Przygotowując się do napisania recenzji laptopa Lenovo Legion Y530-15ICH w pamięci miałem niedawny test innego komputera tego producenta, modelu IdeaPad 330-17ICH. Oba komputery dzielą sporą część specyfikacji: identyczny procesor, bardzo podobna karta graficzna, identycznej pojemności pamięć operacyjna i masowa. Zarazem trudno je nazwać identycznymi – i nie chodzi tu tylko o wygląd. Po trzech tygodniach użytkowania czas na podsumowanie podobieństw, różnic i wrażeń.
Specyfikacja techniczna Lenovo Legion:
- model: 81FV00JQPB
- ekran: LCD 15,6″ z podświetleniem LED, 1920×1080 pikseli, matryca IPS 144 Hz, 300 nit,
- procesor: sześciordzeniowy / dwunastowątkowy Intel i7-8750H (2.2 GHz, 4.10 GHz Turbo, 9 MB Cache),
- karta graficzna: NVIDIA GeForce GTX 1050Ti 4 GB GDDR5,
- zintegrowana karta graficzna: Intel UHD Graphics 630,
- dysk twardy: SSD NVMe M.2 256 GB,
- pamięć: 8 GB DDR4 2666 MHz z możliwością rozbudowy do 16 GB,
- złącza: 1 x USB typ C, 3 x USB 3.1, HDMI 2.0, mini DisplayPort 1.4,
- komunikacja: LAN, WiFi IEEE 802.11ac, Bluetooth,
- wymiary: 365 x 260 x 24,2 mm,
- waga: 2,3 kg,
- akumulator: Li-Ion, 52,5 Wh,
- inne: podświetlana klawiatura.
W zestawie znajduje się zasilacz o mocy 135 W. Cena komputera na dzień publikacji recenzji wynosi ~4799 zł
Konstrukcja i wzornictwo
Gdybym miał podsumować swoje pierwsze wrażenie po wyjęciu komputera z pudełka, to było by to: brzydki jak noc listopadowa. Drugie wrażenie nie jest zresztą o wiele lepsze – właściwie nie ma w maszynie nic takiego, co by powodowało, że się chce go kupić – masa kantów, wszędzie plastik, na szczęście dobrej klasy. Laptop ma dość nietypową konstrukcję z zawiasem ekranu umieszczonym na górnej części obudowy w pewnej odległości od tylnej krawędzi. Maksymalne wychylenie ekranu to 180 stopni – można go całkowicie wyłożyć do tyłu. Tylna krawędź została wykorzystana na porty – wszystkie są właśnie tam, poza pojedynczymi portami USB 3.1 na bocznych krawędziach.
Dół komputera kryje za metalową siatką dwa duże wentylatory układu chłodzenia – wloty powietrza znajdują się z dołu oraz z boków maszyny, a wyloty z tyłu. Metalowa siatka z filtrem choć wygląda jakby była zamontowana na jeden wkręt, jest w istocie integralną częścią dolnej części obudowy – rozkręcenie do czyszczenia wymaga demontażu całości, niemniej nie jest to nic skomplikowanego. Na dolnej, przedniej krawędzi obudowy, znalazły się maskownice firmowanych przez Harman-Kardon głośników.
Matryca o wielkości 15,6″ została umieszczona w obudowie o wąskich ramkach bocznych i górnej – z kolei dolna jest szeroka, nietypowo, i kryje stereofoniczny mikrofon oraz kamerę, co nie wydaje się najszczęśliwszym pomysłem – by kamera miała jakiś sensowny kąt widzenia ekran musi być dość mocno odchylony, a i rozmówca obserwowany nieco z dołu z reguły nie prezentuje się najlepiej. Lokalizacja mikrofonu zwiększa podatność na przechwytywanie głosów klawiatury – choć w moim przypadku nie okazało się to akurat wielkim problemem.
Klawiatura zastosowana w Legionie Y530 jest dobrze wyprofilowana, ma skok 1,7 mm i jest podświetlana na biało, z możliwością dwustopniowej regulacji jasności. W układzie klawiatury wyróżniają się duże klawisze kursorów oraz przesunięty o wiersz do góry blok numeryczny, z bardzo nietypowo położonymi klawiszami NumLock i operatorami +,-,* i pozbawiona klawisza Enter. Pod klawiaturą znalazł miejsce dość przeciętnej wielkości touchpad z wydzielonymi klawiszami. Niestety, plastik wokół klawiatury bardzo łapie odciski palców – po kilku godzinach używania wygląda naprawdę słabo.
Ekran
Za wyświetlanie obrazu odpowiada matowa matryca IPS o przekątnej 15,6″ i nietypowo wysokim maksymalnym odświeżaniu 144 Hz. Przy rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli system domyślnie proponuje skalowanie ustawione na 125% i tak też użytkowałem przez większą część czasu – ale elementy na ekranie są wystarczającej wielkości również, gdy skalowanie jest wyłączone. Wg danych producenta matryca ma maksymalną jasność 300 nitów i jest w stanie reprodukować 72% przestrzeni barwnej sRGB. Nie mając kolorymetru nie mogę, co prawda, tych danych zweryfikować, lecz kolory wyglądają zupełnie nieźle; co więcej, tablica kalibracyjna, którą się posiłkuję przy testach, wykazała poprawną reprodukcję barw już przy ustawieniu jasności ekranu na 50%, optimum uzyskując mniej więcej przy 75% i to bez konieczności jakiejkolwiek programowej korekty gammy – ogromna różnica w porównaniu z IdeaPadem 330-17ICH, gdzie użyteczna była tylko jasność maksymalna i ze dwa oczka poniżej i gdzie ustawienia gammy pozostawiały nieco do życzenia nawet po kalibracji.
Nie udało mi się stwierdzić migotania ekranu podczas zmieniania jasności – jeśli producent posiłkuje się przy tym techniką PWM, to na tyle szybką, że kamera filmująca w przyspieszonym tempie nie zdołała tego zarejestrować.
Porty
Zestaw portów, w jaki wyposażony został Legion, należy do dość bogatych. Lewy bok kryje gniazdo combo mini-jack 3,5 mm oraz port USB 3.1. Także na prawym boku znalazł się pojedynczy port tego samego typu. Pozostałe porty są na tylnej krawędzi – jest charakterystyczne dla Lenovo prostokątne gniazdo zasilania, RJ-45, porty USB 3.1 i USB-C. Jest także HDMI 2.0 i mini DisplayPort 1.4 – wersje portów o tych numerach umożliwiają bezproblemową obsługę monitorów UHD oraz wyższych częstotliwości odświeżania. Co ważniejsze, obsługują wersję szyfrowania HDCP 2.2 potrzebną Netlixowi, by udostępnić wideo w 4K. Jest też otwór blokady Kensington. Dziwi natomiast brak czytnika kart – zwłaszcza, że miejsca akurat nie brakuje, a taka mocna maszyna dość często może – poza grami – służyć też do obróbki zdjęć czy wideo. Konieczność zrzucania materiału kablem lub zastosowania w tej sytuacji dodatkowego czytnika jest dość irytująca.
Klawiatura i TouchPad
Klawiatura pracuje cicho i bardzo pewnie, moment wciśnięcia jest doskonale rozpoznawalny. Podświetlenie ma dwa stopni jasności – niezależnie od ustawienia białe światło nie męczy oczu nawet przy długim pisaniu. Pisałoby się na tej klawiaturze doskonale, gdyby nie pewien haczyk – blok numeryczny jest przesunięty o wiersz w górę, by zmieścić poniżej pełnowymiarowe kursory. Zaowocowało to przedziwnym układem klawiszy, w którym wbrew wszelkim zasadom zdrowego rozsądku, logiki i przyzwyczajeniom operatory arytmetyczne są pozamieniane miejscami, NumLock jest POD blokiem numerycznym, a klawisza Enter do wprowadzania większych liczb kolumn cyfr nie ma w ogóle. Po trzech tygodniach prób przyzwyczajenia się muszę z całą stanowczością stwierdzić – tego się nie da używać bez frustracji. Już nawet nie mówię o pisaniu bezwzrokowym (zupełnie niemożliwym w moim przypadku), ale nawet patrząc na klawiaturę myliłem się nieustannie. Wpisanie cudzysłowów drukarskich okazywało się mordęgą (robię to na pamięć, wpisując kod numeryczny z Altem), nie mówiąc już o próbie zapanowania nad arkuszem kalkulacyjnym. Reasumując, nie chcę tu mówić, co bym najchętniej zrobił pomysłodawcy takiego układu. Przy tym pomyśle dość przeciętny touchpad maszyny to pikuś.
A skoro już o touchpadzie mowa, to działa całkiem nieźle, a jego najpoważniejszą wadą jest stosunkowo mały rozmiar. Przyzwyczaiłem się do dużych płytek dotykowych, które całe działają jako przycisk i konieczność adaptacji do wydzielonych klawiszy nie była zbyt komfortowa, tym bardziej, że przyciski reagują dość ciężko. Na plus zaliczam, iż podczas gry touchpad nie reagował nadwrażliwie na dotyk i nie musiałem go wyłączać w World of Warships, by uniknąć lokowania salw burtowych w innych członkach zespołu.
Spis treści
- Specyfikacja techniczna. Konstrukcja i wzornictwo. Ekran. Porty. Klawiatura i touchpad
- Wydajność. Czas pracy. Podsumowanie
Podobnie jak w IdeaPadzie 330-17ICH, sercem Y530-15ICH jest sześciordzeniowy i dwunastowątkowy procesor i7-8750H, wsparty 8 GB pamięci RAM o nieco wyższym taktowaniu 2666 GHz. Grafika w Legionie to GeForce 1050Ti, wydajniejsza wersja tej użytej w IdeaPadzie, dzięki nieco wyższemu taktowaniu oraz 768 zamiast 640 procesorom strumieniowym.
Aby można było porównywać obie maszyny, zastosowałem identyczną procedurę testową: zainstalowałem World of Warships, Wiedźmina 3 oraz Lightrooma CC Classic, którego używam do obróbki fotografii. W obu grach włączyłem najwyższy poziom detali, wygładzanie krawędzi, podłączyłem komputer do zasilacza i ustawiłem dla zasilania sieciowego tryb najwyższej wydajności.
Wiedźmin 3 nie stanowił żadnego wyzwania dla komputera. Rozgrywka była płynna niezależnie od tego, co działo się na ekranie. WoWS nie schodził praktycznie poniżej 60 klatek na sekundę, przez większą część czasu trzymając się raczej bliżej 70 fps.
Najciekawszy, podobnie jak poprzednio, okazał się jednak test Lightrooma. Wykorzystałem do niego ponownie 188 zdjęć w formacie RAW. Wszystkie zdjęcia zostały wyeksportowane z formatu producenta aparatu wraz z recepturami obróbki do formatu DNG. Pliki te umieściłem na szybkim dysku SSD pracującym przez USB 3 i zaimportowałem bez kopiowania do biblioteki programu. Test polegał na pomiarze czasu eksportu całości na ten sam dysk w różnych warunkach. Podobnie, jak w przypadku poprzedniego testu, punktem odniesienia był dla mnie pomiar przeprowadzony na komputerze stacjonarnym, ale warto szerzej spojrzeć w tabelkę z poprzedniego testu – gdyż widać tam wyraźnie, jakim problemem w IdeaPadzie 330 okazał się termiczny throttling wynikający z niedostatecznego chłodzenia. Byłem bardzo ciekawy, jak wypadną pomiary na Legionie, ponieważ najpoważniejszą różnicą między tymi maszynami jest właśnie rozbudowany układ chłodzenia.
Test | czas wykonania | zużycie baterii |
Desktop – test odniesienia | 06:41 | – |
Laptop, zasilanie sieciowe, maksymalna wydajność, zimny | 09:36 | – |
Laptop, zasilanie sieciowe, maksymalna wydajność, gorący | 09:42 | – |
Laptop, zasilanie sieciowe, maksymalna wydajność, wymuszone chłodzenie, zimny | 09:25 | – |
Laptop, zasilanie sieciowe, maksymalna wydajność, wymuszone chłodzenie, gorący | 09:30 | – |
Laptop, bateria, większe oszczędzanie | 14:40 | 22% |
Laptop, bateria, maksymalna wydajność | 11:04 | 21% |
Bez zaskoczenia już przyjąłem, że teoretycznie słabszy desktopowy procesor i5-6600K okazał się w tych obliczeniach szybszy, niż jego teoretycznie wydajniejszy mobilny brat. Czas zimnego przebiegu Legiona okazał się nieznacznie tylko krótszy niż w IdeaPadzie, co także nie było zaskoczeniem. Natomiast następny przebieg testu, wykonany na już rozgrzanej maszynie, Legion wykonał w praktycznie takim samym czasie, podczas gdy IdeaPad w tych samych warunkach potrzebował ponad 2 minuty więcej. Nawet większe różnice były widoczne podczas pracy na zasilaniu bateryjnym. Ponieważ w Legionie istnieje możliwość wymuszenia maksymalnie wydajniej pracy układu chłodzenia niezależnie od obciążenia, skorzystałem z tego podczas testów – wyniki w tabeli są oznaczone jako wymuszone chłodzenie.
Wyniki wskazują na to, że Legion doskonale radzi sobie z usuwaniem ciepła z maszyny pod dużym obciążeniem. Throttling praktycznie nie występuje – choć odbywa się to kosztem hałasu układu chłodzenia. Podczas pracy pod wysokim obciążeniem maszyna sprawia wrażenie, jakby za chwilę miała unieść się ze stołu, odpowiedzieć ogniem i odlecieć w stronę najbliższej bazy. Słowa komentarza wymaga drugi wykres – widoczne na mim spowolnienia w pracy procesora okazały się nie być spowodowane temperaturą. Otóż pliki testowe pochodzą z różnych aparatów. Większą część ze 188 plików to 17 Mpix RAW-y z Canona, jest kilkanaście plików z iPhone’a (8 JPEG i 12 Mpix RAW), ale są także 24 Mpix RAW-y z Sony – widoczne na wykresie spowolnienia występują tylko podczas renderingu tych ostatnich – większa ilość danych do obróbki plus bardziej skomplikowany obliczeniowo proces wywoływania spowodował, że 8 GB RAM okazało się zbyt ciasne i komputer zaczął się dławić obliczeniami. Zapewne podobny proces miał miejsce i podczas testów Ideapada, przyćmiony wszakże intensywnym throttlingiem termicznym nie ujawnił się z całą mocą.
Wyniki testów syntetycznych pokazują, zgodnie z oczekiwaniem, praktycznie identyczne wyniki IdeaPada i Legiona w testach CPU i dość wyraźną przewagę tego drugiego w testach GPU, co pokrywa się z wrażeniami z grania. Bardzo dobra okazała się wydajność dysku – użyty moduł M.2 PM981 MZVLB256 firmy Samsung okazał się bardzo szybki podczas odczytów, utrzymując doskonałą prędkość (powyżej deklaracji producenta) także podczas zapisów.
Pobór mocy podczas testów na zasilaniu sieciowym wyniósł ~97 W (Lightroom CC Classic) oraz ~124 W (Wiedźmin 3). Pomiar wykonany był za pomocą listwy Koogeek 01EU.
Czas pracy
Fantazje producentów, jak wspaniale pracują ich maszyny na baterii, mają bardzo długą tradycję i nie inaczej jest w przypadku testowanego Y530-15ICH. Lenovo, w oparciu o test MobileMark 2014 podaje, że recenzowana maszyna może wyciągnąć na jednym ładowaniu nawet 9,5 h pracy. Nie wiem, jakie zioło przyjmowali ich testerzy – u mnie czas pracy podczas niewymagającego pisania i przeglądania sieci lekko przekroczył 4 h, przy ustawieniu podświetlenia na komfortową wartość ~60%. Podczas grania komputer poddawał się po około godzinie. Nie jest to żadna rewelacja, z drugiej strony nie ma też tragedii – te maszyny nigdy nie miały się ścigać na wydajność akumulatora i przez większą część czasu pracować będą zapewne pod zasilaniem sieciowym.
Podsumowanie
Jak na maszynę do grania Lenovo Legion Y530-15ICH należy wciąż do rozwiązań budżetowych. Widać to choćby po solidnej, ale plastikowej obudowie laptopa, jak również po użytej karcie graficznej – całkiem sprawnej, ale na pewno nie dorównującej najwydajniejszym modelom. W cenie niewiele wyższej niż testowany przeze mnie niedawno IdeaPad 330-17ICH, maszyna oferuje znacznie lepszą wydajność, gdyż nieskrępowaną termicznym dławieniem, ekran o dobrej jasności i reprodukcji kolorów, i niezły dźwięk (jak na piszczałki wbudowywane w laptopa). Po stronie wad, Legion oferuje zupełnie nowe wrażenia z pisania – przez udziwniony blok numeryczny tak źle mi się nie pisało już dawno. Brakuje mi też czytnika kart, choć zdaję sobie sprawę, że najprawdopodobniej jestem tu wyjątkiem. Mimo wszystko jednak laptop ten da się lubić i potrafi znieść konkretne cięgi.
Warto pamiętać, że producent oferuje dla wszystkich urządzeń z rodziny Legion Y530 dość szczególny i bardzo korzystny pakiet serwisowy – jeśli w ciągu 30 dni od zakupu zarejestrujemy produkt, to w przypadku awarii Lenovo daje sobie na naprawę 5 dni, a jeśli terminu nie dotrzyma, klient otrzymuje zwrot pieniędzy za laptopa i… naprawiony sprzęt. Promocja jest ważna do końca 2019 roku i – szczerze mówiąc – jest mocnym sygnałem, że producent jest bardzo pewny jakości wykonania swoich produktów i… serwisu – co dla klienta jest, rzecz jasna, bardzo dobre.