Recenzja HTC U11 – Edge Sense to bajer, ale ten aparat…

Spośród wszystkich tegorocznych flagowców, w mojej ocenie, to właśnie HTC U11 ma najmniej ciekawego asa w rękawie w postaci swojej unikalnej funkcji Edge Sense. W LG G6 mamy szerokokątny obiektyw, który robi świetne wrażenie (szkoda, że f/2.4). W Samsungu Galaxy S8 postawiono na ekran Infinity o proporcjach 18,5:9 i skaner tęczówki oka. W Sony Xperia XZ Premium – świetny tryb Super Slow Motion. W U11 natomiast HTC postanowiło nas przekonać, że ściskanie telefonu ma sens. Ale czy na pewno? Na to pytanie odpowiem Wam poniżej. Z niniejszej recenzji dowiecie się też, czy warto zainwestować ponad trzy tysiące złotych w HTC U11. Zapraszam!

Parametry techniczne HTC U11:

Cena HTC U11 w momencie publikacji recenzji: 3249 złotych

Wideorecenzja HTC U11

Wzornictwo, jakość wykonania

Powiem tak: jeśli chciałabym skorzystać z lusterka, nosiłabym je w torebce. Tymczasem producenci smartfonów wzięli sobie za punkt honoru, by ich tegoroczne flagowce odbijały w sobie świat jak oszalałe. W tej kategorii bezapelacyjnie wygrywa Sony Xperia XZ Premium, który zyskał u mnie miano najdroższego lusterka, jakie miałam, ale i Samsung Galaxy S8 czy nawet LG G6 świetnie się sprawdzają w tej roli. Nie inaczej jest też ze szklanym HTC U11. Jak się możecie domyślać – nie przypadło mi to do gustu.

Jasne, fajnie wygląda, jak obudowa naszego telefonu załamuje światło (tu wygrywa Honor 8 i Honor 9), ale gdy dochodzi do tego zmiana koloru dosłownie pod każdym kątem, pod jakim na nią spojrzymy, zakrzywia nam to obraz rzeczywistości. Jednym będzie się to podobało, innym – niekoniecznie. Do mnie osobiście niespecjalnie tego typu wzornictwo przemawia. Zwłaszcza, gdy mowa jest o perłowej wersji U11, którą akurat dostałam do testów, a która ze wszystkich dostępnych wersji kolorystycznych podoba mi się najmniej (a raczej: wcale). Ale umówmy się: design to kwestia gustu. Mi jednak bardziej „leży” wzornictwo poprzednika, czyli HTC 10, ale co kto lubi.

Sama konstrukcja HTC U11 natomiast może się podobać. Obudowa ma obłe kształty, dzięki czemu dużo lepiej dopasowuje się do kształtu dłoni, co automatycznie przekłada się na wyższy komfort korzystania z telefonu, który wcale do najmniejszych nie należy. Dwie szklane części, tj. tył i przód, przedzielone są aluminiową ramką, nadając całości eleganckiego szlifu. Z kolei przód jest, jak się domyślam, zmorą firm zajmujących się foliami i szkłami ochronnymi, bo ekran U11 jest w większości płaski, ale w pewnym momencie przechodzi w lekkie zaoblenie przy każdej krawędzi.

Całość spełnia normę IP67, co oznacza, że U11 jest pierwszym (flagowym) smartfonem w ofercie HTC, który jest pyło- i wodoszczelny (bez problemu powinien przetrwać zanurzenie w wodzie na głębokości do 1 metra przez pół godziny). Moje nieśmiałe testy wodoszczelności przeszedł perfekcyjnie.

Rozmieszczenie przycisków i portów raczej bez zaskoczenia. Na prawej krawędzi mamy gładką regulację głośności i włącznik, dla odmiany, z wyczuwalnymi pod palcami wypustkami (tak jak w niektórych smartfonach zdarza się, że są one zbyt luźne, tak tutaj jest wprost przeciwnie – są mocno osadzone w obudowie). Przeciwległa krawędź nie została zagospodarowana.

U góry znajdziemy szufladkę skrywającą w sobie gniazdo kart nanoSIM i microSD, a nieopodal jest także mikrofon, który może przywołać na myśl mały port podczerwieni (ale nie, irda tutaj nie została zaimplementowana). Na dole smartfona umieszczono dwa kolejne mikrofony (w sumie są aż cztery!), port USB typu C (z USB OTG i, co ważne, obsługą HDMI), a także jeden z głośników – drugi znajdziemy nad ekranem.

No i właśnie, przejdźmy na front telefonu. Obok drugiego głośnika (służącego również do przeprowadzania rozmów telefonicznych), mamy obiektyw kamerki przedniej oraz czujnik światła, natomiast dioda powiadomień ukryta została w prawej części głośnika. Pod ekranem do naszej dyspozycji zostały oddane dotykowe, podświetlane przyciski systemowe – wstecz, Home i ostatnie aplikacje. Środkowy służy również jako czytnik linii papilarnych.

Obudowa z tyłu jest dość minimalistyczna i poza ledwo widocznym logo HTC znajdziemy tu wyłącznie obiektyw aparatu z podwójną diodą doświetlającą. W dolnej jej części jest też tajemniczy otwór, który jest niczym innym jak czwartym mikrofonem.

Wyświetlacz

HTC U11 jest kolejnym przedstawicielem smartfonów z ekranami o przekątnej 5,5” i rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 534 ppi. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że jakość wyświetlanego obrazu pod względem ostrości czcionek jest świetna – nie może tu być mowy o żadnych poszarpaniach krawędzi ikon.

Zastosowana tu matryca Super LCD 5 charakteryzuje się dobrą jasnością minimalną (brak problemów z korzystaniem z telefonu w nocy) i niezłą maksymalną (aczkolwiek w jego przypadku nie pogardziłabym nieco jaśniejszym panelem), świetnymi kątami widzenia oraz niezłym odwzorowaniem barw, choć odniosłam wrażenie, że domyślnie ekran wyświetla barwy o cieplejszym zabarwieniu, aczkolwiek to akurat można zmienić w ustawieniach wyświetlacza. Tam również włączymy tryb nocny (lub ustawimy uruchamianie automatyczne – od zachodu do wschodu słońca lub o określonym czasie) oraz tryb rękawiczek.

O reakcję na dotyk nie musicie się martwić, podobnie jak o ślizg palca po ekranie – zastosowana warstwa oleofobowa sprawia, że pod tym względem nie mogę się do niczego przyczepić.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Edge Sense. Głośniki
3. Skaner linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Działanie

Pod obudową HTC U11 znajdziemy zestaw topowych podzespołów. Mamy tu bowiem ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 835 o częstotliwości taktowania 2,45 GHz, 4 GB RAM oraz Androida w wersji 7.1.1 Nougat z nakładką HTC Sense. Jasne, zaraz malkontenci stwierdzą, że tajwański koncern się nie postarał, skoro taki OnePlus w „piątce” wsadził dwukrotnie więcej pamięci podręcznej, czyli 8 GB RAM. Ale wierzcie mi, podczas codziennego użytkowania U11 sprawdza się wręcz znakomicie.

Zresztą, w porównaniu flagowców, które dla Was przygotowuję, będziecie mogli porównać to, jak działa HTC U11 względem pozostałych najdroższych smartfonów dostępnych na rynku. Ale mogę Wam już teraz zaspojlerować, że wśród bogatej konkurencji radzi sobie bardzo dobrze i jest w ścisłej czołówce pod względem szybkości otwierania aplikacji i trzymania ich w RAM-ie.

A skoro podczas typowego użytkowania nie sprawia żadnych problemów, podobnie jest w trakcie grania w wymagające gry, jak Asphalt 8 Airborne czy GTA San Andreas. Zresztą, wystarczy spojrzeć na wyniki uzyskiwane przez HTC U11 w testach syntetycznych.

Benchmarki:
AnTuTu: 176035
Quadrant: 39085
Geekbench 4:
single core: 1919
multi core: 6466
3DMark:
Ice Storm: 14605
Ice Storm Extreme: 14418
Ice Storm Unlimited: 39686

Oprogramowanie

Od wielu, wielu lat HTC w swoich smartfonach stosuje interfejs HTC Sense, który przez ostatnie miesiące mocno ewoluował i, moim zdaniem, wreszcie dostępny jest w najbardziej dojrzałej formie spośród wszystkich dotychczasowych. A może jest to po prostu spowodowane faktem, że w U11 sporo jest widocznego czystego Androida, a sama nakładka zbyt szczególnie nie rzuca się w oczy?

Widać ją przede wszystkim przez obecność BlinkFeed, czyli najbardziej wysuniętego w lewo pulpitu domowego, który – jeśli nie chcemy z niego korzystać – możemy w każdej chwili usunąć. BlinkFeed jest naszym „oknem na świat”, wyświetlającym interesujące nas treści z wybranych przez nas aplikacji (króluje tu News Republic, ale jest też Facebook, Kalendarz, LinkedIn, Twitter czy YouTube). Mi rozwiązanie to nie przypadło do gustu i w żadnym smartfonie HTC, które dotychczas testowałam, nie przetrwałam z BlinkFeed na ekranie domowym dłużej niż kilka dni.

Jeśli chodzi o preistalowane aplikacje, najbardziej na uwagę zasługują w mojej opinii trzy:

Tym, co w U11 może się podobać, jest spora możliwość personalizacji telefonu. Możemy nie tylko zmienić motyw, tapetę oraz dzwonek i dźwięku powiadomień, ale również rozmiar czcionki i wyświetlacza, kolor klawiatury czy nawet kolor wybierania numerów.

Są też gesty Motion Launch, działające na wygaszonym ekranie:

Edge Sense

I dochodzimy do chyba najważniejszej kwestii w przypadku HTC U11, czyli… ściskania telefonu, a właściwie jego krawędzi, mniej więcej od połowy ich wysokości w dół. Jedni producenci mają podwójne obiektywy, inni tryb super slow motion, jeszcze inni… wprowadzają właśnie mechanizm ściskania smartfona, który – z założenia – ma zmienić nasz sposób korzystania ze smartfonów. Mnie rozwiązanie to do siebie zupełnie nie przekonało. Mowa o Edge Sense, gestach ściskania, które odpowiedzialne są za konkretne, przypisane do nich funkcje lub zadania.

Prawda jest taka, że taki gest można mieć przypisany jeden. To znaczy, że ściskając telefon można np. zrobić screenshot lub włączyć aparat i zrobić zdjęcie w ten sam sposób (i chyba najczęściej słyszę, że właśnie do tego użytkownicy U11 wykorzystują Edge Sense). Jest też możliwość zaawansowanego korzystania z tego mechanizmu – w tym trybie gest ściśnięcia jest rozdzielany pomiędzy krótkie ściśnięcie a ściśnięcie i przytrzymanie. W takim scenariuszu, jak się domyślacie, można mieć przypisane dwie funkcje / zadania / aplikacje – po jednej do każdego gestu (tj. ściśnięcia lub ściśnięcia i przytrzymania), np. dla pierwszego uruchamianie aparatu, dla drugiego – zmiana aparatu głównego na frontowy i odwrotnie.

Póki co Edge Sense to bardzo mocno ograniczone rozwiązanie – do wyboru mamy następujące opcje: uruchomienie aplikacji aparatu, uruchomienie asystenta głosowego Google, uruchomienie wybranej aplikacji, wykonanie zrzut ekranu, włączenie/wyłączenie latarki, nagrywanie głosu, uruchomienie Sense Companion oraz włączenie/wyłączenie hotspotu WiFi. Funkcje te jednak mają być cały czas rozwijane, dzięki czemu już niebawem powinniśmy otrzymać między innymi możliwość zmiany piosenek za pomocą ściśnięcia krawędzi telefonu.

Zaplecze komunikacyjne:

Test pamięci systemowej – AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 706,81 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 168,83 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 92,62 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 84,97 MB/s

Głośniki

HTC U11 jest jednym z tych smartfonów, które oferują dwa głośniki odtwarzające dźwięk jednocześnie – trudno tu mówić o oszałamiającym efekcie stereofonii, gdy większy głośnik znajduje się na dolnej krawędzi, natomiast drugi, mniejszy, nad ekranem (żeby być bardziej precyzyjną, wspomnę, że górny głośnik odpowiedzialny jest za wysokie tony, natomiast dolny – niskie i bas). Faktem jest jednak, że odtwarzaną muzykę dosłownie czuć w rękach – na tyle rezonuje, że rozchodzi się na całą obudowę. Sama jakość dźwięku jest porównywalna z HTC 10, może nieco głośniejsza, a trzeba przyznać, że w tamtym modelu HTC postawiło sobie poprzeczkę bardzo wysoko.

Bardzo nie lubię smartfonów bez 3.5 mm jacka audio. Wszystko przez to, że aby podłączyć swoje słuchawki przewodowe, konieczne jest skorzystanie z przejściówki (na szczęście dołączanej do zestawu z telefonem), w tym przypadku z przetwornikiem analogowo-cyfrowym, zapewniającym lepszą jakość dźwięku na słuchawkach. Jako ciekawostkę mogę wspomnieć, że wspomniana przejściówka podczas przeprowadzanych przeze mnie testów poinformowała o dostępności aktualizacji oprogramowania – tak, też się zdziwiłam.

Po pierwszym podłączeniu słuchawek HTC USonic (tych dołączonych do zestawu z telefonem) przeprowadzane jest automatyczne dopasowanie odtwarzanego dźwięku do użytkownika w celu zapewnienia jak najlepszego doznania słuchowego – wszystko to dzięki wykorzystaniu sonaru, impulsu dźwiękowego, który analizuje wewnętrzne ucho i przystosowuje dźwięk do jego anatomii. I muszę przyznać, że zdecydowanie słychać różnicę z włączonym oraz wyłączonym trybem. A samą jakość dźwięku na słuchawkach trudno określić mianem innej niż świetna – naprawdę nawet bardziej wymagający audiofil będzie zadowolony, bo te słuchawki z zestawu są jednymi z lepszych, z jakimi miałam do czynienia, jeśli chodzi oczywiście o fabryczne akcesoria dostarczane z telefonami. A nie bez znaczenia jest też fakt, że mają aktywną redukcję szumów, która również spisuje się – jak na dokanałówki – całkiem nieźle.

Dzięki adapterowi do HTC U11 można podłączyć wszystkie lepsze słuchawki dostępne na rynku. O ich współpracę z flagowcem Tajwańczyków nie musicie się obawiać – HTC kolejny raz pokazuje, że potrafi stworzyć smartfon dla osób, dla których muzyka to nieodzowny element życia.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Edge Sense. Głośniki
3. Skaner linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Skaner linii papilarnych

Nie przedłużając zbędnie, czytnik znajduje się z przodu, tuż pod ekranem. Działa przy każdorazowym przyłożeniu do niego palca – jest aktywny, co oznacza, że nie trzeba naciskać i dłużej przytrzymywać. Co prawda podczas próby skorzystania ze skanera wyskakuje komunikat, by przytrzymać palec na nim, tak naprawdę wystarczy mocniej dotknąć, by po chwili telefon został odblokowany.

I choć czytnik ten działa sprawnie i bezproblemowo, muszę zauważyć, że nie jest najszybszym spośród flagowych smartfonów dostępnych na rynku. Widać tu, że po rozpoznaniu odcisku palca przyciski systemowe podświetlają się i dopiero wtedy ekran się odblokowuje – całość procesu zajmuje dosłownie chwilę, ale wystarcza ona, by stwierdzić, że np. skaner w Huawei P10 czy Xiaomi Mi 6 jest szybszy.

Skaner możemy wykorzystać również do blokowania konkretnych aplikacji – w tym celu należy się udać do aplikacji Boost+.

Akumulator

Muszę przyznać, że jeśli chodzi o czas pracy z dala od ładowarki, HTC U11 pozytywnie mnie zaskoczył. Okazało się bowiem, że jest to smartfon, który pomimo zastosowania wcale nie największego akumulatora – bo jego pojemność to 3000 mAh – w większości przypadków wytrzyma dzień pracy z dala od ładowarki. W większości, bo nie biorę pod uwagę ekstremalnego użycia z maksymalnie rozjaśnionym ekranem, LTE i włączonym GPS-em, w takim scenariuszu mało który telefon potrafi dotrzymać nam kroku do końca dnia.

Wracając jednak do głównego bohatera dzisiejszej recenzji, U11 w moich rękach spokojnie wytrzymywał dzień bez potrzeby jego ponownego ładowania, przy czym na włączonym ekranie (SoT, tj. screen on time) od niecałych czterech do prawie siedmiu godzin, w zależności od włączonych modułów i ustawionej jasności ekranu. W trybie mieszanym lub na samym WiFi udawało mi się czas działania wydłużać z jednego dnia do półtorej, a nawet dwóch dni, aczkolwiek to były sytuacje, w których telefonu nie eksploatowałam zbyt intensywnie.

Jednego jestem pewna: HTC U11 jest smartfonem, którego naprawdę trudno jest rozładować w ciągu jednego dnia. Jestem przekonana, że w większości przypadków, zwłaszcza korzystając z WiFi, dzień będziecie kończyć mając jeszcze 20-25% zapasu energii – w moim przypadku zdarzało się to nader często, co w przypadku flagowców wcale nie jest oczywiste.

Aparat

Wielokrotnie spotkałam się w sieci z opinią, że HTC U11 ma najlepszy aparat na rynku spośród wszystkich flagowych smartfonów. Nie bez znaczenia jest zresztą fakt, że w rankingu DxOMark piastuje najwyższe miejsce (choć akurat bezstronność i obiektywizm tego medium czasem może być dyskusyjna). W swojej ocenie będę jednak bardziej bezpieczna i stwierdzę, że trudno by mi było wybrać zwycięzcę pojedynku HTC U11 vs Samsung Galaxy S8, który do tej pory był moim smartfonowym faworytem, jeśli chodzi o jakość zdjęć niezależnie od panujących warunków oświetleniowych. Jak jest w rzeczywistości, będziecie mogli wkrótce sami przekonać się w przygotowywanym przeze mnie porównaniu flagowców. Jedno jest dla mnie pewne: robienie zdjęć za pomocą HTC U11 to czysta przyjemność.

Aparat szybko łapie ostrość i odpowiednio reaguje na naciśnięcie spustu migawki, aczkolwiek widać, że proces ten trwa nieco dłużej niż w przypadku pozostałych flagowców. Podczas robienia zdjęcia w prosty i szybki sposób można obniżyć wartość ekspozycji, dzięki czemu fotografowanie np. na koncertach jest dużo przyjemniejsze. Jeśli chodzi o samą aplikacją aparatu, jest bardzo prosta – udziwnień tu nie uświadczymy. Do naszej dyspozycji jest tryb profesjonalny (z opcją zapisu zdjęć w RAW) i panorama, a także wideo, hyperlapse, zwolnione tempo, panorama selfie i to tyle, co jak na flagowca może wydawać się dziwne. Dla mnie jednak mała liczba dostępnych trybów to plus – większość z nas i tak ich nie używa.

Gdy pierwszy raz dostałam U11 w swoje ręce, byłam pod wielkim wrażeniem świetnego wyostrzania fotografowanych obiektów – również, jeśli chodzi o makro. Widać doskonale zastosowaną tu przysłonę o wartości f/1.7, która doskonale radzi sobie z rozmywaniem tła – zresztą, nie wyobrażam sobie, by w smartfonie za takie pieniądze było inaczej. Pomijając jednak ten aspekt, bardzo przypadło mi do gustu to, w jaki sposób aparat U11 odwzorowuje kolory – są zbliżone do rzeczywistych, a to za sprawą bardzo dobrze dobieranego balansu bieli, z czym nie wszystkie smartfony, nawet te najdroższe, zawsze sobie dobrze radzą. Patrząc na zdjęcia w oryginalnej rozdzielczości odniosłam też wrażenie, że nie uświadczymy tu aż tak agresywnego mechanizmu odszumiania, jak w niektórych produktach konkurencji.

Zanim jeszcze zerkniecie na same fotografie wykonane przeze mnie za pomocą HTC U11, z kronikarskiego obowiązku napiszę jeszcze, że z tyłu mamy aparat 12 Mpix z optyczną stabilizacją obrazu (OIS) i f/1.7, natomiast z przodu jest kamerka 16 Mpix (f/2.0) z wciąż rzadko spotykanym HDR i opcją panoramicznego selfie.

A teraz już zostawiam Was z fotografiami wykonanymi aparatami U11 (aby zobaczyć w oryginalnej rozdzielczości wystarczy otworzyć w nowym oknie):

I selfie:

Kilka słów należy Wam się jeszcze na temat nagrywania wideo. Aparatem głównym uzyskamy świetne efekty przy jakości 4K, natomiast przednim – maks. Full HD. Tym jednak, co wyróżnia U11 na tle innych smartfonów, jest możliwość nagrywania dźwięku 3D Audio, który – gdy przybliżamy obraz podczas nagrywania wideo, automatycznie powoduje wyczulenie mikrofonów na wskazany kierunek, efektem czego jest lepsze zbieranie dźwięku. Jest też opcja nagrywania dźwięku standardowo, hi-ress, bez cudowania z przybliżaniem, które – w mojej opinii – wymaga jeszcze nieco dopracowania, bo co testowałam to rozwiązanie, to wkradało się trzeszczenie, którego być nie powinno.

Podsumowanie

Kiedyś (w czasach One X) byłam wielką fanką HTC. Później, gdy na rynku debiutowały kolejno One M8 i One M9, moja sympatia do tego producenta nieco zmalała, aczkolwiek wciąż patrzyłam w jego kierunku z dużą dozą sentymentu. Testując HTC U11 miałam nadzieję, że nie będzie to kolejny smartfon tej marki, na temat którego będę mogła powiedzieć, że jest po prostu w porządku. I, na szczęście, nie jest.

Bo HTC U11 to bardzo udany smartfon z rewelacyjnym aparatem i bardzo dobrym systemem audio, a i za czas pracy nie można go skarcić. Co prawda samo wzornictwo telefonu zupełnie nie przypadło mi do gustu, a brak 3.5 mm jacka audio boli, nie sposób nie powiedzieć, że U11 spokojnie może stanąć w szranki z najlepszymi produktami konkurencji w walce o serca i portfele klientów.

A co Wy sądzicie na temat HTC U11? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Edge Sense. Głośniki
3. Skaner linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie

Recenzja HTC U11 – Edge Sense to bajer, ale ten aparat…
WYŚWIETLACZ
9
DZIAŁANIE - PŁYNNOŚĆ, WYDAJNOŚĆ
9.5
OPROGRAMOWANIE
9
AKUMULATOR
8.5
MULTIMEDIA
9
PORTY, ZŁĄCZA, ŁĄCZNOŚĆ
7.5
JAKOŚĆ WYKONANIA
9
WZORNICTWO
9
Ocena użytkownika0 głosów
0
Zalety
jeden z lepszych aparatów na rynku
dobry czas pracy
czytnik linii papilarnych
jakość dźwięku - głośniki, ale i na słuchawkach
USB C ze wsparciem dla HDMI
IP67
etui w zestawie z telefonem
Wady
brak 3.5 mm jacka audio
aparat działający nieco wolniej niż u konkurencji
śliska obudowa zbierająca odciski palców jak oszalała
podatność na rysowanie się obudowy
hej! tylko mi się nie podoba design U11?
8.8
OCENA
Exit mobile version