Basis Peak to niepozornie wyglądający zegarek. Patrząc na niego z daleka można pomyśleć, że jest to zwykły przedstawiciel gatunku, dopiero przyglądając się bliżej okazuje się, że to inteligentne urządzenie. Pod wieloma aspektami spełnił moje oczekiwania, ale nie ukrywam, że spodziewałam się po nim nieco więcej. Brzmi intrygująco? Zapraszam zatem do zapoznania się z recenzją Basis Peak.
Wzornictwo
Zegarek, jak to zegarek, składa się z tarczy i dwuczęściowego wymiennego paska – można go łatwo odczepić od głównej części urządzenia. Pasek, po zamontowaniu, ma długość 26 centymetrów, a wykonany jest z jakiegoś rodzaju silikonu. Jest giętki i dobrze, stabilnie leży założony na rękę. Do testów otrzymałam zegarek z białym paskiem z wzorem w charakterystyczne romby, ale na rynku są dostępne również inne wersje kolorystyczne, wyglądające również nieco inaczej (kosz takiego paska to 30 dolarów). Zaczepy są standardowe, uniwersalne, 23-milimetrowe, zatem można podpiąć swój ulubiony pasek, jeśli takowym mamy. Do zestawu dołączane są dwie szlufki ułatwiające noszenie produktu zwłaszcza osobom, które mają chudą rękę.
Testowany sprzęt ma stalowe krawędzie zewnętrzne (takie samo zapięcie), czarne, plastikowe wewnętrzne oraz czarne ramki dookoła ekranu i wyświetlacz o przekątnej 1,25”. Na dolnej, czarnej, plastikowej krawędzi znajduje się proste logo Basis. Z tyłu natomiast mamy wszelkiego rodzaju czujniki, wśród których najbardziej rzucającym się w oczy (bo świecącym na zielono) jest miernik pulsu.
Twórcy Basis Peak zalecają noszenie zegarka powyżej kostki nadgarstka dla uzyskania lepszej przyczepności do skóry, a tym samym zapewnienia prawidłowych pomiarów pulsu. Przyznam, że trudno było mi się przestawić z noszenia Gear S sporo niżej, ale po jakimś czasie nie miałam z tym już żadnego problemu.
Obsługa zegarka
Basis Peak oferuje niewielki, 1,25-calowy, dotykowy wyświetlacz (pokryty Gorilla Glass 3), którego obsługa odbywa się poprzez przesuwanie palcem lewo, prawo, góra, dół. Ekranem głównym jest tu widok wyświetlanej godziny (tak, wyświetla godzinę!), a tapnięcie w ekran powoduje pojawienie się dodatkowo aktualnej daty w postaci dnia i miesiąca (ten podawany jest po angielsku – pierwsze trzy litery nazwy miesiąca: luty -> FEB). Jeśli stracimy połączenie z zegarkiem, w prawym górnym rogu pojawi się charakterystyczna ikonka.
Ekran w lewo to wszelkiego rodzaju ustawienia. Z tego poziomu można wymusić synchronizację z aplikacją w telefonie, sprawdzić stan połączenia Bluetooth (lub/i połączyć z telefonem), włączyć tryb „nie przeszkadzać” (wyłączane są wtedy wibracje), zrestartować zegarek oraz sprawdzić dane takie jak numer seryjny.
Obsługa zegarka generalnie jest banalnie prosta i szybko się można do niej przyzwyczaić. Jeśli chcemy wejść w daną opcję ustawień, klikamy w nią. Jeśli chcemy z niej wyjść – przesuwany palcem od prawej krawędzi do lewej. Ekran jest czuły i bezproblemowo reaguje na wydawane mu polecenia.
Przechodząc z ekranu domowego w prawo mamy dwa ekrany. Pierwszym jest pomiar pulsu (mierzy na bieżąco), z którego – przesuwając palcem z od dołu do góry – przechodzimy do widoku ilości kroków, które przeszliśmy danego dnia i spalonych kalorii. Drugim natomiast jest ekran aktywności. Pokazuje nam jakiego rodzaju aktywność wykonywaliśmy i ile minut temu to było, czas trwania aktywności, ilość kroków, które przeszliśmy oraz spalone kalorie.
Podczas uprawiania sportu, dzięki BodyIQ, zegarek sam wykrywa jakiego typu jest to aktywność – bieganie, chodzenie czy jazda na rowerze. Co ważne, wykrywa to bezbłędnie. Wtedy też po zerknięciu na Basis Peak zobaczymy inny ekran niż dotychczas. Pokazuje czas trwania aktywności, spalone kalorie, ilość przebytych kroków (nie kilometrów ani dystansu w przybliżeniu – pamiętajcie, że urządzenie to nie posiada GPS-u) oraz oczywiście puls. A jeśli w międzyczasie otrzymamy jakiegoś mejla czy wiadomość, pokazuje również ilość dostępnych powiadomień z możliwością przejścia bezpośrednio do nich.
Wyświetlacz Basis Peak jest monochromatyczny, wyświetla jedynie odcienie szarości. Wiadomo zatem, że sprawdzenie godziny lub wszelkiego rodzaju powiadomień nocą lub wieczorem może graniczyć z cudem. Nie zapomniano jednak o dodaniu niewielkiego oświetlenia w postaci dwóch małych diodek. Aktywuje się je poprzez przesunięcie palcem od dołu do góry bezpośrednio przy prawej krawędzi ekranu.
Parowanie zegarka z telefonem
Basis Peak łączy się z urządzeniami za pośrednictwem Bluetooth. By sparować go z jakimś telefonem wystarczy w obu produktach włączyć moduł, na telefon pobrać i uruchomić aplikację Basis Peak, a na zegarku włączyć wyszukiwanie dostępnego sprzętu. Ważne, by parowane urządzenia znajdowały się blisko siebie.
Oczywiście zegarek nie musi znajdować się w zasięgu telefonu cały czas. Peak sam monitoruje nasze funkcje życiowe i później, gdy włączymy telefon lub znajdziemy się w jego pobliżu, zgrywa wszystkie dane podczas synchronizacji – automatycznej lub ręcznej.
Kilka razy zdarzyło się, że zegarek stracił połączenie z telefonem mimo tego, że oba urządzenia były dosłownie w odległości klawiatury od siebie. Sam zasięg Bluetooth natomiast jest słaby – i wystarczy niewielkie mieszkanie, by go sprawdzić: ledwie 6 metrów.
Powiadomienia z telefonu
Do pewnego momentu Basis Peak był jedynie niespełnioną obietnicą twórców, którzy zapowiadali możliwość otrzymywania powiadomień z telefonu, ale długo nie dotrzymywali słowa. W końcu jednak aktualizacja się pojawiła, a zegarek zyskał na funkcjonalności. Od tamtej chwili użytkownicy zegarka, którzy włączyli w aplikacji odpowiednią funkcję, mogą otrzymywać powiadomienia. Te jednak działają jedynie w następujących przypadkach: połączenia, wiadomości SMS, e-mail (pokazuje 229 znaków licząc ze spacjami), wydarzenie z kalendarza. Nie ma obsługi aplikacji firm trzecich (Facebooka, Twittera i innych). Nie ma również możliwości odebrania rozmowy przez zegarek, jak ma to miejsce w Samsungu Gear S. Możemy jedynie odrzucić powiadomienie o połączeniu. W przypadku wszelkiego rodzaju wiadomości na ekranie wyświetla się nadawca i jej treść. Niestety, Basis Peak nie obsługuje języka polskiego, przez co wszelkie znaki diakrytyczne zastępowane są kwadratami. W przypadku powiadomienia o wydarzeniu na ekranie mamy informację co to za wydarzenie i jego godzinę.
Spis treści:
1. Wzornictwo. Obsługa zegarka. Parowanie z telefonem. Powiadomienia
2. Aplikacja Basis Peak. Wyrób w sobie zdrowe nawyki. Monitorowanie snu
3. Monitorowanie aktywności. Czas pracy. Podsumowanie, czyli czego mi zabrakło?
Aplikacja Basis Peak – nasze centrum dowodzenia
By w pełni korzystać z możliwości Basis Peak (ba! By w ogóle z niego korzystać) należy pobrać z Google Play lub Apple Store darmową aplikację Basis Peak i przejść przez proces rejestracyjny – każdy użytkownik zegarka musi bowiem posiadać swoje konto, by móc tam gromadzić wszystkie dane.
Ważna adnotacja, o której trzeba pamiętać: aplikacja działa wyłącznie, gdy telefon podłączony jest do internetu (niezależnie oczywiście czy przez WiFi, czy przez 3G/LTE). Jeśli połączenia z siecią nie ma, nie ma nawet szansy, byśmy sprawdzili archiwalne dane, nie wspominając już o bieżących, które pobierane są w czasie rzeczywistym z serwerów Basis.
Przez pierwsze dni testów zegarka notorycznie występowały problemy z połączeniem z bazą danych. Dane w aplikacji nie chciały się ładować (pomimo dostępu do sieci), a czasem program po prostu wymuszał zamknięcie. Problem na szczęście został szybko rozwiązany, o czym firma poinformowała mejlowo zarejestrowanych użytkowników Peak.
Aplikacja jest w języku angielskim. Nie ma możliwości zmiany na żaden inny, o polskim nie wspominając. Mam jednak wielką nadzieję, że zmieni się to wraz z jedną z kolejnych aktualizacji oprogramowania. Bo te, z całą pewnością, będą się pojawiały.
Wyrób w sobie zdrowe nawyki
Moim zdaniem Basis Peak bliżej do inteligentnej opaski niż inteligentnego zegarka. O ile te drugie w głównej mierze skupiają się na wszelkiego rodzaju powiadomieniach (poza podstawowymi również firm trzecich, w tym Twitter, Facebook, Messenger, Instagram, etc…), tak głównym zadaniem tych pierwszych jest pomiar funkcji życiowych i dążenie do poprawienia stylu życia. I tak właśnie jest w przypadku testowanego produktu.
Całość opiera się na poprawianiu dobrych nawyków i eliminowaniu tych złych. Początkowo w głównej mierze zegarek stara się nas nauczyć chodzić spać i budzić się o regularnej porze. Po kilku dniach doszłam do tego, że codziennie szłam spać o północy, a budziłam się sama, przed budzikiem – ok. 8:30. Mam jednak głupie przyzwyczajenie, że po obudzeniu się, czy to sama czy przez budzik, muszę sobie jeszcze pół godziny poleżeć, żeby się „wybudzić” i normalnie funkcjonować. Niestety, Basis Peak mojego nawyku nie rozumiał i za każdym razem liczył mi to jako dalszą część snu (lekkiego oczywiście). Stąd też na większości wykresów jest informacja, że wstawałam z łóżka, czyli ruszałam się, ok. 9:00.
Aplikacja próbuje nauczyć nas ciągłego noszenia zegarka (minimum 12 godzin dziennie) – „Wear it”, wychodzenia pobiegać na 20 minut co najmniej dwa razy w tygodniu – „Run Club” oraz, jak już wspomniałam, regularnego wstawania i chodzenia spać o tej samej porze – „Regular rising” i „Consistent bedtime”. Za każde odpowiednio wykonane zadanie otrzymujemy punkty, za które można odblokować kolejne „wyzwania”.
Dzięki temu właśnie w późniejszym czasie, gdy uda nam się uzyskać odpowiednią ilość punktów, możemy dodawać kolejne. Ja zdecydowałam się między innymi na „Don’t be a sitter”, w którym to miałam co 1,5 godziny wstawać sprzed komputera i chwilę się poruszać. Niestety, zegarek nie informuje kiedy minął ten czas od ostatniego podniesienia tyłka z krzesła, więc trzeba tego pilnować samemu. Jak się zapewne domyślacie – nie udała mi się ta sztuka przez ostatnie dni ani razu.
Tylko ja potrafię pisać teksty drzemając…
Odkąd dostałam Basis Peak do testów, starałam się go nosić cały czas (poza zalecaną jedną krótką przerwą dziennie). W tym czasie wydarzyło się sporo śmiesznych (dla mnie) sytuacji, które Peak odczytał błędnie. Zawsze chodziło o zaliczanie siedzenia przed komputerem i pisania na klawiaturze czy spokojnego siedzenia na wersalce na przykład rozmawiając z kimś i pijąc herbatę, jako lekki sen. A ja doskonale wiem, że w ciągu dnia nie dość, że nie lubię sobie ucinać drzemek, to jeszcze nie potrafię. A Peak mi wmawia, że jest inaczej ;).
Monitorowanie snu
Nigdy nie zwracałam uwagi na długość i jakość mojego snu. Najważniejsze było dla mnie, by tego snu było jak najmniej, ale mimo wszystko, żebym budziła się wyspana. Niestety, rzadko udaje mi się zejść poniżej ośmiu godzin, choć bardzo bym tego chciała (innego sposobu na wydłużenie doby niestety nie znam…). Dzięki Basis Peak mogłam choć trochę zaznajomić się z moim snem i próbować go ujarzmić. Nie łudźcie się jednak -próby zakończyły się niepowodzeniem. Dalej lubię chodzić późno spać i uprawiać „kłoding” długo.
Po każdej nocy użytkownik Peaka a dostęp do obszernych statystyk dotyczących snu z poprzedniej nocy. Może sprawdzić jak długo spał, jaki procent z tego był to sen w fazie REM (!), ile głęboki, a ile płytki. Ale to nie wszystko. Mamy tu jeszcze informację o ilości „kręcenia się” w nocy oraz wstawania z łóżka.
W czasie trwania testów dowiedziałam się, że strasznie kręcę się w nocy – od kilkunastu (18) do nawet kilkudziesięciu razy (35). Co ciekawe również, kilka razy Peak pokazał, że wstawałam, choć na pewno spałam jak zabita (a nie mam w zwyczaju i nigdy mi się nie zdarzyło lunatykować). Procentowemu wskaźnikowi poszczególnych faz snu nie mam podstaw, by nie wierzyć.
Podczas pójścia spać nie zmieniamy trybu z dziennego na nocny, a podczas wstawania – z nocnego na dzienny. Zegarek sam wykrywa kiedy położyliśmy się spać i kiedy wstaliśmy z łóżka. Kilka razy specjalnie zapisałam godzinę, o której ległam na łóżko i następnego ranka z zaciekawieniem sprawdziłam, jaką godzinę pokazał Peak – zazwyczaj różnica wynosiła minutę. Według mnie to świetny wynik.
Osobiście w testowanym urządzeniu brakuje mi budzenia w odpowiedniej fazie snu za pomocą wibracji. Skoro już Peak analizuje sen, dlaczego nie miałby tej wiedzy wykorzystywać do budzenia? Niestety, takiej funkcji tu nie uświadczymy. Szkoda, bo chciałabym się przekonać kolejny raz czy tego typu wynalazek sprawiłby, że wstawałabym wypoczęta, czy podobnie jak w przypadku mojego prywatnego Jawbone Up – traktowałabym to jedynie jako placebo, które w moim przypadku nie działa.
Załączam kilka screenów pokazujących jak spałam w wybrane dni:
Z racji tego, że aktualnie mam pod ręką trzy ciekawe produkty będące przedstawicielami kategorii urządzeń wearable, postanowiłam przeprowadzić mały eksperyment. Jednej nocy poszłam spać z Basis Peak, Samsungiem Gear S i Jawbone Up. Czas trwania snu był zbliżony, aczkolwiek każde pokazało inną wartość:
- Basis Peak: 7h 11 min
- Samsung Gear S: 7h 14 min
- Jawbone Up: 6h 50 min
Szczegóły możecie zobaczyć na poniższych screenach (dziwnymi godzinami na Gear S się nie przejmujcie, zapomniałam przestawić zegarka…):
Spis treści:
1. Wzornictwo. Obsługa zegarka. Parowanie z telefonem. Powiadomienia
2. Aplikacja Basis Peak. Wyrób w sobie zdrowe nawyki. Monitorowanie snu
3. Monitorowanie aktywności. Czas pracy. Podsumowanie, czyli czego mi zabrakło?
Monitorowanie aktywności
Tak na dobrą sprawę wiele już na temat monitorowania aktywności napisałam. Spójrzmy zatem, jak działa to w praktyce. Jak możecie zobaczyć na zdjęciu poniżej, bezpośrednio po zakończeniu treningu dane z zegarka były rozbieżne z tymi z Endomondo z telefonu – zegarek pokazywał czas trwania treningu 35 minut i 42 sekundy, natomiast telefon: 37 minut i 6 sekund. Po jakimś czasie jednak i po synchronizacji w aplikacji Basis Peak, czas się wyrównał – zegarek zdecydował się jednak, że biegałam przez 37 minut, czyli dokładnie tyle czasu, ile faktycznie biegałam (znaczy, ekhm, wiecie… „biegałam”).
Pulsometr w zegarku, działający w czasie rzeczywistym, świetnie sprawdzi się jako kompan osób uprawiających sport. Co ważne, można wykorzystywać ów pulsometr z aplikacjami firm trzecich. Na chwilę obecną pulsometr współpracuje ze wszystkimi smartfonami z iOS z takimi programami, jak: Endomondo, RunKeeper i Strava. W przypadku Androida, Basis komunikuje sprawę jasno (via):
There is very limited compatibility with Peak and third party Android apps with the heart rate profile due to current protocol incompatibility. Basis will continue to explore options to increase compatibility.
Nie oznacza to jednak, że wspomniana kompatybilność jest aż tak ograniczona. Po dość żmudnych i długich bojach udało mi się zmusić do współpracy Basis Peak z HTC One M8 i Samsungiem Galaxy A5. Oprócz tego wiem, że na pewno działa z Asusem Zenfone 5, Lenovo K900 i Samsungiem Galaxy S3.
W przypadku Endomondo, by połączenie to zadziałało, należy przejść do ustawień, następnie ustawień akcesoriów i czujników Bluetooth SMART. Tu aplikacja powinna wyszukać zegarek i sparować. W moim przypadku pomogło rozłączenie połączenia z telefonem w zegarku i włączenie go w momencie wyszukiwania czujników w Endomondo.
A skoro już o pomiarze pulsu mowa, trzykrotnie wykonałam eksperyment. W jednym czasie zmierzyłam sobie puls trzema urządzeniami: ciśnieniomierzem (typowego pulsometru niestety nie było pod ręką), Gear S i Basis Peak. Oto jakie otrzymałam wyniki:
- ciśnieniomierz: 62; 56; 55
- Samsung Gear S: 67; 60; 60
- Basis Peak: 69; 61; 58
Zazwyczaj różnica pomiędzy Gear S a Peak wynosiła średnio do 2-5 uderzeń na minutę. Raz niższą wartość pokazywał jeden produkt, innym razem – drugi. Tutaj nie było żadnej zależności.
Liczenie kroków
Wszelkie pokonywane przez nas dystanse podawane są w krokach, a nie w kilometrach. Trzeba bowiem pamiętać, że Peak nie oferuje modułu GPS. Gdyby tak było cena zegarka by wzrosła, podobnie zresztą jak jego prądożerność, co znacznie wpłynęłoby na skrócenie czasu pracy, który aktualnie nie pozostawia wiele do życzenia.
Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła małej konfrontacji, jeśli chodzi o dokładność pomiaru kroków. I tak, wczoraj korzystałam przez cały dzień z trzech tego typu urządzeń: Basis Peak, Samsunga Gear S i Jawbone Up. Test porównawczy rozpoczęłam o godzinie 9:20 po przejściu 1860 kroków według Peak i zbliżonej ilości według Up (pokonałam ten sam dystans, ale nie sprawdziłam konkretnej liczby kroków). Od tamtej pory do 23:20 nie rozstawałam się z wszystkimi trzema urządzeniami. O tej godzinie poszczególne produkty pokazały następującą liczbę kroków:
- Jawbone Up: 4147
- Basis Peak: 4343
- Samsung Gear S: 5029 (+1860 = ok. 6889)
Z racji tego, że Basis Peak jest odporny na wodę (do 5 atmosfer) bez problemu można brać w nim prysznic, a także chodzić na basen.
Czas pracy
Twórcy zapewniają, że Basis Peak jest w stanie pracować przez około czterech dni na jednym ładowaniu. Moje doświadczenie to potwierdza. Otóż pierwszy raz ładowałam Peak po otrzymaniu do testów – odłączyłam od ładowania 28.01. o godz. 12. Rozładował się 1.02. o 10:39. Następnym razem zawołał o podłączenie do prądu tydzień później, tj. 8.02. o godz. 10. O ile jednak za pierwszym razem w międzyczasie nie podłączałam zegarka do ładowarki, tak za drugim zdarzyło się to, ale tylko na chwilę – zdecydowanie mogło wpłynąć na wydłużenie czasu pracy.
Zegarek informuje o bliskim rozładowaniu dwukrotnie. Za pierwszym razem, gdy procent naładowania baterii spadnie do 20%, za drugim – do 10%. Średnio tych ostatnich 20% spokojnie wystarcza na pełny dzień działania.
Jak w ogóle ładuje się ten zegarek? Bardzo podobnie, jak pozostałe tego typu produkty. Z racji tego, że urządzenie jest wodoodporne, nie oferuje bezpośrednio w sobie portu microUSB. Ale w zestawie z Basis Peak otrzymujemy niewielką stacyjkę dokującą, która służy właśnie do ładowania zegarka przez USB komputera.
Czego mi brakuje? Podsumowanie
Basis Peak nie jest urządzeniem kompletnym, ale niewiele mu do tego miana brakuje. Przede wszystkim mi, jako Polce, brakuje obsługi języka polskiego. Jako że jednak urządzenie (póki co) nie jest dostępne na polskim rynku, nie przeszkadza to aż tak bardzo i nie razi. Inaczej będzie, gdy już trafi na nasze półki sklepowe. Nie mam jednak żadnej wiedzy kiedy to się stanie i w jakiej cenie będzie oferowany (w Stanach jest to 199 dolarów).
W zegarku tym brakuje mi jeszcze co najmniej dwóch rzeczy. O ile GPS uważam za zbędny, tak budzenie wibracjami w najlepszym momencie snu byłoby dla wielu nieocenioną funkcją. Podobnie jak opcja cyklicznego przypomnienia wyświetlającego się na ekranie o tym, by ruszyć się z miejsca co ustalony czas (w moim przypadku co 1,5 godziny).
Po dwóch tygodniach testów Basis Peak mogę spokojnie stwierdzić, że zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. O ile początkowo byłam do niego nieco uprzedzona (nie wygląda na najnowszy cud techniki, trzeba go nosić nad kostką, etc.), tak im dłużej z niego korzystałam, tym większą sympatią go obdarzałam. Jeśli w kolejnych aktualizacjach oprogramowania firma Basis (będąca pod skrzydłami Intela) dołoży wymienione przeze mnie wyżej funkcje, których mi brakowało, sama chętnie wyłożę 199 dolarów na ten sprzęt. Aktualnie można go kupić między innymi na angielskim Amazonie. Uczciwie muszę jednak przyznać, że Basis Peak nie jest urządzeniem dla wszystkich – choćby przez wzgląd na brak kompatybilności z powiadomieniami z aplikacji firm trzecich oraz brak GPS.
*wszystkie screenshoty w niniejszej recenzji można oczywiście powiększyć. A w razie pytań – wiecie, gdzie mnie szukać
Spis treści:
1. Wzornictwo. Obsługa zegarka. Parowanie z telefonem. Powiadomienia
2. Aplikacja Basis Peak. Wyrób w sobie zdrowe nawyki. Monitorowanie snu
3. Monitorowanie aktywności. Czas pracy. Podsumowanie, czyli czego mi zabrakło?