Toshiba AT100 jest jednym z tabletów, na którego polską premierę trzeba było bardzo długo czekać. Nie wiem czy pamiętacie, ale po raz pierwszy mieliśmy okazję poznać to urządzenie już podczas styczniowych targów CES 2011 w Las Vegas, natomiast w sprzedaży w kraju nad Wisłą pojawił się dopiero w drugiej połowie roku. I choć Toshiba na targach IFA 2011 zaprezentowała już następcę tego modelu – AT200 – mimo wszystko postanowiłam przyjrzeć z bliska poprzedniemu tabletowi firmy. Tym bardziej, że jeszcze przed rynkową premierą wywoływał sporo emocji – zwłaszcza w momentach, w których Toshiba porównywała go do iPada 2 twierdząc, że jest od niego lepszy. Sprawdziłam czy tak faktycznie jest. Przed Wami test Toshiby AT100.
Zanim jednak przejdę do sedna, krótkie przypomnienie parametrów technicznych Toshiby AT100:
– ekran: 10,1”, 1280 x 800 pikseli,
– procesor: Tegra 2, 1GHz,
– pamięć RAM: 1GB,
– pamięć wewnętrzna: 16GB,
– system: Android 3.1,
– aparat: 5 Mpix,
– kamerka: 2 Mpix,
– WiFi 802.11b/g/n,
– GPS,
– Bluetooth 2.1,
– slot kart SD,
– wyjście HDMI (pełnowymiarowe),
– port USB (pełnowymiarowy),
– port miniUSB,
– waga: 765g,
– wymiary: 273 x 177 x 15,8 mm.
Pierwsze wrażenia
Po odpakowaniu przesyłki moim oczom ukazało się niewielkich rozmiarów pudełko (niewielkich jak na tablet z ekranem 10,1”), na którym widnieje render tabletu Toshiby. Nie dumając zbyt wiele nad jego wyglądem, otworzyłam i zajrzałam do środka. I tu spotkało mnie pierwsze rozczarowanie. Zawartość pudełka jest bardzo uboga. W zestawie, oprócz samego urządzenia, otrzymujemy jedynie podręcznik użytkownika, instrukcję na szybko zaznajamiającą z urządzeniem oraz ładowarkę. Próżno tu szukać ściereczki do ekranu, słuchawek, pokrowca czy nawet kabelka USB, dzięki któremu możliwe by było podłączenie modelu do komputera.
Samo urządzenie przy pierwszym kontakcie sprawia bardzo dobre wrażenie. Można by się spodziewać, że skoro w swoim wnętrzu skrywa Tegrę 2 i działa w oparciu o Androida Honeycomb, to jego design będzie bardzo podobny do rynkowych rywali. Tu pozytywne zaskoczenie – Toshiba postanowiła go urozmaicić (co prawda nie tak bardzo jak Sony w Sony Tablet S, ale zawsze coś…). Tablet, w przeciwieństwie do urządzeń konkurencji, posiada gumowaną, antypoślizgową tylną obudowę, dzięki czemu doskonale leży w dłoniach i nie boimy się (jak w przypadku chociażby Samsunga Galaxy Tab 10.1), że wypadnie bądź wyśliźnie się z rąk. Rozwiązanie to sprawia, że AT100 wygląda nieco mniej elegancko od konkurencji, ale umówmy się – coś za coś. Kolejna sprawa niespotykana w tabletach innych producentów, to srebrna obramówka dookoła przedniej kamerki i aparatu, nadająca mu ciekawego designu.
Toshiba AT100 – ogólna charakterystyka
Tablet Toshiby jest jednym z niewielu, który może się pochwalić dużą ilością złącz – w dodatku pełnowymiarowych. W jego obudowie na prawym boku, pod zaślepką, znajdziemy wyjście HDMI, port USB (oba pełnowymiarowe) oraz miniUSB (w sąsiedztwie jack 3,5 mm i gniazdo do ładowania), natomiast zaraz obok prawego górnego rogu urządzenia – pełnowymiarowy slot kart SD. Na tym samym boku mamy do czynienia z blokadą rotacji ekranu, przyciskami głośności oraz włącznik sprzętu.
Lewy bok tabletu został poświęcony na blokadę pokrywy baterii – to warto podkreślić, bowiem niewiele tego typu urządzeń posiada wymienialny akumulator. Przy nim, z przodu urządzenia, znajdziemy kamerkę 2 Mpix, natomiast z tyłu – aparat 5 Mpix. W dolnej krawędzi umiejscowiono dwa małe głośniczki (z lewej i prawej strony), natomiast na środku jest zaślepka, pod którą znajduje się port dokujący.
Na uwagę zasługują także trzy diodki powiadamiające, znajdujące się nad ekranem, zaraz przy lewym górnym rogu urządzenia. Pierwsza od lewej jest wskaźnikiem zasilania (ciągle świeci na biało, w momencie uśpienia – pulsacyjnie mruga), druga – baterii (świeci wyłącznie, gdy tablet jest podłączony do ładowania lub jest bliski rozładowania się), natomiast trzecia – WiFi/3G (jeśli łączność jest niedostępna lub tablet jest uśpiony – nie świeci, jeśli korzystamy z WiFi lub 3G – świeci na czerwono. W tej wersji – Toshiba AT100-100 – nie ma 3G).
Wyświetlacz Toshiby AT100
Jak wszyscy dobrze wiedzą, wyświetlacz jest najważniejszą częścią każdego tabletu internetowego (a jeśli ktoś dotychczas żył w nieświadomości, to niech się z tego amoku obudzi! ;) ). Nie pamiętam kiedy miałam do czynienia z tabletem z tak czułym ekranem! Czułość matrycy AT100 zadziwiła mnie niesamowicie – oczywiście bardzo pozytywnie. Do tego dochodzą niezłe kąty widzenia, co do których nie można mieć większych zastrzeżeń, świetnie działający multitouch, powiększający/pomniejszający żądane treści w mgnieniu oka, bardzo dobra jakość wyświetlanego obrazu, odwzorowanie kolorów, kontrast – nie ma się do czego przyczepić. Sytuacja zmienia się, gdy mówimy o widoczności w ostrym słońcu lub o odbijaniu wszystkiego, co tylko możliwe… Ale nie ma się co dziwić, gdyż wyświetlacz modelu jest błyszczący.
Multimedia
Każdy tablet oprócz tego, że ma umożliwiać dostęp do internetu, jest urządzeniem multimedialnym, mającym być mobilnym źródłem rozrywki. Do tego niewątpliwie potrzebne są dobrej jakości głośniki, których… Toshiba AT100 niestety nie posiada. Urządzenie to, jak już wspomniałam wyżej, zostało wyposażone w dwa małe głośniczki, które odtwarzają dźwięk w miarę niezłej jakości pod warunkiem, że nie są włączone na maksymalnej głośności – wtedy dźwięk zaczyna być zniekształcony i nie da się go słuchać (najnormalniej w świecie trzeszczy). Co ciekawe, Toshiba dołożyła do swojego urządzenia rozwiązanie Resolution+, mające z założenia poprawiać jakość odtwarzanego dźwięku i wyświetlanego obrazu – i o ile w drugim przypadku tak faktycznie jest, tak w pierwszym niestety tego nie słychać…
Kolejna sprawa – gry. Tablet pracujący w oparciu o Androida Honeycomb (w wersji 3.1) posiada dostęp do Android Market oraz dzięki platformie Tegra 2 – do Tegra Zone. Co ciekawe, druga z wymienionych aplikacji nie była fabrycznie zainstalowana, jak ma to miejsce w większości urządzeń z Tegrą 2 (wystarczyło pobrać z Android Market). Toshiba AT100 pozwalała na długi czas zanurzyć się w nierzeczywisty świat Dungeon Defenders i wiele innych gier, co do których płynności działania nie można mieć zastrzeżeń.
Najważniejsza multimedialna bolączka Tegry 2 nie mogła ominąć także Toshiby AT100. To sprawia, że urządzenie – w przeciwieństwie do nadchodzącego modelu AT200 (z procesorem TI OMAP 4) – ma pewne ograniczenia co do odtwarzanych filmów wideo, a mianowicie problemy z filmami h.264 High Profile. Podobnie jak w Acerze Iconia Tab A100, High Profile klatkuje i są problemy z synchronizacją obrazu z dźwiękiem – zwłaszcza na filmach z przepustowością 6mbps. Do odtwarzania filmów wbudowany odtwarzacz multimedialny się nie nadaje – połówki wgranych przeze mnie treści w ogóle nie chciał otworzyć, podczas gdy zainstalowana przeze mnie aplikacja MX Video Player radziła sobie z nimi doskonale – wraz z odtwarzaniem mkv i wyświetlaniem napisów. Oczywiście wszystkie filmy z pamięci tabletu (jak i z pendrive’a) można rzucić na ekran telewizora przez HDMI.
W przypadku filmików zamieszonych na vimeo.com pojawiał się dość dziwny problem – obraz stał w miejscu, natomiast dźwięk normalnie leciał w tle (co nie miało miejsca np. w testowanym jakiś czas temu Acerze Iconia Tab A100). Bez problemu natomiast można oglądać filmy bezpośrednio ze strony YouTube (nie musimy odpalać dedykowanej aplikacji).
Słów kilka o przeglądarce internetowej i jej działaniu. Ta niczym nie różni się od aplikacji, które można znaleźć w konkurencyjnych tabletach z Androidem Honeycomb i Tegrą 2. Przeglądarka obsługuje Flash, dzięki czemu nie ma żadnych problemów z otwieraniem witryn, które w całości z niego korzystają. Nieźle radzi sobie także z grami flashowymi. Multitouch i akcelerometr w otwartej przeglądarce działają wyśmienicie, a sama aplikacja płynnie. Klawiatura ekranowa jest wygodna, a odstępy między klawiszami odpowiednie. Lekkie zawahania pojawiają się jedynie przy większej ilości otwartych kart – wtedy w momencie przechodzenia z jednej do drugiej tablet chwilę zastanawia się, jaką treść aktualnie ma wyświetlić.
Szczery uśmiech na mojej twarzy wywołało bogactwo preinstalowanych aplikacji dostarczanych wraz z tabletem. Należy do nich zaliczyć przede wszystkim mini-pakiet biurowy: Write i Calc (utworzone dokumenty można zapisywać w formatach znanych z pakietu MS Office), File Manager, czyli bardzo przydatny menadżer plików, Printer Share – aplikację umożliwiającą drukowanie treści znajdujących się w pamięci tabletu (lub podłączonej przez USB) za pomocą drukarki podłączonej przez WiFi lub Bluetooth (większość usług Printer Share jest płatna), TuneWiki – odtwarzacz muzyczny oraz WaveSecure, czyli nic innego, jak aplikację chroniącą tablet przed wszelkiego rodzaju niepowołanymi wirusami – od McAfee.
Pozostałe preinstalowane, w większości dobrze znane, aplikacje:
– Adobe Reader,
– Android Market,
– Evernote,
– eBay,
– Gmail,
– Mapy Google,
– Online Manual,
– Poczta,
– Rejestrator dźwięku,
– Talk,
– wyszukiwarka Google,
– Toshiba Service Station I Toshiba Online Product Information,
– YouTube.
Aparat. Ten, według mnie, został umiejscowiony w dość niefortunnym miejscu. Jeśli trzymamy tablet za jego boczne krawędzie, chcąc nie chcąc zasłaniamy palcami lewej ręki oczko aparatu… Zdecydowanie bardziej wolę, kiedy aparat znajduje się przy dłuższej krawędzi tabletu, na jej środku. Ale wygoda użytkowania to jedno, a jakość robionych fotek, to drugie. Zdjęcia robione w dzień wychodzą marnej jakości, co macie okazję zobaczyć poniżej – sprawa jeszcze bardziej się pogarsza, jeśli fotki robione są przy słabym oświetleniu lub w ciemności, bowiem aparat nie został wyposażony w żadną diodę doświetlającą, która mogłaby nieco wspomóc go w niezbyt sprzyjających oświetleniowo warunkach.
Poniżej przykładowe zdjęcia wykonane aparatem Toshiby AT100 (przy okazji mini-reklama pięknego miasta Kielce – zapraszam):
(jeśli ktoś jest zainteresowany zdjęciami w pełnej rozdzielczości – proszę dać znać w komentarzu)
Bateria
Jak rozczarowana byłam marną zawartością pudełka, tak również niezbyt miło zaskoczyła mnie bateria Toshiby AT100, której pojemność to jedyne 2040 mAh. Ciągła praca przy włączonym WiFi i przy ustawionej maksymalnej jasności ekranu kończy się po ok. 4,5h. Oczywiście czas ten wydłuża się w zależności od tego, co aktualnie robimy, czy mamy włączoną łączność bezprzewodową, na jakim poziomie ustawiona została jasność ekranu, itp., ale o tym raczej Wam nie trzeba przypominać. Ale jeśli ktoś wybiera się w dłuższą podróż pociągiem i zamierza oglądać filmy – nie zdąży przejechać z jednego końca Polski do jej połowy, a bateria już będzie rozładowana.
Ogólne użytkowanie Toshiby AT100 (czyli o czym wyżej nie było, a warto wspomnieć):
– włącza się ok. 40-45 sekund (przy przywracaniu ustawień fabrycznych czas ten znacznie się wydłuża),
– grzeje się, aczkolwiek nie jest to aż tak strasznie odczuwalne – jajecznicy na nim nie można zrobić ;),
– akcelerometr jest czterokierunkowy i działa bez zarzutu,
– przy dłuższym działaniu aplikacji, niektóre – z nieznanych powodów – wymuszały zamknięcie,
– w czasie trwania testów tablet nie zawiesił się nawet raz,
– bez problemu łączył się z sieciami bezprzewodowymi,
– ładowanie trwa mniej niż 3 godziny,
– USB obsługuje tryb host – świetnie radzi sobie z przenośnymi pamięciami typu pendrive (nie było mi dane sprawdzenie zewnętrznego dysku), niestety nie obsługuje drukarek i nie chciał współpracować z moim modemem (Huawei E1750),
– Toshiba AT100 posiada 1GB RAM, z czego ok. 580MB przeznaczono do dyspozycji aplikacji (najczęściej używane jest ok. 180MB, wolne – 400MB),
– pamięć wewnętrzna urządzenia to 16GB (dostępne 12,93GB), które można rozszerzyć dzięki slotowi kart SD,
– sam fakt, że producent nie dodał kabelka miniUSB w zestawie, może sugerować, że po podłączeniu takowego (jeśli się go zdobędzie) – nie będzie ładował tabletu. I faktycznie. Podłączyłam tablet do komputera przez kabelek od innego urządzenia – tablet się nie ładuje, ale pliki można swobodnie przerzucać.
Krótkie porównanie z iPadem 2
Jako że w zajawce testu wspomniałam o iPadzie 2 i niesamowitej pewności Toshiby, że jej sprzęt jest lepszy, nie omieszkam i o tym wspomnieć. Na wstępie jednak mała uwaga, bez której nie może się obejść: porównanie takie ma sens jedynie w momencie, w którym potencjalny klient nie jest zwolennikiem ani iOS, ani Androida i wybiera urządzenie, które się do niego ładniej uśmiechnie ;) Zestawiając ze sobą iPada 2 i Toshibę AT100 trzeba wziąć pod uwagę dwie warstwy: design i parametry techniczne. Na pierwszy ogień wysuwa się wygląd obu urządzeń, bowiem bardzo się od siebie różnią. Przedsiębiorcy i osoby ceniące elegancki design swoich urządzeń na pewno skierują swe oczy ku tabletowi Apple, pozostali, którzy wolą bardziej praktyczny sprzęt – w tym przypadku z gumowaną obudową, zapobiegającą ślizganiu się modelu w dłoniach, z całą pewnością wybiorą Toshibę.
Sprawa parametrów technicznych jest nieco łatwiejsza, bowiem tu z reguły użytkownicy mają z góry określony cel – np. „szukam tabletu posiadającego slot kart pamięci, wyjście HDMI, port USB…” – to wszystko jest w AT100, a nie ma w iPadzie 2. Oczywiście, można dokupić odpowiednie adaptery, ale wtedy koszt całości zwiększa się, a przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Dodatkowym plusem Toshiby jest wymienny akumulator, obsługa Flasha oraz ekran o wyższej rozdzielczości 1280 x 800 pikseli na 10,1” (przy 1024 x 768 pikseli i 9,7” w iPadzie 2). Sprzęt spod znaku nadgryzionego jabłka oferuje nieco lepszą jakość wyświetlanego obrazu oraz minimalnie szersze kąty widzenia – ale w codziennym użytkowaniu raczej nie powinno mieć to większego znaczenia.
Przy krótkim porównaniu obu modeli nie można zapomnieć też o cenie… Toshiba AT100 w wersji 16GB kosztuje 1799 złotych, natomiast iPad 2 (też 16GB) – 2099 złotych. Za logo jabłka na obudowie się płaci, ale jeśli komuś zależy na funkcjonalnym urządzeniu – być może skłoni się ku tabletowi Toshiby.
Podsumowanie
Toshiba AT100 jest bardzo niedoceniana przez potencjalnych klientów. Dla wszystkich osób, które nie wyobrażają sobie tabletu bez wszelkich złącz – urządzenie to jest idealną propozycją. Jeśli jednak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze… Jej koszt to 1799 złotych w wersji z 16GB pamięci wewnętrznej. W niższej cenie (1599 zł) otrzymujemy Acera Iconia Tab A500 z podobną konfiguracją, Asusa Eee Pad Transformer bez USB (1499 złotych). Natomiast dokładając 200 złotych można mieć designerski model Sony Tablet S z nieco mniejszym ekranem – 9,4″ (1999 zł) lub Lenovo IdeaPad K1 ale już z 3G (1999 zł). Które urządzenie wybierze dany użytkownik zależy tylko i wyłącznie od jego preferencji oraz zawartości portfela…
Jeśli jednak ktoś by się mnie zapytał czy polecam Toshibę AT100, odpowiedziałabym, że tak z dwoma „ale”. Pierwsza sprawa to bateria, która mogłaby mieć większą pojemność, a co za tym idzie – pozwalać na dłuższą pracę. Druga natomiast to fakt, iż urządzenie musi się po prostu użytkownikowi podobać, a design tego modelu jest dość specyficzny.
Przypomnę, że cena Toshiby AT100 (16GB) wynosi 1799 złotych.
Sprzęt do testów dostarczył sklep NaviBook.pl – serdeczne podziękowania!
Dzięki za dodatkowe pytania, mogłam o czymś zapomnieć pisząc recenzję. Bardzo dobre pytanie odnośnie tego miniUSB – sam fakt, że producent nie dodał kabelka w zestawie, może sugerować, że po podłączeniu takowego (jeśli się go zdobędzie) – nie będzie ładował. I faktycznie. Podłączyłam tablet do kompa przez kabelek od innego urządzenia – tablet się nie ładuje, ale pliki można swobodnie przerzucać. Dodałam to info do recenzji.