Akumulator
Mówcie, co chcecie, ale Apple w kwestii akumulatora mogło postarać się bardziej. Ogniwo ma tu bowiem pojemność 2716 mAh, czyli, co tu dużo mówić, jest małe. Nic dziwnego, że sporo użytkowników jeszcze przed zakupem zastanawiało się, czy iPhone X będzie w stanie zaspokoić ich wymagania pod względem czasu pracy. Biorąc jednak pod uwagę, że iPhone X, wreszcie, wspiera ładowanie indukcyjne, wystarczy wejść na kawę do Starbucksa czy położyć go na ładowarkę w pracy i podładować. Jasne, to tylko półśrodki, ale podoba mi się, że indukcja wreszcie zawitała do świata smartfonów Apple.
A skoro już o samym ładowaniu mowa, rzecz, której zupełnie nie rozumiem (a jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to najpewniej chodzi o pieniądze) – w zestawie z iPhonem X dostaniemy standardową ładowarkę, mimo że wspiera on szybkie ładowanie. Na usta ciśnie się niezbyt wysublimowany komentarz: meh. Pełne naładowanie telefonu trwa, uwaga, trzy godziny.
A sam czas pracy? Wszystko zależy od intensywności użytkowania. Bez korzystania z nawigacji, w większości na WiFi lub w trybie mieszanym, iPhone X średnio wytrzymywał w moich rękach dzień (ok. 16 godzin działania), z czego w użyciu ok. 7-8 godzin. Gdy przełączałam się na dane mobilne, czas spadał do ok. 11-12 godzin działania, z czego w użyciu ok. 5,5-6 godzin. Z kolei korzystając z nawigacji, czas działania zamknął się w 7,5 godziny, z czego w użyciu niecałe 5,5 godziny. Na samym WiFi, bez większego obciążania telefonu, można uzyskać dzień działania i pod koniec dnia mieć jeszcze ok. 35% zapasu baterii. Wszystko jednak zależy od tego, jak dużo i w jakich scenariuszach korzystamy ze smartfona.
Aparat
Zacznę może od tematu nieco obok, ale jednak mocno związanego ze zdjęciami, bo mogło Wam to umknąć. W nowej generacji smartfonów Apple postanowiło zmienić domyślny format zapisu zdjęć z JPG na HEIF. Nie ma to żadnego znaczenia chcąc wrzucić zdjęcie na portal społecznościowy, mikroblogowy czy wysyłając mejem, bo automatycznie konwertuje na potrzebny format. Jeśli jednak np. wgracie te zdjęcia na Google Drive (tak, wiem, jest iCloud, ale mówiłam już, że jestem wsiąknięta przez ekosystem Google…), a następnie pobierzecie je na dysk, będziecie musieli je przekonwertować jakimś darmowym narzędziem online dostępnym w sieci. Trochę to upierdliwe (wybaczcie ten mocny kolokwializm), ale na szczęście można to szybko zmienić. Wystarczy przejść ścieżkę Ustawienia – Aparat – Formaty – Najbardziej zgodne. I to wszystko. A teraz przejdźmy już do rzeczy.
Z tyłu mamy aparat 12 Mpix f/1.8 z teleobiektywem f/2.4, do tego optyczna stabilizacja obrazu i Live Photos, z przodu natomiast 7 Mpix, f/2.2. Wideo możemy nagrywać w 4K przy 60 kl/s, jest też dostępny tryb Slow Motion w HD 240 kl./s lub Full HD 240 kl./s.
Bardzo podoba mi się fakt, że po uruchomieniu aplikacji aparatu i najechaniu na dowolny QR kod, ten jest z automatu odczytywany – nie trzeba zmieniać trybu, wchodzić w osobne ustawienia ani nic. W smartfonach z Androidem podobna funkcja jest obecna, ale najczęściej w formie dodatkowego trybu, w który trzeba przejść, a tutaj czytnik kodów QR zaszyty jest po prostu w aparacie – świetna rzecz, choć akurat w Polsce odnoszę wrażenie, że kody QR nie są zbyt popularne.
Jakość zdjęć jest świetna – to możliwie najwyższa półka, co potwierdza zresztą ranking DxOMark (tak, tak, wiem, co powiecie ;)), w którym to za Google Pixel 2 jest właśnie iPhone X ex aequo z Huawei Mate 10 Pro. Czy tak jest, sami będziecie mogli ocenić w porównaniu fotograficznym, które to planuję na najbliższy czas (a znajdą się w nim iPhone X, LG V30, Huawei Mate 10 Pro i Samsung Galaxy S8 Plus).
Odwzorowanie kolorów jest świetne, szczegółowość stoi na bardzo wysokim poziomie. Zdjęcia wychodzą bardzo dobre niezależnie od warunków – czy mówimy o słonecznym dniu, sztucznym świetle czy mroku (ostrość jest zachowana, ilość szumów akceptowalna). Doskonale też spisuje się tryb portretowy, który widocznie lepiej radzi sobie z odcinaniem sylwetki od tła niż konkurencyjne smartfony. Tryb portretowy w przedniej kamerce natomiast nie jest już tak dobry – jest niezły, tego mu odmówić nie można, ale już jakościowo aż tak nie zachwyca.
Zdjęcia zrobione za pomocą iPhone’a X możecie zobaczyć poniżej (oczywiście, jak zawsze, w oryginalnej rozdzielczości – wystarczy otworzyć w nowej karcie):
A poniżej możecie zobaczyć jak iPhone X nagrywa wideo:
Podsumowanie
Co do tego, że iPhone X jest świetnym smartfonem, nie mam najmniejszych wątpliwości. Kiedyś już napisałam, że testowanie smartfonów Apple, ba!, jakiegokolwiek sprzętu Apple, nie ma najmniejszego sensu, bo kto chciał go kupić to już kupił, kto się zastanawia, ten pewnie właśnie zbiera pieniądze, a kto nie chce, to przeczyta, poczeka na komentarze i pohejtuje, bo skoro jest okazja, to czemu by z niej nie skorzystać. Też odnosicie takie wrażenie?
Powtórzę się jeszcze z pierwszych wrażeń, bo pewnie część z Was spodziewa się mojego komentarza dotyczącego ceny iPhone’a X. A ja naprawdę nie zamierzam się na ten temat wypowiadać. Bo wiecie jak to jest – dla mnie to jest horrendalnie wysoka kwota jak za smartfon. Ale – jak kogoś stać i chce sobie kupić iPhone’a X, nie mam z tym żadnego, najmniejszego problemu. Co więcej, jestem przekonana, że jeśli się na niego zdecyduje, będzie zadowolony.
https://www.tabletowo.pl/2017/11/04/iphone-x-pierwsze-wrazenia-opinia/
Spis treści:
1. Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Głośniki. Face ID
3. Akumulator. Aparat. Podsumowanie
iPhone’a X kupicie oczywiście w Komputroniku, ale tym razem za użyczenie smartfona do testów wielkie podziękowania dla mojego znajomego, który użyczył mi swojego świeżo kupionego iPhone’a X do testów – DZIĘKUJĘ!