Na temat LG Q6 napisałam i nagadałam się już całkiem sporo. Jeśli jednak wciąż jest Wam mało, dziś zapraszam do – jak zawsze obszernej – recenzji. Prześwietliłam Q6 wzdłuż i wszerz i muszę stwierdzić, że gdyby nie kilka bardzo istotnych szczegółów, mogę zaryzykować stwierdzenie, że byłby to jeden z moich ulubionych telefonów. Byłby, bo… niestety nim nie został. Dlaczego? O tym dalej.
Parametry techniczne LG Q6:
- wyświetlacz FullVision o przekątnej 5,5″ i rozdzielczości 2160 x 1080 pikseli (442 ppi), 18:9,
- ośmiordzeniowy procesor Snapdragon 435 (4x Cortex A53 1,4 GHz + 4x Cortex A53 1,1 GHz z Adreno 505),
- 3 GB RAM,
- Android 7.1.1 Nougat,
- 32 GB pamięci wewnętrznej,
- aparat 13 Mpix,
- kamerka 5 Mpix z trybem szerokokątnym,
- LTE,
- dual SIM (ten konkretny model nie, ale będą dostępne na rynku – także w Polsce),
- NFC,
- GPS,
- WiFi,
- Bluetooth,
- 3.5 mm jack audio,
- port microUSB,
- slot kart microSD,
- akumulator o pojemności 3000 mAh,
- wymiary: 142,5 x 69,3 x 8,1 mm,
- waga: 149 g.
Cena w momencie publikacji recenzji: 1499 złotych. Urządzenie ma trafić na polskie półki sklepowe we wrześniu.
Wideorecenzja LG Q6
Wzornictwo, jakość wykonania
Bardzo, ale to bardzo podoba mi się fakt, że w „średniaku” zagościł ekran FullVision. A może inaczej: że LG postanowiło wprowadzić to rozwiązanie do modelu skierowanego do mas (choć przez wzgląd na jego premierową cenę jest to dość dyskusyjne). Jakkolwiek by nie było – cieszy, że poza flagowym LG G6 pojawia się (nieco) tańszy produkt z mniejszym ekranem, a co za tym idzie – poręczniejszy i bardziej kompaktowy, co dla wielu osób – wierzcie mi – ma znaczenie.
LG Q6 ma wymiary 142,5 x 69,3 x 8,1 mm i ekran o przekątnej 5,5” (o niestandardowych proporcjach 18:9). Chwilę szukałam w głowie produktu zbliżonego rozmiarem i znalazłam. Trafiło na Huawei P10, którego 5,1-calowy ekran (!) został zamknięty w obudowie o wymiarach: 145,3 x 69,3 x 6,98 mm. Jak zatem łatwo możecie wywnioskować, Q6 – mimo że ma większy ekran – jest krótszy, ma taką samą szerokość, ale za to jest nieco grubszy od P10. Mimo wszystko wydaje mi się, że porównanie to świetnie pokazuje, że FullVision ma sens – a ja jestem gorącą orędowniczką tego rozwiązania. Jeśli mogę mieć większy ekran (co jest równoznaczne z większą przestrzenią roboczą, dla mnie tak bardzo istotną), otoczony bardzo wąskimi ramkami (jak w G6 czy w Galaxy S8 od Samsunga), to ja się na to piszę!
Niestety, świetne pierwsze wrażenie zaciera bliższe przyjrzenie się obudowie, która jest – niestety – plastikowa (aluminiowa jest tu jedynie ramka ciągnąca się wzdłuż wszystkich krawędzi). Stwierdzam że niestety, bo po trzech czy czterech tygodniach intensywnego użytkowania jest ona dość mocno porysowana, a wierzcie mi, że telefon nie miał kontaktu ani z kluczami, ani z piachem. Był eksploatowany przeze mnie całkowicie standardowo, tym bardziej dziwię się, że jego tył wygląda teraz tak, jak wygląda. A szkoda, bo platynowa wersja podoba mi się ze wszystkich dostępnych edycji kolorystycznych chyba najbardziej.
Jeśli chodzi o krawędzie, te zostały zagospodarowane całkowicie standardowo. Na prawym boku znajdziemy włącznik, a po przeciwległej stronie – przyciski do regulacji głośności. Na górnej krawędzi umiejscowiony został mikrofon, natomiast na dolnej – drugi mikrofon, port microUSB i 3.5 mm jack audio.
Z tyłu telefonu w oczy rzuca się niewielki głośnik umieszczony w lewym dolnym rogu oraz obiektyw aparatu z diodą doświetlającą – po tej samej stronie, ale u góry. Robiąc zdjęcia w trybie portretowym warto mieć to na uwadze, bo dość łatwo można zasłonić obiektyw palcem.
Wyświetlacz
FullVison to stosunkowo młody zawodnik wśród graczy na rynku ekranów, przez co jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie, zanim zostanie dopracowany do perfekcji pod względem skalowania doń aplikacji ze względu na proporcje 18:9. O ile w wielu przypadkach wszystko działa całkowicie OK – tu jako przykład może posłużyć Netflix, Chrome, Twitter, Facebook, Instagram czy Swarm, tak nieporozumieniem jest dla mnie fakt, że w trybie tym nie działa… YouTube. Co ciekawe, w momencie otwierania żądanego klipu przez dosłownie chwilę próbuje dopasować się do ekranu, by zaraz później zostać przy standardowych proporcjach. I o ile w ustawieniach ekranu jest opcja dostosowywania proporcji ekranu w poszczególnych aplikacjach, tak na liście – niestety – nie znajdziemy YouTube, przez co jesteśmy skazani na czarne pasy po lewej i prawej stronie ekranu.
Jeśli chodzi o same parametry wyświetlacza, jak już wspomniałam, mamy tu matrycę o przekątnej 5,5” i rozdzielczości 2160 x 1080 pikseli. Przekłada się to na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 442 ppi, co oznacza, że jakość wyświetlanego obrazu i jego ostrość/czytelność jest całkowicie w porządku – dla porównania jest to coś jak Full HD (1920 x 1080) na 5 calach (~441 ppi).
Do jasności ekranu, zarówno minimalnej, jak i maksymalnej, nie mam żadnych zastrzeżeń – pozwalają komfortowo korzystać z telefonu zarówno nocą (tu dodatkowo pomaga filtr światła niebieskiego), a także w słoneczne dni. Oczywiście do naszej dyspozycji oddany został także czujnik światła, dzięki któremu regulowanie jasnością ekranu możemy zostawić automatyce – w zależności od panujących warunków oświetleniowych ekran się przyciemnia lub rozjaśnia; działa to bardzo dobrze.
Kąty widzenia ekranu są bardzo dobre, kontrast stoi na niezłym poziomie, a do odwzorowania kolorów trudno się przyczepić. Dodatkowo ślizg palca po ekranie jest całkowicie bez zarzutu, podobnie zresztą jak sama reakcja ekranu na dotyk – pod tym względem wszystko tutaj gra.
Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Ekran FullVision
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Rozpoznawanie twarzy. Aparat. Akumulator. Podsumowanie