Zaplecze komunikacyjne:
- LTE / dual SIM / jakość rozmów: nie do końca wiem, czym to było spowodowane, ale zdarzało się, że czasem występowały zakłócenia podczas rozmów, które nie miały miejsca na tej samej karcie SIM w innych telefonach, w dodatku w tych samych miejscach. Z działaniem LTE brak problemów. Dual SIM hybrydowy (2x nanoSIM lub nanoSIM+microSD) i, co bardziej istotne, standby,
- GPS: szybko łapie fixa i, co najważniejsze, jego dokładności nie można nic zarzucić,
- WiFi: połączenie jest stabilne, nie ma problemów, nie zrywa,
- NFC: jest, płatności mobilne działają,
- Bluetooth: zapewnia bezproblemowe połączenie ze słuchawkami bezprzewodowymi i innego rodzaju akcesoriami (smartwatche/opaski inteligentne),
- USB typu C: za jego pomocą możemy ładować telefon, przesyłać pliki na komputer i odwrotnie, jak również podłączyć pendrive’a,
- microSD: z 32GB pamięci wewnętrznej, dla użytkownika zostaje 23,6GB, które można rozszerzyć dzięki slotowi kart microSD. Oczywiście pod warunkiem, że jednocześnie nie chcemy korzystać z dwóch kart SIM – wtedy gniazdo microSD nie jest dostępne. W Moto Z nie ma możliwości przenoszenia pełnych aplikacji i gier na kartę pamięci – wyłącznie ich dane.
Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 464,77 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 141,23 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 82,69 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 52,2 MB/s.
Głośniki i 3.5 mm jack audio, którego… nie ma
Jeśli dobrnęliście do tego momentu recenzji uważnie czytając poszczególne akapity, mogliście wywnioskować, że multimedialne możliwości Moto Z są mocno ograniczone. Nie mamy tu dedykowanego głośnika multimedialnego (jego rolę odgrywa głośnik od rozmów głosowych). Nie ma też 3.5 mm jacka audio, przez co – by podłączyć słuchawki do telefonu – potrzebna jest specjalna przejściówka.
Głośnik gra, co tu dużo mówić, przeciętnie – dźwięk jest mocno spłaszczony. Na szczęście sytuację ratuje możliwość dokupienia modułu z głośnikiem JBL – niestety, dość kosztownego. Jakość dźwięku na słuchawkach natomiast mogę ocenić bardzo pozytywnie. Szkoda tylko, że podłączając słuchawki do USB typu C, nie mamy możliwości jednoczesnego ładowania telefonu – a czasem by się przydała, zwłaszcza w podróży. Inna sprawa, gdy podłączymy Modsa, który mi najbardziej przypadł do gustu, czyli powerbank w formie magnetycznego modułu.
Sam moduł z głośnikiem JBL zapewnia świetną jakość dźwięku, szkoda tylko, że wydobywającego się w tył akcesorium, a nie do użytkownika. Zdecydowanie na plus składana nóżka, która umożliwia postawienie telefonu.
Czytnik linii papilarnych
We wzornictwie Moto Z jestem w stanie zaakceptować wszystko, łącznie z wystającym obiektywem aparatu (nie sposób, żeby był na płasko z tak smukłą obudową), ale jedna rzecz może doprowadzać do szału. Jest nią skaner linii papilarnych, który… po prostu źle wygląda. Może nie szpeci przedniego panelu urządzenia, ale nie wpływa też pozytywnie na odbiór modelu w oczach potencjalnych klientów. I nie jest wyłącznie moją opinią to, że czytnik w Moto Z nie jest najbardziej urodziwy. Jeśli macie inne zdanie, chętnie poczytam.
Ale to, jak skaner wygląda to jedno, a to, jak działa, drugie. I tu na szczęście nie mogę mu zbyt wiele zarzucić. Reaguje z bardzo dużą skutecznością – średnio 9 na 10 prób jest udanych, niezależnie od tego, pod jakim kątem przyłożę do niego palec. Warunek jest jeden – nie może być mokry ani wilgotny, ale to akurat jest standardem. Skaner działa szybko, porównywalnie do szybkości odblokowywania ekranu w Samsungu Galaxy S7 czy Huawei P9, czyli zdecydowanie na flagowym poziomie.
Wydawać by się mogło, że pełni również rolę przycisku Home, ale tak zdecydowanie nie jest – wszelkie przyciski systemowe mamy wyświetlane na ekranie telefonu. Czytnik można wykorzystać nie tyko do odblokowywania ekranu, ale również jego blokowania.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Moto Mods
2. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie
3. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik. Czytnik linii papilarnych
4. Aparat. Czas pracy. Podsumowanie