Japońska Toshiba to koncern znany na świecie głównie z produkcji solidnych i ciekawych urządzeń dla biznesu. Ma jednak w swojej ofercie również urządzenia dla mniej wymagających użytkowników. Jedno z nich wpadło mi ostatnio w ręce. Tym razem zatem zaprezentuję Wam budżetowy tablet oparty o platformę Windows 8.1 – Toshiba Encore 8. Jak sprawuje się urządzenie w różnych warunkach i na co możemy liczyć, kupując model kosztujący niespełna 850 złotych? Zapraszam do lektury.
Z reguły nie obcuję z tabletami opartymi o platformę Microsoftu, jednak już niedługo noszę się z zamiarem zakupienia takiego urządzenia. Zatem chęć przetestowania Encore 8 wydaje się oczywista. Nie ukrywam, że dźwiganie tabletu jest bardziej atrakcyjne niż taszczenie ze sobą ciężkich laptopów czy mało kompaktowych ultrabooków. Za tym stwierdzeniem kryje się brak możliwości skorzystania z ultrabooka bądź laptopa w drodze – idąc czy wykonując inne zadanie wymagające wzmożonej podzielności uwagi. Tutaj naprzeciw wychodzi nam właśnie taki sprzęt, jak prezentowany przeze mnie Japończyk.
Specyfikacja Tabletu
Model | Toshiba Encore WT8-A-102 |
---|---|
Procesor | 4-rdzeniowy Intel Bay Trail Z3740 (4×1,33 GHz z Turbo Boost 1,86 GHz), 2 MB Cache |
Grafika | Intel HD Graphics 311 MHz (667 MHz) |
Pamięć RAM | 2 GB LPDDR3 (1066 MHz) |
Pamięć Wewnętrzna | 32GB Flash (eMMC) z możliwością rozbudowy o kartę microSD (do 64 GB) |
Ekran | 8-calowy HFFS z technologią AutoBrite Display, rozdzielczość 1280×800 pikseli (niespełna 189ppi), proporcja ekranu 16:10 |
Aparat | 8 Mpix – tył, 2 Mpix – przód, brak diody doświetlającej LED |
Łączność | dwuzakresowe WiFi 802.11a/b/g/n, GPS z A-GPS (w tym GLONASS), Bluetooth 4.0 |
Złącza | 1x microHDMI, 1x microSD, 1x microUSB (z obsługą OTG), jack audio 3,5 mm |
Bateria | Litowo-polimerowa, 2 komorowa, 19,5 Wh ( 5000 mAh) |
Wymiary | Długość 213mm, szerokość 136mm, grubość: 11mm, waga 450 gram |
System Operacyjny | Windows 8.1 32-bity, preinstalowany |
Informacje dodatkowe | Czujnik przyśpieszenia 3-W, czujnik żyroskopowy, głośniki stereo z funkcją dźwięku przestrzennego Dolby Digital Plus, dwa mikrofony z technologią kształtowania wiązki, optymalizacja obsługi Skype, XBOX To Go, pełny pakiet biurowy MS Office 2013 dla Studentów i Uczniów (dożywotnia licencja) |
Zawartość zestawu
Całą zawartość testowego zestawu mieliście okazję podziwiać w zapowiedzi, więc nie będę rozpisywać na ten temat. Jedynie, w gwoli przypomnienia napomknę, że w pudełku znajdziemy:
- tablet Toshiba Encore WT8-A-102,
- kabel USB 2.0,
- adapter – ładowarkę sieciową o prądzie stałym 2A,
- zestaw dokumentów: gwarancję skróconą i rozszerzoną, instrukcję obsługi w języku polskim, dożywotnią licencję na pakiet biurowy MS Office 2013 dla użytkowników domowych i studentów.
Galeria urządzenia
Budowa i Podzespoły
Konstrukcja testowanego tabletu, który pretenduje do miana „ultramobilnego”, sprawia wrażenie masywnego i grubego klocka. Samo urządzenie posiada mało kompaktowe wymiary. 213x136x11mm oraz 450 gramów mówią chyba wszystko! Jeśli ktoś marzy o tanim, lekkim i małym tablecie niech lepiej rozejrzy się za propozycjami konkurencji. Obudowa Encore w 100% wykonana jest z plastiku, ale uwierzcie mi na słowo – w tym szaleństwie jest metoda. Nie jest to wcale najgorszy plastik, jaki przyszło mi trzymać w ręce. Fakt, obudowa pod naciskiem skrzypi, jednak trzeba włożyć w to nieco siły. Przy standardowym używaniu możemy się nie zorientować, że mamy do czynienia z tabletem z taniego tworzywa sztucznego. Druga kwestia, że egzemplarz testowy był „macany” tysiące razy, zatem materiał, z którego został wykonany, ma prawo się zużywać. Na obronę pragnę dodać, że dzięki swoim „ogromnym” wymiarom (w swojej klasie), urządzenie pewnie leży w dłoni. Jest masywne i sprawia wrażenie solidnego, przez co nie będziemy się tak obawiać o jego wytrzymałość podczas losowych zdarzeń spowodowanych uszkodzeniami mechanicznymi. To, co zasługuje na pochwałę, to srebrna metaliczna obudowa (choć producent określa go jako Light Gold) w połączeniu z chropowatą fakturą tylnego panelu. Sprawia to, że sprzęt w ogóle się nie ślizga, a przy tym wygląda zacnie. Osobiście z racji krótkich palców u rąk miałem problem z objęciem tego urządzenia, ale nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się, aby tablet wylądował na ziemi, wypadł, wyślizgnął czy nawet był awaryjnie łapany.
Jeśli chodzi o rozmieszczenie portów i tego, co znajdziemy na wyposażeniu, producent mógł się tutaj nieco lepiej postarać. Nie zrozumcie mnie źle. To sprzęt budżetowy i nie można za wiele wymagać. Są jednak niedociągnięcia, których wybaczyć nie potrafię. Przedni panel to przede wszystkim 8-calowy ekran HFFS IPS. Bliżej górnej krawędzi (trzymając tablet w orientacji pionowej) mamy kamerę do rozmów wideo, rejestrującą obraz w rozdzielczości 2 Mpix, czujnik natężenia światła zastanego, natomiast u dołu przycisk Windows (który – swoją drogą – słabo reaguje na dotyk). Miłym dodatkiem jest wpisany gdzieś pod wierzchnią warstwą ekranu (nie jest to Gorilla Glass ani inne utwardzane szkło) napis „Toshiba”, umieszczony w lewym dolnym rogu. Na pierwszy rzut oka swoją objętością porażają szerokie ramki i puste pola wokół wyświetlacza. Warto jednak podkreślić, że srebrne ranty nadają wyrazu całej bryle. Nie jest to jednak szczyt możliwości designerskich. Z racji tego, że korzystam na co dzień z Sony Xperia Z1, który w swojej klasie również marnotrawi powierzchnię, jestem w stanie te niedociągnięcia wybaczyć. Jednak gdyby pozbyć się tego obszaru, tablet osiągnąłby rozmiar kompaktowego 7-calowca. Dla osób, które są szczególnymi estetami, ten niuans może razić.
Tylna ściana, jak już wspomniałem wcześniej, pokryta jest w całości srebrnym, chropowatym plastikiem, przez co urządzenie pewnie leży w dłoni. Znajdziemy tutaj moduł 8 Mpix aparatu fotograficznego oraz naklejkę Intela z nadrukowanymi na obudowę danymi na temat tabletu. I w zasadzie to tyle. Najciekawsze rzeczy dzieją się jednak na bokach, gdzie umieszczone zostały wszystkie porty, gniazda i pozostałe moduły. Patrząc na tablet w orientacji pionowej, na dolnej krawędzi znajdziemy dwa głośniki stereo umieszczone symetrycznie bliżej zewnętrznych rantów. Muszę przyznać, że jestem z tego powodu mocno rozczarowany, gdyż taki rozstaw tego modułu sprawia, że jego stereofoniczne właściwości są niemalże w 100% neutralizowane. Idąc zgodnie z ruchem wskazówek zegara, kolejny bok zaopatrzony został w gniazdo na kartę microSD. Obracając tablet dalej, napotkamy najciekawszą z krawędzi, na której producent uraczył nas obecnością od prawej: pierwszego mikrofonu, portu microUSB, wyjścia microHDMI, Jacka audio 3,5 mm oraz drugiego mikrofonu. Reasumując, zestaw modułów, portów i gniazd nie jest zbyt imponujący. Myślę, że to niezbędne minimum. Warto jednak dodać, że urządzenia w tej samej klasie nierzadko mają ich mniej. Cieszy fakt obecności dobrej optyki (jak na tablety) oraz mikrofonów z technologią kształtowania wiązki, które dobrze zbierają głos.
Toshiba Encore 8 to sprzęt, który z racji swojej ceny nie uświadczy topowych podzespołów. Producent zaopatrzył go w niezbędne minimum do poprawnego działania systemu operacyjnego Windows 8.1. Sercem tabletu jest jednostka bijąca ostatnio rekordy popularności – mowa o czterordzeniowym układzie Intel Bay Trail. W przypadku omawianego modelu mówimy o wariancie Z3740, czyli taktowaniu na poziomie 1,33 GHz z opcją zwiększenia mocy obliczeniowej (w przypadku bardziej wymagających scenariuszy) do 1,89 GHz ze zintegrowanym układem graficznym Intel HD Graphics 311, którego taktowanie wynosi 667 MHz. Do dyspozycji mamy 2GB pamięci operacyjnej RAM (1066 MHz), która może nie jest najwyższych lotów, daje jednak względny komfort obsługi urządzenia. Wstępnie urządzenie po zapchaniu pamięci wirtualnej będzie zgłaszać nam zadyszkę, jednak po odpowiedniej zmianie tego parametru (co nie jest zabiegiem ekstremalnie trudnym) każdy powinien cieszyć się z przyzwoitej płynności użytkowania. Wracając do samej jednostki centralnej, jest to nowa generacja Atomów, która, w zasadzie, jako jedyna w tej rodzinie pozwala na znośną pracę tabletu opartego o platformę Windows 8.1. Weźmy również pod uwagę, że nie jest też stworzona do zadań, które spoczywają na układach iCore. W wielkim skrócie: zapewnia mniejszy pobór prądu do max 2W TDP, lepszą wydajność oraz dłuższy czas pracy na baterii.
Oprócz CPU, GPU i pamięci RAM tablet posiada na swym pokładzie 32 GB pamięci wewnętrznej, z czego na potrzeby użytkownika zostaje jedynie niespełna 11,5 GB (11,4 GB po całkowitym formatowaniu i przywróceniu z obrazu płyty – na potrzeby recenzji nazwijmy tę opcję – hard reset). Ta powierzchnia jednak szybko maleje wraz z instalacją odpowiednich aktualizacji systemu i sterowników. Finalnie uświadczyłem powierzchnię 8,63 GB mając na uwadze, że nie był zainstalowany pakiet biurowy Office 2013, który swoje zabiera. Jednak ile tej powierzchni by nie było, jest to bardzo mało i aby móc sensownie skorzystać z urządzenia nie sugerowałbym instalacji sporych objętościowo programów, jak Adobe Creative Suite czy dużych gier. Z tej samej też przyczyny moje pole testów za pomocą PCMark było ograniczone. Niemożliwe było wykonanie testów dysku wewnętrznego z powodu braku miejsca. Pamięć wewnętrzną możemy nieco zwiększyć poprzez wykonanie kompresji plików zawartych na partycji systemowej, jednak wybranie takiej opcji wiąże się ze spadkiem wydajności (rosną czasy dostępu do plików). Zysk też nie jest znaczący (rzędu +/- 1 GB). Drugą opcją jest zaopatrzenie się w kartę pamięci microSD, która pozwoli nam, zyskać przestrzeń. Toshiba Encore rozpoznaje karty do 64 GB. Jeśli ktoś się jeszcze nie orientuje, system Windows na tablecie pozwala na instalację aplikacji desktopowych w takiej lokalizacji. Jest to możliwe dzięki rozpoznawaniu przez system karty microSD jako kolejnej partycji (oznaczona literą D, E, F itd.). Z tej funkcji nie skorzystamy w przypadku aplikacji z Windows Store (przynajmniej nie bez kombinacji i ingerencji w system), zatem granie w gry interfejsu kafelkowego są możliwe, ale musimy brać pod uwagę wolną przestrzeń dyskową.
Osiągi dysku, szumnie nazywanego przez marketingowców SSD, są stosunkowo niskie. A wszystko przez to, że tak naprawdę mamy do czynienia z pamięcią flash typu eMMC, której możliwości są znacznie niższe niż zwykle osiąga pełnoprawny Solid State Disk. Przeprowadziłem test odczytu/zapisu programem Crystal Disk Mark, a wyniki możecie ocenić nad tym akapitem.
Łączność
Urządzenie zostało zaopatrzone w szereg modułów łączności przewodowej i bezprzewodowej. Wśród tych bezprzewodowych znajdziemy:
– WiFi 802.11 w standardzie a/b/g/n – dwuzakresowe 2,4 GHz i 5 GHz. Nie omieszkałem przetestować możliwości jednego z najbardziej użytecznych dodatków w trzech wariantach – pokoju z routerem, pokoju sąsiedniego oraz w odległości 50 metrów poza domem. Wyniki testów przedstawiają grafiki i wykres:
– Bluetooth 4.0 z LE. Moduł działa płynnie z wszelkimi urządzeniami, jakie podłączyłem (klawiatura, mysz, smartfon, laptop). Oprócz początkowych problemów wywołanych wadliwą instalacją systemu nie zanotowałem żadnych problemów. Bluetooth był włączony niemal przez cały czas testów, a dzięki technologii Low Energy pochłaniał mało energii.
– A-GPS z GLONASS. Toshiba Encore 8 wyróżnia się na tle konkurencji z Windowsem obecnością GPS. Moduł łapie FIX-a z zimnego startu w 1-2 sekundy na otwartym terenie oraz około 30 sekund w budynku, co mocno mnie zaskoczyło. Jednak dokładność będąc w pomieszczeniu nieco siada, a sam sygnał nie jest rozpoznawany za każdym razem. Na otwartym terenie GPS działa bardzo solidnie, a dokładność ustalania pozycji jest precyzyjna.
Natomiast w sposób przewodowy połączymy się z tabletem za pomocą:
– port microUSB 2.0 z funkcją OTG. Najbardziej przydatny port, za pomocą którego możemy ładować urządzenie, podpiąć pamięć masową (pendrive, dyski zewnętrzne aktywne i pasywne, czytniki kart oraz wszelkie urządzenia obsługujące USB). Co ważne, urządzenie rozpoznaje również dyski sformatowane w systemie plików NTFS. W całym tym dobrobycie znajdziemy łyżkę dziegciu. Tabletu nie podepniemy w trybie pamięci masowej, co wyklucza bezpośrednie przesyłanie plików z PC-ta czy laptopa na tablet. Urządzenie nie obsługuje również połączeń MHL.
– port microHDMI. Umożliwia podłączenie zewnętrznego monitora, dzięki czemu używając jednocześnie klawiatury, myszy oraz pamięci masowej stworzymy prostą imitację komputera stacjonarnego. Obecność tego łącza jest o tyle ważna, że konsumowanie treści na 8 calach zaczyna być męczące przy sesjach dłuższych niż 3 godziny. Port ten pozwala podpiąć nam monitory wyposażone w port DVI-I i DVI-D oraz telewizory i monitory z HDMI. Nie mam jednak dobrej wiadomości dla posiadaczy sprzętu wykorzystujące port D-SUB. Spośród czterech monitorów tylko na jednym udało mi się uzyskać sygnał, ale jego jakość była kiepska. Warto pamiętać o tym, by monitor obsługiwał zabezpieczenia HDCP. Przypuszczam, że spory wpływ na błąd w konwersji sygnału z cyfrowego na analogowy miał zintegrowany układ graficzny, który nie rozpoznawał odpowiednio kolorów. Podczas testów problemów z wyświetlaniem obrazu przez adapter HDMI-VGA nie miał mój wysłużony laptop – Acer Aspire 5837ZG. Istnieje również prawdopodobieństwo, że gdybym użył w tym przypadku konwertera za kilkaset złotych, połączenie zadziałałoby lepiej. Jednak nie znam osób posiadających taki sprzęt, a sam na potrzeby recenzji nie zamierzałem kupować najdroższych narzędzi i przejściówek. Testy połączeń wykonałem na różnych rodzajach monitorów, tak, aby sprawdzić przekrojowo możliwości: Dell P2213, LG Flatron IPS225, Tel Rad Onyx 7D, a także telewizorze LG LED 32LB5610.
Ekran
Japoński koncern chwali się, że jego najtańsze dziecko oparte o platformę od MS posiada wyraźny i jasny ekran, który zapewnia świetne wrażenia z oglądania nawet w jasnym słońcu. Czy aby na pewno jest on taki wspaniały? I tak, i nie.
Toshiba Encore przywita nas 8-calową matrycą, wykonaną w technologii HFFS (High performance Field Fringe Switching), ale to właściwie FFS+. Wzbogacona została także autorską technologią Autobrite Display. Przez wielu nazywana jest „ulepszonym IPS-em”. Tak naprawdę nie jest ważna jednak geneza i szczegółowe technikalia, a korzyści jakie płyną z użycia takiego ekranu. Pokrótce, ekrany FFS+ zapewniają świetną reprodukcję kolorów, doskonały wręcz kontrast i nasycenie, realistyczne odwzorowanie barw, niski pobór mocy i szerokie kąty widzenia. I rzeczywiście Encore może pochwalić się możliwością odczytu tekstu nawet pod kątem 170 stopni, a sama widoczność sięga 180. Nie mniej jednak, nikt przy zdrowych zmysłach nie przegląda treści przy takim nachyleniu. Natomiast technologia ta działa zaskakująco dobrze i mogę z czystym sumieniem przyznać, że ekran robi wrażenie. Na dodatek warto podkreślić, że kolory i degradacja kontrastu są nieznaczne. Jeśli miałbym umieścić ten ekran gdzieś w hierarchii, byłby on tuż za Super AMOLED-ami od Samsunga, choć ostateczny werdykt na korzyść którejkolwiek ze stron, to już indywidualne preferencje użytkownika. W każdym razie, Toshiba postarała się i na tym polu może spokojnie rywalizować z matrycami Triluminos od Sony, a w pewnych aspektach i je przewyższać.
Natomiast nie mogę zbyt wiele dobrego napisać o rozdzielczości, która wynosi 1280×800 (proporcja 16:10) i przy 8 calach powoduje, że zagęszczenie pikseli liczy mniej niż 200 ppi, dokładnie niespełna 189 punktów na cal. Nie jest to wartość najwyższych lotów, szczególnie, jeśli obsługujemy urządzenie blisko twarzy. Również obraz podczas oglądania filmów poprzez mniejsze zagęszczenie pikseli nie wydaje się tak ostry, by móc zaliczyć ten tablet do elity. Cały czas miejmy na uwadze aspekt ceny. Budżetowa konstrukcja musiała mieć nieco gorsze parametry, aby koszt urządzenia był przystępny. Nie ujmując więcej Toshibie, bilans i tak wychodzi na plus. Dla większości ostrość okaże się zadowalająca, natomiast osoby bardziej wymagające powinny zainteresować się produktami z ekranem Full HD. Mam również kilka zastrzeżeń do pracy autorskiego silnika AutoBrite Display, który w teorii zapewniać ma kontrastowy, nasycony obraz i pełną widoczność w słońcu. Faktycznie obraz jest jasny, momentami za bardzo, jednak w ostrym słońcu po prostu nie daje rady. Druga kwestia jest taka, że w dzisiejszych czasach trudno o matrycę, która dałaby 100-procentowe rezultaty i trzeba się z tym liczyć. Nie mniej jednak przechwalenie się producenta jest nieco na wyrost. Widoczność jest znośna, ale nie rewelacyjna. Może zbyt brutalnie podchodzę do tego tematu, ale nie widziałem do tej pory żadnego urządzenia, które by dawały satysfakcjonujące rezultaty, zarówno jeśli chodzi tu o rodzinę AMOLED-ów, jak również LCD. Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że pomimo zaimplementowanego czujnika mierzącego natężenie światła zastanego, różnica pomiędzy minimalną wartością, a maksymalną, jest w praktyce niewielka. Jakość ekranu możecie głębiej prześledzić na zdjęciach:
Problem powstaje również w momencie, gdy chcemy konsumować treści w nocy. Mocne jaskrawe światło ekranu wywodzącego się z rodziny LCD i niestety nie najniższa jasność minimalna, zabijają komfort z nocnej sesji. Przy próbie kilkugodzinnej pracy na urządzeniu w godzinach wieczornych, radzę zaopatrzyć się w okulary przyciemniające obraz, tudzież przeciwsłoneczne. Oczywiście to żart, ale matryca ta kompletnie nie nadaje się do dłuższego korzystania po zmroku, co może mieć kluczowe znaczenie, gdy nie chcemy obudzić kogoś śpiącego w pobliżu. Samo podświetlenie oferuje równomierne natężenie światła. Digitizer Toshiby wykonany został w technologii pojemnościowej, z 5-punktową siłą nacisku. Co prawda większość użytkowników używa maksymalnie dwóch gestów jednocześnie, jednak fani zaawansowanych gier wykorzystujących multitouch, w których ma to znaczenie, mogą czuć się docenieni. Sam dotyk działa dobrze. Przez okres testowania nie zauważyłem większych uchybień czasu reakcji i dokładności digitizera. Jedynie przycisk pojemnościowy „Windows” prezentował się momentami nieco topornie, kiedy to musiałem kilkukrotnie powtarzać operację dotknięcia.
Multimedia
Z racji tego, że na pokładzie zainstalowany jest system Windows 8.1, w zasadzie nie ma różnicy pomiędzy korzystaniem z multimediów na urządzeniu mobilnym a stacjonarnym. Jedynym ograniczeniem w tym wypadku pozostaje rozmiar ekranu oraz brak klawiatury fizycznej i myszki. Są to jednak detale, które możemy obejść, podłączając przeróżne peryferia. Ale zanim do tego dojdę, prześledźmy możliwości podczas wszelkich możliwych zastosowań.
1. Internet
Tablety to urządzenia wprost stworzone do konsumpcji treści. Niewiele osób może powiedzieć, że przeglądanie stron internetowych na tak małym i mobilnym sprzęcie pozbawione jest komfortu. Wszystko oczywiście rozbija się o jakość ekranu, wyświetlanego obrazu i wydajność samego układu. W przypadku japońskiego budżetowca aspekt ten został dopracowany w 100%. Do naszej dyspozycji mamy natywnie dwie wersje Internet Explorer – mobilną i desktopową. Ta mobilna działa tylko w przypadku, gdy IE ustawiony jest jako przeglądarka domyślna. Obie wersje Internet Explorera pozwalają na niemal wszystko. Przy przeglądaniu zwykłych portali, w których dominuje przeważnie tekst i grafiki, ładowanie stron jest zadowalające, w przypadku mobilnej wersji – natychmiastowe. Nie straszne im dynamiczne przewijanie, przybliżanie czy przechodzenie do podstron. Jeśli chodzi o wariant z przeglądaniem filmików na portalach typu YouTube i graniem w gry przeglądarkowe, przyznaję bez zająknięcia – Microsoft króluje nad swoim konkurentem Google. O ile w przypadku urządzeń z Androidem brakuje wtyczki flash, na Toshibie Encore 8 odpalimy dowolną stronę przeładowaną animacjami oraz gry flash i to bez znaczenia czy chodzi tu o deskopowego IE, Chrome, Firefoxa czy mobilną IE. Czterordzeniowy Bay Trail dzielnie radził sobie w każdym scenariuszu. Jedyny problem, jaki uświadczyłem, to transmisja meczów mistrzostw świata w najwyższej rozdzielczości. Nie jestem jednak do końca przekonany co do jakości tych transmisji. Duży wpływ na relacje stremowaną na żywo miało przeciążenie serwera i prędkość i stabilność łącza, gdzie nawet laptop momentami miewał problemy.
Gdy jednak nie chcemy korzystać z rozwiązań Microsoftu, producent przygotował narzędzie, które w łopatologiczny sposób pozwoli nam wybrać którąś z konkurencyjnych przeglądarek. Wśród nich mamy do wyboru FireFox, Maxhton, Opera, Chrome oraz… Internet Explorer. Ta ostatnia opcja jest dla mnie całkiem niezrozumiała, ale pozostawmy te rozważania producentowi aplikacji.
Test przeglądarki Internet Explorer:
Rodzaj testu | Peacekeeper | Kraken | SunSpider |
---|---|---|---|
Wyniki testu | 754 | 8394 | 422.1 |
2. Aparat
Wielu użytkowników urządzeń mobilnych interesuje się kwestią aparatu. Osobiście nie jestem zwolennikiem implementowania tego modułu w tablecie. O ile smartfon jest poręczny, o tyle jego większy brat podczas sesji zdjęciowej wygląda niezwykle komicznie. Pomijając jednak osobiste preferencje, moduł użyty w japońskim produkcie prezentuje się naprawdę przyzwoicie. Przyznam szczerze, nie sądziłem, że Toshiba podejdzie do tej kwestii tak poważnie. Moduł główny, który mamy na pokładzie, pozwala wykonać zdjęcia w maksymalnej rozdzielczości 8 mpx (3264×2448 pikseli), a ich jakość jest bardzo dobra (jak na tablet). Na zdjęciach jest sensowna ilość szczegółów, a reprodukcja barw i soczysty kontrast sprawiają, że zdjęcia wychodzą efektownie. Wraz ze spadkiem poziomu oświetlenia dochodzą mocne szumy, obraz staje się mało wyraźny i zaciemniony. Na domiar złego nie mamy do dyspozycji diody LED, która rozświetlałaby nam fotografowany obszar. Mam również nieodparte wrażenie, że Toshiba pokpiła sprawę czasu naświetlania migawki, windując te ustawienia do granic niemożliwości. Aby uzyskać ostre zdjęcie musimy bardzo długo trzymać nieruchomo wcale nie taki lekki tablet. Najmniejsze poruszenie skutkuje rozmyciem i gubieniem ostrości, co przekłada się na rozmazane ujęcia.
Przykładowe zdjęcia:
Jakość nagrywanych klipów wideo stoi na równie wysokim poziomie, co zdjęć. Może nie jest to poziom foto-smartfonów, takich jak Nokia Lumia 1020 czy Nokia 808 Pure View, jednak urządzenie to ma zgoła inne zastosowanie. Po zmroku co prawda widać przekłamania barw i mnóstwo szumów, ale to akurat przypadłość wszystkich urządzeń mobilnych. Natomiast sporym problemem jest brak optycznej stabilizacji obrazu znanej z mniejszych braci, smartfonów i fabletów. Przekonałem się na własnej skórze jak trudno wykonać nieporuszone nagranie… a i tak sztuka ta mi się nie udała. Obraz możemy nagrywać z maksymalną rozdzielczością 1920×1080 pikseli przy 29 klatkach na sekundę, a ilość szczegółów i reprodukcja barw pozwala osiągnąć pożądany efekt.
Przykładowe nagranie:
https://www.youtube.com/watch?v=AEpsFYVICUc&feature=youtu.be
3. Filmy
Domyślnym odtwarzaczem dostępnym z pozycji desktopu jest nieśmiertelny Windows Miedia Player. Po zainstalowaniu odpowiednich kodeków dostępnych na Windowsa (np. K-Lite Codec Pack, Media Player Codec Pack ) otrzymamy prawdziwy kombajn multimedialny. Jego zaletą jest również to, że obsłuży zarówno pliki filmowe, jak i muzyczne. Można go nie lubić za ergonomię i oprawę graficzną oraz małą intuicyjność, ale chyba nikt nie odmówi mu wielkich możliwości. Gdyby to jednak nie wystarczyło, do wyboru mamy szeroką paletę aplikacji dostępnych na deskopowego Windowsa z AllPlayerem na czele. Program rozpoznał wszystkie testowane formaty, a możliwości jego kończą się tam, gdzie moc obliczeniowa jednostki centralnej. Bay Trail mimo niesamowitego skoku wydajności względem poprzednika nie radzi sobie z odtwarzaniem większości klipów w rozdzielczości 4K, gdzie występuje znaczne klatkowanie i spadek komfortu oglądania bądź całkowity brak reakcji urządzenia. W pozostałych przypadkach możemy się delektować doskonałą jakością obrazu w wysokiej rozdzielczości. Pamiętajmy jednak, że tablet posiada ekran HD i abyśmy w pełni skorzystali z dobrodziejstw Full HD, musimy podpiąć urządzenie pod zewnętrzny monitor bądź telewizor.
- mkv, 480p, xvid, as l5, 1mbps, he aac, napisy – płynny
- mkv, 720p, h264, 3mbps, vorbis, napisy – płynny
- mkv, 720p, h264, hp 3.1, 600kbps, aac/mp3 dual audio – płynny
- mkv, 720p, h264, hp 5.1, 6mbps, ac3, napisy – płynny
- mp4, 720p, h264, hp 5.1, 6mbps, ac3 – płynny
- mp4, 720p, h264, mn 3.1, 3mbps, aac – płynny
- mkv, 720p, h264, hp 3.1, 3mbps, aac – płynny
- mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 40mbps – płynny
- mkv, 1080p, vc1, ap l3, 18mbps, ac3 – płynny
- mkv, 1080p, h264, hp 4.1, 10mbps, dts, napisy – płynny
- mp4, 2160p, h264, hp5.1, 32mbps – sporadyczne klatkowanie
- mp4, 2160p, HEVC, 12mbps, 8bit, napisy – brak obrazu
- mov, 2160p, h264, 420_8bit, 600mbps, ProRes – brak obrazu
4. Muzyka
Toshiba Encore 8, podobnie jak w przypadku odtwarzania filmów, ma szerokie spektrum możliwości odtwarzanego dźwięku. Dzięki instalacji odpowiednich kodeków mamy niemal nieograniczone pole manewru. Natywnym programem do obsługi audio jest wspomniany akapit wyżej Windows Media Player. Odtwarza on wszystkie dostępne formaty. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy doinstalowali sobie dobrowolny program kompatybilny z Windowsem 8.1. Potwierdzeniem tego może być fakt, że żadne z testowych nagrań wideo nie miało problemów z dźwiękiem. Tak samo sprawa się ma z samymi plikami muzycznymi. WMP obsługuje formaty wszelkiej maści, począwszy od MIDI poprzez MP3, AAC, WMA, WAV, a skończywszy na FLAC.
Również kafelkowy interfejs doczekał się swoich aplikacji do obsługi multimediów. Fani prostoty obsługi będą zachwyceni. Nie ma w nich wodotrysków, a obsługa jest bajecznie prosta. Wszystko by było w porządku, gdyby aplikacja Muzyka odziedziczyła swoje zdolności odtwarzania dźwięku po WMP. Tak się jednak nie dzieje, a program nie rozpozna niektórych plików MP3 (z identyfikatorami ID) oraz FLAC. Z pozostałymi nie ma problemu, tylko po co komuś obsługa WMA, skoro najpopularniejszy z formatów potrafi grymasić.
Maszyna została zaopatrzona w podwójne głośniki stereo z funkcją Dolby Digital Plus. Sama opcja dźwięku przestrzennego sprawdza się dobrze, a byłoby jeszcze lepiej, gdyby producent inaczej rozmieścił same membrany. Obecny rozkład psuje całą radość z użytkowania. Co prawda w niektórych sytuacjach słychać dźwięk przestrzenny, jednak jego brzmienie zlewa się w całość przez zbyt bliskie sąsiedztwo głośników. W tym wypadku o wiele lepszym wyjściem z sytuacji byłoby umieszczenie membran po przeciwnych stronach tabletu. Tym bardziej, że słuchając i oglądając wideoklipy, dźwięk słyszany jest tylko z jednej strony.
5. Gry
Na pokładzie urządzenie mamy do dyspozycji zintegrowany układ graficzny Intel HD Graphics o taktowaniu podstawowym 311 MHz, z możliwością maksymalnego podbicia taktowania do 667 MHz. Nie należy on do demonów prędkości i nawet nie takie zadanie ma tu spełniać jednostka zintegrowana. Obsługuje akceleracje graficzną Open GL i odziedziczył cechy tej samej grafiki znanej z droższych układów Ivy Bridge. Całość pozwala na całkiem sporo, a sam Windows jest w tym wypadku naszym sprzymierzeńcem. Jeśli jesteśmy nastawieni na gameingową rozgrywkę na najwyższym poziomie, to możemy o takiej zapomnieć. Urządzenia mobilne z racji przeznaczenia nie są urodzonymi konsolami. Natomiast bez problemu odpalimy wszystkie tytuły z Windows Store, a także starsze propozycje z pełnego Windowsa. Większość gier desktopowych sprzed kilku lat nie schodzi poniżej 24 FPS-ów, natomiast rozgrywka interfejsu mobilnego pozwala nam na o wiele więcej, gdzie ilość klatek na sekundę oscyluje w przedziale 30-60 FPS. Przy tym rozgrywka jest bezproblemowa, a wrażenia dzięki dobrej pracy akceleracji graficznej 3D, prezentują wysoki poziom w segmencie mobilnym.
Zastosowanie biurowe
Sprzęt oparty o Windowsa jest wprost stworzony do pracy biurowej. Oczywiście musimy pamiętać o podpięciu odpowiednich peryferii, aby taka praca była znośna. Walka na 8 calach z formułami w Excelu i drobienie czcionek w Wordzie, zakrawa na masochizm. Tym bardziej używając do tego klawiatury ekranowej. Jednak podłączając monitor o dużej przekątnej, klawiaturę fizyczną i mysz otrzymujemy funkcjonalność normalnego PC-ta, a komponenty, które zagościły na pokładzie Japończyka, pozwalają na swobodną pracę.
Osoby, które nastawiły się, aby taki tablet kupić w celach biurowych, mogą czuć się wyróżnione. Microsoft zrobił ukłon w stronę klienta, zaopatrując małego Japończyka w pełną wersję pakietu biurowego Office 2013, w dodatku z bezterminową licencją dla użytkowników domowych i studentów. Koniec końców prezent osobno jest wart dodatkowych kilkaset złotych, a tutaj mamy go w cenie zestawu. Nie ma co wybrzydzać, a nieco wyższy koszt urządzenia względem jego androidowej konkurencji z segmentu budżetowego, rekompensowana jest przez ten miły dodatek. Na temat samej obsługi pakietu biurowego nie ma się co rozpisywać. Każdy, kto miał choć raz urządzenie z Windowsem, wręcz musiał przez chwilę obcować ze sztandarowym oprogramowaniem biurowym. Napiszę tylko, że przez aktywację pakietu przeprowadzi nas kreator. Niewielką łyżkę dziegciu pozostawia czas instalacji samego programu, który jest absurdalnie długi. Jeśli jednak uporamy się z instalacją, możemy cieszyć się z dobrodziejstw pakietu biurowego Office.
Oprócz reprezentacyjnego oprogramowania znajdziemy również kilka ciekawych dodatków w formie kafelkowej. Programy – Lista lektur czy też Czytnik (do obsługi PDF-ów) ucieszą każdego mola książkowego. A w obwodzie przecież czekają propozycje z Windows Store i cały wachlarz możliwości desktopowych.
System i jego działanie
System Windows 8.1 to najnowsza propozycja Microsoftu, która ma za sobą zbiór doświadczeń z wcześniejszych wersji desktopowych. Gigant z Redmond, po zaskoczeniu świata wprowadzeniem kafelkowego interfejsu, powraca powoli do tradycyjnych rozwiązań. Po aktualizacji do wersji 8.1 pojawia się pasek Menu Start (co prawda wykastrowany, ale jednak) oraz bardziej konfigurowalne środowisko pulpitu na czele z opcją wyboru deskopowego interfejsu zaraz po starcie systemu. Pojawiła się opcja minimalizowania i wyłączania kafelkowej aplikacji (tylko przy użyciu myszki). Mamy również menu kontekstowe (prawoklikiem) danego kafelka, a sam pasek zadań pojawia się w każdym miejscu. Windows 8.1 pozwala patrzeć z nadzieją w przyszłość, a po początkowych rewolucjach sam Microsoft wraca do niektórych rozwiązań z poprzednich wersji. I dobrze. Protoplasta był mało intuicyjny, co zaczęło odpychać klientów. Obecna wersja nie daje już takich powodów do niezadowolenia, jednak daleka droga przed gigantem z Redmond, aby zunifikować system pod urządzenia desktopowe i mobilne.
Sam system działa wyjątkowo płynnie. W odróżnieniu od budżetowych Androidów, ich odpowiednicy na Windowsie prezentują całkiem znośną stabilność i wydajność. Układ Bay Trail odwala tutaj kawał dobrej roboty. Tzw. Crashów nie uświadczyłem zbyt wielu, a Blue Screen nie pojawił się ani razu. Całość psuje nieco niestabilna aplikacja aparatu, która nie dość, że mocno okrojona, to miała do końca lekkie problemy z pracą. Do dyspozycji mamy dwa interfejsy: Metro UI i Desktop. Muszę przyznać, że po pierwszym sceptycznym nastawieniu do kafli poznałem ich największą zaletę – prostota działania i przejrzystość. Gdyby nie braki w sklepie Windows Store i nieco mizerne możliwości względem programów desktopowych nie miałbym potrzeby przechodzenia na pulpit. Interfejs jest przemyślany pod zastosowania mobilne i nie notuje żadnych lagów. Pulpit jest bardzo podobny do tego znanego z poprzednich wersji systemu, a jedyna różnica to mniejsze znaczenie paska zadań i wszechobecna obsługa gestów. Możemy zainstalować wszystko to, na co mamy ochotę, a jedynym ograniczeniem okazuje się moc samego tabletu. W Toshibie Encore 8 znajdziemy wiele dodatkowych programów. Między innymi: My Toshiba, McAfee Central, sklepy z grami, usługi Amazonu, program Kindle, jak również wszędobylskie usługi Bing: Mapy, Pogoda, Wiadomości, Sport, Finanse, Zdrowie i kondycja, Kuchnia, a także aplikacje multimedialne i biurowe na czele z Office 2013. W razie, gdyby było mało ,pod ręką jest sklep Windows Store. Z natywnie zaimplementowanych propozycji desktopowych spotkamy Toshiba Services (aktualizacja oprogramowania i sterowników), McAfee Internet Security (wersja trialowa), a także muzyczny serwis Spotify. Jednak na systemie działały w miarę płynnie takie sławy jak Adobe Photoshop, Corel DRAW, AutoCAD. Pamiętajmy jednak, że sam desktop jest maleńki i bez posiłkowania się monitorem zewnętrznym praca z tabletem jest dobra dla masochistów. Cały system jest mocno zintegrowany z usługą w chmurze OneDrive, do której lądują bezpośrednio m.in. zdjęcia zrobione aparatem czy też pliki biurowe. Wrzucam wam kilka screenów, abyście sami ocenili jakość i możliwości obu interfejsów.
Chciałem jednak wspomnieć o tym, że przez pierwszy okres testów borykałem się z potwornymi problemami z całym urządzeniem i jego systemem. Winę za to ponosił najprawdopodobniej model testowy, więc nie biorę na poważnie tych wszystkich dolegliwości. Miejcie się jednak na baczności. Wśród tych charakterystycznych „usterek” napotkałem:
- „zamarzający” i gasnący ekran (działał przycisk Windows i nic poza tym – pomagał tylko restart),
- problemy z optyką aparatu i aplikacją (brak obrazu na podglądzie, częste zawieszki – pomagał restart),
- wieszające się gry i brak możliwości wykonania benchmarków (pomogła reinstalacja Directa 11, sterownika układu graficznego i poskładanie do kupy rejestru systemu),
- niedziałający bądź zawieszający się moduł Bluetooth (brak możliwości dodania urządzenia, częste zamrożenia – za którymś razem pomogło przywrócenie systemu z obrazu partycji recovery)
A to tylko te najgorsze. Byłem bliski odesłania testowego egzemplarza, ale dzięki uporowi i wiedzy jakoś dobrnąłem do końca testów. Stąd też recenzja ukazała się z mocnym poślizgiem. Jeśli komuś się przydarzy podobna sytuacja, chyba najlepszym wyjściem będzie odesłanie egzemplarza na gwarancję. Dla upartych polecam powyższe wskazówki.
Benchmarki i wydajność
Z racji budżetowego przeznaczenia, japoński produkt z pewnością nie zostanie królem benchmarków. Jego wydajność w praktyce jest zadowalająca, ale określona w cyferkach wypada dość blado. Pomimo że Intel Atom trzeciej generacji zanotował znaczny skok wydajności względem poprzednika, nie ma co liczyć, że podskoczy nawet najsłabszemu, dwurdzeniowemu układowi iCore. Jego wydajność oscyluje gdzie w okolicach starszej generacji procesorów Intela, a w szranki może stawać z układami Intel Core 2 Duo czy Intel Pentium Dual Core wywodzących się z rodziny procesorów Penryn. Amerykański gigant chciał dać jednak szansę tabletom z Windowsem, które byłyby w stanie konkurować z całą armią tanich Androidów. Tworząc układ Bay Trail, maksymalnie ciął koszty, dając tym samym możliwość wypuszczenia urządzeń kosztujących mniej niż 1000 złotych. Według mnie na sztuka się udała, a sam układ daje wystarczającą płynność Windowsowi 8.1. Wyniki benchmarków możecie prześledzić na screenach zrobionych na potrzeby tego rozdziału.
Akumulator
Malec z kraju „kwitnącej wiśni” dostał dość pokaźny akumulator. Jego pojemność wynosi 19,5 Wh (w przeliczeniu daje to 5000 mAh). Jednak pojemność to jedno, a wydajność ogniwa to drugie, zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z tabletami na Windowsie. Po pierwszych dniach moje obawy rozwiało przekonanie, że sprzęt ten można śmiało nazwać mobilnym. To chyba pierwszy i ostatni argument, który ratuje Encore z racji jego wymiarów i wagi. Pojemna bateria sprawuje się powyżej normy. Jako że chciałem przetestować wszelkie możliwości Japończyka, katowałem wytrzymałość akumulatora nieustannie. Dość wspomnieć, że pod całkowitym obciążeniem, gdzie pracują wszystkie możliwe moduły na 100%, a obraz ma ustawioną jasność na maksymalny poziom, urządzenie wytrzyma niespełna 3,5 h. Rozumiem jednak, że scenariusz taki w życiu realnym nie występuje. Sensu nie mają również testy jednokierunkowe, tylko przeglądanie internetu, wyłącznie słuchanie muzyki czy robienie sobie jedynie seansu filmowego. Postanowiłem przetestować go w zastosowaniu mieszanym. W najbardziej wymagającym scenariuszu z akceleracją graficzną 3D, urządzenie wytrzymało niespełna 5 godzin. Natomiast mało obciążająca praca biurowo-biznesowa pozwoli utrzymać tablet przy życiu przez przeszło 6 godzin. Warto przy tym dodać, że ekran ustawiony był na maksymalnym poziomie jasności. To całkiem dobry wynik, biorąc pod uwagę, że układy x86 zjadają więcej energii niż ARM. Nie jest to maratończyk, ale i tak bije na głowę część droższych urządzeń. Szczegółowe wyniki przedstawia tabela:
Pojemność Ogniwa | Scenariusze działania | Wyniki testów (h:min.) |
---|---|---|
19,5 Wh (5000 mAh) | Home | 5:24 |
Work | 6:09 | |
Creative | 4:50 | |
Maksymalne obciążenie | 3:28 |
Podsumowanie
Przygoda z Encore 8 skończyła się w pozytywnych okolicznościach, a sam tablet na finiszu uraczył mnie ogromem możliwości. Choć… z początku myślałem, że nie uda mi się ukończyć testów. Po ustabilizowaniu rejestru, Directa i którymś z kolei przywróceniu systemu, urządzenie osiągnęło należytą płynność, której się spodziewałem po Windowsie. I wtedy zaczęła się magia, a sprzęt w większości podstawowych czynności był w stanie zastąpić mi laptopa. Również korzystanie ze smartfona w tym okresie było mocno ograniczone.
Nie jestem skory do polecania czegokolwiek komukolwiek. Wybór to zwykle subiektywna opinia własna. Moje zdanie na temat Japończyka suma summarum jest pozytywne. Efekt końcowy psuje kilka detali spowodowanych brakiem doświadczenia przez producenta. Jest natomiast jeden aspekt, który zdecydowanie przemawia za Toshibą – cena. Obecnie to nadal najtańszy sprzęt oparty o platformę Windows 8.1, który jest w oficjalnej dystrybucji na naszym rynku (omówmy się – mówimy o tabletach opartych na układzie Bay Trail). Prezent w postaci, co by tu nie mówić, drogiego pakietu biurowego Office, pozostaje wisienką na torcie. Pozytywnie zaskakuje aparat, a przechwałki producenta co do możliwości ekranu niemal w 90% są prawdziwe. Problemy tego pojedynczego egzemplarza nie mogły wpłynąć na moją opinię. Tym bardziej, że znam jednego posiadacza, a raczej posiadaczkę Encore i problemy testowego egzemplarza nie występują.
Jeśli interesuje was sprzęt, który będzie oferował więcej niż tylko podstawową konsumpcję treści internetowych i multimediów, bądź też zastąpić ma budżetowego laptopa, to Toshiba Encore 8 jest jednym z tabletów, obok których nie wolno przejść obojętnie. Zwłaszcza, jeśli mamy ograniczony budżet i nie jesteśmy przesadnymi estetami.