Złożyło się tak, że w dniu rozpoczęcia pisania tej recenzji, Mi 5 oficjalnie i globalnie przestał już być flagowym modelem firmy Xiaomi. Użyłem słowa globalnie, gdyż o ile premiera Mi 5s już nastąpiła, to jednak w polskiej dystrybucji nie jest on jeszcze dostępny i pewnie nie prędko będzie, biorąc pod uwagę to, że dopiero od kilku tygodni możemy cieszyć się wejściem Xiaomi na nasz rodzimy rynek. Zatem w ujęciu krajowym możemy wciąż traktować Mi 5 jako nowinkę.
Do redakcyjnych testów otrzymaliśmy pierwsze oficjalne dostępne w Polsce modele: Redmi 3S, Redmi Note 3 i właśnie Mi 5. Niniejsza recenzja będzie o tyle ciekawa, że ja, jako prywatny użytkownik, jestem posiadaczem tego telefonu od grubo ponad miesiąca. Pozyskałem go prosto z Chin, nie wiedząc nawet o planach wejścia Xiaomi do Polski, ale niczego nie żałuję, bo trudno nazwać polskie ceny konkurencyjnymi względem tego, ile ja wyłożyłem, toteż proces zamawiania z zagranicy również postaram się Wam tutaj przybliżyć. Wbrew pozorom nie jest to trudniejsze, czy bardziej niebezpieczne od zwykłego wejścia na stronę .pl i wrzucenia telefonu do wirtualnego koszyka. Dla osób obawiających się o gwarancję od razu na wstępie dodam, że serwis ibuygou.com, z którego oferty skorzystałem, ma podpisaną umowę partnerską z serwisem gwarancyjnym we Wrocławiu.
Dodatkową zaletą tego typu recenzji jest to, że wideo-prezentację sprzętu uczyni Kasia, którą na pewno z dużo większą przyjemnością posłuchacie, aniżeli miałbym to być ja.
Parametry techniczne Xiaomi Mi 5:
- 5,15-calowy wyświetlacz o rozdzielczości Full HD (1080×1920),
- czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 820 1,8 GHz*,
- układ graficzny Adreno 530,
- chroniony szkłem szafirowym aparat główny 16 Mpix (Sony IMX298) z f/2.0, PDAF i dwutonową diodą doświetlającą LED,
- szerokokątna (80°) kamerka 4 Mpix na przodzie (f/2.0),
- Wi-Fi 802.11a/b/g/n/ac,
- Bluetooth 4.2,
- GPS z A-GPS i GLONASS,
- LTE,
- NFC,
- port podczerwieni,
- czytnik linii papilarnych,
- dual SIM (2 x nano SIM, standby),
- USB Typu C,
- akumulator o pojemności 3000 mAh z szybkim ładowaniem (Qualcomm Quick Charge 3.0),
- wymiary: 144,55 × 69,2 × 7,25 mm,
- waga: 139 g.
Istnieją trzy warianty sprzętowe:
- 3 GB RAM i 32 GB pamięci wewnętrznej (posiadana przeze mnie),
- 3 GB RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej,
- 4 GB RAM i 128 GB pamięci wewnętrznej.
* Warto dodać, że najtańsza wersja 3GB/32GB ma procesor z ograniczonym taktowaniem do 1,8 GHz. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Cena w momencie publikacji: w Polsce 3GB/32GB – 1799 złotych, w Chinach ten sam wariant – ok. 310 dolarów.
Wideorecenzja
Wzornictwo, jakość wykonania
Od strony konsumenckiej rynek technologiczny dzieli się na dwa obozy. Pierwszym z nich są osoby, które faktycznie znają się na rzeczy i jara ich ciągle rosnąca liczba rdzeni w procesorach oraz kolejne gigabajty pamięci RAM. Druga, zdecydowanie bardziej liczna, to grupa osób, które po prostu kupują urządzenie i z niego korzystają, czy to faktycznie wykorzystując jego funkcjonalność czy też po prostu dla lansu, nie zważając na to, co jest pod obudową. Rynek europejski przyzwyczaił nas do tego, że za urządzenia Premium trzeba też wyłożyć ekstra pieniądze, więc jeżeli ktoś wyciąga naprawdę szpanerskie urządzenie to znaczy, że zapewne wyłożył na nie okrągłą sumkę. Design jest ważny, bo tak, jak podobno istnieje coś takiego, jak miłość od pierwszego wejrzenia, tak i w przypadku rzeczy to pierwsze wrażenie definiuje naszą późniejszą ocenę tego przedmiotu. Dążę do tego, że po otwarciu pudełka przyniesionego mi przez kuriera, aż gwizdnąłem na widok tego, jak wykonany jest Mi 5. Widziałem i „macałem” już wiele urządzeń, ale możecie mi uwierzyć, że moja piąteczka już na starcie zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Kupując chiński telefon, gdzieś tam z tyłu głowy ma się przeświadczenie, że jednak poszło się na pewnego rodzaju kompromis – mniejsze pieniądze za nieco gorszej jakości sprzęt, ale wciąż potężny pod względem podzespołów i funkcjonalności. Xiaomi jest idealnym przykładem tego, że taka polityka niegdysiejszych chińczyków została porzucona i zabetonowana jak elektrownia w Fukushimie (tak wiem, że to w Japonii, ale nie mogłem powstrzymać mojej daleko idącego skrótu myślowego). Xiaomi Mi 5 to stosunkowo tani smartfon, który ma świetne, topowe podzespoły i niebanalny design, który kopiuje najlepszych, nie bójmy się używać tego słowa. Nie zapominajmy, że to dalej Chiny, a ich wejście na rynek europejski pomimo „wątpliwości” patentowych jest dla mnie dalej wielką niespodzianką (warto mieć na uwadze, że ABC Data wszelkie kwestie patentowe prześwietliła i wyjaśniała, i z ich strony wszystko wygląda bardzo czysto i klarownie).
Przejdźmy jednak do konkretów. Na wstępie chciałem powiedzieć, że oczywiście przed zakupem tego telefonu obejrzałem mnóstwo recenzji i przekopałem się przez miliony zdjęć – tak, aby utwierdzić się w przekonaniu, że to jest ten jedyny, jeszcze przed przelaniem pieniędzy. Co ciekawe, gdy dostałem już urządzenie stwierdziłem, że jakimś cudem Mi 5 wygląda zupełnie inaczej na zdjęciach niż w rzeczywistości. Jest zupełnie niefotogeniczne, szczególnie w białej wersji (ja mam co prawda czarną), bo na żywo wygląda zdecydowanie lepiej.
Zarówno na przodzie, jak i tyle urządzenia, mamy szkło Gorilla Glass 4. Szkło na plecach ma swoje wady i zalety, ja zawsze należałem do obozu przeciwników tego rozwiązania, ale muszę przyznać, że o dziwo w tym modelu nie ma z palcowaniem większego problemu. Oczywiście widać smugi, ale patrząc pod słońce na Mi 5 i inne urządzenie z polerowanym plastikiem nie powinniśmy zobaczyć kolosalnej różnicy w poziomie zabrudzenia tylnej ścianki. Skoro już skupiliśmy się na tyle, to na pewno dużym plusem jest to, że aparat perfekcyjnie wtapia się w tylną ściankę. Według mnie nie ma nic gorszego niż badziewnie wystający obiektyw aparatu, bo jednak od strony estetycznej to tylna część urządzenia jest tą bardziej reprezentacyjną podczas codziennego użytkowania.
Na Mi 5 przesiadłem się z Samsunga Galaxy Note 3. Głównym powodem zmiany było zmęczenie wielkością Note’a, którego przekątna ekranu wynosiła 5.7” i nawet pomimo korzystnego stosunku powierzchni ekranu do całkowitej wielkości urządzenia, z czego słynie rodzina urządzeń Note, było to dla mnie za dużo na dłuższą metę. Poprzednio miałem LG G2 i uznałem, że to właśnie ekran o przekątnej 5,2” będzie idealny w następnym telefonie. Mi 5 ma przekątną 5,15”, co jest dosyć nietypowe. Świetnie leży w ręce, co prawdopodobnie dzieje się za sprawą tego, że tył urządzenia jest zaokrąglony. Zaokrąglenie to przypomina trochę to, w jaki sposób zaokrąglony jest ekran Samsunga Galaxy S7 Edge. W wielu aspektach design Mi 5 można porównać z tym znanym właśnie z rodziny urządzeń Galaxy S Edge.
Omówmy, co znajduje się na poszczególnych ściankach urządzenia. Na górze mamy port słuchawkowy mini jack 3.5 mm, port podczerwieni, czyli znaną wszystkim doskonale IRDA, pozwalającą na zmienienie telefonu w pilota, obok znajdziemy też jeden z dwóch mikrofonów. Na dole mamy dwie symetrycznie rozłożone atrapy, z czego jedna zasłania mikrofon, a druga głośnik mono. Nie mogło tutaj zabraknąć również portu do komunikacji i ładowania, który w Mi 5 jest interfejsem typu USB-C, co z jednej strony jest bardzo fajnym ruchem przyszłościowym, ale z drugiej jednak może być nieco upierdliwe, czego doświadczyłem już w pierwszym tygodniu użytkowania, kiedy zapomniałem w nocy doładować swój telefon, a nikt w pracy nie był w stanie pożyczyć mi ładowarki kompatybilnej z takim portem. Na szczęście przejściówki microUSB do USB-C kosztują grosze i są dostępne od ręki, a do tego bardzo kompaktowe, więc swoją noszę po prostu w portfelu w przegródce na bilony.
Lewa strona to miejsce dla wysuwanej szufladki, wewnątrz której możemy umieścić dwie karty nanoSIM, brakuje niestety możliwości włożenia kart microSD. Prawa ścianka to dwa przyciski głośności oraz Power. Na tyle mamy aparat oraz podwójną diodę doświetlającą LED. Front urządzenia to oczywiście wyświetlacz, nad którym znajduje się aparat przedni, głośnik do rozmów oraz czujnik światła połączony z czujnikiem zbliżeniowym. Warto dodać, że ten pierwszy działa naprawdę świetnie, perfekcyjnie dobiera jasność ekranu do panujących warunków. Doceniłem również czujnik zbliżeniowy, który w moim Note 3 był albo uszkodzony, albo po prostu słaby. Główną jego funkcją jest gaszenie ekranu podczas rozmowy, kiedy przykładamy telefon do ucha. W Note 3 czasem w ogóle nie następowało wyłączenie ekranu, a gdy jednak się to udawało, to później czas reakcji czujnika kiedy odsuwałem telefon od ucha był niedopuszczalny. To oczywiście kwestia sekund, ale przeważnie bywało tak, że nie miałem szans rozłączyć się przed osobą, która była moim rozmówcą. W Mi 5 czas zadziałania czujnika jest natychmiastowy. Powiecie mi, że jestem zbyt skrupulatny i wyczulony, ale jednak takie małe detale stanowią o tym, z jaką precyzją został wykonany dany produkt, a to ma kluczowe znaczenie przy końcowej ocenie.
Poniżej znajduje się fizyczny przycisk Home, który jednocześnie jest czytnikiem linii papilarnych. W tym momencie wyjdę na niezłego hipokrytę, bo nawet na łamach Tabletowo wylewałem słowa krytyki nt. wykorzystywania odcisku palca w czynnościach tak błahych, jak odblokowywanie telefonu czy drzwi na siłowni. Faktycznie do niedawna byłem konserwą, która uważała, że coś takiego to najzwyklejszy strzał w kolano. Teraz, gdy kupiłem telefon z taką funkcją, dotarło do mnie, że jest to coś ŚWIETNEGO i obawiam się, że nie mógłbym już bez tego żyć. Na telefonie przechowuję ważne dane zarówno prywatne, jak i służbowe, więc pierwotnie zabezpieczałem telefon poprzez wzór, co jest niesamowicie uciążliwe na dłuższą metę, kiedy ma się ogromnego Note 3 i trzeba przy użyciu jednej ręki połączyć przynajmniej 4 kropki w odpowiedniej kolejności. Odkąd mam Mi 5 przykładam tylko palec do czytnika na ułamek sekundy i tutaj warto podkreślić, że jest to UŁAMEK sekundy. Czujnik w Xiaomi Mi 5 jest naprawdę topowy. Sprawdzałem i czas zadziałania jest znacznie lepszy niż w iPhone 6.
Od zawsze byłem zwolennikiem ekranowych przycisków nawigacyjnych (wstecz, Home i przycisk funkcyjny), ale też doceniam zalety przycisków fizycznych. W Mi 5 po obu stronach przycisku Home mamy dwa przyciski dotykowe. Jest to rozwiązanie takie, jak w urządzeniach Samsunga. Oczywiście ich funkcję można sobie samemu skonfigurować. Do dyspozycji mamy funkcję wstecz, ukazania aplikacji działających w tle oraz menu. Jako dodatkowa ciekawostka, która bardzo mnie ucieszyła właśnie z powodu mojej sympatii do przycisków ekranowych, jest możliwość korzystania z przycisku fizycznego Home jak z dotykowego, tj. realizować jego funkcję bez konieczności wciśnięcia go. Bardzo wygodne, dzięki temu przycisk wciskam fizycznie tylko, gdy chcę odblokować ekran, wtedy podczas naciśnięcia realizowany jest też odczyt odcisku mojego palca. Warto tutaj dodać, że jeżeli jesteśmy już na ekranie blokady, np. po wciśnięciu przycisku Power, to odblokowanie odciskiem można wykonać bez konieczności wciskania Home, wystarczy przyłożyć palec do przycisku.
Aha! Zapomniałbym jeszcze wspomnieć o dostępnych wersjach kolorystycznych. Xiaomi Mi 5 można kupić w kolorze białym, czarnym i złotym. Dodam, że przez pewien czas zastanawiałem się, którą z nich wybrać. Złoty odrzuciłem na starcie, bo to nie w moim stylu, natomiast za białym przemawiała cena niższa o jakieś 60 zł. Ostatecznie postanowiłem dołożyć do wersji czarnej, gdyż biała wygląda dość dziwnie za sprawą strasznie wielkich czarnych ramek wkoło wyświetlacza. W czarnej wersji są one niewidoczne, bo zgrywają się z kolorem całego urządzenia, a w przypadku białej telefon wygląda jakby był złożony z trzech niepasujących do siebie części (górnej białej, środkowej czarnej i dolnej białej).
Podsumowując ten dość długi wywód na temat wyglądu muszę podkreślić, że stylistyka oraz jakość wykonania to chyba najmocniejsza zaleta tego urządzenia. To, jak wykonany jest ten telefon, jest istnym majstersztykiem i nie mówię tutaj tylko o rynku chińskim, ale o topowym designie na skalę światową.
Spis treści:
1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Skaner
2. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
3. Bateria. Aparat
4. MIUI. Podsumowanie recenzji
Smartfon do testów dostarczył sklep x-kom. Dzięki :)
Wyświetlacz
Tak jak wspomniałem wcześniej, Mi 5 jest wyposażony w 5,15-calowy wyświetlacz IPS LCD o rozdzielczości Full HD, co daje nam zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 428 ppi. Jasność zarówno maksymalna, jak i minimalna, jest zdecydowanie zadowalająca, w szczególności w połączeniu ze świetnie spełniającym swoją rolę czujnikiem oświetlenia.
Nie można mieć żadnych zarzutów do jakości wyświetlanego obrazu. Kolory są świetne, jest także możliwość zmiany kolorów na cieplejsze lub chłodniejsze, a także regulacja kontrastu. Jednym słowem każdy znajdzie coś dla siebie. MIUI udostępnia nam także funkcję „Wspomagania czytania”, która zmienia ustawienia wyświetlacza tak, aby zmaksymalizować komfort podczas czytania.
Do dokładności dotyku mam pewne zastrzeżenia, gdyż według mnie momentami jest on zbyt dokładny. Wydaje mi się, że można to rozwiązać software’owo. Chodzi o to, że urządzenie powinno rozpoznawać i priorytetowo traktować chęć przesunięcia palcem w pionie i poziomie, nawet kiedy odbywa się to z minimalnym błędem, kiedy palec oczywiście leci po pewnym skosie, a nie idealnie w linii. Trudno to jasno wyjaśnić. Przykładem może być moment w menu powiadomień: chcę ruchem od lewej do prawej usunąć jedno z powiadomień. W 9 przypadkach na 10 ruch ten rozstaje rozpoznany jako przesunięcie w górę, a nie w prawo i zwija mi menu powiadomień. Z kolei na pulpicie sytuacja jest zupełnie odwrotna. MIUI ma opcję, która pozwala rozwinąć menu powiadomień ruchem w dół z dowolnego miejsca pulpitu. Sęk w tym, że ruch ten musi być idealnie pionowy, bo jeżeli nastąpi odchylenie w dowolną stronę, nawet o mały kąt, to jest on rozpoznawany jako chęć przesunięcia się na sąsiednią stronę pulpitu. Tak jak wspomniałem, jest to na pewno do rozwiązania programowo, pytanie tylko czy Xiaomi uważa to za problem. Nie jest to bardzo uciążliwe i da się oczywiście do tego przyzwyczaić, ale myślę, że warto o tym wspomnieć.
Działanie, oprogramowanie
Procesor Qualcomm Snapdragon 820, nawet ograniczony z 2,15 GHz do 1,8 GHz, to potężne narzędzie obliczeniowe. Od czasów testu Sony Xperii Z3+ mam dosyć oziębłą (a może raczej przeciwnie) opinię o rodzinie tych procesorów (810 i 820), gdyż znane one są z tego, że miały problemy z przegrzewaniem się, co według mnie skreślało zupełnie Z3+. W Mi 5 nie mam z tym problemu, czyli jednak nowa generacja 820 wprowadziła pewne usprawnienia, a także może mieć tutaj wpływ również obniżone taktowanie. Za obsługę obrazu odpowiada układ graficzny Adreno 530.
Jeżeli chodzi o pamięć operacyjną to istnieją dwie wersje z 3 GB i 4 GB RAM-u. Przed zakupem przestrzegano mnie o problemach z zarządzaniem RAM-em w Mi 5, o dziwo szczególnie w wersji 4 GB. Faktycznie optymalizacja pamięci operacyjnej nie jest mocną stroną Mi 5, a może raczej MIUI, gdyż przy całkowitym wyczyszczeniu aplikacji działających w tle dostajemy zaledwie od 1 do maks. 1,3 z 3 gigabajtów wolnej przestrzeni w pamięci szybkiego dostępu. To mało, ale przyznam, że mi to wystarcza.
Tym, za co szanuję MIUI od samego początku, jest funkcja zabezpieczenia przed automatycznym zamknięciem ulubionych aplikacji. Realizuje się to poprzez wejście w „Ostatnio otwierane aplikacje działające w tle”, odszukanie na liście docelowej aplikacji, naciśnięcie na niej palcem i przeciągnięcie w dół, po czym wciskamy ikonę kłódki, która się nad nią wyświetli. Od tej pory, przy podglądzie aplikacji, w prawym górnym rogu wyświetlać będzie się pomarańczowa lub niebieska (zależy od używanej przez Was wersji MIUI) ikonka kłódki, informująca o tym, że system nie ma prawa automatycznie zamknąć tej aplikacji podczas wykonywania optymalizacji pamięci. Efekt jest taki, że apka trzymana jest cały czas w pamięci, a jej przywrócenie odbywa się bez żadnego ładowania. Oczywiście nie można z tym przesadzić, bo o ile nie spotkałem się z tym, ale wydaje mi się, że zaznaczenie zbyt dużej ilości aplikacji spowoduje skutek odwrotny od zamierzonego. Niemniej jednak te 5 do nawet 10 ulubionych aplikacji (gier raczej nie polecam) można sobie spokojnie zabezpieczyć. Ja wykorzystałem tę funkcję dla Flamingo (klient Twittera), Pushbullet, Gmail, aplikacji od SMS, Dialera i Kontaktów, Messengera oraz czytnika RSS. Po wyczyszczeniu pozostałych mam do dyspozycji przeważnie jeszcze 500-800 MB wolnego RAM-u.
Wyniki Xiaomi Mi 5 w benchmarkach są następujące:
- AnTuTu – 122245 pkt.
- Quadrant – 28203 pkt.
- Geekbench 4:
- single-core – 1372 pkt.
- multi-core – 3524 pkt.
- 3DMark:
- Ice Storm – max
- Ice Storm Extreme – max
- Ice Storm Unlimited – 24083 pkt.
Jeżeli wierzyć kwalifikacji z AnTuTu, to Xiaomi Mi 5 jest nieco gorszy od LG G5, ZUK Z2, iPhone SE i 6S, ZTE Axon 7, a także Samsunga Galaxy S7 Edge. Co ciekawe, ta prawdopodobnie mocniejsza wersja Mi 5 (z taktowaniem 2.15 GHz i 4GB RAMu) plasuje się ponad wymienionymi powyżej urządzeniami. Sporo za wynikiem mojego urządzenia znajdują się takie modele, jak Honor V8, Huawei P9, Samsung Galaxy Note 5, iPhone 6 oraz Nexus 6. Pamiętajmy jednak, że to tylko benchmarki, które rzekomo mają ułatwić porównanie konkretnych modeli, ale w rzeczywistości wyniki w nich otrzymane należy traktować z przymrużeniem oka.
Spis treści:
1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Skaner
2. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
3. Bateria. Aparat
4. MIUI. Podsumowanie recenzji
Smartfon do testów dostarczył sklep x-kom. Dzięki :)
Bateria
3000 mAh w Mi 5 to przepis na 4 godziny SoT (Screen on Time – czas na włączonym ekranie), przy ogólnym działaniu przez półtorej doby do nawet dwóch. Mowa tutaj oczywiście o takim umiarkowanym obciążeniu, tj. dużo Twittera (niestety każdy klient lubi zjadać baterię, w tym szczególnie Flamingo, którego używam), Gmail, sporo SMS-ów i komunikatorów pokroju Messengera, Pushbullet, około godzinę rozmów dziennie i sporo czytania newsów poprzez czytnik RSS (gReader, ale ostatnio przerzuciłem się na Palabre).
Mam ostatnio wrażenie, że dość sporym zainteresowaniem cieszą się telefony mające baterie o pojemności powyżej 4000 mAh, dochodzące nawet do 5000 mAh. Ostatnio mocno zdziadziałem, tj. w ogóle nie gram i używam ciągle tych samych aplikacji, a telefon służy mi do komunikacji i przeglądania wiadomości ze świata, stąd też nie do końca potrzeba mi topowych podzespołów. Telefony z dużymi bateriami to przeważnie średniaki z przeciętnymi procesorami i co najgorsze ekranami 5,5” z rozdzielczością 1280×720. Do tego są ogromne i grube. OK, w takim razie odpadają. Jak zatem rozwiązać problem baterii, mając przy tym smukły i bardzo lekki (Mi 5 jest wyjątkowo) telefon? To proste, wystarczy wzbogacić swój produkt o funkcję Qualcomm Quick Charge 3.0, która w teorii głoszonej przez producenta, ma naładować nasz telefon w 1 godzinę od stanu pełnego rozładowania.
W rzeczywistości jestem w stanie zagwarantować, że będzie to 1,5 godziny, co i tak jest świetnym wynikiem. Wszystko to dzięki specjalnej ładowarce, na której możemy wyczytać, że pracuje w 3 trybach: 5V 2,5A (12,5 W), 9V 2A i 12V 1,5A. Patrząc po tym, jak narasta krzywa poziomu energii podczas ładowania, można zauważyć, że w pierwszej fazie odbywa się ten najbardziej hardcore’owy sposób ładowania, czyli napięciem 12V i prądem 1,5 A lub też napięciem 9V i prądem 2A, co de facto powinno w teorii powodować ten sam efekt, gdyż zarówno 12*1,5 jak i 9*2 daje nam 18 W mocy. Ta bardzo intensywna dla baterii faza odbywa się mniej więcej od 0% do 80% poziomu naładowania baterii, a trwa – według tego, co podaje Qualcomm – 35 minut. Pozostałe 20% niestety musi już zostać doładowane przy znacznie obniżonym napięciu do 5V, co sprawia, że ta faza potrwa tyle samo, co poprzednia lub nawet dłużej. Patrząc na liczby widać jak niesamowite jest to, że pierwsze 2400 mAh można naładować w takim samym czasie, co 600 mAh pod koniec cyklu ładowania. Przez coś takiego coraz częściej zdarza mi się nie doładowywać telefonu do nawet 90%. Wracam z pracy, patrzę na wskaźnik baterii, „szlag mało, a niedługo wychodzę”, podłączam do gniazdka i zanim coś zjem i wezmę prysznic mam już te 85-90%, które spokojnie wystarczy mi na imprezę, a nawet na cały następny dzień.
Ogólnie to, co napisałem powyżej, odpowiada bardziej Quick Charge 2.0, bo Qualcomm zarzeka się, że w 3.0 wprowadzili funkcję, która zamiast określać konkretnie 5V, 9V, 12V czy 20V, dobiera wartość napięcia, a także prądu, z większą elastycznością, w celu maksymalnej optymalizacji ładowania. Zasadę działania Qualcomm Quick Charge 3.0 świetnie wyjaśnił człowiek z Android Authority, niestety wersja tylko angielska, ale jeżeli dla kogoś to nie problem to gorąco polecam zapoznać się z tym wideo:
Jeżeli chodzi o sam aspekt interfejsu użytkownika związanego z baterią to oczywiście mamy wgląd w to, jakie procesy pochłaniają najwięcej energii, a także podczas ładowania na pasku powiadomień pojawia się ikona, która informuje o czasie, w jakim nastąpi pełne naładowanie (co niestety zazwyczaj nie działa zbyt precyzyjnie), natomiast po naładowaniu pokazuje jego długość, co jako tester szczególnie doceniłem, bo nie musiałem w ostatnich minutach stać ze stoperem nad ładującym się telefonem i oczekiwać wskoczenia 100% na wyświetlaczu.
Aparat
Xiaomi Mi 5 ma tylny aparat wyposażony w matrycę Sony o rozdzielczości 16 Mpix o jasności f/2.0, zdjęcia doświetlane są przez dwie diody LED. Do selfie otrzymujemy aparat o matrycy 4 Mpix i takiej samej jasności, co tylny (f/2.0).
Ta część recenzji to dla mnie zawsze największy problem, bo żaden ze mnie fotograf. Jestem jak 80% śmiertelników, którzy robią zdjęcia i w sumie niezbyt zastanawiają się nad ich głębią, kolorami czy ekspozycją. Oczywiście nawet ja widzę, które zdjęcia są dobrej jakości, ale jak dacie mi dwa zdjęcia zrobione telefonami, które mają dobre aparaty, to nie jestem w stanie powiedzieć Wam, które jest lepsze. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że Note 3 robił beznadziejne zdjęcia zarówno aparatem przednim, jak i tylnym, więc oczywiście Mi 5 przewyższa go w tej materii o głowę. Niemniej jednak miałem okazję testować Sony Xperia Z3+, która zadziwiła mnie jakością robionych zdjęć. W przypadku Mi 5 takiego zdziwienia nie było, bo ten telefon robi po prostu dobre zdjęcia, ale nie szałowe. Tak więc to, co ja mogę powiedzieć to, że jeżeli szukacie telefonu o świetnym aparacie to Xiaomi Mi 5 raczej nim nie jest, natomiast jeżeli tak jak ja potrzebujecie telefonu, który po prostu będzie robił zdjęcia, których nie będziesz się wstydzić, to Mi 5 jest zdecydowanie wystarczający.
Teraz pokażę Wam kilka ujęć, które pozwolą Wam personalnie ocenić możliwości obiektywów Mi 5:
Spis treści:
1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Skaner
2. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
3. Bateria. Aparat
4. MIUI. Podsumowanie recenzji
Smartfon do testów dostarczył sklep x-kom. Dzięki :)
MIUI
Przed zakupem Xiaomi Mi 5 słyszałem wiele opinii, że system operacyjny MIUI nie nadaje się do użytku, jest brzydki i nieintuicyjny. Osoby wypowiadające te wszystkie negatywne opinie nie wspomniały jednak o możliwości odblokowania bootloadera, oczywiście za przyzwoleniem producenta, nie wspomnieli też nic o tym, że MIUI Polska udostępnia aktualizacje co piątek (tak, każdy piątek = aktualizacja). Przesiadka na MIUI oczywiście wiąże się ze zmianą pewnych przyzwyczajeń, bo jednak jest to pewnego rodzaju nakładka na system Android, która zmienia parę rzeczy względem interfejsu bazowego, ale nie jest to nic strasznego, a już na pewno nie jest to brzydki i nieintuicyjny system.
Nie wiem jak jest w egzemplarzach z polskiej dystrybucji, ale ja po wyjęciu telefonu z pudełka miałem wgraną wersję Global systemu MIUI, pomimo tego, że telefon zakupiłem z Chin i słyszałem od większości osób, które zamawiały w ten sposób, że na pokładzie ich nowych nabytków była jednak wersja chińska systemu. Mniejsza o to, Global czy nie Global i tak doradzono mi, aby w pierwszej kolejności wgrać MIUI Polska, czyli system pochodzący od naszych rodzimych deweloperów. Oficjalny MIUI ma oczywiście język polski i jak najbardziej jest używalny, ale jednak ma parę niedoróbek w postaci dość śmiesznych tłumaczeń w niektórych miejscach, lub też całkowitego braku tłumaczenia, czyt. chińskie krzaczki.
Aby wgrać MIUI Polska pierwsze, co należy zrobić, to oficjalnie poprosić Xiaomi o pozwolenie na odblokowanie bootloadera. Niewiele firm pozwala sobie na takie akcje, a w przypadku Xiaomi jest to wyjątkowo proste. Wchodzimy na stronę producenta, podajemy o sobie parę informacji i piszemy powód typu „ej, weźcie pozwólcie mi odblokować bootloader, bo chciałbym sobie wgrać kastom roma”. Odczekujemy 24h i dostajemy SMSka z kodem weryfikacyjnym. Koniec. Później ściągamy jeden programik z forum, logujemy się w nim, podłączamy telefon, jeden przycisk i bam – mamy odblokowany bootloader. Tutaj się na chwilkę zatrzymam, bo utknąłem na tym kroku na jakąś dobę, zanim udało mi się to zrobić, a okazało się, że co prawda włączyłem funkcję Debugowania USB, ale podczas podłączenia do komputera nie zaznaczyłem opcji w stylu „zawsze ufaj temu komputerowi”, co blokowało mi cały proces. Błahostka, ale namęczyłem się parę godzin, żeby dojść do tego, co jest nie tak… Pamiętajcie o tym! Mając już odblokowany bootloader pozostaje nam tylko wgrać ROM MIUI Polska i cieszyć się w pełni spolszczonym i uzbrojonym w nowe bajery systemem. Do systemu możemy dograć sobie także paczkę odblokowującą uprawnienia root. Ja używam tego ze względu na AdAway, czyli aplikację, która blokuje mi reklamy w obrębie wszystkich aplikacji na telefonie.
Dokładny opis tego, co w bardzo dużym skrócie i chaotycznie opisałem powyżej, znajdziecie klikając w ten link.
Podsumowanie
Uważam się za osobę zorientowaną w szeroko pojętym rynku urządzeń elektronicznych i już sam fakt, że wybrałem Xiaomi Mi 5 jako mój prywatny telefon, świadczy o tym, że sprzęt ten jest naprawdę godny polecenia. Przede wszystkim bije od niego świetna jakość wykonania oraz design, do tego topowe podzespoły i oprogramowanie, które jest aktualizowane z tygodnia na tydzień, w przeciwieństwie do innych marek, które wypuszczają update’y dla swoich telefonów 2-3 razy w ciągu całego ich życia (kilku lat). Do tego podejście Xiaomi do odblokowania bootloadera jest godna pochwały. Chińskiej firmy nie interesuje co wgrasz na swój telefon. Odblokowujesz bootloadera w pełni „legalnie” i – o ile nic nie uszkodzisz podczas modowania oraz będziesz mógł/a z powrotem wgrać oficjalne oprogramowanie – to gwarancja zostanie normalnie uznana. Są oczywiście też mankamenty jak w sumie przeciętna bateria, bo 4 godziny SoT to w dzisiejszych czasach wynik wychodzący minimalnie ponad średnią, ale za to mamy Quick Charge, za pomocą którego w niecałe 1,5 godziny mamy telefon w pełni gotowy na dalsze dwie doby ciężkiego użytkowania. Aparaty raczej można określić mianem słabych, ale przeciętnemu użytkownikowi, jak ja, wystarczą z nawiązką.
Spis treści:
1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Skaner
2. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
3. Bateria. Aparat
4. MIUI. Podsumowanie recenzji
Smartfon do testów dostarczył sklep x-kom. Dzięki :)