Końcówka wiosny i początek lata to świetna pora do obserwacji srebrnych obłoków. Te wyjątkowe chmury zbudowane są z kryształków lodu i unoszą się na wysokości 75-85 km nad ziemią, gdzie podświetla je płytko schowane za horyzontem słońce. Obserwacje możliwe są niedługo po zachodzie słońca oraz krótko przed świtem, wszędzie tam, gdzie nie dominuje wielkomiejska łuna. Trochę trudniejszą sprawą jest uwiecznienie srebrnych obłoków na fotografiach – mała ilość światła wymusza użycie wysokich czułości i/lub długich czasów naświetlania, przy których nieocenioną pomocą będzie statyw. Ponieważ w tym roku srebrne obłoki były wyjątkowo okazałe i piękne, przygotowując się do urlopu nad polskim morzem (gdzie powinny być najlepiej widoczne) postanowiłem zabrać ze sobą mieszczący się w plecaku Genesis Gear ABT Kit.
Szklanka zimnej wody
Wybór statywu turystycznego to sztuka kompromisu. Złożony powinien być możliwie mały i lekki, po rozłożeniu musi zapewniać odpowiednią wysokość montażu, stabilność i nośność. Spełnienie wszystkich warunków naraz jest zapewne możliwe, lecz dochodzi także kryterium budżetowe – taki sprzęt nie jest tani. Nie ma problemu, jeśli fotografią zajmujemy się zawodowo – taki koszt rychło się zwróci. Dla hobbysty sprawa jest mniej oczywista i kiedy zacząłem przeglądać modele trzykrotnie przekraczające założony pierwotnie budżet, przyszedł czas na głęboki oddech i tytułową szklankę zimnej wody.
Po odzyskaniu rozsądku, „na kole” pozostały trzy modele w rozsądnej cenie. Były to Benro iTrip iT15, nieco większy brat iT25 oraz Genesis Gear ABT Kit. Traf chciał, że wszystkie trzy były dostępne od ręki w pobliskim sklepie, wybrałem się więc na krótką wycieczkę w celu obejrzenia ich na własne oczy. Oba Benro zrobiły na mnie niezbyt dobre wrażenie – mniejszy wyglądał bardzo delikatnie, a i większy przed zapięciem zatrzasków sprawiał wrażenie raczej rozklekotanego. Wybór padł więc na produkt Genesis, który z trudem, ale jednak, zmieścił się do plecaka i wyglądał przy tym zaskakująco solidnie.
Genesis Gear ABT Kit – specyfikacja
- max. wysokość: 146,4 cm
- max. wysokość: 130 cm (ze schowaną kolumną centralną)
- długość złożonego statywu: 44 cm wraz z głowicą
- sekcje: 4
- max. średnica nogi: 25 mm
- waga statywu/ waga głowicy: 1,2 kg/ 365 g
- średnica kuli głowicy: 36 mm
- wysokość głowicy: 86 mm
- gwint mocowania statywu: 3/4″
- gwint mocowania aparatu: 1/4″
- szybkozłączka montażowa w standardzie Arca-Swiss
- udźwig głowicy: 10 kg
- udźwig zestawu: 10 kg
- waga zestawu: 1,57 kg
- gwarancja: 6 lat
Cena w momencie publikacji recenzji wynosi ~259 zł
Konstrukcja
Genesis Gear ABT Kit jest wykonany z aluminium. Nogi mają po cztery sekcje, blokowane za pomocą plastikowych zatrzasków. Można je rozstawić w jednej z trzech blokowanych (dla odmiany metalowymi) zatrzaskami pozycji lub w dowolnej pomiędzy. Mocowanie nóg przeprowadzone jest za pomocą śrub imbusowych, a jego siłę i opór ruchu można w pewnym zakresie regulować. Producent do zestawu dołączył dwa klucze, z których skorzystamy także, gdy podczas eksploatacji pojawią się niepotrzebne luzy. Jedną z nóg można odkręcić i po zamontowaniu głowicy zamienić w zgrabny monopod, umożliwiający dodatkową stabilizację trzymanego w rękach aparatu z długoogniskowym obiektywem lub wydłużenie ekspozycji „z ręki”. Końcówki nóg są zakończone mocowanymi na stałe gumowymi nakładkami – szkoda trochę, że nie można wymienić ich na kolce przydatne na luźnym gruncie, ale jest to raczej typowe dla konstrukcji w tym zakresie cenowym.
Kolumna centralna mocowana jest za pomocą pierścienia zaciskowego i wyposażona w dodatkowy hak umożliwiający dociążenie statywu. Jest to bardzo przydatne podczas silnego wiatru, pozwalając obniżyć środek ciężkości całości i ustabilizować sprzęt. Kolumnę można także zamontować odwrotnie (ale szybciej jest odblokować zatrzaski i odwrócić cały statyw) lub wymienić na dołączoną w zestawie krótką wersję, umożliwiającą zdjęcia w zwykłej pozycji tuż znad poziomu gruntu. Nośność zarówno trójnoga, jak i głowicy, została określona przez producenta na 10 kg. O ile w przypadku większości tanich konstrukcji jest to raczej fantazja producenta, to muszę jasno powiedzieć, że Genesis ABT naprawdę wygląda na taki, który może bezpiecznie unieść taką masę. Nogi są grube, dobrze spasowane i sztywne, a głowica wygląda jak odziedziczona po starszym bracie lub, jeśli wolicie, jak spokrewniona z produktami Bumar-Łabędy.
Głowica kulowa ABH-36 jest solidną, choć dosyć prostą konstrukcją. Wyposażona jest w podstawę do panoramowania z regulacją stawianego oporu oraz w kulowy przegub z pojedynczą śrubą blokującą bez regulacji luzu. Do głowicy zamocowana jest szybkozłączka w standardzie Arca-Swiss z pojedynczą okrągłą libellą. Odnotować należy, że głowica ABH-36 w kupionym przeze mnie zestawie różni się od identycznie oznaczonego modelu, który był montowany we wcześniejszych wersjach ABT Kit – pozbawiona została gumowego wykończenia korpusu i pokręteł, a szybkozłączka utraciła dodatkową rurkową libellę (z uzyskanego stanowiska firmy Genesis wynika, że była ona „niewystarczająco efektywna” i dlatego została w ostatnich partiach produkcyjnych usunięta).
Osobiście co prawda tego nie odczułem (aparat, z którego korzystam, ma wygodną elektroniczną poziomicę), jednak trudno to ocenić inaczej niż negatywnie – przydatność pozostawionej libelli kołowej jest niewielka, gdyż ogranicza się do fotografii w położeniu bocznym kuli. Wydaje mi się także, że lepsza jest libella „niewystarczająco efektywna” niż żadna.
Szybkozłączkę można na szczęście wymienić na bardziej rozbudowany model (mocowana jest do przegubu za pomocą pojedynczej śruby 3/8″), szczególnie, że ta z zestawu nie ma także żadnego dodatkowego zabezpieczenia przed przypadkowym wypięciem się sprzętu. Zaznaczyć należy, że mimo opisanych tu wad głowica i złączka sprawdziły się w praktyce bardzo dobrze – uproszczenia w konstrukcji nie wpłynęły zbytnio na walory użytkowe.
Fotografujemy
Do zestawu dołączony jest zgrabny pokrowiec z warstwą dodatkowej gąbki ochronnej. Ma on pasek umożliwiający noszenie go na ramieniu, niestety, dość krótki. Na szczęście rozmiary statywu po złożeniu i schowaniu go w pokrowcu umożliwiły dość wygodne zapakowanie go do typowego plecaka na laptopa 17″. Tak jest o ile statyw składamy do pozycji fabrycznej, z nogami złożonymi przeciwnie do położenia używanego zwykle podczas fotografowania. Jeśli zależy nam na czasie i składamy je klasycznie, głowica będzie wystawać z pokrowca, co jednak pozwala zaoszczędzić kilkanaście sekund podczas rozkładania. Do plecaka jednak już w ten sposób nie byłbym w stanie statywu schować, składałem więc ABT Kit, jak producent przykazał – rozłożenie go do pozycji roboczej było wystarczająco szybkie i sprawne. Nie potwierdziły się moje początkowe obawy co do szybkozłączki – mimo braku dodatkowych zabezpieczeń śruba mocująca pracowała z wystarczającym oporem, by nie doszło nigdy do sytuacji, w której płytka poluzowałaby się bez mojej wiedzy i zagroziła wypięciem.
Statyw sprawdził się doskonale w praktyce, skutecznie stabilizując aparat zarówno podczas zdjęć z długą ekspozycją, jak i pomagając utrzymać sprzęt nieruchomo w warunkach bardzo silnego wiatru (a wiało w porywach do 7 B), podczas którego zrobienie zdjęcia „z ręki” z długą ogniskową było mało realne nawet ze stabilizacją. Przydatna okazała się możliwość dociążenia statywu – powieszenie plecaka na haku zdecydowanie poprawiało jego stabilność.
Pierwsze zdjęcie przykładowe, ekspozycja 8 sekund. Morze na zdjęciu niemal utraciło zmarszczki od fal, chmury pozostały mniej więcej nieporuszone.
Ponieważ efekty były zachęcające, na obiektyw założyłem dodatkowo filtr CIR-PL, prawie dwukrotnie zmniejszając ilość wpadającego do obiektywu światła. Razem z zapadającym zmrokiem przedłużyło to ekspozycję do 30 sekund. Morze wygładziło się zupełnie, wyraźnie widoczny ruch chmur.
Kolejne zdjęcie przykładowe, parametry ekspozycji bez zmian, ogniskowa wydłużona do 105 mm. W tych warunkach drobne drgania statywu skutecznie mogą zrujnować ostrość, tu na szczęście nie mamy z tym do czynienia.
Podczas fotografowania statywu do recenzji zrobiłem także kilka zdjęć testowych z zamocowanego na nim aparatu – nawet przy idealnej pogodzie trójnóg ułatwia robienie zdjęć z dłuższą ogniskową, szczególnie, gdy użyte szkło nie ma stabilizacji.
Na deser fotografia zrobiona przy rosnącym wietrze typu „głowę chce urwać”. W tych warunkach można oczywiście zrobić zdjęcie „z ręki”, ale statyw znakomicie zwiększy szansę na nieporuszone ujęcie.
Podsumowanie
Genesis Gear ABT Kit okazał się zaskakująco udanym urządzeniem. Szczerze mówiąc, nawet trochę wątpię, czy w swojej klasie cenowej ma jakąś oficjalnie dostępną w Polsce istotną konkurencję. Bardzo dobra jakość wykonania idzie w parze z solidnością, a przenośność i poręczność uzasadnia używanie sprzętu jako podstawowego, niedrogiego statywu turystycznego. Możliwość wykorzystania komponentów zestawu do stworzenia poręcznego monopodu jest dodatkową zaletą.
Nie jest to oczywiście sprzęt bez wad – deklarowana przez producenta na stronie produktu podwójna poziomica jest w istocie pojedyncza i do tego mało przydatna w praktyce, a szybkozłączka nie ma zabezpieczeń przed przypadkowym wypięciem się aparatu. Są to jednak najpoważniejsze wady, jaką napotkałem podczas użytkowania tego statywu. Wziąwszy pod uwagę naprawdę doskonały stosunek jakości do ceny nie pozostaje mi nic innego, niż zdecydowanie zarekomendować statyw. No i życzyć Wam udanych zdjęć :)