Wyświetlacz
Front Asusa Transformer 3 Pro niespecjalnie przypadł mi do gustu. Wszystko przez to, że matryca otoczona jest przez dość szerokie ramki. Ale kwestie wizualne zostawmy za sobą – najważniejszy jest sam wyświetlacz.
Jak już doskonale wiecie, w testowanym urządzeniu zastosowano matrycę o przekątnej 12,6” i rozdzielczości 2880 x 1920 pikseli, a więc o typowo hybrydowych proporcjach ekranu – 3:2. Z racji wysokiej rozdzielczości, urządzenie domyślnie podpowiada, by zmienić ustawienie ekranu w skali ze 100% do 200%, bo w przeciwnym razie wszelkie ikony są niesamowicie małe, przez co o wysokim komforcie użytkowania nie może być mowy – chyba że z lupą ;).
Tym, co mnie osobiście bardzo ucieszyło w Transformerze 3 Pro, były ustawienia Asus Splendid. Dzięki temu nie trzeba dodatkowo instalować programu f.lux (z którego namiętnie korzystam na laptopie). Wszystko za sprawą tego, że funkcja ta zawiera cztery tryby pracy wyświetlacza: normalny, Eye Care (zmniejszający emisję światła niebieskiego), Vivid (charakteryzuje się zwiększonym nasyceniem) oraz manualny, w którym to sami dostosowujemy temperaturę barwową pod własne preferencje.
Sama reakcja kranu na dotyk jest natychmiastowa. Kąty widzenia – świetne. Jedyne zastrzeżenia mam tak naprawdę do nierównomiernego podświetlenia matrycy. Gdy na ekranie wyświetlane są ciemniejsze treści, widać wyraźnie, zwłaszcza w rogach, tak zwane wycieki światła. W żadnym wypadku jednak nie przeszkadza to w korzystaniu z urządzenia.
Nie byłabym sobą, gdybym jeszcze kilku słów nie poświęciła jasności wyświetlacza. Minimalnej nie zaszkodziłoby, gdyby była niższa – wynosi bowiem 10 nitów. Maksymalna natomiast pozwala na komfortową pracę w mocno oświetlonych sztucznym światłem pomieszczeniach – czy w słoneczne dni sprawdzi się równie dobrze, niestety, ze względu na brak słońca nie dane mi było przetestować. Do naszej dyspozycji oddany został czujnik światła, który odpowiednio dostosowuje jasność ekranu do panujących wokół nas warunków oświetleniowych – oczywiście, jeśli nie chcemy z niego korzystać, możemy wyłączyć w ustawieniach.
Warto też wspomnieć, że błyszczący ekran daje się we znaki… cały czas, niestety, widoczne jest nasze odbicie w ekranie, co może lekko uprzykrzać życie.
Działanie
Przy cichym MateBooku ponarzekałam sporo na brak slotu kart pamięci i brak jednostki centralnej z rodziny Intel Core i…, tymczasem w Asusie na nic takiego złego słowa powiedzieć nie mogę. Gniazdo kart microSD – jest, procesor Intel Core i7 – również obecny na pokładzie. Testowany egzemplarz może pochwalić się następującą konfiguracją:
- dwurdzeniowym procesorem Intel Core i7 6500U (2.5-3.1 GHz) z Intel HD Graphics 520,
- 8GB LPDDR3 1866MHz RAM,
- systemem Windows 10 Home,
- 512GB SSD.
Całość działa naprawdę szybko i wydajnie, podczas codziennego użytkowania całkowicie niezawodnie. Jest tylko jedno „ale”. A jest nim aktywne chłodzenie, które daje o sobie znać dosłownie co chwilę. Wiatraki włączają się bardzo często, przez co nie ma mowy o dłuższej chwili bezgłośnej pracy. Uruchamiają się niezależnie od tego, czy tworzymy dokument w Wordzie, oglądamy wideo na YouTube czy przeglądamy portale społecznościowe, nie wspominając o bardziej wymagających zadaniach, jak obróbka zdjęć czy montaż wideo. Jeśli więc zależy Wam na bezgłośnej pracy w pobliżu śpiącej drugiej połówki czy małego dziecka, niestety, w tym przypadku nie jest to możliwe.
Jeśli chodzi o możliwości Transformera 3 Pro, trudno jest je jednoznacznie opisać przez wzgląd na ciągle dające o sobie znać wiatraczki. Pewne jest natomiast, że z szybkim żonglowaniem ok. dziesięcioma kartami w przeglądarce, Spotify, pocztą, Wordem, Excellem i Skypem nie miał problemu. Jednocześnie warto wspomnieć o tym, że obudowa tabletu, mniej więcej w centralnej jej części, staje się bardzo ciepła – temperatura w skrajnych momentach dochodzi do nawet 40 stopni. Na szczęście gdy hybryda stoi oparta o nóżkę, nie musimy jej dotykać.
Jeśli czytaliście moją recenzję Huawei MateBooka, wiecie doskonale, że z ciekawości odpaliłam jednoczesne otwarcie 75 zdjęć ważących po 5MB każde w GIMPie. W przypadku Transformera 3 Pro cały proces trwał niecałe dwie minuty, natomiast w przywołanym sprzęcie chińskiego koncernu (z Core m5-6Y54 i 8GB RAM) – 2,5 minuty.
Kolejnym testem dla Transformera 3 Pro było wyrenderowanie złożonego już wcześniej przeze mnie wideo w 4K, trwającego 7,5 minuty. Na laptopie (Asus NX500J z Intel Core i7-4712HQ, 16GB RAM, Nvidia GeForce GTX850M) proces trwał godzinę i kwadrans, czego efektem był plik wyjściowy ważący 10GB. Testowana hybryda mieliła rendering pokazując początkowo, że całość zajmie ok. 3 godziny – cały czas zużycie procesora było na poziomie ok. 73%, natomiast pamięci – 84%. Niestety, nie wiedzieć czemu, po godzinie Sony Vegas uznał, że plik jest gotowy – a wyszło z tego coś ważące 2GB – „coś”, bo niestety nie pełny materiał, o który mi chodziło. Ale postanowiłam powtórzyć test. Zostawiłam na noc renderowanie i wtedy całość operacji się udała. Niestety, trwała aż osiem godzin.
Ale to są hardcorowe testy dla osób, które chcą koniecznie sprawdzić czy w sytuacjach ekstremalnego zapotrzebowania Asus Tranformer 3 Pro nada się do maksymalnej eksploatacji. Ja natomiast w głównej mierze wykorzystywałam go do pisania i buszowania w sieci podczas wyjazdów (mobilna praca grana była mocno!) oraz do pracy stacjonarnej na dwóch monitorach – na ekranie hybrydy Asusa i zewnętrznym monitorze Philipsa, który podłączyłam do Transformera 3 Pro – bez najmniejszego problemu – bezpośrednio do portu USB typu C, znajdującego się na prawej krawędzi (dla porównania: MateBook w starciu z zewnętrznym monitorem podłączonym przez USB C poległ z kretesem).
Jeśli komuś przyszłoby do głowy granie na 12,6-calowym tablecie z Windowsem, z tym testowany sprzęt radzi sobie dobrze – Asphalt 8: Airborne otwiera na najwyższych detalach, a rozgrywka jest całkowicie płynna.
Kamerka i aparat
Przyznam, że byłam dość mocno zaskoczona tym, że w Transformerze 3 Pro znalazło się miejsce dla głównego aparatu. Bo o ile w tego typu urządzenie bardzo istotną rolę odgrywa przednia kamerka (wideorozmowy przez Skype lub programy pokrewne na porządku dziennym), tak aparat tylny w dużym urządzeniu raczej rzadko znajdzie zastosowanie. Tymczasem okazało się, że mamy tu dwa aparaty – frontowy 2 Mpix (jakość jest OK, rozmowy wideo – bezproblemowo), a także główny – 13 Mpix. Warto wspomnieć, że aparat znalazł swe miejsce w rogu, przez co bardzo łatwo jest go zasłonić palcem.
Głośniki
Przyzwyczaiłam się już do tego, że jeśli producent twierdzi, że coś jest „super”, to z rzeczywistością ma to niewiele wspólnego. Tymczasem głośniki zastosowane w Asusie Transformer 3 Pro, tak mocno zachwalane przez tajwański koncern, naprawdę dają radę (chcąc być na czasie powinnam napisać: „dajo radę”?).
Za ich największą zaletę trzeba uznać już samo to, że są frontowe i że są dwa – po obu stronach wyświetlacza, przy dolnej części lewej i prawej krawędzi. Dzięki dość znacznej odległości od siebie, efekt stereo jest słyszalny, aczkolwiek nie w takim stopniu, jak niektórzy mogli by oczekiwać. Moc głośników jest całkiem niezła – 2W.
I muszę przyznać, że podczas testów hybrydy Asusa, jakość dźwięku okazała się dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. O ile głośniki z recenzowanego przeze mnie ostatnio MateBooka o dobrej jakości dźwięku wyłącznie słyszały (no tak, w końcu spędziły sporo czasu w towarzystwie Transformer 3 Pro u mnie na biurku ;)), tak głośniki powstałe przy współpracy z Harman Kardon ze sprzętu Asusa naprawdę odtwarzają dźwięk na tyle dobrze, że bez większy obaw o nasz słuch możemy odpalić ulubione utwory. Dźwięk nie jest nienaturalnie spłaszczony ani metaliczny, dzięki czemu słuchanie muzyki nie staje się udręką (jak w przypadku przywołanego urządzenia Huawei).
Jakości wyjścia słuchawkowego nie mam nic do zarzucenia.
Spis treści:
1. Budowa i obudowa. Mobilność i praca w podróży – klawiatura. Praca z urządzeniem na kolanach
2. Wyświetlacz. Działanie. Aparat i kamerka. Głośniki
3. Czas pracy. Rysik. Stacja dokująca. Podsumowanie