Huawei Mate 10 Lite trafi w moje ręce ponad dwa miesiące temu. Z jednej strony jestem na siebie zła, że musieliście tyle czekać na jego recenzję. Z drugiej jednak, im dłużej korzystam z danego sprzętu, tym lepszą opinię na jego temat mogę sobie wyrobić. Tymczasem, co ciekawe, w przypadku tego konkretnego modelu przez dziewięć tygodni zdania nie zmieniłam – kończę testy z dokładnie takim samym przekonaniem, jak zaczynając je. Jesteście ciekawi? To zapraszam!
Parametry techniczne Huawei Mate 10 Lite:
- wyświetlacz FullView 5,9” 2160×1080 pikseli,
- ośmiordzeniowy procesor Kirin 659 z Mali-T830 MP2,
- 4 GB RAM,
- Android 7.0 Nougat z EMUI 5.1,
- aparat 16 Mpix + 2 Mpix,
- kamerka 13 Mpix + 2 Mpix,
- 64 GB pamięci wewnętrznej,
- LTE,
- dual SIM,
- Bluetooth,
- WiFi,
- GPS,
- port microUSB,
- 3.5 mm jack audio,
- akumulator o pojemności 3340 mAh,
- wymiary: 156,2 x 75,2 x 7,2 mm,
- waga: 164 g.
Cena w momencie publikacji recenzji: 1299 złotych
Wzornictwo, jakość wykonania
Zeszły rok przyniósł nam wysyp aluminiowych, jednobryłowych smartfonów, a Mate 10 Lite wyłącznie wpisuje się w ten trend. Jego konstrukcji nie można rozłożyć, przez co nie dokopiemy się do jego akumulatora, ale w obliczu tego, że stało się to już standardem, trudno zaliczyć to do największych wad modelu. Na ich listę natomiast trafi z pewnością wystający obiektyw aparatu, który jednak dobrze znosi próbę czasu – zbiera odciski palców, ale za to z rysami skutecznie się rozprawia.
Sama obudowa, jak już wspomniałam, wykonana została z aluminium, a do testów trafiła mi się niebieska wersja kolorystyczna. I bardzo mnie to cieszy, bo to właśnie ona, spośród wszystkich dostępnych, przypadła mi do gustu najbardziej. Jakość wykonania i spasowania poszczególnych elementów stoi na najwyższym poziomie – nic tu nie stuka, nie puka, klawisze nie chyboczą się i są dość dobrze wyczuwalne pod palcami. Uwagę mam tak naprawdę jedną, ale ani do jakości wykonania, ani samej obudowy, a do… etui, które otrzymałam wraz z telefonem. Zostało stworzone z dość sztywnego plastiku, co sprawia, że jego zakładanie, a tym bardziej zdejmowanie z telefonu, jest dość trudne. Co więcej, za którymś razie obudowa delikatnie ucierpiała przy zdejmowaniu etui, co objawia się małym, ledwo widocznym co prawda, ale jednak, zarysowaniem na obudowie. To już kolejne tego typu zdarzenie, jakie miałam z oryginalnymi, plastikowymi obudowami od Huawei – podobnej sytuacji doświadczyłam przy okazji jednego z poprzednich flagowców.
Wracając do samego telefonu. Patrząc na samą „bezramkowość” Mate’a 10 Lite, nie dajmy się zwieść pozorom – te ramki oczywiście są, ale dużo mniejsze niż w przypadku poprzednich średniaków Huawei, a zarazem nieco większe niż we flagowym bracie – Mate 10 Pro. Być może przy wygaszonym ekranie nie rzucają się aż tak w oczy, ale wystarczy go podświetlić, by dostrzec, że ramki przy lewej i prawej krawędzi zwłaszcza są grubsze niż może się wydawać. Mimo wszystko jednak, dzięki zastosowaniu ekranu 18:9, telefon nie należy do największych. Jego wymiary to 156,2 x 75,2 x 7,2 mm (grubość bez wystającego aparatu, niezły myk, Huawei!). Nie jest przesadnie gruby, a mimo to skrywa w sobie akumulator o pojemności 3340 mAh. Fakt ten nie wpływa też na jego masę, która wynosi 164 g. A jak urządzenie leży w dłoni? Jest nieźle. Choć osoby z mniejszymi dłońmi mogą mieć problem z obsługą jedną ręką, zwłaszcza z dosięgnięciem do górnej części 5,9-calowego ekranu. Same przyciski umieszczone są ergonomicznie – włącznik i regulacja głośności tuż pod kciukiem na prawej krawędzi, a czytnik linii papilarnych na wyciągnięcie palca wskazującego, a zatem z tyłu, pod aparatem.
A skoro już zaczęłam o krawędziach, przelećmy wzrokiem po wszystkich:
- lewa: szufladka na sloty kart nanoSIM x2 lub nanoSIM i microSD,
- prawa: przyciski do regulacji głośności i włącznik,
- dolna: port microUSB, 3.5 mm jack audio, głośnik mono, mikrofon,
- górna: mikrofon,
- tył telefonu: aparat, dioda doświetlająca LED, czytnik linii papilarnych,
- przód telefonu: dioda powiadomień, czujnik światła, głośnik do rozmów, kamerka, przednia dioda doświetlająca LED.
Sam design jest kwestią gustu, ale jedno trzeba przyznać: Huawei Mate 10 Lite jest estetycznym smartfonem, a linie antenowe, poprowadzone symetrycznie z tyłu obudowy, dodatkowo kontrastujące z jej kolorem, cieszą oko.
Wyświetlacz
Ekran Huawei Mate 10 Lite, na tle konkurencji w podobnej cenie, nie wyróżnia się ani na plus, ani na minus. Jest po prostu solidnym kawałkiem równomiernie podświetlonego panelu, który umożliwia komfortową obsługę smartfona w każdych warunkach oświetleniowych. Jasność minimalna jest w porządku, do czego gdy dołożymy filtr światła niebieskiego, korzystanie z telefonu nocą jest bezproblemowe. Jasność maksymalna z kolei również nie zawodzi, pod warunkiem, że nie siedzimy na plaży w ostrym słońcu – wtedy jasność jest niewystarczająca, a błyszczący ekran i wszelkie refleksy dają o sobie znać. Do naszej dyspozycji jest też oczywiście oddany czujnik światła, który szybko i bezproblemowo dopasowuje jasność ekranu do warunków panujących na zewnątrz.
Właściwie nie mam zastrzeżeń do zastosowanej w Mate 10 Lite matrycy IPS LCD. Odwzorowanie kolorów jest poprawne, choć z tendencją do delikatnego oziębiania barw, kontrast dobry, kąty widzenia też OK, choć faktem jest, że patrząc pod większym kątem widać, że jasność ekranu spada. Zastosowana rozdzielczość, przypomnę, 2160 x 1080 pikseli (18:9, tj. 2:1) przy przekątnej 5,9” daje zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 409 punktów na cal, co z kolei oznacza, że jest w zupełności wystarczająca. Wyświetlane treści są ostre i czytelne, nie doszukałam się też poszarpania ikon.
Warto wspomnieć, że fabrycznie na ekranie założona jest folia ochronna, której nie polecam ściągać. Mimo tego, że czasem może spowodować ograniczenie ślizgu palca (szybko zbiera odciski palców i wszelkie smugi, nie ma warstwy oleofobowej – podobnie zresztą, jak sam ekran), to jednak doskonale radzi sobie z ochroną ekranu przed rysami, czego świetnym przykładem jest folia z mojego testowego egzemplarza – przeszła długą próbę czasu, doskonale sprawdzając się w swojej roli.
W ustawianiach ekranu możemy zmienić tryb ekranu (mały, średni lub duży), rozmiar tekstu (cztery do wyboru) oraz temperaturę barw.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie
Huawei Mate 10 Lite możecie kupić m.in. w Komputroniku!
Działanie, oprogramowanie
Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób, gdy widzi ośmiordzeniowy procesor i 4 GB RAM-u, stawiają znak równości pomiędzy tymi parametrami a wydajnym i szybkim działaniem smartfona. Niestety, w rzeczywistości nie jest tak pięknie, a to, jak działa nasze urządzenie, zależy od konkretnego modelu procesora, zastosowanej grafiki oraz… optymalizacji, która w wielu modelach z Androidem kuleje. A jak jest w przypadku Huawei Mate 10 Lite?
Dobrze, ale bez rewelacji. Mate 10 Lite z Kirinem 659 i 4 GB RAM, działa niezawodnie – wszystkie polecenia, które mu zlecimy wykonuje, aczkolwiek widać, że jest to przedstawiciel średniej półki, bo robi to dość opieszale. Gdy zestawimy go z jakimkolwiek droższym modelem, nagle okazuje się, że czas otwierania aplikacji na testowanym dziś modelu jest dość długi, a przełączanie pomiędzy poszczególnymi programami potrafi chwilę trwać – podobnie zresztą, jak pojedyncze usuwanie powiadomień z belki systemowej.
Nie zrozumcie mnie źle – Mate 10 Lite działa całkowicie poprawnie i jeśli tylko nie jest się świadomym tego, że smartfony mogą i potrafią działać szybciej, nie odczuje się tego, o czym napisałam powyżej. W końcu nie jest to sprzęt do najbardziej wymagających użytkowników – dla nich przygotowano lepsze i droższe propozycje. Przez wzgląd na powyższe, Mate 10 Lite to może się okazać całkiem ciekawą propozycją dla osób szukających smartfona za ok. 1300 złotych z dużym ekranem i relatywnie małą obudową, który działa tak, jak większość modeli za te pieniądze.
Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że na rynku tanich smartfonów z ekranami 18:9 jest jak na lekarstwo. A tu dużą rolę odgrywa też dostosowywanie aplikacji do proporcji, z czym Mate 10 Lite radzi sobie bardzo dobrze, oddając w nasze ręce w ustawieniach odpowiednią opcję, która za to odpowiada.
Benchmarki:
AnTuTu: 62175
Geekbench 4:
single core: 909
multi core: 2386
3DMark:
Ice Storm Extreme: 6592
Ice Storm Unlimited: 12234
Sling Shot: 586
Jednego jednak wciąż nie rozumiem – Mate 10 Lite dostępny jest na rynku od kilku tygodni. I nie dość, że w połowie października został zaprezentowany z Androidem 7.0 Nougat (nawet nie 7.1), to jeszcze wciąż nie wiadomo kiedy dostanie aktualizację do Androida Oreo, który obecny jest już na rynku przecież od pół roku. Tymczasem testowany Mate 10 Lite działa na Androidzie 7.0 z EMUI 5.1 (konkretnie wersja: L21C432B130) z poprawkami zabezpieczeń systemu Android z 6 listopada.
A skoro już o EMUI mowa, zerknijmy na najważniejsze funkcje, które oferuje Mate 10 Lite. Oczywiście jest to standardowy zestaw, jaki znajdziemy w każdym smartfonie Huawei:
- Wi-Fi+: inteligentne przełączanie pomiędzy Wi-Fi, a komórkową transmisją danych w zależności od oceny połączenia oraz
- włączanie/wyłączanie Wi-Fi automatycznie, gdy telefon znajdzie się w zasięgu znanej sieci; WiFi Direct,
- styl ekranu głównego: standardowy (wszystkie ikony na pulpitach) lub klasyczny (z szufladą aplikacji),
- ochrona wzroku,
- temperatura barw,
- tryb prosty – prosty układ i duże ikony,
- powiadomienia na pasku w postaci: ikon lub cyfr,
- klawisz nawigacyjny: przycisk skryty w skanerze linii papilarnych lub wirtualny pasek nawigacji,
- możliwość zmiany motywów,
- podpis na ekranie blokady,
- ochrona przed nękaniem: czarna lista numerów, czarna lista słów kluczowych, biała lista numerów,
- skaner antywirusowy,
- przycisk wiszący – szybki dostęp do funkcji wstecz, ekranu głównego, ostatnich zadań, blokady ekranu i optymalizacji jednym dotknięciem
- sterowanie ruchem: odwróć, by wyciszyć; podnieś, by ściszyć dzwonek; przyłóż do ucha, aby odebrać przychodzącą rozmowę lub wybrać numer widoczny na ekranie,
- gesty knykciem: otwieraj aplikacje kreśląc litery; włącz tryb podzielonego ekranu rysując poziomą kreskę wzdłuż ekranu; rób screenshota zakreślając knykciem zamknięty obszar na ekranie,
- obsługa jedną ręką: miniaturowy podgląd ekranu (przeciągnij palcem z dolnego lewego lub prawego rogu ekranu do środka, by przełączyć między podglądem zwykłym a miniaturowym), przesuwanie klawiatury – działa wyłącznie przy klawiaturze alfanumerycznej i domyślnej klawiaturze Huawei,
- kontrola głosowa (wyłącznie w języku angielskim) – odbieranie lub odrzucanie połączeń przychodzących głosem, budzenie głosem, odszukiwanie telefonu (gdy słowem wybudzającym jest np. “tabletowo”, hasło będzie brzmiało: “tabletowo, where are you?”),
zaplanowane włączanie i wyłączanie telefonu, - tryb wyłączenia dotyku – ochrona przed przypadkowym uruchomieniem telefonu w kieszeni lub torebce,
- tryb obsługi w rękawiczkach,
- tryb nie przeszkadzać (włączany ręcznie lub zgodnie z ustalonym harmonogramem),
- aplikacja bliźniacza – można logować się do dwóch różnych kont w tej samej aplikacji, np. na Facebooku, Messengerze i WhatsApp,
- możliwość tworzenia kont użytkowników i konta gościa.
Zaplecze komunikacyjne:
– LTE, jakość rozmów: zasięg sieci komórkowej utrzymywany stabilnie, brak jakichkolwiek problemów; jakość rozmów w porządku, choć ani mnie nie zaskoczyła, ani nie rozczarowała,
– dual SIM: standby, w momencie prowadzenia rozmowy przez pierwszą kartą, numer z drugiej jest zajęty; dual SIM jest hybrydowy, co oznacza, że w jednym momencie można korzystać z dwóch kart nanoSIM lub jednej nanoSIM i microSD,
– GPS, WiFi, Bluetooth: nie napotkałam żadnych problemów z działaniem tych modułów;
– NFC: brak – i to chyba najbardziej odczuwalny brak w tym telefonie,
– port microUSB: bardzo, ale to naprawdę bardzo zdziwiło mnie, gdy okazało się, że Mate 10 Lite ma starszy standard niż USB typu C. Jeśli dążymy do tego, by w szybkiej perspektywie czasowej mieć do czynienia wyłącznie z C, dlaczego ciągle nawet duzi gracze, tacy jak Huawei, stosują micro?,
– slot kart microSD: jest, ale możemy z niego korzystać wyłącznie wtedy, gdy w telefonie znajduje się jedna karta nanoSIM. Gdy przyjdzie potrzeba, możemy rozszerzyć 64 GB pamięci wewnętrznej (z której do wykorzystania przez użytkownika zostaje dokładnie 51,4 GB). A skoro już o niej mowa, spójrzcie na wyniki testu pamięci systemowej przeprowadzonego w AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 270,66 MB/s
– szybkość ciągłego zapisu danych: 93,86 MB/s
– szybkość losowego odczytu danych: 31,58 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 13,82 MB/s.
Głośnik
Monofoniczny, niewielki głośniczek, umieszczony został na dolnej krawędzi smartfona. Jak się pewnie domyślacie, nie wróży to niczego dobrego. I faktycznie – wydobywający się z niego dźwięk bardzo łatwo jest zagłuszyć trzymając telefon poziomo, np. podczas oglądania wideo czy grania. A jak jest z samą jakością dźwięku?
Mocno przeciętnie. Na najwyższym ustawieniu głośności dźwięki potrafią zlewać się ze sobą, nie ma mowy o szerokiej scenie. Bardziej akceptowalnie, choć wciąż nie idealnie, jest natomiast, gdy jasność zmniejszymy do 2/3 skali.
Na słuchawkach za to jest dużo, dużo lepiej.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie
Huawei Mate 10 Lite możecie kupić m.in. w Komputroniku!
Czytnik linii papilarnych
Pod względem czytników linii papilarnych Huawei wygrywa – niezależnie, czy mówimy tu o flagowych smartfonach czy średniakach. Potwierdza to również skaner, który znajdziemy w Mate 10 Lite. Działa zawsze sprawnie, szybko i, co najważniejsze, precyzyjnie. Nie mogę powiedzieć na jego temat złego słowa. No, może poza samym umiejscowieniem, co zbiera zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Faktem jest jednak, że trudno Mate’a 10 Lite wybudzić, gdy leży na płaskiej powierzchni lub jest umieszczony w uchwycie samochodowym – wszystko za sprawą tego, że domyślnie nie wspiera opcji dwukliku na ekran.
Czytnik można wykorzystać do odblokowywania ekranu, ale także – jak ma to miejsce w innych smartfonach Huawei – do wyłączania alarmu, robienia zdjęć czy przeglądania fotografii w galerii. Za jego pomocą można też zablokować dostęp do wybranych aplikacji oraz stworzyć folder Sejf, w którym pozbawimy osoby trzecie dostępu do wyselekcjonowanych przez nas multimediów.
Akumulator
W Huawei Mate 10 Lite zastosowano akumulator o pojemności 3340 mAh, co daje nadzieję na całkiem dobre wyniki w rzeczywistości. I faktycznie, źle nie jest. Telefon potrafi działać z dala od ładowarki cały dzień, a czasem nawet i dwa, oczywiście wszystko w zależności od włączonych modułów i ustawionej jasności ekranu.
W moich rękach Mate 10 Lite najczęściej rozładowywał się po dniu działania, z czego na włączonym ekranie (SoT) wykręcał wyniki na poziomie ok. 4,5 godziny – przy założeniu, że korzystałam wyłącznie z LTE. Po przełączeniu się na WiFi, telefon jest w stanie osiągnąć nawet 7 godzin SoT, co jest już bardzo dobrym wynikiem; u mnie najczęściej w takim trybie „wyciągał” ok. 4,5-5 godzin rozłożone na dwa weekendowe dni. W trybie mieszanym natomiast czas na poziomie ok. 5,5-6 godzin to standard.
Pełny proces ładowania telefonu ładowarką dołączoną do zestawu (5V2A) trwa ok. 2,5 godziny.
Aparat
Nie ukrywam, że spodziewałam się, że pod względem aparatu Huawei Mate 10 Lite nie będzie w stanie mnie zaskoczyć. Okazało się jednak, że robi przyzwoite zdjęcia. Jasne, nie jest to poziom flagowców (czego chyba raczej nikt i tak się nie spodziewał), ale jak na średniopółkowca zdjęcia te mogą się podobać.
Zacznijmy jednak od papierowych danych technicznych. Zarówno z przodu, jak i z tyłu, mamy podwójny aparat. Z tyłu jest to duet 16 Mpix + 2 Mpix (f/2.2), z przodu natomiast – 13 Mpix + 2 Mpix (f/2.0). W obu przypadkach druga matryca ma pomagać zbierać głębię przydatną podczas robienia zdjęć portretowych i z użyciem efektu bokeh. Niestety, w obu przypadkach funkcja ta działa słabo (dużo lepiej w pełnym słońcu niż w gorszym oświetleniu), przez co traktowałabym ją jedynie jako dodatek.
Wracając do samej jakości zdjęć – zdjęcia zrobione w dobrych warunkach prezentują się naprawdę dobrze. Kolory są dobrze odwzorowane, zdjęcia ostre i dość szczegółowe – mogą się podobać i z pewnością stanowią dobrą pamiątkę z wyjazdów. Niestety, nie jest jednak idealnie. HDR mógłby sobie radzić lepiej, bo jest zbyt mało agresywny (czasem można odnieść wrażenie, że w ogóle nie zadziałał). Do tego nocne zdjęcia bardzo łatwo rozmazać, bo proces robienia takowych trwa dłużej, do tego dłużej się zapisują i przez to trudniej utrzymać telefon nieruchomo. Z pomocą przychodzi tryb profesjonalny albo nocny, ale do tego potrzebujemy już statywu, a nie zawsze jest pod ręką. Co ważne, zdjęcia robione w trybie profesjonalnym można zapisywać nie tylko w JPG, ale też w RAW.
Przednia kamerka z kolei trochę mnie rozczarowała – i to wcale nie ze względu na to, że nie robię lubić selfie. Jak szybko dostrzeżecie na załączonych zdjęciach, przedni aparat ma tendencję do przepalania jasnych scenerii. Często też zdjęcia robione za jego pomocą są poruszone. Niestety, Mate’a 10 Lite nie nazwałabym smartfonem dla selfiemaniaków.
A jak Mate 10 Lite nagrywa wideo? W swojej kategorii cenowej – nieźle, aczkolwiek zdecydowanie brakuje nagrywania w 4K i stabilizacji obrazu. Zresztą, możecie to wszystko zobaczyć na moich vlogowych nagraniach jeszcze z listopadowego urlopu:
Podsumowanie
Huawei Mate 10 Lite pojawił się na polskim rynku dwa miesiące temu i startował wtedy z ceną 1499 złotych. Rynek szybko jednak zweryfikował, że to zbyt wysoka kwota i teraz można go już kupić spokojnie za 200 złotych mniej. To dobra wiadomość, zwłaszcza w obliczu tego, że Honor 7X, czyli model bliźniaczy, sprzedawany jest za 1149 złotych – wcześniej różnica cenowa od razu wskazywała na Honora 7X, teraz… można się zastanawiać nad Matem 10 Lite.
Wszystko za sprawą tego, że w ogólnym rozrachunku z Mate’a 10 Lite korzysta się po prostu przyjemnie. Jeśli ktoś nie wymaga wydajności rodem z flagowców, nie robi dużo selfiaków i nie potrzebuje NFC – może się zastanawiać nad wejściem w jego posiadanie. Bo tak na dobrą sprawę największym minusem tego smartfona jest brak NFC, cała reszta wymienionych przeze mnie poniżej wad to pomniejsze rzeczy, bez których można się obyć lub które nie przeszkadzają aż tak bardzo osobom mniej wymagającym.
Z drugiej strony mamy przecież jeden z nielicznych smartfonów ze średniej półki z ekranem 18:9, dużym wyświetlaczem zamkniętym w relatywnie małej obudowie, dobrze działający, ze świetnym czytnikiem linii papilarnych i akumulatorem, który powinien zadowolić przeciętnego użytkownika.
Kwestią najważniejszą jest jak zawsze to, czego indywidualnie oczekujemy od smartfona – dla jednych Mate 10 Lite okaże się ciekawym wyborem, a inni na niego nawet nie spojrzą. A Wy, do której grupy się zaliczacie?
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie
Huawei Mate 10 Lite możecie kupić m.in. w Komputroniku!