: skróty do wybranych aplikacji,
- people edge: skróty do wybranych kontaktów,
- inteligentny wybór: robienie screenshota jako obraz lub animacja GIF,
- konserwacja urządzenia: tasks edge, schowek, reminder, pogoda, szybkie narzędzia , kalendarz, sport, finanse, CNN i przeglądarka internetowa Samsung.
Jest też podświetlenie krawędziowe – ekran przy krawędzi zaświeci się, gdy przychodzi połączenie lub SMS. W ustawieniach można wybrać aplikacje, z których powiadomienia mają być wyświetlane. Przydatna funkcja dla wszystkich, którzy odkładają telefon ekranem do dołu.
Szklana obudowa podatna na zbieranie odcisków palców i rysowanie się
Fakt, że Galaxy S8+ może się podobać, jest niezaprzeczalny. Trzeba jednak mieć świadomość tego, że szklana obudowa ma to do siebie, że uwielbia (tak, to jest dobre słowo: uwielbia) zbierać odciski palców, przez co bardzo trudno jest ją utrzymać w czystości. Wystarczy poużywać telefonu, by po chwili wyglądał po prostu mało atrakcyjnie (tak, to eufemizm ;)).
Dodatkowo warto mieć na uwadze fakt, że obudowa jest dość śliska, przez co mając choć trochę spocone ręce trzeba uważać, by telefonu nie wypuścić z rąk. A tu dużą rolę mogą odegrać jeszcze dość duże wymiary urządzenia i masa – to się może skończyć spotkaniem z twardym podłożem, którego nikomu z Was nie życzę.
Trzeba mieć też świadomość tego, że obudowa telefonu jest na tyle śliska, że gdy położymy ją na lekko pochyłej powierzchni, po chwili z niej zjedzie. Podobnie zresztą stanie się, gdy telefon znajdzie się na naszych nogach siedząc po turecku – po chwili możecie być pewni, że zacznie „uciekać”. Spotkało mnie to wielokrotnie podczas pisania niniejszej recenzji.
Po okresie 3-tygodniowych testów na ekranie telefonu znalazłam jedną ryskę, którą dało się wyczuć pod paznokciem, a z tyłu obudowy kilka pomniejszych, ledwo widocznych.
Cena
Kontynuując wątek dotyczący tego, co w Galaxy S8+ może się nie podobać, to niewątpliwie też cena – 3999 złotych za smartfon to góra pieniędzy. Niezależnie czy mówimy o urządzeniu Samsunga, Apple czy któregokolwiek innego producenta.
To kompromisów byłoby na tyle
Skoro już jesteście świadomi, z czym musicie się liczyć wchodząc w posiadanie Galaxy S8+, teraz pora na omówienie tych aspektów, które w testowanym smartfonie zdecydowanie nie zawodzą. A trochę ich jest…
Spis treści:
1. Galaxy S8+ nie jest idealny – rzecz o kompromisach
2. Wyświetlacz. Działanie, interfejs, funkcje. Pamięć
3. Aparat. Akumulator. Zabezpieczenia biometryczne
4. Głośnik. Wzornictwo. Podsumowanie
Wyświetlacz
Największa zmiana, jaka jak dotąd zaszła w smartfonach w 2017 roku, to zmiana proporcji ekranu – w przypadku Galaxy S8+ ze standardowego 16:9 na 18,5:9. Wbrew pozorom rozwiązanie to ma same plusy. A zacznijmy od tego, że na ekranie mieści się więcej treści. Większa przestrzeń robocza przekłada się na większy komfort przeglądania stron internetowych (mniej przewijania) oraz oglądania filmów – bo format jest bardziej kinowy.
Na pewno zastanawia Was jak to jest z dostosowywaniem aplikacji do nowych proporcji. Początkowo podchodziłam do tego z dużą dozą dystansu, ale okazało się, że niepotrzebnie. Domyślnie bowiem wszystkie aplikacje są otwierane w standardowych proporcjach, ale za pomocą jednego przycisku można je rozciągnąć na cały ekran. Wystarczy przejść do widoku ostatnio otwartych aplikacji, a następnie kliknąć odpowiednią opcję – cały proces jest jednorazowy, nie trzeba zmieniać widoku ekranu za każdym razem.
Na poniższych screenach możecie zobaczyć jak to wygląda:
Idąc dalej. Wyświetlacz ma przekątną 6,2” i rozdzielczość 2960×1440 pikseli (531 ppi). O ostrość wyświetlanych czcionek nie musicie się obawiać. Ekran jest perfekcyjny – zarówno jeśli chodzi o jakość wyświetlanego obrazu, jak i jasność – minimalną i maksymalną (zresztą, Super AMOLED-y są z tego znane); jasność można regulować ręcznie lub automatycznie. Warstwa oleofobowa zapewnia świetny ślizg palca po ekranie, a on sam jest bardzo czuły, dzięki czemu w mgnieniu oka reaguje na wszelkie polecenia wydawane przez użytkownika.
Do tego mamy kilka trybów wyświetlania obrazu, dokładnie tak samo, jak miało to miejsce w poprzednich flagowcach Samsunga. Są to: tryb adaptacyjny, kino AMOLED, zdjęcie AMOLED oraz podstawowy. Dodatkowo możemy regulować odcień trzech głównych kolorów: czerwonego, zielonego i niebieskiego. A pozostając w kwestii personalizacji ekranu można też zmieniać powiększenie ekranu, rozmiar czcionki oraz styl czcionki.
Nie bez znaczenia jest też filtr światła niebieskiego, który eliminuje jego wyświetlanie. Można go włączyć w każdej chwili lub ustalić harmonogram, według którego ma się uruchamiać automatycznie. Wracając jeszcze na chwilę do samej rozdzielczości ekranu – można ją obniżać w ustawieniach: do 2220 x 1080 pikseli lub 1480 x 720 pikseli.
Kąty widzenia ekranu są znakomite, choć… tu znów wychodzi cecha matryc Super AMOLED. Odchylając telefon pod delikatnym kątem, gdy wyświetlana jest treść na jasnym tle, można zauważyć różowawą poświatę, która znika zwiększając kąt. Czy to komuś przeszkadza – kwestia raczej indywidualna.
Wartym odnotowania jest jeszcze Always on Display, czyli system powiadomień na wygaszonym ekranie, znany zresztą z poprzedniej generacji flagowców Samsunga. Jak sama nazwa wskazuje, na ekranie cały czas wyświetlane są podstawowe informacje; w wersji podstawowej – godzina, data, procent naładowania baterii oraz ikony aplikacji, z jakich oczekują na nas powiadomienia. AoD można spersonalizować w ustawieniach – zmieniać zawartość ekranu, styl zegara, ustawić kalendarz lub obraz, a także włączyć zegar przy krawędzi. Na drugim ekranie może być też kontroler muzyki, plan na dziś i informacja o następnym alarmie. Co ciekawe, motywy używane w Always on Display można pobrać lub nawet kupić w sklepie Samsunga.
Działanie, interfejs
Samsung Galaxy S8+ działa dzięki ośmierdzeniowemu procesorowi Exynos 8895 z Mali-G71 MP20 w połączeniu z 4GB pamięci operacyjnej RAM i Androidem 7.0 Nougat. Warto pamiętać, że na rynku można znaleźć też wersję ze Snapdragonem 835 z Adreno 540 (w Stanach), natomiast w Chinach ma być dostępna wersja z 6GB RAM i 128GB pamięci wewnętrznej.
Testowanie Galaxy S8+ było czystą przyjemnością. Telefon działa jak marzenie. Nic się nie zacina, w żadnej sytuacji nie muli, otwieranie aplikacji, w tym wymagających gier, trwa dosłownie chwilę, a przechodzenie pomiędzy nimi jest bardzo szybkie. Naprawdę trudno jest się do czegokolwiek przyczepić. Chyba że do braku większej ilości pamięci operacyjnej (jako wzór niech posłuży OnePlus 3T), ale prawdą jest, że nawet jeśli dojdzie do zamknięcia procesów w tle (a zdarza się, gdy w tle działa więcej niż kilka wymagajacych aplikacji), są one bardzo szybko przywracane. Jeśli chodzi o temperaturę urządzenia – jego obudowa nie nagrzewa się ani podczas dłuższego użytkowania, ani podczas grania; dopiero dłużej korzystając z nawigacji w słoneczny dzień staje się wyraźnie ciepły – ale to jak każdy smartfon w takich warunkach).
O świetnej wydajności Galaxy S8+ świadczą również wyniki uzyskane przez niego w testach syntetycznych. Oto, jak wypada w najpopularniejszych benchmarkach – w trybie zoptymalizowanym (jest jeszcze tryb wydajny, w którym wyniki dodatkowo idą w górę):
AnTuTu: 173130
Quadrant: 44901
GeekBench 4:
single core: 2015
multi core: 6751
3DMark:
Ice Storm: 13027
Ice Storm Extreme: 13153
Ice Storm Unlimited: 28838
Patrząc powyżej chyba nikt nie ma wątpliwości, że w wymagających grach Galaxy S8+ spisuje się wyśmienicie. Niezależnie od tytułu: GTA: San Andreas, Real Racing 3 czy Asphalt 8: Airborne, wszystkie działają bez zająknięcia, oferując najwyższy komfort grania.
Dodatkowo możemy skorzystać z Game Launcher, który udostępnia dodatkowe funkcje użyteczne podczas grania – automatycznie tworzy folder z grami, zwiększa wydajność w grach oraz pozwala na dostęp do Game tools, czyli opcji takich jak: brak alertów w grze, blokowanie przycisków ekranu startowego, blokowanie dotyku krawędzi, nagrywanie ekranu, zrzut ekranu oraz blokada dotyku ekranu.
Interfejs i dostępne funkcje
W każdym kolejnym flagowcu Samsunga poznajemy nową odsłonę interfejsu TouchWiz. Nie inaczej jest również tym razem. I, muszę przyznać, zmiany oceniam bardzo pozytywnie. A te widać przede wszystkim w ikonach aplikacji, które zostały mocno odświeżone. Są przede wszystkim bardziej minimalistyczne i po prostu milsze dla oka. Ikony mogą być wyświetlane z obramowaniem lub bez.
Kolejna duża zmiana to sposób przechodzenia do listy wszystkich aplikacji zainstalowanych na telefonie z możliwością szukania ich za pomocą specjalnej wyszukiwarki. Zamiast szuflady aplikacji (app drawera), po kliknięciu której przenoszeni byliśmy do widoku listy, teraz mamy gest odpowiadający za jej uruchomienie – na dowolnym ekranie głównym wystarczy przesunąć palec w górę lub w dół. Świetne i intuicyjne rozwiązanie. Ale jeśli ktoś nie chce z niego korzystać, może w ustawieniach włączyć widok wyłącznie ekranu startowego z zainstalowanymi wszystkimi aplikacjami. Może też włączyć szufladę aplikacji w postaci ikony Aplikacje. Opcji personalizacji pod tym względem jest sporo.
Pozytywnie oceniam też błyskawiczny dostęp do ustawień programów – wystarczy dłużej przytrzymać palec na ikonie, by uzyskać dostęp do takich funkcji, jak: wybierz, usuń skrót, wyczyść odznaczenie, dodaj do bezpiecznego folderu, odinstaluj, informacje o aplikacji oraz dodaj skrót do ekranu startowego. Wszystko bezpośrednio pod ręką, bez potrzeby „grzebania” w ustawieniach.
Jeśli chodzi o sam ekran, można zmieniać tapety i motywy, dodawać widżety, ustawić wybraną siatkę ekranu startowego (4×5, 4×6, 5×5) i siatkę ekranu Aplikacje (4×6 lub 5×6), jak również ukrywać aplikacje. Co ciekawe, nie znalazłam możliwości zapętlenia ekranów głównych.
Dostępne funkcje:
- MirrorLink – aby z niej skorzystać należy mieć samochód obsługujący MirrorLink,
- przyspieszenie pobierania – pobieranie dużych plików (powyżej 30MB) korzystając jednocześnie z sieci WiFi i LTE,
- tryb Nie przeszkadzać – włączany ręcznie lub według ustalonego harmonogramu,
- powiadomienia – ustawiamy aplikacje, które mogą wyświetlać powiadomienia,
- tryb ułatwienia – prosty układ ekranu startowego, większe elementy, etc.,
- Smart stay – pozostawia ekran włączony, gdy na niego patrzymy,
- tryb obsługi jedną ręką,
- szybkie uruchamianie aparatu przez dwukrotne naciśnięcie włącznika,
- wiele okien: dłuższe przytrzymanie przycisku Ostatnie dzieli ekran na dwie części,
- zmiana wielkości okna aplikacji (gdy aplikacja jest otwarta wystarczy przeciągnąć po skosie w dół z jednego z rogów na górze ekranu),
- przechwytywanie inteligentne – po zrobieniu screenshota pojawiają się na ekranie skróty do funkcji: rysowanie po zrzucie ekranu,
- przycinanie zrzutu ekranu i udostępnianie zrzutu ekranu,
- przeciągnij dłonią, aby przechwycić
- bezpośrednie połączenie – przybliż telefon do ucha, aby połączyć z kontaktem wyświetlanym na ekranie,
- inteligentne powiadomienie – po podniesieniu telefonu zacznie on wibrować, jeśli oczekują jakieś powiadomienia,
- łatwe wyciszenie – przykryj dłonią ekran lub odwróć telefon ekranem do dołu,
- przeciągnij, aby zadzwonić / wysłać wiadomość – w aplikacjach telefon, kontakty lub wiadomości przeciągnięcie w lewo przechodzi do wysłania wiadomości lub w prawo – do dzwonienia,
- wysyłanie wiadomości SOS – naciśnij szybko przycisk zasilania trzy razy, aby wysłać szybkie powiadomienie do kontaktów alarmowych,
- udostępnianie bezpośrednie – udostępnianie zawartości określonym osobom bezpośrednio z panelu udostępniani wewnątrz dowolnej aplikacji,
- poprawianie wideo – poprawia jakość obrazu w filmach podnosząc jasność ekranu i podbijając kolory ekranu w aplikacjach typu odtwarzacz wideo, YouTube czy Netflix,
- Smart Switch: przesyłanie zawartości starego urządzenia do nowego,
- konserwacja urządzenia za pomocą jednego tapnięcia – bateria, tryb wydajności (zoptymalizowany, gra, rozrywka, wysoka wydajność), domyślna pamięć, pamięć RAM i bezpieczne urządzenia,
- bezpieczny folder (zawartość chroniona odciskiem palca lub innym zabezpieczeniem biometrycznym / PIN-em).
Odtwarzacz wideo
Kilka osobnych słów należy się odtwarzaczowi wideo. Wszystko za sprawą tego, że jest na tyle prosty, a zarazem funkcjonalny, że aż chce się go używać, co wcale nie jest tak oczywiste w przypadku preinstalowanych aplikacji tego typu. Zacznijmy od tego, że przeglądając multimedia w galerii, każde wideo automatycznie uruchamia podgląd, gdy tylko na nie najedziemy. Idąc dalej – gdy odtwarzamy wideo, mamy szybki dostęp do najważniejszych funkcji, za pomocą prostych poleceń: przesunięcie palcem od dołu lub do góry w lewej części ekranu zmienia jasność wyświetlanych treści, to samo po prawej stronie – zmienia dźwięk; jeśli natomiast chcemy szybko przewinąć wideo dalej, wystarczy, że przesuniemy palcem od lewej strony do prawej. Bardziej intuicyjnie się już chyba nie da.
Oczywiście nie zabrakło też możliwości oglądania wideo w małym okienku, gdy na ekranie robimy coś innego. Natomiast wideo można wyświetlać w trzech trybach: oryginalnym, rozciągniętym lub przyciętym.
Dodatkowo w galerii mamy opcję robienia gifów.
64GB pamięci
Galaxy S8 i Galaxy S8+ są pierwszymi przedstawicielami serii Galaxy S, które nie są dostępne w wersji z 32GB pamięci – najmniejsza pojemność (i jedyna w Polsce) to 64GB. Jeśli zatem chodzi o pamięć wewnętrzną, z 64GB do wykorzystania przez użytkownika zostaje 54GB. Można ją rozszerzyć dzięki slotowi kart microSD. Ale gdybyście chcieli to zrobić, warto zainwestować w jakąś szybszą kartę, by choć trochę dorównała naprawdę szybkiej pamięci wewnętrznej UFS 2.1.
Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 787,32 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 192,15 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 123,46 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 15,71 MB/s.
Jeśli chodzi o zaplecze komunikacyjne, tutaj nie mam zupełnie żadnych zastrzeżeń. LTE działa świetnie, jakość rozmów jest doskonała, NFC i GPS bez zarzutu. Najdłużej jednak warto zatrzymać się przy Bluetooth 5.0, który umożliwia podłączenie jednocześnie dwóch par słuchawek, a wszystko dzięki funkcji Dual audio (żeby to zadziałało, należy włączyć w ustawieniach). Warto też pamiętać, że Galaxy S8+ w Polsce dostępny jest w wersji single SIM (z obsługą jednej karty SIM), natomiast na wybranych rynkach można go znaleźć w opcji dual SIM.
Spis treści:
1. Galaxy S8+ nie jest idealny – rzecz o kompromisach
2. Wyświetlacz. Działanie, interfejs, funkcje. Pamięć
3. Aparat. Akumulator. Zabezpieczenia biometryczne
4. Głośnik. Wzornictwo. Podsumowanie
Aparat
Powiecie, że biorąc pod uwagę technikalia, niewiele zmieniło się względem Galaxy S7. Tymczasem testując Galaxy S8+ odniosłam wrażenie, że jakość zdjęć została poprawiona – zwłaszcza, jeśli na tapetę bierzemy zdjęcia w słabszych warunkach oświetleniowych. Choć, przyznaję, niestety nie miałam (jeszcze) możliwości porównania możliwości fotograficznych obu smartfonów i zestawienia ich ze sobą (ale mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni, bo sama jestem ciekawa).
Jeśli chodzi o kwestie techniczne dotyczące aparatu w Galaxy S8+: rozmiar piksela to 1,44 um, 1/2.55”, przysłona f/1.7, OIS, 8-krotny zoom cyfrowy. Z przodu z kolei jest matryca 8 Mpix (1,22 um, 1/3.6”, f/1.7) – co ważne, z autofokusem.
Aparat w Galaxy S8 względem poprzednika został ulepszony programowo. Na uwagę zasługuje przede wszystkim opcja przybliżania obrazu (zoomowanie) za pomocą przesuwania spustu migawki, co dotychczas było możliwe wyłącznie przez „szczypanie” ekranu. Sama jakość zoomowanych zdjęć również została poprawiona. Wszystko dzięki temu, że podczas wykonywania fotografii robionych będzie kilka zdjęć i nakładanych na siebie w celu uzyskania jak najlepszych efektów końcowych (przy zoomie do 3,9x – trzy zdjęcia, przy większym – pięć zdjęć). Podobnie jest też w przypadku zdjęć nocnych.
W samej aplikacji aparatu niewiele się zmieniło względem poprzedniej generacji. W dalszym ciągu mamy dostęp do najważniejszych trybów: panorama, wybiórcze pole ostrości, jedzenie, wirtualne zdjęcie, zwolnione tempo, hyperlapse oraz profesjonalny (ekspozycja, balans bieli, ostrość manualna, ISO, czas naświetlania). Doszły natomiast nowe filtry nakładane na zdjęcie w momencie wykonywania fotografii, jak również szereg naklejek. Jest też możliwość zapisywania tego, co działo się na chwilę przed zrobieniem zdjęcia – działa to na zasadzie podobnej do live photos (i to zarówno w przypadku głównego aparatu, jak i frontowego).
Jeśli chodzi o samą jakość zdjęć, cóż, jest świetna. O ile w przypadku fotografii dziennych raczej nie powinno być to dla nikogo zaskoczeniem (tu poradzą sobie nawet średniaki), tak przy zdjęciach nocnych w smartfonach nawet z wyższej półki bywa różnie. W przypadku Galaxy S8+ nie musicie martwić się o przesadne flary powstające podczas fotografowania oświetlonych przez latarnie ulic czy ziarnistość spowodowaną zbyt dużym odszumianiem. Jakość zdjęć zdecydowanie nie zawodzi – według mnie to aktualnie najwyższa półka pod względem możliwość fotograficznych w smartfonach. A to przecież najlepsze aparaty – bo zawsze mamy je przy sobie.
Jakość zdjęć wykonywanych za pomocą aparatu Galaxy S8+ możecie ocenić sami – aby zobaczyć zdjęcie w oryginalnej rozdzielczości, wystarczy je otworzyć w nowym oknie:
Pełen kadr i 4-krotny zoom:
Selfie:
Możliwości wideo w formie jednego odcinka mojego vloga:
Akumulator
W ostatnich tygodniach w sieci można było znaleźć szereg opinii, że embargo na publikację recenzji najnowszych smartfonów Samsunga na pewno przesunięto ze względu na ich marny czas pracy. Nie wiem jak jest w przypadku Galaxy S8 (mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję to sprawdzić), ale Galaxy S8+ nie zawodzi. Jego akumulator o pojemności 3500 mAh przy parametrach, które oferuje, zapewnia – w mojej opinii – odpowiedni czas działania.
W moich rękach Galaxy S8+ wytrzymywał spokojnie dzień pracy, z czego na włączonym ekranie od 4,5 do 6 godzin (raz tylko zdarzyło mi się, że wyciągnęłam 7,5 godziny, ale wyłącznie ze względu na oglądanie Orange is the new black w aplikacji Netflix). Co ciekawe, testy przeprowadziłam na wszystkich trzech rozdzielczościach ekranu i… wyniki były do siebie bardzo porównywalne.
Jeśli natomiast byście się zastanawiali, ile Galaxy S8+ może działać w roli routera, to już Wam mówię. Akurat przez święta byłam w miejscu, które nazywam „zasięgową dziurą” – w dodatku zdana wyłącznie na internet mobilny udostępniany z telefonu. W tej roli testowane urządzenie działało przez osiem godzin, podczas których mogłam sobie spokojnie popracować na laptopie (a raczej laptopiku, bo mowa o 12,5-calowym Asusie Zenbook 3).
W momencie podłączenia Galaxy S8+ do oryginalnej ładowarki, na ekranie telefonu wyświetla się komunikat, że pełne naładowanie nastąpi w ciągu 1 godziny i 38 minut. I faktycznie, w rzeczywistości naładowanie telefonu zajmuje nieco ponad 1,5 godziny.
Zabezpieczenia biometryczne
Czytnik linii papilarnych w smartfonach to już mało – tak przynajmniej sądzi Samsung. Już w zeszłorocznym modelu Galaxy Note 7 wprowadzony został skaner tęczówki oka i tym razem w Galaxy S8/S8+ również mamy z nim do czynienia. Ogólnie możliwości odblokowywania telefonu wykorzystując zabezpieczenia biometryczne mamy trzy:
- czytnik linii papilarnych umieszczony z tyłu obudowy, po prawej stronie obiektywu aparatu; jest aktywny, co oznacza, że działa także na wygaszonym ekranie; co istotne, działa bez zarzutu, choć faktem jest, że często zamiast w niego, za pierwszym razem łatwiej jest trafić w obiektyw aparatu. Obsługuje jeden gest: przesunięcie po nim w dół lub w górę odpowiednio otwiera lub zamyka panel powiadomień (górną belkę systemową),
- skaner tęczówki oka (rejestracja oczu odbywać się musi bez okularów i bez założonych soczewek kontaktowych; telefon musi się znajdować na wysokości wzroku, w odległości ok. 25-35 cm od twarzy użytkownika). W praktyce, w moim przypadku (noszę okulary), skaner działa w przypadku mniej-więcej czterech na pięć prób, co ważne – nieistotne od oświetlenia otoczenia – w nocy, dzięki diodzie podczerwieni, radzi sobie zaskakująco dobrze,
- rozpoznawanie twarzy użytkownika telefonu – w mojej opinii działa lepiej niż sam skaner tęczówki oka, bo naprawdę rzadko zdarzało mi się, że telefon nie odblokowywał się w momencie, gdy chciałam go odblokować tą metodą. Co ciekawe jednak, nie można jednocześnie korzystać z blokady telefonu tęczówką oka i rozpoznawaniem twarzy – trzeba wybrać jedną z tych metod.
Spis treści:
1. Galaxy S8+ nie jest idealny – rzecz o kompromisach
2. Wyświetlacz. Działanie, interfejs, funkcje. Pamięć
3. Aparat. Akumulator. Zabezpieczenia biometryczne
4. Głośnik. Wzornictwo. Podsumowanie
Głośnik
Dolna krawędź smartfona to może nie jest najbardziej fortunne miejsce, by umieścić tam głośnik, ale zdecydowanie jest jednym z bardziej popularnych i często spotykanych. Tak też jest w Galaxy S8+, który dodatkowo może się pochwalić audio UHQ 32-bit. Co istotne, w zestawie ze smartfonem otrzymujemy słuchawki AKG, które zapewniają naprawdę świetną jakość na słuchawkach.
W celu ustawienia jak najlepszej jakości dźwięku, do wykorzystania mamy: korektor (w zależności od najczęściej słuchanego rodzaju muzyki), equalizer oraz adapt sound, dzięki któremu każdy może znaleźć dźwięk najbardziej odpowiedni dla siebie (polecam spróbować – zwłaszcza, jeśli dotychczas podchodziliście do tej funkcji z dystansem). Dodatkowo po podłączeniu słuchawek otrzymujemy dostęp do kolejnych ustawień: skaler UHQ, Surround oraz wzmacniacza lampowego Pro.
Korzystając z wymienionych opcji personalizacji jakości dźwięku pod swoje preferencje, można być naprawdę zadowolonym z tego, jak gra Galaxy S8+ – zarówno, jeśli pod uwagę bierzemy głośnik mono, jak i wyjście słuchawkowe.
W ustawieniach warto jeszcze zwrócić uwagę na funkcję Osobny dźwięk aplikacji, który odpowiada za odtwarzanie dźwięku multimediów z jednej aplikacji przy użyciu głośnika lub słuchawek oddzielnie od dźwięku multimediów z innych aplikacji. W ustawieniach wybieramy konkretną aplikację oraz urządzenie do użycia tej funkcji.
Wzornictwo
Tak naprawdę sporo już na ten temat napisałam wyżej, więc nie będę się powtarzać, bo i tak wyszła mi jedna z najdłuższych recenzji tekstowych, jakie kiedykolwiek napisałam. Wartym uwagi jest jeszcze jednak fakt, że całość konstrukcji jest wodoszczelna i pyłoszczelna – spełnia normę IP68, dzięki czemu nie są jej straszne zanurzenia w wodzie na głębokości do 1,5 metra przez maksymalnie pół godziny. Oczywiście, jak zawsze w takich przypadkach, mowa jest wyłącznie o wodzie słodkiej, nie słonej. Padający z nieba śnieg również nie stanowi dla niego problemu, o czym – niestety – mogłam się przekonać dzisiejszego ranka.
I jeszcze jedna sprawa – z racji tego, że Galaxy S8+ nie ma fizycznego przycisku Home, a jedynie dotykowy, reagujący w dodatku na odpowiednią siłę nacisku, nie ma też wokół niego dotykowych przycisków systemowych, charakterystycznych dla smartfonów Samsunga. Rozwiązanie to ma jednak swoje plusy. Otóż dolną belkę systemową, zwaną również paskiem nawigacji, można nieco spersonalizować.
W ustawieniach można zmieniać kolor belki oraz wrażliwość przycisku ekranu startowego (Home), jak również – czego nie było w przypadku wcześniejszych smartfonów Samsunga – układ przycisków. Może być standardowy, tj. ostatnie aplikacje – home – wstecz lub odwrotny: wstecz – home – ostatnie aplikacje.
Podsumowanie
Mam wielką nadzieję, że chociaż część z Was wytrwała do tego momentu i przeczytała całość mojego wywodu na temat Samsunga Galaxy S8+. Rozpisałam się niesamowicie, ale prawda jest taka, że dopiero po przeczytaniu całej tej recenzji będziecie mieli całościowy pogląd na testowane urządzenie. I jeśli choć jedna osoba stwierdzi, że ten test pomógł jej w podjęciu decyzji o kupnie (bądź nie) Galaxy S8+, będzie to dla mnie duży powód do satysfakcji.
Na początku niniejszej recenzji zadałam sobie pytanie czy ten krótki romans z Galaxy S8+ przeobrazi się w miłość? Po okresie dwutygodniowych testów wiem, że niestety nie. A wszystko tak naprawdę przez to, że telefon ten jest dla mnie po prostu za duży. Ale, kto wie, może jego mniejszy odpowiednik, Galaxy S8, będzie w stanie przekonać mnie do siebie bardziej. Tak naprawdę jest to kwestia głównie czasu pracy, bo cała reszta będzie przecież identyczna, jak w większym bracie. A ten, według mnie, zdecydowanie jest świetnym smartfonem.
Nie wiem czy Samsung Galaxy S8+ zasługuje na miano najciekawszego smartfona dostępnego aktualnie na rynku, ale bardzo mocno zastanawiam się nad przyznaniem mu takiego tytułu, choć zdaję sobie sprawę z tego, że są to odważne słowa. Jedno jest jednak dla mnie pewne: jest to oczywisty wybór dla osób szukających dużego telefonu z doskonałym aparatem, który nie zawodzi niezależnie od warunków oświetleniowych. Oczywiście wyłącznie wtedy, gdy kwestia ceny jest dla nich nieistotna. Przypomnę bowiem, że Galaxy S8+ kosztuje strasznie dużo, bo aż 3999 złotych.
Podsumuję to jednym zdaniem: jeśli ktoś kupi Galaxy S8+, jestem przekonana, że będzie z niego zadowolony.
Spis treści:
1. Galaxy S8+ nie jest idealny – rzecz o kompromisach
2. Wyświetlacz. Działanie, interfejs, funkcje. Pamięć
3. Aparat. Akumulator. Zabezpieczenia biometryczne
4. Głośnik. Wzornictwo. Podsumowanie