Huawei udowodnił już swoją wartość, a ich modele są bardzo chętnie kupowane przez nabywców na całym świecie. Jednak czym byłby gigant branży bez superflagowca w swojej ofercie? Z tego względu Mate 9 pojawił się w trzech odmianach: standardowej, która została dokładnie przetestowana przez Kasię, Pro, będącej bohaterem dzisiejszej recenzji, a także limitowej Porsche Design, wycenionej w Polsce na kwotę 5999 złotych. Recenzowany teraz model oferuje obustronnie zakrzywiony wyświetlacz oraz absolutnie topową specyfikację, w której trudno znaleźć jakiekolwiek braki. Czy jednak propozycja Chińczyków rzeczywiście jest warta wydania blisko 3700 złotych? Jak radzi sobie przy najbardziej wymagających zadaniach?
Dane techniczne Huawei Mate 9 Pro:
- 5,5-calowy wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli, chroniony zaokrąglonym szkłem 2.5D Gorilla Glass 3,
- ośmiordzeniowy procesor Kirin 960 (4x Cortex A73 2,4GHz + 4x Cortex A53 1,8GHz) z Mali G71 MP8 900MHz,
- Android 7.0 Nougat z EMUI 5.0,
- 6GB RAM,
- 128GB pamięci wewnętrznej (dostępne 109GB),
- aparat: dwa obiektywy – główny 12 Mpix z przysłoną f/2.2 i monochromatyczny 20 Mpix, optyczna stabilizacja obrazu,
- kamerka 8 Mpix z przysłoną f/1.9,
- LTE Cat. 12,
- dual SIM (standby),
- NFC (z obsługą płatności zbliżeniowych, w tym Android Pay),
- GPS, Glonass,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5GHz,
- Bluetooth,
- USB typu C,
- 3.5 mm jack audio,
- port podczerwieni (irda),
- czytnik linii papilarnych,
- akumulator o pojemności 4000 mAh,
- wymiary: 152 x 75 x 7,5 mm,
- waga: 169 g.
W momencie publikacji cena w oficjalnej polskiej dystrybucji wynosiła 3699 złotych.
WIDEORECENZJA
WZORNICTWO, JAKOŚĆ WYKONANIA
Huawei Mate 9 Pro jest pięknym smartfonem. Na żywo prezentuje się wzorcowo i mogę śmiało napisać, że jest to jeden z trzech najładniejszych smartfonów dostępnych na rynku. Owszem, widać tu inspirację projektantów chińskiego giganta Samsungiem Galaxy S7 Edge czy Note 7, lecz w tym przypadku trudno to uznać za poważną wadę. Urządzenie przyciąga wzrok, a efekt potęguje obustronnie zakrzywiony ekran oraz złota wersja kolorystyczna – to również jest bardzo ważne przy tak drogich modelach. Mnie osobiście niezbyt spodobał się wystający ponad obudowę obiektyw aparatu głównego. W dodatku plecki zostały wykonane na wysoki połysk, przez co pod światło widać delikatne smugi zostawione przez nasze palce. Drobnostka, ale przy high-endach możemy już doszukiwać się nawet nieznacznych wad.
Jakość zastosowanych materiałów oraz spasowanie poszczególnych elementów jest znakomita i doskonale czuć, że obcujemy z produktem najwyższej klasy. Aluminiowa konstrukcja została uzupełniona szkłem Gorilla Glass 3, w dodatku w wersji delikatnie zaoblonej 2.5D, która jeszcze bardziej poprawia wygląd całości. Z tyłu zobaczymy także niewielkie plastikowe wstawki, będące atrapami anten. Wszystko tu zostało dopracowane na ostatni guzik.
Urządzenie bardzo dobrze leży w dłoni, choć delikatnie zakrzywiony ekran minimalnie utrudnia obsługę jedną dłonią – tu najwięcej zależy już od naszych osobistych preferencji oraz wielkości samych dłoni. Ja bez większych problemów mogłem w ten sposób obsługiwać Mate 9 Pro. W razie czego możemy po prostu włączyć odpowiedni tryb, który pomniejsza powierzchnię roboczą.
Z przodu smartfona najważniejsze miejsce zajął naturalnie 5,5-calowy ekran AMOLED, będący jednym z wyróżników tego modelu. Pod nim ulokowano przycisk fizyczny ze skanerem linii papilarnych oraz dwa pojemnościowe przyciski funkcyjne. Nad wyświetlaczem mamy diodę powiadomień RGB (świeci wystarczająco mocno, ale jest niewielkich rozmiarów), zestaw czujników, logo producenta, głośnik do rozmów oraz „oczko” kamerki 8 Mpix.
Z tyłu natomiast naszym oczom ukażą się aparaty 12 i 20 Mpix (odpowiednio: kolorowa i monochromatyczna matryca) z diodą doświetlającą oraz hybrydowym autofokusem i adnotacją o współpracy przy ich konstruowaniu z Leicą. Nie zabrakło tam również mikrofonu, a kolejny został umieszczony na dolnej krawędzi w towarzystwie złącz USB typu C i słuchawkowego, a także głośnika multimedialnego. Na górze mamy port podczerwieni. Prawy bok to już przyciski głośności i zasilania, pracujące perfekcyjnie, równolegle do nich znajdziemy natomiast szufladkę ze slotem dual SIM.
WYŚWIETLACZ
Ekran ma przekątną 5,5 cala, dzięki czemu urządzenie można wciąż dość wygodnie obsługiwać jedną dłonią. W połączeniu z wysoką rozdzielczością (QHD, 2560 x 1440 pikseli), przekładającą się na zagęszczenie pikseli na poziomie 534 punktów, można delektować się olbrzymią powierzchnią roboczą o wzorcowej ostrości obrazu. Jako wół do pracy, Mate 9 Pro rzeczywiście się sprawdzi. Wysoką rozdzielczość docenimy przy czytaniu, przeglądaniu sieci czy też oglądaniu filmów.
Matrycę wykonano w technologii AMOLED. Wyświetlany obraz cechuje się przyjemnymi dla oka soczystymi kolorami, które w ustawieniach możemy swobodnie edytować. Pod względem kalibracji ekran prezentuje się na szkolną piątkę. Kąty widzenia – wzorowe, biel – zadowalająca. Co ciekawe, Mate 9 Pro wyświetla głęboką czerń, ale w tym przypadku poszczególne piksele nie są wyłączane, jak ma to miejsce w wielu urządzeniach z wyświetlaczami tego typu. Jest to widoczne jedynie przy bezpośrednim zestawieniu go z właśnie takim modelem i dłuższym wpatrzeniu się. Czym jest to spowodowane? Podobno pozwala wydłużyć to długość życia matrycy, zapobiegając jej wypalaniu się.
Jasność ekranu może być regulowana automatycznie i opcja ta działa idealnie. Urządzenia można komfortowo używać zarówno w nocy w łóżku, gdzie dodatkowo możemy skorzystać z trybu ochrony wzroku (ograniczenie ilości emitowanego światła niebieskiego), a nawet w blasku słońca, gdzie Mate daje sobie radę. Jasność maksymalna stoi na typowym dla AMOLED-ów poziomie, natomiast warstwy antyrefleksyjne zdają egzamin.
Czułość na dotyk jest perfekcyjna, jak to byśmy oczekiwali w telefonie tej klasy. Pisanie maili, artykułów, szybkie odpisywanie na wiadomości – to wszystko na recenzowanym Huawei to prawdziwa przyjemność. Warto wspomnieć o trybie ekranu, gdzie możemy decydować o wielkości elementów na wyświetlaczu i do wyboru są trzy opcje: mały, średni i duży. O ile ostatni to marnotrawstwo powierzchni roboczej, o tyle drugi z nich stanowi „złoty środek”.
Spis treści:
- Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
- Działanie, oprogramowanie
- Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych. Jakość dźwięku
- Aparat. Bateria. Podsumowanie
Sprzęt do testów dostarczył Komputronik – dzięki! :)
DZIAŁANIE, OPROGRAMOWANIE
Huawei Mate 9 Pro jest napędzany przez ten sam układ, co zwykły Mate 9, czyli 64-bitowego Kirina 960. W tym jednak przypadku zastosowany SoC musi sobie poradzić z wyższą rozdzielczością (QHD vs Full HD), lecz zważywszy na jego osiągi różnica nie będzie odczuwalna. Samo CPU składa się z ośmiu rdzeni: czterech ARM Cortex A73, taktowanych zegarem 533-2362 MHz, będących najnowszą serią rdzeni dla wydajnych urządzeń, oraz czterech ARM Cortex A53, pracujących z częstotliwością 903-1844 MHz. GPU to najnowsza generacja ARM Mali, G71 MP8 900 MHz. Do kompletu dodano równie imponujące, choć stające się powoli standardem wśród flagowców, 6GB pamięci operacyjnej. W sprzedaży na innych rynkach można również spotkać wersję z 4GB RAM i 64GB pamięci wbudowanej.
Gry działają znakomicie, Mate 9 Pro radzi sobie ze wszystkimi tytułami ze Sklepu Play. Naturalnie dłuższa rozgrywka wpływa na nagrzewanie się obudowy, jednak nawet w najbardziej stresujących sytuacjach jest ona co najwyżej ciepła, nie parzy w dłonie. Wyniki w testach syntetycznych, jeżeli kogoś szczególnie one interesują, są świetne.
Benchmarki:
AnTuTu: 124162
Quadrant: 34250
CPU Prime Benchmark: 18920
Geekbench 4:
single core: 1930
multi core: 5531
3DMark:
Sling Shot Extreme (ES 3.1): 1919
Topowy smartfon korzysta z szybkich kości pamięci UFS 2.1. Co więcej, Mate 9 Pro z polskiej dystrybucji oferuje aż 128GB pamięci wbudowanej, z czego do wykorzystania przez nas wciąż zostaje imponujące 109GB, a taka ilość spokojnie wystarczy na zainstalowanie wszystkich naszych ulubionych aplikacji oraz zapisanie muzyki, zdjęć i filmów.
Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 583,08 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 140,84 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 112,1 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 7,25 MB/s.
W codziennym użytkowaniu szybkość działania prezentuje się perfekcyjnie i nie udało mi się spowolnić urządzenia, Kirin 960 radził sobie ze wszystkimi zadaniami bez najmniejszego zająknięcia. Jak przystało na superflagowca, wystarczy dotknąć interesującej nasz aplikacji, by została ona prawie natychmiastowo uruchomiona. Minimalnie gorzej wyglądała płynność, ponieważ zdarzyło się przez okres testów kilka klatkujących animacji, lecz śmiało mogę zaliczyć to już do doszukiwania się wad. Szczególnie że ostatnia aktualizacja poprawiła ten aspekt.
Znacznie ciekawiej wygląda 6GB pamięci operacyjnej, co teoretycznie powinno pozwolić na niezawodny multitasking. Pierwsza sprawa to możliwość korzystania z dwóch aplikacji jednocześnie (rozwiązanie dostępne natywnie w Nougacie), a druga to liczba uruchomionych programów, które mogą działać w tle. EMUI bazowo potrafi wyłączać procesy, co skutkuje delikatnymi opóźnieniami, ale chwila zabawy w ustawieniach pozwala usunąć ten problem. RAM pozwala na zostawienie w tle średnio 7, 8, 9 aplikacji. Jest to wynik w zupełności wystarczający, a w połączeniu z błyskawicznym działaniem nie brakuje już niczego do szczęścia.
Na pokładzie znajdziemy Androida 7.0 Nougat z nakładką EMUI 5.0. Wygląd chińskiego oprogramowania zdecydowanie może przypaść do gustu i Huawei udowodnił, że jest w stanie stworzyć ładne EMUI. W dodatku w opcjach możemy włączyć osobną zakładkę z aplikacjami, tzw. app drawer (sic!). Oczywiście nie mogło w tym wszystkim zabraknąć opcji związanych z personalizacją. Możemy edytować wielkość siatki z ikonami na ekranie startowym, dodawać widgety, zmieniać efekty przejścia i tym podobne – jednym słowem: standard. Naturalnie mamy również motywy.
Ciekawostką są klawisze pod wyświetlaczem. Standardowo środkowy (nieklikalny jak w Samsungach, Meizu, Lenovo czy ZUK) odpowiada za powrót do ekranu startowego, a pojemnościowe obok niego odpowiadają za cofnięcie się lub otwarcie menu ostatnich aplikacji. Mogą być podświetlone (w formie niewielkich kółek) przez 5 sekund lub przez cały czas. Alternatywnie możemy używać do tego wszystkiego jedynie fizycznego klawisza – dotknięcie to wstecz, przytrzymanie palca powraca do pulpitu startowego, a przeciągnięcie palcem w lewo, bądź w prawo pokazuje ostatnio uruchomione programy.
Funkcje jakie tu znajdziemy:
- przechodzenie do ostatniej otwartej aplikacji przez dwukrotne naciśnięcie ikony ostatnio otwartych aplikacji,
- aplikacja bliźniacza, znana z MIUI, po włączeniu aplikacji bliźniaczej można logować się do dwóch różnych kont w tej samej aplikacji jednocześnie,
- zmniejszanie widoku ekranu, by móc korzystać jedną ręką (tzw. tryb jednoręczny),
- układ ekranu głównego – 4×5, 5×4 lub 5×5,
- możliwość korzystania z telefonu z pozycji poziomej nawet na ekranie domowym lub spisie aplikacji,
- WiFi+: inteligentnie przełącza się między WiFi a transmisją komórkową oraz włącza WiFi automatycznie, gdy znajduje się w zasięgu znanej sieci,
- WiFi Direct,
- Stereo+: orientacja pozioma automatycznie przełącza dźwięk w tryb stereo,
- przyciski systemowe – możemy zmienić ich kolejność oraz dodać czwarty – ściąganie belki z góry; nie ma możliwości ich chowania,
- przycisk wiszący: szybki dostęp do funkcji wstecz, home, ostatnie zadania, blokada ekranu i optymalizacja jednym dotknięciem,
- sterowanie ruchem (obrócenie, by wyciszyć; podnieś, by wyciszyć; przyłóż telefon do ucha, by odebrać połączenie),
- gesty knykciem (inteligentne zdjęcie ekranu: stuknij dwa razy knykciem, aby zrobić zdjęcie ekranu albo zakreśl knykciem zamknięty obszar na ekranie, aby zrobić zdjęcie części ekranu; Stuknij, aby rozpocząć lub zatrzymać nagrywanie filmu z przebiegu działań na ekranie; stuknij i narysuj literę S, by wykonać przewijane zdjęcie ekranu; otwieraj aplikacje kreśląc litery; stuknij knykciem i narysuj linię w poprzek ekranu, by włączyć tryb podzielonego ekranu),
- kontrola głosowa (wszelkie komendy nie działają w języku polskim): budzenie głosem za pomocą ustawionego słowa wybudzającego (na „hej tabletowo” reaguje bez problemu) i późniejsze wyszukiwanie telefonu przez komendę „where are you” (uruchamia się dźwięk, wibracja i świeci LED aparatu); szybkie łączenie (kiedy ekran jest wyłączony, przytrzymaj wciśnięty przycisk zmniejszania głośności, kiedy usłyszysz sygnał, wypowiedz nazwę kontaktu); odbieranie połączenia za pomocą głosu (answer call lub reject call),
- multi-ekran (MirrorShare znane też jako Miracast),
- zaplanowane włączanie i wyłączanie,
- aplikacje sieciowe – decydujemy, które aplikacje mogą działać tylko przez WiFi, tylko przez sieć komórkową lub i tak, i tak,
- przypomnienie o zużyciu danych komórkowych – dzienne i miesięczne (względem limitu ustawionego przez użytkownika),
- prosty styl ekranu – minimalistyczny i przejrzysty ekran główny o prostym układzie u dużych ikonach,
- menadżer powiadomień: możemy ustawić jakie aplikacje mogą wyświetlać powiadomienia i w jaki sposób (pasek stanu, banery, ekran blokady),
- tryb Nie przeszkadzać,
- dodawanie kont gości i użytkowników; tryb PrivateSpace (dane w PrivateSpace są szyfrowane niezależnie i są niedostępne dla użytkowników z wyjątkiem właściciela urządzenia – czyli nic innego, jak tryb prywatny),
- drukowanie z poziomu telefonu,
- możliwość zmiany motywów,
- aplikacja Zdrowie.
Spis treści:
- Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
- Działanie, oprogramowanie
- Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych. Jakość dźwięku
- Aparat. Bateria. Podsumowanie
Sprzęt do testów dostarczył Komputronik – dzięki! :)
ZAPLECZE KOMUNIKACYJNE
- jakość rozmów: świetna, mikrofon bardzo dobrze zbiera nasz głos, a głośnik oferuje w pełni zadowalającą jakość oraz głośność maksymalną,
- LTE, zasięg: bezbłędnie telefon „łapał” zasięg, nie było problemów z nim nawet w mało zurbanizowanych miejscach,
- dual SIM: jedna karta działa w sieci 3G/LTE, druga tylko 2G, w ustawieniach możemy ustalić, która karta ma odpowiadać za rozmowy, wiadomości, dane komórkowe, czyli jednym słowem: standard,
- WiFi: moduł sprawuje się wzorowo,
- Bluetooth: działa bardzo dobrze, nie było jakichkolwiek problemów,
- NFC: pracuje w porządku,
- GPS: działa bardzo dobrze jeżeli chodzi o nawigację samochodową, ale pod względem dokładności brakuje mu nieco do ideału i problem ten jest doskonale znany ze zwykłego Mate 9,
- port podczerwieni: możemy sterować za jego pomocą np. telewizorem, działa idealnie i okazuje się być bardzo praktycznym dodatkiem.
SKANER LINII PAPILARNYCH
Czytnik linii papilarnych został zamontowany na froncie urządzenia pod ekranem. Mnie osobiście takie rozwiązanie przypadło do gustu i wolę je od skanera na pleckach urządzenia. Możemy blokować na nasz odcisk dostęp do wybranych aplikacji, plików, a łącznie jesteśmy w stanie zapisać do pięciu różnych skanów opuszków palców.
Jak działa? Tak samo jak w pozostałych Huawei i dokładnie tak, jak oczekiwalibyśmy tego od flagowego produktu, czyli znakomicie. Wystarczy przyłożyć palec do czytnika i już mamy odblokowany telefon. Naturalnie możemy z niego skorzystać także wtedy, kiedy ekran jest wygaszony.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU
Głośnik multimedialny mamy dwa: jeden na dolnej krawędzi telefonu, przez co czasami można go zakryć przy wertykalnym trzymaniu smartfona, a drugi nad ekranem Jakość jest daleka od świetnej, zdecydowanie mogło być lepiej. Jakość dźwięku jest niezła, przynajmniej na niższych poziomach głośności. Maksymalny jej poziom stoi na zadowalającym poziomie, choć przy tej cenie moglibyśmy oczekiwać czegoś więcej.
Mate 9 Pro nadrabia za to w przypadku korzystania ze słuchawek. Urządzenie radzi sobie ze wszystkimi, oferując przy tym świetną jakość i wszyscy użytkownicy będą zadowoleni z tego aspektu chińskiego flagowca. Zresztą w tym segmencie trudno by było oczekiwać czegokolwiek innego.
Na wyposażeniu znalazły się również cztery mikrofony. W preinstalowanej aplikacji dyktafonu mamy do wyboru trzy różne tryby działania: spotkanie (dostosowane do nasłuchiwania kilku osób), wywiad oraz normalny, jednak podstawowe pytanie brzmi, jak to wszystko działa w praktyce. Muszę przyznać, że Mate 9 Pro znakomicie sprawdził się do nagrywania dźwięku, pozytywnie tym się zaskoczyłem.
Spis treści:
- Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
- Działanie, oprogramowanie
- Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych. Jakość dźwięku
- Aparat. Bateria. Podsumowanie
Sprzęt do testów dostarczył Komputronik – dzięki! :)
APARAT
Huawei już od P9 chwali się nawiązaniem bliskiej współpracy ze znaną firmą Leica, lecz w przypadku smartfonów takie zapowiedzi nie zawsze przekładają się na faktyczne możliwości telefonów. Trudno tu napisać, czy niemiecka firma rzeczywiście brała aktywny udział przy opracowywaniu aparatów czy jedynie użyczyła Chińczykom swojego logo. W którą wersję historii uwierzycie, sprawa subiektywna. Trzeba jednak przyznać, że Mate 9 Pro radzi sobie znacznie lepiej niż zadowalająco.
Aparat główny dysponuje dwoma obiektywami: kolorowym 12 Mpix z przysłoną f/2.2 oraz monochromatycznym 20 Mpix. Mamy także optyczną stabilizację obrazu, podwójną diodę doświetlającą i hybrydowy autofokus, a kamerka przednia legitymuje się rozdzielczością 8 Mpix z przysłoną f/1.9. Maksymalna rozdzielczość nagrywanych filmów to 4K dla tylnego aparatu (optyczna stabilizacja obrazu działa do Full HD przy 30 klatkach na sekundę) i Full HD dla przedniego.
Za ich obsługę odpowiada standardowa aplikacja aparatu, której interfejs nie zmienił się względem poprzedniej wersji EMUI. Oznacza to, że poruszanie się po aplikacji odbywa się przez przechodzenie między ekranami prawo-lewo. Z lewej strony mamy dostępnych sporo trybów (czarnobiałe, upiększanie twarzy, HDR, film z makijażem, panorama, tryb nocny, malowanie światłem, tryb poklatkowy, zwolnione tempo, znak wodny, notatka audio, skanowanie dokumentu, dobry posiłek oraz tryb małej przysłony, o którym więcej w dalszej części recenzji), natomiast z prawej – ustawienia. Tryb profesjonalny uruchamia się bajecznie prosto – wystarczy wysunąć belkę znajdującą się przy spuście migawki w kierunku środka ekranu. Zdjęcia z tego trybu można zapisywać w .jpg lub w formacie RAW. Wciąż jednak fotografie wykonywane w trybie monochromatycznym, w którym to również można korzystać z rozwiązań manualnych, są zapisywane jedynie w .jpg.
Jakość zdjęć w dzień jest znakomita, w nocy sytuacja się pogarsza, ale Mate 9 Pro wciąż wypada bardzo dobrze jak na smartfon, szczególnie że w trudnych warunkach możemy skorzystać z trybu manualnego. Tryb czarno-biały natomiast dodaje uroku fotografiom. Nie zabrakło także trybu małej przysłony, który pozwala efektownie rozmazać tło, w dodatku rozmycie soczewkowe możemy potem zeedytować w galerii. Na szczególną pochwałę zasługują tryby: nocny oraz malowania światłem. W przypadku nagrywania filmów jest bardzo dobrze. Należy mieć jednak na uwadze, że choć maksymalna rozdzielczość wideo to 4K, jednak optyczna stabilizacja obrazu działa tylko do Full HD. O ile w normalnych warunkach rejestrowany obraz oferuje zadowalającą jakość, o tyle w nocy jest słabo, a na minus trzeba zaliczyć także jakość nagrywanego dźwięku (mimo że jako dyktafon wypada więcej niż zadowalająco). Więcej informacji na temat aparatu oraz kolejne fotografie znajdziecie w recenzji bliźniaczego Mate 9.
Galeria zdjęć z Huawei Mate 9 Pro:
BATERIA
Mocne podzespoły potrzebują wsparcia odpowiednio dużej baterii. W tym przypadku ogniwo ma pojemność 4000 mAh, co oznacza co najmniej bardzo dobre czasy pracy. Mate 9 Pro przy intensywnej pracy wytrzymuje bezproblemowo jeden dzień wyjątkowo intensywnego działania, włączając w to ciągłe połączenie ze smartwatchem, udostępnianie internetu oraz włączony GPS. Niewiele urządzeń jest w stanie temu podołać i tu należą się słowa pochwały dla Huawei.
Nie oszczędzając Mate 9 Pro, uzyskiwał czas na włączonym ekranie (SoT- Screen-on-Time) na poziomie 3,5-4,5 godziny, a zwykłe użytkowanie pozwalało przekraczać na spokojnie granicę 6 godzin SoT i dwóch dni ogólnego działania. W opcjach mamy również tryb ekstremalnego oszczędzania energii, możliwość zmniejszenia rozdzielczości wyświetlanego obrazu oraz zmianę jasnego motywu na czarny. W porównaniu do zwykłego Mate 9 wydaje się być minimalnie gorzej, ale i tak wariant Pro wciąż wypada znakomicie.
Jednak nie tylko czas pracy jest jego zaletą. Bardzo pozytywnie zaskakuje szybkie ładowanie za pomocą ładowarki z zestawu (Huawei SuperCharge – 5V/2A, 4,5V/5A, 5V/4,5A), które trwa od o do 100% około 120 minut, jednak ok. 85% możemy uzyskać w połowę tego czasu.
PODSUMOWANIE
Huawei Mate 9 Pro to znakomity smartfon, oferujący genialny ekran, bardzo dobrą jakość wykonania, aparaty pozwalające zrobić świetnej jakościowo zdjęcia, perfekcyjnie działający skaner linii papilarnych, ładny wygląd, pełne wyposażenie z zakresu łączności, port podczerwieni, wysoką wydajność, dopracowane oprogramowanie, 6GB RAM, aż 128GB pamięci wbudowanej, a baterię trudno rozładować w mniej niż jeden dzień przy bardzo wymagającym użytkowaniu. Jednak nie ma róży bez kolców i trzeba nadmienić tu o wysokiej cenie, dual SIM standby czy też pojedynczy głośnik multimedialny. Czy warto jednak go kupić? Z jednej strony jest świetną propozycją, ale z drugiej ma wielu groźnych rywali, o których mowa poniżej.
Kontrpropozycje dla Mate 9 Pro:
- Huawei Mate 9 – jeżeli nie chcemy mieć zaokrąglonego wyświetlacza i pogodzimy się z mniejszą ilością pamięci (4/64GB zamiast 6/128GB), warto sprawdzić standardową wersję, która również jest tańsza,
- Huawei P10 Plus – nowa generacja, różniąca się od Mate 9 Pro baterią (3750 vs 4100 mAh), aparatem z jaśniejszą przysłoną (f/1.7 vs f/2.2) oraz brakiem zaobleń na froncie,
- Samsung Galaxy S7 Edge – koreański high-end, który mimo dłuższego stażu na rynku wciąż prezentuje się znakomicie i również ma obustronnie zakrzywiony wyświetlacz.
Spis treści:
- Wideorecenzja. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
- Działanie, oprogramowanie
- Zaplecze komunikacyjne. Skaner linii papilarnych. Jakość dźwięku
- Aparat. Bateria. Podsumowanie
Sprzęt do testów dostarczył Komputronik – dzięki! :)