Wyświetlacz
Podobnie, jak w przypadku pierwszych smartfonów Samsunga z zakrzywionymi ekranami, tak samo w Huawei pojawiło się gros komentarzy, że to największa wada Mate’a 20 Pro. Do zakrzywienia zdecydowanie trzeba się przyzwyczaić. Raz, że niechcący można zahaczać o krawędzie ekranu (których czułość na dotyk wcale nie została zmniejszona względem reszty powierzchni wyświetlacza), a dwa – załamują w sobie światło, do czego trzeba się przyzwyczaić.
OLED, jak to OLED, charakteryzuje się genialnym odwzorowaniem czerni i, siłą rzeczy, gorszym bieli – i ów biel, patrząc pod odpowiednim kątem, wpada w delikatną żółć. Nierównomiernego podświetlenia ekranu nie uświadczyłam, podobnie jak wspomnianych wcześniej występujących w nielicznych egzemplarzach problemów z żółtawozielonymi plamami przy krawędziach ekranu.
Przekątna zastosowanego w Mate 20 Pro wyświetlacza to 6,4”, a rozdzielczość – 3120 x 1440 pikseli, co już samo w sobie wypada pochwalić. Zagęszczenie pikseli na cal to 537 ppi, więc o jakość wyświetlanego obrazu nie ma się co obawiać.
Z pozostałych rzeczy – jasność ekranu, zarówno minimalna, jak i maksymalna, są świetne. Niewielkie zastrzeżenia mam natomiast do dość agresywnej regulacji jasności ekranu – zazwyczaj ustawiana była na wyższą, niż było to potrzebne.
W ustawieniach ekranu znajdziemy:
- naturalne tony (kojarzycie True Tone z iOS? ;)); funkcja odpowiada za automatyczne dostosowywanie temperatury barwowej na podstawie oświetlenia otoczenia w celu uzyskania komfortu porównywalnego z czytaniem na papierze),
- tryb kolorów (normalne / wyraziste) i temperaturę barw (ciepła, zimna, domyślna lub użytkownika),
- tryb ochrony wzroku (działający według harmonogramu lub włączany ręcznie).
Do tego w ustawieniach możemy zmienić rozdzielczość wyświetlanego obrazu – z WQHD+ na FHD+ lub HD+, albo ustawić automatyczną (trudno jednak zweryfikować czy ta funkcja rzeczywiście działa). Ja korzystałam z telefonu stale na najwyższej.
Z ekranem nierozerwalnie związany jest też czytnik linii papilarnych, więc pozwólcie, że nietypowo skupię się na nim właśnie w tej części recenzji. Żaden ze smartfonowych gigantów (Apple, Huawei, Samsung) nie ma jeszcze w ofercie masowego smartfona z czytnikiem linii papilarnych w ekranie (Mate RS nie biorę pod uwagę, bo to raczej egzotyczna ciekawostka). Takowy zastosowany został natomiast w modelu Vivo X20 Plus UD. Huawei nie chciał pozostać w tyle i jako pierwszy z wielkiej trójki pokazał, że też to ma u siebie. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że zrobił to trochę na pokaz.
Super, że czytnik linii papilarnych w ekranie znalazł się w Mate 20 Pro – to nie ulega wątpliwości. Te natomiast budzi jego szybkość działania, o czym wspominałam przy okazji pierwszych wrażeń z użytkowania nowości od Huawei. Producent ten słynął z najszybszych czytników w smartfonach. Wystarczyło dosłownie musnąć skaner, by telefon został odblokowany. W przypadku czytnika w ekranie sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Należy przyłożyć palec w konkretne miejsce ekranu (niezależnie czy ekran jest wygaszony czy podświetlony) i chwilę przytrzymać, co automatycznie trwa dłużej. Sprawę komplikuje też zabrudzenie palca czy wilgotność.
https://www.tabletowo.pl/2018/10/16/premiera-smartfon-huawei-mate-20-pro-mate-20-specyfikacja-cena-dostepnosc-przedsprzedaz-pierwsze-wrazenia-wideo/
Żeby było ciekawiej, rozpoznawanie twarzy działa na tyle błyskawicznie, że najczęściej biorąc Mate’a 20 Pro do ręki, odblokuje się szybciej niż w ogóle zdążymy przyłożyć palec do ekranu. Trudno zatem nie odnieść wrażenia, że ten czytnik to bardziej forma pokazania swojej siły (bo tak naprawdę nic by się nie stało, gdyby go tu nie było), niż rzecz naprawdę użyteczna. Dodatkowo można mieć zastrzeżenia, że skaner w ekranie został umieszczony nieco za wysoko, choć ja przyzwyczaiłam się do tego już po chwili.
Ktoś pytał w komentarzach jak to jest z czytnikiem w ekranie w aplikacjach bankowych. Cóż, nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie szerzej, bo korzystam tylko z jednego banku, w każdym razie w aplikacji ING działa.
Działanie, oprogramowanie
6 GB RAM zamiast 8 GB – to chyba największy zarzut, który słyszę w stosunku do warstwy komponentowej z Mate’a 20 Pro. Prawda jest jednak taka, że w połączeniu z procesorem Kirin 980 z Mali-G76 MP12 i Androidem w wersji 9.0 Pie działa… fenomenalnie. Jest sporo rzeczy, o których mogę powiedzieć, że w tym urządzeniu można by było dopracować jeszcze bardziej, ale zdecydowanie jedną z nich nie jest to, jak ten sprzęt działa. I to właściwie powinno zamknąć temat. Zresztą, wyniki w testach syntetycznych też nie pozostawiają złudzeń.
Benchmarki:
AnTuTu: 301932
Geekbench 4:
single core: 3323
multi core: 9680
3DMark:
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme: max
Ice Storm Unlimited: 37935
Inną kwestią natomiast jest oprogramowanie, które najczęściej wskazujecie za największą wadę smartfonów Huawei. I trudno się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że albo się je kocha, albo nienawidzi. W Mate 20 Pro mamy EMUI 9.0, które względem poprzednich wersji nakładki zostało nieco odchudzone – zmniejszono liczbę dostępnych ustawień, a w tych, które zostały, łatwiej jest się połapać. Ktoś wreszcie poszedł do głowy i postanowił posegregować wszystkie funkcje tak, jak powinny być umieszczone od samego początku. Serio, pod tym względem jest dużo lepiej.
Zmieniłabym głównie jedną rzecz – działanie podpowiedzi sugerowanych programów. Zamiast szukać aplikacji, przekopując się przez wszystkie zainstalowane na telefonie, często przesunięciem palcem po ekranie w dół otwieram wyszukiwanie aplikacji. Z założenia powinny pokazywać się tu sugerowane aplikacje, wśród których, jak sądzę, powinny znajdować się te programy, których najczęściej szukam lub najczęściej używam (w końcu po coś tu jest ta sztuczna inteligencja). Niestety, najczęściej wyświetla się lista pięciu aplikacji sugerowanych. Mała rzecz, którą jednak warto ulepszyć.
To, co mnie cieszy, to wreszcie możliwość korzystania ze smartfona Huawei za pomocą gestów (podobnych do tych chociażby z OnePlusa czy… iOS). A zatem:
- przeciągnięcie palcem od prawej lub lewej krawędzi do środka ekranu działa jako wstecz,
- przeciągnięcie do góry to powrót do ekranu głównego,
- przeciągnięcie palcem z dołu ekranu ku górze i przytrzymanie – wyświetla ostatnie zadania,
- przeciągnięcie od dolnych rogów ekranu ku górze uruchamia Asystenta Google.
Gesty działają świetnie, choć problem pojawia się w przypadku aplikacji mających wysuwane menu z lewej strony, jak np. ma to miejsce w Discordzie. Wtedy wyjściem z sytuacji jest wyciągnięcie menu i chwilowe przytrzymanie go – w przeciwnym razie gest zadziała jako wstecz.
W ustawieniach standardowo znajdziemy sporo opcji, którym warto poświęcić uwagę, ale pozwólcie, że ograniczę się do minimum – wyłącznie wspomnienia o nich (większość z nich opisywałam przy okazji recenzji Huawei P20 Pro):
- bezprzewodowy tryb łatwa projekcja,
- przyciemnianie kolorów interfejsu (tryb ciemny),
- tryb prosty,
- higiena cyfrowa zawiera statystyki użycia telefonu – stąd wiem na przykład, że w ciągu ostatnich siedmiu dni odblokowywałam telefon 513 razy, średnio co 19 minut. To również z poziomu tej opcji możemy włączyć Zarządzanie czasem korzystania i ustawić limity np. dla poszczególnych aplikacji lub włączyć kontrolę rodzicielską.
- magazyn haseł (podobną opcję ma np. Samsung – Samsung Pass),
- możliwość tworzenia kont użytkowników i gości,
- jest też przestrzeń prywatna, sejf plików, blokada dostępu do wybranych aplikacji, czyli funkcje mające zapobiec dostępowi do ważnych dla nas plików i programów przez osoby niepożądane,
- standardowo już są też opcje takie jak tryb obsługi jedną ręką, sterowanie ruchem, kontrola głosowa, tryb obsługi w rękawiczkach czy zaplanowane włączanie i wyłączanie telefonu.
Podczas prezentacji Mate’a 20 Pro, Richard Yu pokazał działanie 3D Live Object na przykładzie pandy wzorowanej na nim samym. Niestety, funkcja ta wciąż nie jest oficjalnie dostępna w telefonach. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, ma zostać udostępniona w jednej z kolejnych aktualizacji – kiedy konkretnie, niestety, nie wiadomo.
A skoro już o aktualizacjach mowa. Firmie Huawei zarzuca się szybkie porzucanie wsparcia urządzeń. Trudno odnieść się do wsparcia produktu, który jest na rynku od dosłownie kilku tygodni. W tym czasie pojawiła się jedna aktualizacja oprogramowania. Patrząc jednak przez pryzmat aktualizacji poprzedniego flagowca, P20 Pro, nie jest kolorowo (poprawki bezpieczeństwa z… lipca)i faktycznie można mieć obawy, że podobnie może być w przypadku Mate’a 20 Pro. To jednak poddaję w wątpliwość, bo może jednak Huawei cokolwiek zmieni w kwestii dbania o kolejne łatki? W czasie trwania testów pojawiła się jedna aktualizacja oprogramowania, która poprawiła dwa występujące pomniejsze błędy – wyświetlanie wiadomości po ściągnięciu górnej belki i ciągle widoczne powiadomienie o zakończeniu konfiguracji na ekranie zablokowanym.
Zaplecze komunikacyjne jest pełne. Mamy tu LTE, dual SIM (2x nanoSIM lub nanoSIM + nanoSD), NFC, GPS, Bluetooth 5.0 i dwuzakresowe WiFi 802.11 a/b/g/n/ac. Wszystkie moduły działają bez zająknięcia, podczas prawie trzech tygodni intensywnych testów nie napotkałam na żadne problemy z którymkolwiek z nich. Na jakość rozmów również nie można narzekać – jest bardzo dobra.
Zastosowane tu USB typu C standardowo służy nie tylko do ładowania telefonu, ale też przesyłania plików (również na pendrive’y). A co do nanoSD… nie uważam, by wprowadzenie nowego standardu kart pamięci wyszło komukolwiek na dobre. Zwłaszcza osobom, które na bieżąco przechowują zdjęcia na dobrej karcie microSD i wcale nie zamierza kupować nowej tylko dlatego, że Huawei ma takie widzi mi się. Dobra wiadomość natomiast jest taka, że mamy tu 128 GB pamięci wewnętrznej (a tak na dobrą sprawę 107 GB – tyle zostaje do dyspozycji użytkownika), której zapełnienie będzie wymagało sporo czasu.
Test pamięci systemowej przeprowadzony w aplikacji AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 823,5 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 195,04 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 152,74 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 147,06 MB/s.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Gluegate. Głośnik. Zawsze na ekranie
2. Wyświetlacz. Czytnik linii papilarnych. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Akumulator i ładowanie. Aparat. Podsumowanie
Huawei Mate 20 Pro kupicie w Media Expert.