Recenzja HTC 10

HTC 10. No właśnie… Nasuwa się pytanie: Gdzie się podziało „One” i literka „M”? Tajwański producent nieprzypadkowo nazwał swojego nowego flagowca po prostu „dziesięć”. Chce nam dać do zrozumienia, że mamy do czynienia z czymś zupełnie nowym, a jednocześnie, że jest to następca HTC One M9. Czy to się udało? Czy HTC 10 jest godny polecenia? Tego dowiecie się w dalszej części tej recenzji.

Parametry techniczne HTC 10:

Cena w momencie publikacji recenzji

W Polsce HTC 10 w testowanej przez nas „pełnej” wersji dostępny jest obecnie tylko w Play i niebawem powinien pojawić się u innych operatorów. W sklepach znajdziemy słabszą wersję Lifestyle.

2999 złotych – wersja HTC 10 Lifestyle ze słabszym CPU i GPU (Snapdragon 652 + Adreno 510 vs Snapdragon 820 + Adreno 530), z mniejszą ilością pamięci RAM (3GB vs 4GB) i LTE niższej kategorii (kat 8 vs kat 12).

Wzornictwo

HTC 10 dostępny jest w kilku wersjach kolorystycznych. Ciemno szara i srebrna z czarnym przodem (ta druga dostępna oficjalnie tylko w USA) oraz złota i srebrna z białym przodem. Jakbym miał wybierać, która wersja podoba mi się najbardziej, wybrałbym którąś z czarnym przodem. HTC jednak do testów dostarczyło mi złotą z białym przodem, która także prezentuje się bardzo ładnie oraz może się podobać. Ale dość przedłużania, przejdźmy teraz do wzornictwa.

Na prawej krawędzi, patrząc od jej górnej części, producent zdecydował się umieścić tackę na kartę nanoSIM (wykonaną z metalu), podłużny przycisk do regulacji głośności oraz przycisk power. Oba trochę bujają się na boki. Zarówno jeden, jak i drugi, wykonane są z metalu, mają bardzo dobrze wyczuwalny skok oraz słyszalny „klik”. Na więcej uwagi zasługuje przycisk power. Ma on wyraźne żłobienia, dzięki którym można go szybko i bezbłędnie zlokalizować. Na lewej krawędzi, w jej górnej części, znajduje się tylko tacka na karty microSD (wykonana z metalu). Patrząc od góry zauważymy centralnie umieszczone wyjście jack audio 3,5 mm oraz wstawkę (jak mniemam kryją się pod nią jakieś moduły łączności) z tworzywa sztucznego. Wyraźnie odznacza się kolorem od złotej obudowy, nie jest złota, ani nawet biała, a bardziej kremowa. Na próżno szukać tutaj portu podczerwieni. Dolna krawędź została zagospodarowana na mikrofon, złącze USB 3.1 typu C oraz głośnik odpowiedzialny za reprodukcję niskich tonów.

W centralnej części przedniego panelu umieszczono wyświetlacz. Nad nim znajdują się czujniki światła i zbliżeniowy, przednie, dość spore oczko kamerki, dioda LED oraz głośnik do rozmów, który jednocześnie jest drugim głośnikiem multimedialnym, odpowiadającym za reprodukcję tonów wysokich i średnich. Pod ekranem umieszczono skaner odcisków palców, który jednocześnie jest przyciskiem dotykowym home. Nie jest to guzior jak w Samsungach, lecz dotykowa płytka. Po lewej stronie ulokowano dotykowy przycisk wstecz, a po prawej ostatnich aplikacji. Jak łatwo zauważyć nie są one umieszczone centralnie, tylko przesunięte ku dolnej krawędzi. Według mnie, przez to nie wygląda to aż tak estetycznie, jednak dzięki takiemu ułożeniu nie ma mowy o tym, aby przez przypadek dotknąć ekranu podczas użycia przycisków i odwrotnie. Po kilku godzinach przyzwyczaiłem się do takiego rozwiązania i przestałem na to zwracać uwagę. Cieszy fakt zastosowania przycisków dotykowych i rezygnacji z ekranowych oraz usunięcia banera z logo, jaki znajdował się w HTC One M8 i M9. Na próżno szukać na froncie jakiegokolwiek loga producenta.

Z tyłu znajduje się aparat w kształcie koła, który trochę wystaje ponad całość, jednak w żaden sposób nie przeszkadza. Po prawej stronie mamy podwójną diodę doświetlającą oraz laserowy autofocus. W centralnej części widnieje logo HTC, pod nim znaki towarowe. Nie mogło zabraknąć charakterystycznych dla tajwańskiego producenta fug. Są one w kolorze kremowym, takim samym, jak wstawka na górnej krawędzi obudowy i wykonane z tego samego tworzywa sztucznego. Na górnej fudze umieszczono drugi mikrofon w jej lewej części.

W oczy rzucają się spore ścięcia, które okalają całą tylną część i płynnie przechodzą w ramkę, z przodu zastosowano ten sam zabieg, tyle że na mniejszą skalę. Są one błyszczące, a ramka i tył bardziej matowe. Według mnie HTC 10 wygląda świeżo i może się podobać. Całość psuje trochę wstawka w górnej części ramki oraz przyciski dotykowe umieszczone bliżej dolnej krawędzi. Muszę przyczepić się do jeszcze jednej rzeczy. Są to dość grube ramki boczne – od ekranu do krawędzi ramki pozostawiono sporo miejsca. Efekt ten potęguje jeszcze fakt, że jak zapalimy ekran możemy dopatrzeć się małej, czarnej rameczki okalającej faktyczny wyświetlacz.

Jakość wykonania i ergonomia

HTC 10 wykonano wzorowo. Nie ma mowy o żadnych trzaskach, wyginaniu się, itp. Bryła jest sztywna, świetnie spasowana, a płynne przejścia między ekranem a obudową tylko potęgują ten efekt. Podczas testów nie zauważyłem, aby obudowa zbierała jakiekolwiek rysy. Telefonu używałem beż żadnego pokrowca, odkładałem na różne powierzchnie i przez ten cały czas wygląda pod tym względem jak nowy. Przedni panel natomiast złapał kilka mikro-rysek widocznych pod światło. Pamiętajmy, że Gorilla Glass 4 nie jest szkłem niezniszczalnym. Smartfonem z oczywistych powodów nie rzucałem ani nie sprawdzałem jego odporności na upadki.

„Dziesiątka” świetnie leży w dłoni. Dzięki zaokrąglonej bryle i sporym ścięciom na krawędziach wyśmienicie wpasowuje się w dłoń. Ani razu, trzymając to urządzenie, nie miałem uczucia, aby telefon miał mi się wyślizgnąć z dłoni, zawsze chwyt był pewny. Obsługa jedną ręką jest możliwa i w miarę komfortowa, aczkolwiek aby dosięgnąć górnego, lewego roku ekranu musimy zmienić położenie HTC 10 w naszej dłoni. Tył jest trochę śliski. Smartfon ma tendencję do samoczynnego zsuwania się z polerowanych czy lakierowanych powierzchni, które ustawione są pod kątem.

Spis treści:

1. Wzornictwo. Jakość wykonania. Ergonomia
2. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Moduły łączności
3. Aparat. Jakość dźwięku
4. Bateria. Czytnik linii papilarnych. Akcesoria. Podsumowanie

Wyświetlacz

HTC postawiło na 5,2-calowy panel Super LCD 5 w rozdzielczości QHD, który sprawdza się świetnie. Obraz jest ostry, nie zobaczymy tutaj żadnych poszarpanych czcionek. Kolory są nasycone, ale bliżej im do naturalnych niż do tych z flagowców Samsunga. Biel jest fenomenalna, czysta, jedynie pod bardzo dużym kątem wpada w lekko fioletowy odcień. Czerń jest naprawdę głęboka. Nie jest to poziom AMOLEDa, ale jak na panel LCD jest świetna. Kąty widzenia są wyśmienite. Kontrast także stoi na wysokim poziomie. Nawet pod dużym kątem nie uświadczymy pogorszenia się jakości obrazu, jedynie nieznacznie się przyciemni. Jasność maksymalna jest w porządku. W pełnym słońcu nie miałem żadnego problemu, aby zobaczyć treści wyświetlane na ekranie „dziesiątki”. Natomiast jasność minimalna mogłaby być niższa. W zupełnej ciemności ekran jest zbyt jasny i bije po oczach. Jeśli chodzi o responsywność ekranu, to reaguje na dotyk błyskawicznie oraz jest bardzo czuły i dokładny. Z wyświetlacza jestem bardzo zadowolony. Uważam, że jest to absolutna czołówka na rynku smartfonów.

Działanie

HTC 10 działa niezwykle szybko. Wszystkie akcje wykonywane są błyskawicznie. Podczas moich testów nie uświadczyłem żadnych spowolnień, przestojów czy lagów. Zawsze „dziesiątka” wykonywała moje polecenia bez zająknięcia. Snapdragon 820 z Adreno 530, 4GB RAM i niezwykle dokładny i responsywny ekran robią robotę. Nie bez znaczenia jest świetna optymalizacja systemu ze strony HTC. Jednoczesne słuchanie muzyki ze Spotify, gdy w tle działa Facebook, Twitter, Facebook Messanger, Chrome z odpalonymi 12 kartami, Tapatalk, Instagram, Gmail, Mapy Google oraz aktualizują się aplikacje w Google Play, a my w tym czasie gramy w GTA SA, nie stanowi żadnego wyzwania. Gra nawet na moment nie zwalnia. W żadnej z gier, nawet po dłuższej zabawie, nie uświadczyłem jakichkolwiek lagów czy spadków wydajności. HTC 10 nie jest straszna żadna aplikacja czy gra. Mocy niewątpliwe mu nie brakuje, a zapas, jakim dysponuje, wystarczy mu jeszcze na długo.

Telefon przez większość czasu pozostaje chłodny lub letni. Nie grzeje się aż tak, jak HTC One M9. Jednak już 20 minut grania w wymagające tytuły lub po prostu pracy pod dużym obciążeniem (6-8 aplikacjami jednocześnie) wystarczy, aby nagrzać tył smartfona. Robi się wtedy bardzo ciepły, na szczęście nie parzy i da się z niego ciągle w miarę komfortowo korzystać. Ciepło rozprowadzane jest równomiernie na cały rewers i ramkę urządzenia. Czuć, że Snapdragon 820 wydziela mniej ciepła niż jego poprzednik, co cieszy.

Aby zaspokoić ciekawość tych, którzy interesują się benchmarkami niżej wrzucam kilka screenów z najpopularniejszy tego typu programów.

Oprogramowanie i interfejs

HTC przyzwyczaiło nas do swojej, według mnie świetnej, nakładki HTC Sense. Od pewnego czasu jednak można zauważyć tendencję Tajwańczyków do stopniowego jej odchudzania. Jak wyszło to w HTC 10? Bardzo ciekawie, ponieważ bliżej nowej nakładce do czystego Androida, niż do bardzo dobrze nam znanych wcześniejszych odsłon Sense. Czy to dobry ruch? Według mnie to rzecz gustu i zależy od tego, jakie kto ma preferencje. Generalnie wszystko wygląda całkiem spójnie, przypomina czystego Androida, a ingerencja HTC nie jest wcale duża. „Dziesiątka” dostała tylko kilka aplikacji od producenta. Te, które powielały się z usługami Google, zostały usunięte, jak galeria czy odtwarzacz muzyki. Jednak w dalszym ciągu, znane z wcześniejszych wersji HTC Sense, pozostały dialer, menu aplikacji, wiadomości, latarka, notatki głosowe, pogoda, kopia zapasowa, manager plików czy zegar. Niektóre można sobie dograć z Google Play, na przykład kalendarz. Niezmieniona została także forma prezentowania statystyk baterii i informacji o niej czy charakterystyczna dla HTC czcionka. Mamy także nieśmiertelny widget pogodowy i kilka innych sztandarowych widgetów od Tajwańczyków. Belka powiadomień i skróty są żywcem przekopiowane z czystego Androida, tych drugich niestety nie można edytować. Ustawienia natomiast wyglądają zupełnie jak w czystym Androidzie.

Według mnie, najciekawszą aplikacją, jaką dodali Tajwańczycy, jest Boost+. Inteligentnie zwiększa ona wydajność naszego urządzenia i dba, aby nic niepowołanego nie działało w tle. Optymalizuje gry, aby jak najmniej cierpiała na tym bateria podczas rozgrywki. Z jej poziomu można zarządzać aplikacjami, usuwać śmieci, blokować aplikacje. Całkiem przydatna i intuicyjna aplikacja. To taki kombajn do zarządzania zasobami naszego smartfona.

Domyślną klawiaturą zaimplementowaną w „dziesiątce” jest TouchPal. Pozwala ona na dość komfortowe wprowadzanie tekstu. Podpowiedzi są stosunkowo trafne, jednak niezbędne jest dodanie kilkunastu słów do słownika i „nauczenie” klawiatury naszego stylu pisania. Oferuje ona sporo funkcji konfiguracji. Emotki, jakie w niej znajdziemy, dobrze są nam znane z wcześniejszych klawiatur HTC.

Następną ważną cechą nowej odsłony HTC Sense są motywy, zwłaszcza jeden ich rodzaj – styl dowolny. Wedle własnego uznania możemy sobie rozmieścić interesujące nas skróty do aplikacji na całym pulpicie. Nie ogranicza nas żadna siatka. Każdy motyw ma jakąś przewodnią cechę, przykładowo: las, kosmos, dom, biuro, boisko itp. Stwarza to wiele możliwości do personalizacji naszego urządzenia i może sprawić, że będziemy wyróżniali się niepowtarzalnym stylem. Według mnie ciekawa nowość i świetna alternatywa dla standardowych motywów.

Moduły łączności i jakość rozmów

Pomimo zastosowania metalowej obudowy unibody, HTC 10 nie ma najmniejszych problemów z trzymaniem stabilnego sygnału sieci WiFi, LTE, Bluetooth. Nawet jak mamy tylko jedną kreskę zasięgu, nie uświadczymy zrywania połączenia i tym podobnych. Wszystko działa jak powinno. Samo włączanie się modułów łączności odbywa się błyskawicznie.

GPS bardzo szybko łapie fixa. Jest dokładny. „Dziesiątka” świetnie sprawdzi się jako nawigacja czy kompan do biegania z włączonym Endomondo. Co ważne, nawet w mieszkaniu, mocno zabudowanych czy zalesionych terenach nie gubi sygnału GPS.

Jeśli chodzi o jakość połączeń głosowych, to tutaj nie mam się kompletnie do czego przyczepić. Rozmówca słyszał mnie zawsze wyraźnie, bez szumów i czysto, nawet kiedy byłem w słabym zasięgu sieci. Głośnik do rozmów także sprawdza się wyśmienicie. Nie generuje szumów, trzasków, a głos nie jest zniekształcony. Przez cały okres testów nie uświadczyłem zrywania połączeń. HTC 10 w tym aspekcie sprawdza się wyśmienicie, nie odczuwa się dyskomfortu nawet podczas długotrwałych rozmów.

Usługa AirPlay działa. Bez problemu połączymy się z Apple TV 4 i, co ważne, wszystko działa tak, jakbyśmy udostępniali multimedia z urządzenia z systemem iOS. Jeśli ktoś lubuje się w usługach Apple, ale chciałby spróbować Androida, to HTC 10 może być bardzo ciekawą propozycją dla niego.

Spis treści:

1. Wzornictwo. Jakość wykonania. Ergonomia
2. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Moduły łączności
3. Aparat. Jakość dźwięku
4. Bateria. Czytnik linii papilarnych. Akcesoria. Podsumowanie

Aparat

Aplikacja aparatu została odświeżona. Jest minimalistyczna, ładna i prosta w obsłudze. Zapewnia nam dostęp do kilku ciekawych rozwiązań, takich jak: tryb pro, tryb panoramy, zoe. Zdjęcia robić możemy w rozdzielczości 12 MP w formacie 4:3, 9 MP w formacie 1:1 oraz 16:9, 4 MP i 2MP w formacie 16:9. HDR możemy wyłączyć, ustawić na tryb automatyczny lub włączyć na stałe. Ja miałem go ustawionego na automacie. Oczywiście nie zabrakło takich szczegółów jak geotagowanie, samowyzwalacz czy rozbłysk ekranu podczas robienia selfie.

Wideo można nagrywać w 4K, FHD, HD, QVGA. Możemy także wybrać w jakiej rozdzielczości ma być rejestrowany dźwięk, w wysokiej czy zwykłej. Polecam ustawić sobie tą pierwszą i jej nie zmieniać. Nie zabrakło także hyperlapse czy nagrywania w zwolnionym tempie.

Podczas premiery HTC poświeciło sporo czasu aparatowi i nie szczędziło pochwał na jego temat. Jak jest w rzeczywistości? Całkiem nieźle. W dobrych warunkach oświetleniowych aparat spisuje się wyśmienicie. Zdjęcia cechują się porządną szczegółowością, kolory są naturalne. Gdy zaczyna brakować światła pojawiają się szumy, momentalnie zaczyna brakować szczegółowości. Na pochwałę zasługuje automatyczny HDR, który działa świetnie oraz dioda LED. Ta jest mocna i potrafi porządnie doświetlić pomieszczenie. OIS także robi robotę i mało kiedy wyjdzie nam poruszone zdjęcie, a te robione są błyskawicznie. Problemem jest laserowy autofocus, który działa zbyt wolno. Niejednokrotnie zdarzyło mi się, że podczas robienia zdjęcia łapał ostrość dłuższą chwilę, po czym – jak ją już ustawił – w momencie dotknięcia przycisku spustu migawki ponownie ustawiał ostrość. Najczęściej miało to miejsce podczas fotografowania w kiepskich warunkach oświetleniowych. Problemem mogą być też zdjęcia makro. „Dziesiątka” nie radzi sobie specjalnie dobrze z ostrzeniem z naprawdę bardzo bliska, rozmazuje fotografowany obiekt lub jego część i ustawia ostrość na coś, co znajduje się w dalszym planie. Trzeba się wtedy odsunąć od fotografowanego obiektu.

Przednia kamerka zasługuje na pochwałę. Jest szczegółowa, kolory są naturalnie odzwierciedlone. Cechuje się całkiem szerokim kątem. Bardzo rzadko zrobimy nią poruszone zdjęcie, a w kiepskich warunkach oświetleniowych radzi sobie nadzwyczajnie dobrze. Trochę cierpi wtedy szczegółowość. Niżej przykładowe zdjęcia i filmy.

Jakość dźwięku

HTC podczas premiery niejednokrotnie zwracało uwagę na jakość audio w swoim najnowszym flagowcu. Jak jest w rzeczywistości? Jest fenomenalnie. To najlepiej grający smartfon, z jakim miałem do czynienia. Moi znajomi także to potwierdzali, nawet ci, co używają na co dzień produktów z nadgryzionym jabłkiem.

Zacznijmy od głośników. Tajwańczycy postawili w tym roku na trochę inne rozwiązanie niż w przypadku One M7, M8 i M9. Nie znajdziemy tutaj zestawu stereo. Głośnik frontowy, który jednocześnie jest głośnikiem do rozmów, odpowiada głównie za wysokie tony. Drugi głośnik, który znajdziemy na dolnej ramce, odpowiada za tony niskie i średnie. Całość gra naprawdę bardzo dobrze. Dźwięk jest czysty, donośny. „Dziesiątka” nie gra płasko i nijako. Brak tutaj szumów oraz trzasków, nawet na maksymalnej głośności. Nie znam smartfona, który mógłby się równać z HTC na tym polu, poza starszymi flagowcami tej firmy. Jednak nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że rozwiązanie znane z One M9 wypada jednak trochę lepiej.

Jakość dźwięku odtwarzanego na słuchawkach jest pierwszorzędna, jest to świetny muzyczny smartfon. Niskie tony są bardzo wyraźne. Bas wybija się ponad inne pasma, jednak, na szczęście, nie jest wszędobylski. Potrafi zejść bardzo nisko. Scena jest wyśmienita. Bez problemu można wyłapać poszczególne instrumenty i pasma. Średnie tony są wyraźnie zaakcentowane. Wysokie tony troszkę pozostają w tyle. Wokal jest bardzo czysty, solówki na gitarach świetnie wyeksponowane. Słuchanie muzyki z „dziesiątki” jest niesamowicie przyjemne. Na tym polu zupełnie deklasuje swojego największego rywala, czyli Samsunga Galaxy S7, którego używam prywatnie. Aby w pełni wykorzystać potencjał audio, jaki drzemie w tym urządzeniu, niezbędne będą porządne słuchawki. W tym aspekcie producent też nie zawodzi. O samych słuchawkach wspomnę w osobnym akapicie poświęconym akcesoriom. Samo wyjście jack audio cechuje się ogromną mocą. HTC bez problemu napędzi nawet bardzo wymagające słuchawki.

Dla mnie HTC 10 to wzór do naśladowania, jeśli chodzi o jakość audio. Chciałbym, aby wszyscy producenci podchodzili do tego aspektu w takim stopniu, jak Tajwańczycy i nie olewali go, ponieważ dla wielu użytkowników jest to naprawdę bardzo ważny aspekt w dzisiejszych, nowoczesnych smartfonach.

Spis treści:

1. Wzornictwo. Jakość wykonania. Ergonomia
2. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Moduły łączności
3. Aparat. Jakość dźwięku
4. Bateria. Czytnik linii papilarnych. Akcesoria. Podsumowanie

Bateria

Tajwańczycy zastosowali ogniwo o pojemności 3000 mAh. Mam bardzo mieszane uczucia co do tego, jak się sprawuje. Generalnie jednak sprawuje się bardzo przeciętnie. Jasność zawsze miałem ustawioną na automatyczną, a suwak był w połowie. Jeżeli będziemy oszczędzać HTC 10, wynik pięciu godzin na ekranie i czas działania do 36 godzin jest możliwy. Pisząc oszczędzać mam na myśli ustawienie lokalizacji na tryb oszczędzania energii, włączania transmisji danych i WiFi wtedy, kiedy jest nam faktycznie potrzebna, wyłączenie bluetooth. Tak użytkując smartfon tracimy niestety na funkcjonalności. Ja jednak przez większość czasu użytkowałem „dziesiątkę” bardzo mocno. LTE i WiFi były stale włączone, sparowana opaska Xiaomi MiBand, lokalizacja ustawiona na wysoką dokładność. Przy takim użytkowaniu urządzenie odłączone od ładowarki rano późnym popołudniem wymagało ponownego ładowania.

Warto wspomnieć także o drainach baterii, jakie miałem na początku. Potrafiło ubyć 30% baterii w 20 min. Pomogło całkowite wyłączenie GPS. Na szczęście po aktualizacji systemu problem ustąpił.

Tajwańczycy dali do naszej dyspozycji dwa tryby oszczędzania energii. Ekstremalny i zwykły. Dzięki temu drugiemu możemy wycisnąć z baterii nieco więcej kosztem ograniczenia danych w tle, mniejszej jasności czy mniejszej wydajności. Pierwszy z kolei ogranicza funkcjonalność i daje dostęp do niezbędnego minimum. Wtedy procenty baterii uciekają niesamowicie wolno, co oznacza, że spełnia swoje zadanie.

Czytnik linii papilarnych

Czytnik jest świetny. Jak wspominałem wcześniej nie jest to guzior, jak w Samsungach, tylko płytka dotykowa. Nie musimy wybudzać ekranu, aby go użyć. Jest zawsze aktywny. Wystarczy tylko przyłożyć palec i w mgnieniu oka smartfon nam się wybudza i odblokowuje. Skuteczność także stoi na wysokim poziomie. Bardzo rzadko zdarza się, że nie sczyta odcisku naszego palca. Dla mnie plusem jest także umiejscowienie samego czytnika pod ekranem, a nie z tyłu. Uważam to za wygodniejsze rozwiązanie. Czytnik linii papilarnych zastosowany w HTC 10 należy zdecydowanie do czołówki.

Akcesoria

W zestawie sprzedażowym znajduje się szybka ładowarka, spełniająca standard Quick Charge 3.0, kabel USB typu C oraz zestaw słuchawkowy. Dodatkowo otrzymałem do testów etui Ice View.

Same słuchawki dokanałowe są bardzo dobrze wykonane. Kabel jest gumowany, dość sztywny jak na gumowy oplot, nie plącze się bardzo. Obudowę zrobiono z tworzywa sztucznego. Nie czuć w żaden sposób tandety. Przyczepić się mogę do samego wtyku. Jest on dla mnie zbyt mało usztywniony i stanowi najsłabszą część słuchawek. Dźwięk, jaki wydobywa się z tego zestawu, ma charakterystykę wyraźnie basową. Bas wybija się ponad inne pasma. Średnie i wysokie tony są nieźle wyeksponowane, wokal jest czysty i dźwięczny. Nieźle tłumią dźwięk z otoczenia, nie wypadają z uszu. Nie uświadczymy żadnych trzasków i szumów. Bez najmniejszych problemów można przez nie prowadzić rozmowy. Mikrofon dobrze wyłapuje nasz głos i skutecznie eliminuje szumy z otoczenia.

Ładowarka naładuje „dziesiątkę” w godzinę i 15 minut od 0% do 100%. W godzinę naładujemy smartfon do 85%, a 30 minut wystarczy, aby wskaźnik baterii pokazywał 50%. Jest dobrze wykonana i nie należy do najmniejszych. Kabel jest stosunkowo długi oraz gruby. Sprawia wrażenie bardzo solidnego, co cieszy.

Jeśli chodzi o etui Ice View, to jest to niewątpliwie ciekawy gadżet. Wykonano je z gumowego tworzywa sztucznego. Niestety, po założeniu pokrowca cały urok HTC 10 pryska, telefon zdecydowanie traci na wyglądzie. Taka rola pokrowca, ma chronić i być funkcjonalny, a jeśli o to chodzi sprawdza się bardzo dobrze. Zapewnia nam bezproblemowy dostęp do wszystkich portów urządzenia. Frontowa klapka jest półprzezroczysta. Według mnie najsłabsze ogniwo Ice View to mocowanie tyłu z frontem pokrowca. Jest ono wykonana z cienkiej gumy i może się naderwać. Na szczęście podczas moich testów nie doszło do czegoś takiego.

Wybudzając „dziesiątkę” przyciskiem, kiedy ekran przykryty jest ową klapką, to zobaczymy ładnie zaprezentowany zegar oraz niezbędne powiadomienia, w przypadku ich braku wyświetli nam się pogodynka przyjemną dla oka animacją. Niektóre rzeczy możemy edytować sobie w ustawieniach. Gdy ktoś do nas dzwoni wystarczy, że przesuniemy palcem po pokrowcu, aby odrzucić połączenie lub je odebrać. Nie otwierając klapki możemy także podejrzeć powiadomienia. Fajna sprawa. Po podniesieniu klapki ekran automatycznie się nam wybudzi.

Podsumowanie

HTC 10 niewątpliwie bardzo ciekawy i według mnie udany smartfon. Tajwańczycy wzięli to, co najlepsze i wpakowali to w świetną, metalową obudowę, która może się podobać. Jednak nie ma róży bez kolców. Wolno działający autofocus, bardzo przeciętna bateria (być może rozwiąże to aktualizacja systemu), cena oraz problemy z dostępnością „pełnej dziesiątki” mogą przełożyć się na słabe wyniki sprzedażowe. Nie chcę wieszać psów na HTC, ale przede wszystkim ich polityka sprzedażowa i cenowa jest dla mnie zupełnie niezrozumiała (warto zerknąć na kondycję finansową firmy), tym bardziej, że LG G5 już na starcie jest tańszy, a Galaxy S7 zdążył sporo potanieć. Do tego warto dodać, iż obaj konkurenci są normalnie dostępni w sprzedaży w elektromarketach. Mimo wszystko uważam HTC 10 za urządzenie, które zasługuje, na uwagę i może śmiało konkurować ze swoimi rywalami, zwłaszcza jak potanieje i stanie się bardziej dostępne. Podczas testów używałem tego smartfona z przyjemnością i wiem, że HTC 10 to solidny i w dużej mierze dopracowany sprzęt. Z czystym sumieniem mogę polecić go osobom, które lubią się wyróżniać, cenią sobie bezkompromisowe wykonanie, jakość odtwarzanego dźwięku, przejrzysty i bardzo szybki interfejs oraz lubią robić zdjęcia.

Spis treści:

1. Wzornictwo. Jakość wykonania. Ergonomia
2. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Moduły łączności
3. Aparat. Jakość dźwięku
4. Bateria. Czytnik linii papilarnych. Akcesoria. Podsumowanie

Exit mobile version