Poszukiwanie idealnego narzędzia do mobilnej pracy trwa w najlepsze. Przez moje ręce w ostatnim czasie przeszło sporo ultrabooków, które zachęcają swoim wyglądem, masą, wymiarami i wydajnością. To właśnie te aspekty biorę pod uwagę najbardziej, gdy szukam sprzętu dla siebie. Jak w tych kryteriach wypada nowa generacja Dell XPS 13? Sprawdziłam!
Parametry techniczne Dell XPS 13 (9365):
- wyświetlacz o przekątnej 13,3” i rozdzielczości 1920×1080 pikseli, Gorilla Glass 4,
- Intel Core i7-7Y75 z HD Graphics 615,
- 8 GB RAM,
- 256 GB SSD,
- Windows 10,
- WiFi 802.11 ac,
- Bluetooth 4.2,
- kamera HD,
- akumulator 46 Whr,
- wymiary: 304 x 199 x 13,7 mm,
- waga: 1,24 kg.
Cena Dell XPS 13 (9365) w momencie publikacji recenzji: ok. 7500 złotych. Możecie go kupić między innymi w Komputroniku.
Wideorecenzja Dell XPS 13
Mobilność i cztery tryby pracy
Coraz więcej osób pracuje zdalnie. Coraz więcej z nas wymaga, by urządzenie było nie tylko relatywnie lekkie, ale też niewielkie. A może inaczej – by oferowało jak największą przestrzeń roboczą w jak najmniejszej obudowie. Trend ten aktualnie jest idealnie widoczny na rynku bezramkowych smartfonów, ale coraz częściej można go dostrzec również w laptopach, czego Dell XPS 13 jest idealnym przykładem.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy tuż po spojrzeniu na XPS 13, jest jego ekran oraz otaczające go ramki, które są bardzo, ale to bardzo smukłe. To zagranie producenta sprawia, że w obudowie, w której jeszcze do niedawna umieszczono by zapewne o cal mniejszy ekran, dziś Dell mógł pokusić się o matrycę większą, co pozytywnie wpływa na produktywność i podnosi komfort pracy. Podobnie zresztą, jak sam fakt, że urządzenie to ma dwa zawiasy, umożliwiające obracanie jego ekranu o 360 stopni. Dla mnie jednak bardziej istotne jest to, że ekran można odchylić o dowolny kąt, dużo większy niż standardowo pozwalają na to obudowy laptopów (dla osoby często pracującej w pozycji półleżącej czy też w środkach komunikacji masowej, ma to naprawdę spore znaczenie).
To z kolei nierozerwalnie wiąże się z uniwersalnością sprzętu, bo można go używać w aż czterech trybach: laptopa, tabletu, prezentacji oraz namiotu. I o ile normalnie dotykowy ekran wcale nie jest mi jakoś szczególnie potrzebny do szczęścia, tak tutaj, zwłaszcza korzystając z XPS 13 w trybie tabletu, dotyk bardzo się przydaje. Trzeba jednak wtedy pamiętać, że – jak każdy dotykowy ekran – także i ten zbiera odciski palców, które jednak są łatwo usuwalne za pomocą ściereczki.
Do samego wyświetlacza nie mam zastrzeżeń – zastosowana tu rozdzielczość 1920×1080 pikseli przy przekątnej 13,3” wydaje się optymalnym wyborem. Jasność maksymalna pokazała się z bardzo dobrej strony, na tyle, że umożliwiła mi korzystanie z urządzenia w mocniej oświetlonych pomieszczeniach czy nawet na zewnątrz, co wcale nie jest oczywiste, nawet w tej klasie cenowej sprzętu. Dodatkowo refleksy nie były aż tak uciążliwe. Jasność minimalna z kolei mogła by być nieco niższa, bo w warunkach nocnych daje o sobie znać nieco za mocno – wtedy jednak z pomocą może przyjść f.lux, którego niezmiennie polecam.
Portów niby jest mało, ale i tak więcej niż u konkurencji
Mój Zenbook 3 ma tylko jeden port USB C. Testowany przeze mnie ostatnio Huawei Matebook X ma już dwa USB C – z czego jeden można wykorzystać wyłącznie do ładowania. Z kolei Dell XPS 13 ma, owszem, dwa USB C (z czego jeden Thunderbolt 3), ale oba mogą służyć zarówno do podłączania peryferiów, jak i ładowania. Ale – co równie istotne – w jego obudowie znalazło się miejsce dla gniazda kart microSD, którego nie uświadczymy w wielu ultrabooków. Za to ode mnie ogromny plus dla tego urządzenia – możliwość zgrania zdjęć czy wideo z karty pamięci bez konieczności szukania adaptera jest naprawdę sporą zaletą.
A skoro już o przejściówkach mowa, w zestawie z XPS 13 otrzymujemy adapter z USB C na pełne USB. Szkoda, że nie ma tu więcej portów, jak w przypadku przejściówki od Huawei (VGA, HDMI, USB i USB C) czy Asusa (USB, USB C i HDMI).
Wspomniałam o ładowaniu, więc może nieco rozwinę i ten temat. Producent zastosował tu dwa smaczki, które bardzo przypadły mi do gustu, choć tak naprawdę to jedynie niewielkie bajery. Pierwszym jest niewielka dioda umieszczona we wtyczce ładowarki, dzięki której bardzo łatwo jest ją zlokalizować nawet w ciemności. Drugą rzeczą natomiast jest podświetlany pasek, umieszczony na krawędzi laptopa, tuż przy touchpadzie, który informuje o statusie ładowania baterii – gdy bateria się rozładowuje (spada poniżej 20%), sygnalizator świeci na pomarańczowo, natomiast gdy podłączymy sprzęt do prądu, świeci na biało. Mała rzecz, a zwraca na siebie uwagę.
Klawiaturze mówię duże TAK, ale z pewnym wyjątkiem
O tym, że klawiatura w Dell XPS 13 jest wygodna, niech świadczy choćby fakt, że niniejsza recenzja w całości powstała właśnie na niej. Odległości pomiędzy klawiszami są odpowiednie, skokowi przycisków nie mogę nic zarzucić – trudno mieć do niej jakiekolwiek zastrzeżenia. Te mam natomiast do rozmieszczenia przycisków Page Up i Page Down.
Z racji tego, że tekstu w Wordzie czy mejlach wprowadzam na potęgę, wymagam, by układ klawiszy był intuicyjny i nie powodował zbędnej irytuacji. Niestety, w przypadku XPS 13 często ją odczuwałam, a wszystko za sprawą tego, że… Page Up i Page Down umieszczone są nad strzałkami, odpowiednio, lewą i prawą. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak strasznie jest to wkurzające, jak podczas pisania dokumentu nagle przenosi Was na jego początek lub koniec i musicie wracać do poprzedniej lokalizacji.
A podświetlenie klawiatury? Bez niego też już nie wyobrażam sobie pracy w godzinach wieczornych. W XPS 13 podświetlenie jest białe, w dodatku dwupoziomowe – całkowicie wystarczające.
Spis treści:
1. Tryby pracy. Wyświetlacz. Klawiatura
2. Wydajność. Czas pracy. Podsumowanie