Z tabletami Microsoftu jest trochę tak, jak z iPadami – albo od razu przypadają do gustu i zyskują gorących fanów, albo zostają ocenione bardzo krytycznie, rodząc negatywne uczucia. Jest to głównie zasługą zastosowanych materiałów, systemu operacyjnego i… ceny.
Na tym podobieństwa się jednak kończą – szczególnie, jeśli chodzi o wyniki sprzedażowe. Na razie żadnego z modeli Surface nie możemy nazwać rynkowym sukcesem. Czy Surface Pro 3 będzie pod tym względem przełomowy?
Wprowadzenie
Surface Pro 2 pokrywał wszelkie moje potrzeby związane z użytkowaniem tabletu i komputera. Nie twierdzę jednak, że to urządzenie idealne. Nie był najlepszym tabletem, jaki miałem w rękach, nie był też najlepszym komputerem PC, na jakim miałem okazję pracować. Dlaczego zatem zdecydowałem się na jego zakup? Dlatego, że był WYSTARCZAJĄCO dobrym tabletem i WYSTARCZAJĄCO dobrym laptopem, zastępującym te dwie rodziny produktów.
Jakie wady mam na myśli? Waga i grubość. 13,5 mm oraz 930 g to dużo jak na tablet. Bardzo dużo. Proporcje 16:9 z kolei sprawiły, że tryb pionowy był niemalże nieużywalny i groteskowy. Nóżka pozwalała na dość komfortowe korzystanie z urządzenia na kolanach, ale dwie wymuszone pozycje nie zawsze były optymalne. Do tego, 10,6 cala to dużo jak na tablet, ale bardzo mało jak na laptop. Dłuższa praca bez zewnętrznego monitora byłaby (i bywała) mocno utrudniona. Do tego rysik Wacoma – w rogach ekranu jego precyzja pozostawiała wiele do życzenia, co uprzykrzało życie, gdy próbowałem używać górnego menu czy palet przyklejonych do prawej krawędzi w Photoshopie. Głośniki? Głośne, wyraźne, stereo, ale skierowane „na boki” zamiast do przodu. Aktywne chłodzenie. Wolałbym tablet bez wiatraka, choć muszę przyznać, że wentylatory w SP2 włączały się BARDZO rzadko. Pierwszy raz usłyszałem je po tygodniu użytkowania.
Czy Surface Pro 3 eliminuje te wady? Większość, ale nie wszystkie. Po kolei. Dwie najważniejsze rzeczy – ekran i wymiary. Przejście na wyświetlacz dwunastocalowy o proporcjach 3:2 zamknięty w obudowie o grubości 9 mm było strzałem w dziesiątkę. Mimo większego ekranu udało się zredukować wagę całego urządzenia o ok. 150 g. Dzięki temu SP3 rozmiarami i wagą bardzo zbliżył się do pasywnie chłodzonego Samsunga Galaxy Note Pro 12.2. Miałem w ręku oba te modele i ciężko byłoby mi stwierdzić, który jest cieńszy i lżejszy. 12 cali dużo lepiej sprawdza się jako ekran pełnoprawnego laptopa, a proporcje 3:2 pozwalają komfortowo używać go w trybie pionowym. Nowa nóżka wreszcie pozwala na ustawienie dowolnego kąta w zakresie od 20 do 150 stopni, a dzięki większym rozmiarom i dodatkowemu magnesowi w pokrywie klawiaturowej używanie na kolanach jest bezproblemowe. Rysik. N-Trig ma mniej poziomów nacisku, ale jego dokładność w każdym miejscu ekranu jest perfekcyjna. Większy i cięższy długopis lepiej też leży w dłoni. Jak na razie nieźle, prawda?
Linia Surface do tej pory nie przynosi Microsoftowi zysków. Jest jednak pewnym rodzajem wzorca dla pozostałych producentów jak powinno się robić urządzenia z nowym Windowsem. Firma z Redmond zainwestowała w Surface bardzo dużo. Zarówno w reklamy, jak i badania oraz rozwój. Nic nie wskazuje na to, żeby Microsoft postanowił uśmiercić tę linię z uwagi na brak realnych profitów, tak jak przez długie lata pozwalał żyć Xboxowi czy Bingowi. Powiem więcej – jeśli Surface Pro 3 nie doczeka się następców, w przyszłości opuszczę statek Microsoftu przesiadając się na rozwiązania od Apple’a czy (w ostateczności) Google’a. Satya Nadella na razie jednak wypowiada się w tej kwestii bardzo enigmatycznie, a ostatnie ruchy kadrowo-marketingowe wskazują, że jest on pragmatykiem, który będzie wycinał niedochodowe biznesy. Z drugiej strony, bez linii Surface Windows nie będzie miał flagowego sprzętowego reprezentanta. Jak dotąd żaden z producentów nie stanął na wysokości zadania i nie stworzył urządzenia, które byłoby jednocześnie przełomowe, ale też solidnie wykonane i dobrze wyglądające. Partnerzy OEM na razie kopiują rozwiązania znane z MacBooka Air w przypadku Ultrabooków oraz proponują tanie hybrydy oparte na Atomach (w tym Asus Transformer Book T100). Nawet jeśli Surface nie będzie przynosił dużych zysków, w moim mniemaniu na tym etapie Microsoft nie może sobie pozwolić na przerwanie tego projektu. A przynajmniej nie z takimi partnerami jak Toshiba, Samsung, Asus, Lenovo, Acer, Dell czy HP.
To są jednak moje mocno subiektywne odczucia – przejdźmy więc do szczegółów i bardziej obiektywnych opinii związanych bezpośrednio ze specyfikacją i oprogramowaniem.
Specyfikacja techniczna
- Przekątna ekranu: 12 cali (2160 x 1440, 3:2)
- System operacyjny: Windows 8.1 Pro
- Procesor: Intel Core i5-4300U 2,90 GHz (dostępne również i3 oraz i7)
- Pamięć RAM: 4GB (dostępne również 8 GB)
- Bateria: 42 Wh
- Grafika: HD Graphics 4400 (HD 4200 dla i3 oraz HD 5000 dla i7)
- Pamięć wbudowana: 128GB SSD (dostępne również 64, 256 i 512 GB)
- Kamera: 2x 5Mpx
- Wejścia: USB 3.0, microSD, MiniDisplay port, mini jack
- Waga: 0,78 kg
- Wymiary: 292,1 x 201,4 x 9,1 mm
- Dodatkowe dane: żyroskop, Bluetooth 4.0, Wi-Fi 802.11ac/802.11 a/b/g/n, Surface Pen
- Kolor: srebrny, obudowa ze stopu magnezu
Zawartość pudełka
Surface Pro 3
- tablet SP3
- ładowarka sieciowa
- Surface Pen
- bateria AAAA
- instrukcja obsługi
Type Cover
- klawiatura typu Type Cover
- przyklejane oczko dla Surface Pen
- instrukcja obsługi
Specyfikacja w praktyce
Obudowa i materiały
Nie ma co ukrywać, że fizyczne aspekty urządzenia mają duże znaczenie. Zaczynamy.
Jakość wykonania i przyciski
Surface Pro 3 można lubić lub nie, ale raczej nikt nie przyczepi się do jakości wykonania. Do produkcji obudowy zastosowano stop lekkiego magnezu, pokrytego oleofobiczną warstwą srebrnej powłoki, która nie łapie tak łatwo odcisków palców. Do spasowania nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń. Urządzenie stanowi zwartą całość – nic tu nie trzeszczy, nie skrzypi, a równomierne rozmieszczenie wagi sprawia, że tablet wydaje się lżejszy niż w rzeczywistości. Zupełnie nie czuć tych 790 g i 9 mm grubości.
Przyciski są w tym samym kolorze, co obudowa. Nie mają luzów, należycie wystają z obudowy, a siła nacisku potrzebna do ich aktywacji została dobrana we właściwy sposób. Wydaje się, że to są tylko detale, ale składają się one na całość, która w tym przypadku robi duże wrażenie. Poprawiono też ważny mankament poprzednich generacji – nowa płaska magnetyczna wtyczka ładowarki dużo łatwiej trafia do gniazda ładowania, co w przeszłości było niezbyt komfortowe. Umiejscowienie przycisku Windows jest jednak trochę problematyczne – szczególnie, gdy używamy rysika w okolicach prawej krawędzi obudowy.
Porty na szczęście nie są opisane literami. Nie ma nic głupszego niż informowanie użytkownika które wejście to USB, a które mini jack. Kolejny szczegół, który sprawia, że wzornictwo jest bardzo minimalistyczne. Frontowy panel to jedynie ekran i pojemnościowy przycisk z logiem Windows, na bokach nie ma żadnych napisów, a na plecach znajduje się jedynie bardzo subtelne logo Surface. Czapki z głów za design.
Nóżka „Kickstand”
Nóżka w pierwszej generacji tabletów Surface była rozwiązaniem przełomowym i innowacyjnym. Wraz z pokrywą klawiaturową pozwalała na przekształcenie tabletu w prosty laptop. Jeden kąt wychylenia na poziomie 23 stopni sprawiał jednak kłopoty. Surface był stabilny na biurku, ale nie na kolanach. Kolejna generacja przyniosła ze sobą kolejny, głębszy kąt, ale dalej był on nadany arbitralnie i nie w każdej sytuacji się sprawdzał.
Microsoft postawił inżynierską poprzeczkę wysoko i zespół zaprojektował zawias, który pozwala ustawić dowolny kąt wychylenia nowej nóżki w zakresie od 20 do 150 stopni, co w ogromnym stopniu zwiększa komfort użytkowania – szczególnie na kolanach. Muszę powiedzieć, że nowe tryby sprawiają, że mamy więcej opcji niż w przypadku laptopa i argument utrudnionego używania urządzenia siedząc zupełnie stracił rację bytu. Czy nowy zawias wytrzyma długo ciągłe otwieranie i zamykanie? Według Microsoftu został przetestowany i spokojnie przetrwa nawet kilkadziesiąt tysięcy cykli.
Klawiatura Type Cover
Klawiatura ukryta w pokrywie ekranu to kolejny pomysł, który pojawił się wraz z pierwszą generacją tabletów Surface. W przypadku SP3 mamy do wyboru tylko Type Cover, czyli klawiaturę z przyciskami, z fizycznym skokiem. Dla wersji Pro jest to moim zdaniem jedyne sensowne rozwiązanie. O ile w mniejszym tablecie z Windows RT może zależeć nam na maksymalnej redukcji grubości covera i jego wagi, o tyle tablet Pro powinien mieć komfortową fizyczną klawiaturę. Kropka.
Pokrywa podpina się magnetycznie do tabletu i od razu jest gotowa do użytku. Skok klawiszy nie jest duży, ale szybko można się do niego przyzwyczaić i pisać tak samo szybko jak na dużych laptopach. Pomocna jest też całkiem pokaźna szerokość, co powoduje, że mamy większe odległości miedzy poszczególnymi przyciskami i pisanie staje się dużo przyjemniejsze niż na klawiaturach 10-calowców znanych choćby z Asusa Transformer Book T100. Po wywinięciu klawiatury o 360 stopni klawisze się dezaktywują, więc nie musimy obawiać się ich przypadkowego wciśnięcia.
Największą zmianą jest jednak gładzik. Nowy touchpad doczekał się fizycznej klikalności, pełnej obsługi gestów i znacznego zwiększenia rozmiarów. Nowy materiał użyty do jego wykonania sprawia przyjemny opór, ale tarcie, które generuje, nie jest zbyt mocne. Powiem więcej – to pierwszy gładzik w rodzinie tabletów Surface, z którego korzysta się z przyjemnością. Poprzednie generacje to były tylko namiastki touchpadów, sprawiające ogromne problemy, jeśli chodzi o komfort użytkowania.
Rysik Surface Pen
Nowy rysik to kolejna duża zmiana. Do tej pory, jeśli ktoś zapytałby mnie jaką technologię polecam – bez wahania powiedziałbym, że Wacom. Pełne wsparcie dla najnowszego oprogramowania, 1024 lub 2048 stopni siły nacisku, brak potrzeby baterii w rysiku. Jedyna wada – przeciętna dokładność w rogach ekranu. Szczegół, ale bardzo irytujący – w rogach ekranu znajdują się główne menu i ważne przyciski w wielu desktopowych programach – w tym Photoshopie.
Na wieść o przejściu na technologię N-Trig miałem mieszane uczucia. Z jednej strony dokładność jest dla mnie bardzo ważna – z drugiej cenię sobie kompatybilność z popularnymi programami i świetną krzywą siły nacisku sprawiającą, że ma się wrażenie pisania prawdziwym długopisem. Po dłuższym czasie stwierdzam jednak, że zmiana technologii była dobrą decyzją. Po pierwsze, N-Trig umożliwia konstruowanie dużo cieńszych urządzeń, co pozwoliło odchudzić również SP3. Po drugie, zwiększona precyzja w rogach ekranu jest nie do przecenienia. Po trzecie, 256 poziomów siły nacisku to wartość w zupełności wystarczająca.
Jedyne do czego mogę się przyczepić, to tak zwana „krzywa siły nacisku”. Co to oznacza? Żeby uzyskać cienkie linie musimy naciskać lekko, żeby grube – mocno. Jednak nie jest to skalibrowane tak, żeby stopniowanie było równomierne i naturalne, co może sprawiać pewne problemy osobom, które używają tego rysika do zaawansowanego rysowania czy malowania. Na szczęście Microsoft we wrześniu ma dostarczyć nam narzędzie do kalibracji siły nacisku. Czekam z niecierpliwością.
Większa waga i rozmiar cyfrowego pióra jest miłą zmianą i ma się wrażenie, że używamy prawdziwego solidnego długopisu. Podoba mi się też zastosowanie „oczka” na Surface Pen przyczepionego do klawiatury Type Cover. Jest to rozwiązanie dużo wygodniejsze i pewniejsze niż magnetyczne złącze znane z SP1 i SP2. Długopis można też przyczepiać bezpośrednio do pokrywy dzięki klasycznej spince znajdującej się na jego końcówce.
Warto wspomnieć też o parowaniu rysika z urządzeniem przez Bluetooth. Dzięki temu, dwukrotnie lub trzykrotnie przyciskając przycisk na jego górnej końcówce otwieramy aplikację OneNote – nawet jeśli nasz komputer jest w trybie uśpienia. Do tego, do dyspozycji mamy dwa przyciski, które możemy dowolne zaprogramować – jeden z nich służy zwykle do prawokliku. Mimo niekwestionowanych zalet rysika, korzystam z niego dużo rzadziej niż w przypadku SP2. Dlaczego? Odpowiedź jest przewrotna – dzięki lepszemu gładzikowi. Korzystając z pulpitu w SP2 używałem rysika zamiast myszki, bo touchpad był tragicznie słaby. W SP3 z kolei gładzik jest więcej niż dobry, co sprawia, że długopis wyciągam tylko wtedy, gdy potrzebuję coś naszkicować lub sporządzić ręczne notatki.
Waga i grubość
O wymiarach i wadze tego tabletu pisałem już wcześniej w tej recenzji, ale są to tak ważne elementy, że zdecydowałem poświęcić im osobny podtytuł. Jedne z najczęściej padających (słusznych) zarzutów w stosunku do poprzednich generacji Surface Pro, to: „za gruby”, „za ciężki”. Częściowo mógłbym się pod tym podpisać, choć mnie osobiście większa waga czy grubość w tym przypadku nie raziły aż tak bardzo. Ale obiektywnie patrząc, 10-calowy tablet ważący prawie 1 kg i mający 13,5 mm grubości to znacznie znacznie więcej niż konkurencja. I kiedy mówię znacznie, mam na myśli ZNACZNIE.
Jak Microsoftowi udało się zmniejszyć zarówno wagę (o 150 g) i grubość (o 4,4 mm)? Najprostsza odpowiedź to: nie mam pojęcia jakim cudem. Wykorzystano ten sam procesor i tę samą pojemność baterii. Po dokładniejszym przyjrzeniu się widać jednak różnice. Płytka drukowana płyty głównej jest dużo mniejsza i bardziej efektywnie wykorzystana. Dodatkowo, zmiana technologii z Wacom na N-Trig pozwoliła na usunięcie dodatkowej warstwy digitizera, a sam tablet jest szerszy i wyższy, co w naturalny sposób zwiększa jego objętość. W połączeniu z dedykowanymi nowymi elementami obudowy i wnętrzności – efekt docelowy został osiągnięty i może robić wrażenie. Haswell i5 lub i7 zamknięty w 9-mm obudowie to coś niespotykanego, szczególnie w czasach, gdy producenci tacy jak Asus pakują pasywnie chłodzone Atomy w obudowy o grubości 11-12 mm. Projektantów tych urządzeń odsyłam ponownie do desek kreślarskich. Możecie to zrobić lepiej, przyłóżcie się.
Podsumowując – z SP3 korzystam jak z tabletu dużo częściej niż miało to miejsce w przypadku SP2. Model ten trzymany w trybie pionowym jedną ręką jest ergonomiczny i zaskakująco lekki jak na te rozmiary. Dla przypomnienia – pasywnie chłodzony, plastikowy Note 12.2 waży jedynie 35 g mniej.
Podzespoły i wnętrze
Ekran
O ekranie mógłby powstać osobny wpis. Najbardziej opiniotwórczy serwis oceniający wyświetlacze (DisplayMate) ocenił ekran SP3 jako jeden z najlepszych wyświetlaczy w historii. I nie chodzi tu tylko o rozdzielczość i PPI, czyli parametry, którymi przesadnie ekscytują się osoby lubujące się w porównywaniu specyfikacji. Podkreślę zatem – rozdzielczość to nie wszystko. W 12 calach zmieszczono ekran 2160 x 1440 px o proporcjach 3:2 typu IPS LCD z ustawieniem pikseli RGB Stripe. To więcej niż Full HD, ale nie znajdziemy tu aż takiego zagęszczenia pikseli jak w iPadach czy niektórych tabletach Samsunga. Czy wpływa to na komfort użytkowania? 216 pikseli na cal w zupełności wystarcza, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że wyświetlacz 12-calowy oglądamy zazwyczaj z dalszej odległości niż ekrany 8 czy 10 cali. Jeśli chcecie dojrzeć pojedyncze piksele, będziecie musieli nienaturalnie zbliżyć się do przedniego panelu. Na korzyść działa również technologia ClearType, która zmienia renderowanie tekstu tak, żeby dostosować go do fizycznych parametrów wyświetlacza, co tworzy wrażenie wyższego PPI i ostrości. I nie jest to tylko marketingowa atrapa – wyłączając tę programową funkcję różnica jest zauważalna.
Ważniejsze niż rozdzielczość są jednak inne parametry. Zacznijmy od proporcji ekranu. 3:2 to bardzo dobry kompromis między wygodą podczas oglądania filmów (16:9) a trzymaniem urządzenia w trybie pionowym czy czytaniem ebooków. Nie ma proporcji idealnych, ale opinie użytkowników wskazują, że rezygnacja z ekranu 16:9 była strzałem w dziesiątkę. Moje odczucia? Bardzo pozytywne – dużo częściej korzystam z SP3 jako z tabletu w trybie pionowym niż miało to miejsce w przypadku SP2. Nie tylko z uwagi na wagę i grubość, ale głównie dzięki zmienionym proporcjom ekranu. Całość daje powierzchnię prawie 50% większą niż w przypadku iPada Air i 35% większą niż Galaxy Tab S 10.5. Również – 50% pikseli więcej niż SP2.
Ważnym elementem jest również pokrycie przestrzeni kolorów i dokładność ich odwzorowania. Według DisplayMate, SP3 ma ekran, który najlepiej odwzorowuje kolory spośród WSZYSTKICH testowanych przez nich urządzeń dla przestrzeni sRGB. Ekran pokrywa blisko 98% sRGB a absolutna dokładność kolorów liczona jako odchylenie standardowe wyniosła rekordowo niski 2.1 JNCD. Nie zachęcam nikogo do pracy na tablecie jak na urządzeniu referencyjnym, ale wyniki te zbliżają Surface Pro 3 do najlepszych monitorów do profesjonalnych zastosowań graficznych.
Jednym z ważniejszych elementów jest maksymalna jasność, choć też nie można traktować tej wartości jak wyroczni. SP3 w teście maksymalnej jasności osiąga ok. 390 nitów, co jest wynikiem dobrym, ale nie rewelacyjnym (dla porównania – iPad Air ma jasność do 440 nitów). Ze względu na swoje rozmiary nie będzie on aż tak często używany w plenerze, w ostrym słońcu. Mimo wszystko – mały minus za „jedynie” dobrą jasność maksymalną. Ale czytelność w słońcu to nie tylko jasność. Równie ważny jest stopień odbijania światła od szklanej tafli. Każdy z nas wie jak denerwujące mogą być świetlne refleksy i jak bardzo utrudniają przyjemne korzystanie z ekranu. Stopień odbijania promieni świetlnych wynosi jedynie 5,9%, co jest wynikiem znacznie lepszym niż te znane z wielu popularnych tabletów i smartfonów. Osiągnięto to między innymi dzięki wyeliminowaniu warstwy powietrza między szklaną taflą zewnętrzną a digitizerem. Jeśli chodzi o kąty widzenia – znakomite odwzorowanie barw niezależnie od nachylenia, jednak przy większych kątach mamy do czynienia z utratą jasności, co jest typowe dla ekranów technologii LCD.
Procesor, chłodzenie i pamięć
Wersja, którą testuję, wykorzystuje procesor Intel Core i5 czwartej generacji o kodowej nazwie 4300U. Czip ten taktowany jest zegarem 1.9 GHz w trybie zwykłym i 2.9 GHz w trybie Turbo Boost, co powinno zapewnić wystarczającą wydajność nawet do bardziej zaawansowanych obliczeniowo zadań. Jak zmieszczono go w obudowie o grubości 9 mm? O to trzeba zapytać inżynierów zespołu Surface, który przez kilka miesięcy blisko współpracował bezpośrednio z Intelem w celu osiągnięcia tego rezultatu. Zmieścić to jedno, ale odpowiednio chłodzić to drugie.
Jak Surface Pro 3 radzi sobie z aktywnym chłodzeniem? Przy zadaniach takich jak przeglądanie internetu, oglądanie wideo czy pisanie tekstów w Wordzie, wiatraki nawet się nie włączają a obudowa urządzenia pozostaje letnia. Zaczynając jednak mocniej obciążać procesor usłyszymy coraz głośniejszy szum wentylatora, który został zaprojektowany tak, żeby wylot ciepłego powietrza znajdował się na ok 50% długości krawędzi bocznych urządzenia. Dzięki temu nie ma znaczenia jak trzymamy tablet – nigdy nie zasłonimy tego wylotu na tyle, żeby uniemożliwić skuteczne chłodzenie. Trzeba zaznaczyć jednak, że wiatraki włączają się wcześniej niż w przypadku SP2, a w sytuacjach mocnego grzania się SP3 szybciej dławi CPU („throttling”) obniżając sztucznie jego taktowanie. Nie możemy zatem oczekiwać, że w grach będziemy w stanie przez cały czas utrzymywać wysokie FPS – właśnie z uwagi na specyfikację termiczną i niewielką grubość urządzenia. Dla mniej wymagających dostępna jest również wersja i3, dla tych bardziej – i7 (3.3 GHz w trybie Turbo Boost).
Model, który testuję, wyposażono w 128 GB pamięci wewnętrznej w postaci dysku SSD zintegrowanego z płytą główną. W praktyce, do dyspozycji będziemy mieli 99 GB wolnej pamięci. Dla porównania – w wersji 64 GB z i3 znajdziemy „tylko” 38 GB na aplikacje, programy i pliki. Trochę mało jak na tablet mający zastąpić nam laptopa. W tym przypadku z pomocą przychodzi gniazdo kart micro SD (ukryte pod nóżką), które umożliwia rozszerzenie pamięci wewnętrznej do 128 GB (a w przyszłości jeszcze więcej), co zapewni przyzwoitą pojemność pamięci wewnętrznej. Warto pamiętać, że na karcie tej można instalować programy pulpitowe architektury x86.
Głośniki
Wiele osób narzekało na głośność dźwięku w pierwszej generacji tabletów z rodziny Surface Pro. Kolejna odsłona z dźwiękiem wykorzystującym technologię firmy Dolby praktycznie całkowicie rozwiązała ten problem. SP3 poszedł jednak jeszcze krok dalej i przeniósł głośniki na przedni panel urządzenia, co sprawia, że dźwięk stereo trafia bezpośrednio do naszych uszu. Mimo tego, że poziom głośności absolutnej minimalnie się zmniejszył w porównaniu do SP2, to odczuwalne natężenie dźwięku jest zauważalnie wyższe – właśnie dzięki nowemu umiejscowieniu głośników.
Nawet na maksymalnych ustawieniach dźwięk jest czysty i bez zniekształceń związanych z przesterowaniem. Jeśli mamy do czynienia z cicho nagranym czy zripowanym wideo, polecam odtwarzacz VLC, dzięki któremu sztucznie możemy podbijać głośność powyżej 100% nominalnej wartości. Podsumowując – audio w SP3 jest na najwyższym poziomie, tak jak przystało na urządzenie, za które płacimy stosunkowo duże pieniądze.
WiFi, Bluetooth, Miracast…
WiFi dla Surface Pro 3 jest jednym z najważniejszych modułów – to okno na świat w sytuacji, gdy nie mamy modemu 3G/LTE. Niektórzy użytkowcy narzekali na łączność w pierwszych dniach korzystania z urządzenia, ale szybkie aktualizacje rozwiązały ten problem. Ja mogę tylko potwierdzić jakość połączenia. Dzięki wykorzystaniu standardów n i ac udaje się wykorzystać maksymalną przepustowość łącza zachowując wysoką moc sygnału, ale pamiętając jednocześnie o energooszczędności. Bez problemu łączyłem się z routerem (3 kreski), który znajdował się dwa piętra wyżej (betonowe stropy) i po przeciwległej stronie mieszkania. To wyniki lepsze niż udało mi się osiągnąć z jakimkolwiek testowanym dotąd przeze mnie urządzeniem.
Jeśli chodzi o komunikację bezprzewodową, nie mogło zabraknąć oczywiście łączności Bluetooth. Pozwala ona na parowanie urządzenia z setkami tysięcy urządzeń peryferyjnych, ale najważniejsza jest komunikacja z dwoma z nich: rysikiem Surface Pen i dedykowaną myszką Arc Touch Mouse (kupowaną osobno). Rysik paruje się bezpośrednio przy pierwszej konfiguracji systemu podczas logowania. Dzięki temu można korzystać z przycisku znajdującego się na górnym końcu długopisu i w ten sposób wybudzać SP3 otwierając automatycznie aplikację OneNote. Myszkę konfiguruje się podobnie, ale nie przy pierwszym logowaniu. Standard w wersji 4.0 pozwala na minimalny pobór prądu w stanie czuwania, co pozwoli na utrzymanie długiego czasu używania na jednym ładowaniu.
Jedną z ciekawszych technologii, znanych nie tylko z urządzeń z Windowsem, jest Miracast. Pozwala ona bezprzewodowo „podłączyć” zewnętrzny monitor czy telewizor i korzystać z dwóch ekranów. Bardzo przydatne, między innymi, do oglądania filmów. Nie jest to jedynie rzutowanie obrazu z tabletu na monitor, a DRUGI ekran – możemy więc na urządzeniu mieć otwarty pulpit czy aplikacje trybu Modern a na dużym ekranie na przykład oglądać film. Wraz z sierpniową aktualizacją, Windows 8.1 doczeka się wsparcia dla Miracast nie tylko jako nadajnik, ale też jako odbiornik. W przypadku Surface nie jest to przesadnie użyteczne, ale warto odnotować taką możliwość. Pamiętajcie jednak, że nie każdy telewizor / monitor obsługuje Miracast – czasem potrzebny będzie zewnętrzny adapter.
Aparaty / kamery
Jeśli planujesz robić zdjęcia czy nagrywać filmy 12-calową dachówką, „robisz to źle”. Na tym powinienem zakończyć ten podtytuł. Kamery w SP3 nie są jednak zupełnie bezużyteczne, więc warto pomyśleć o sytuacjach kiedy nam się przydadzą. W porównaniu do SP2 zrobiono wielki krok na przód zwiększając rozdzielczość matryc obu kamer do 5 Mpx, co pozwala rejestrować wideo Full HD i robić zdjęcia… tak, zgadliście – 5 Mpx. Dużo częściej niż do zdjęć, optyka będzie wykorzystywana do nagrywania/przesyłania strumieniowego filmów korzystając z wideo-rozmów – głównie przez preinstalowany komunikator Skype. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim przednia kamera, która łapie dużo światła, co pozwala na prowadzenie rozmów wideo naprawdę zadowalającej jakości, gdzie limitem będzie nie jakość kamery a szybkość łącza.
Mimo tego co napisałem wyżej – przedstawiam wam kilak zdjęć zrobionych przy pomocy obu kamer tabletu Surface Pro 3:
Surface Pro 3 na co dzień
System operacyjny to w dużej mierze kwestia gustu. Fani Androida mogą uważać Windows 8 za totalne nieporozumienie.
System operacyjny i aplikacje
Z drugiej strony, wiele osób uważa ten system za nowoczesny, szybki i dopracowany wizualnie, którego nie zamieniliby na nic innego. Nie zamierzam podsycać tych sporów, ale jedno jest pewne. Jeśli oczekujemy od tabletu czegoś więcej niż tylko rozrywka i konsumpcja treści, miliony aplikacji pulpitowych czekają na nas z otwartymi rękami.
Zacznijmy właśnie od pulpitu. Procesor Core i5 i 4 GB pamięci RAM w zupełności wystarczą nie tylko do przeglądania Internetu, ale również do bardziej zaawansowanych zadań, takich jak obróbka grafiki 2D, renderowanie 3D, uruchamianie środowisk programistycznych czy sporadycznego grania w najnowsze gry na niskich czy średnich detalach. O dostępności programów można by pisać godzinami, ale chciałbym skupić się na kilku, których ja używam najczęściej. Pierwszy z nich to Photoshop, który w wersji CC oferuje eksperymentalny tryb dostosowany do urządzeń dotykowych – skaluje interfejs do 200% i umożliwia obsługę wielodotykiem. Szczególnie ta pierwsza funkcja jest pomocna i pozwala na dużo łatwiejsze korzystanie z menu czy bocznych palet. Na plus działa też poprawiona dokładność rysika, co w jeszcze większym stopniu sprzyja komfortowi użytkowania. Drugim programem jest Visual Studio 2013. Ostatnimi czasy nie programuję przesadnie dużo, ale dzięki połączeniu przez SVN często zdarza mi się wprowadzać poprawki w kodzie do kilku aplikacji webowych, które kiedyś stworzyłem. Całość chodzi płynnie, a sam program wyposażono w płaski interfejs pozwalający na sporadyczną obsługę dotykiem. Zwykle wolę jednak podłączyć myszkę i zewnętrzny monitor. Podsumowując – dzięki dokładniejszemu rysikowi, lepszemu gładzikowi i solidnej mocy obliczeniowej, obsługa pulpitu nie niesie ze sobą żadnych nieprzyjemnych niespodzianek.
Tryb Modern UI. Metro. Dotykowy. Znienawidzone kafelki. Windows 8 jest bez sensu. Najnowsza wersja okienek, a właściwie ich dotykowej części nie zdobyła wielkiego uznania. I nie chodzi tu o interfejs. Ten jest bardzo wygodny, przejrzysty i obsługiwany przy pomocy bardzo przydatnych gestów. Problemem jednak (wciąż) jest dostępność aplikacji. W sklepie Windows Store znajdziemy wiele znanych tytułów, ale w dalszym ciągu jest tego znacznie mniej niż w przypadku Androida czy iOS. W trybie Modern UI korzystam głównie z przeglądarki, Twittera, Facebooka, Flipboarda, Sketchbook Express, Metro TUBE, OneNote i aplikacji tematycznych Bing. Nowa wersja Windowsa, która ma pojawić się wiosną 2015 roku, ma mocno odświeżyć Modern UI, a wraz z nią pojawią się nowe Uniwersalne Aplikacje. Mimo tego – jeśli szukasz głównie TABLETU, Surface Pro 3 może nie spełnić Twoich oczekiwań – również ze względu na system operacyjny.
Wydajność w praktyce
Od gigabajtów, gigaherców i pozostałych cyferek ważniejsze są rzeczywiste odczucia podczas korzystania z systemu. Zacznijmy od płynności działania samego interfejsu. Nie ma tutaj mowy o żadnych spowolnieniach, lagach czy klatkowaniu. Windows 8.1 płynnie działa nawet na Atomach, a co dopiero na procesorze Core z dyskiem SSD i 4 GB pamięci RAM. Aplikacje dotykowe otwierają się w mgnieniu oka, przełączanie między nimi jest błyskawiczne, a i bardziej wymagające zadania wykonywane są stosunkowo szybko – szczególnie praca na dużych plikach, dzięki szybkości dysku SSD.
Podczas korzystania z aplikacji Modern UI najprawdopodobniej nigdy nie usłyszymy wiatraków, o ile nie będą to gry. Stopniowo obciążając procesor, dźwięk wentylatorów będzie co raz głośniejszy – nie jest to poziom wyższy niż w Ultrabookach, jednak tutaj mamy do czynienia z tabletem i niewątpliwie jest to jeden z jego mankamentów. Tak jak pisałem wcześniej – z uwagi na mniejsze wymiary fizyczne i inną charakterystykę termiczną, wiatraki włączają się zauważalnie wcześniej niż w przypadku SP2. Podsumowując – prawdopodobnie nie znajdziesz szybszego, mocniejszego i bardziej płynnie działającego tabletu na rynku. Ja nie znalazłem.
Bateria i benchmarki
O baterii Surface Pro 3 nie można mówić bez odpowiedniego kontekstu. SP3 to pełnoprawny komputer, zatem pobór prądu w ogromnej mierze zależy od tego, co aktualnie na nim robimy. Zadania mocno angażujące CPU i GPU oraz wymagające aktywnego chłodzenia mogą rozładować nam baterię nawet w 2-3 godziny. Mówimy tutaj jednak o absolutnie maksymalnym obciążeniu. Dużo częściej będziemy korzystać z tego urządzenia do przeglądania stron www, odbierania poczty, pisania tekstów czy oglądania filmów. Mnie bateria tego tabletu w trybie mieszanym spokojnie wystarczała na pełny dzień pracy – nie mówię tu jednak o ciągłym korzystaniu. Statystyki – batteryreport wskazują, że od momentu rejestracji urządzenia, średni czas na jednym ładowaniu wyniósł około 7 godzin, co według mnie jest wynikiem bardzo dobrym, szczególnie, że sporo czynności wykonuję w zasobożernym trybie pulpitowym. Uruchomiłem również test przeglądarkowy, czyli cykliczne odtwarzanie stron przez WiFi z jasnością ekranu ustawioną na poziomie 50%. Oto rezultaty:
Przeglądarka na WiFi (ekran 50% jasności): 8 godzin 52 minuty
Odtwarzanie wideo (ekran 50% jasności): 7 godzin 38 minut
W tym momencie muszę wspomnieć o kłopotach, jakie miałem na początku. Bateria trzymała 4-5 godzin, a wiatrak włączał się nieustannie, nawet przy bardzo lekkich zadaniach a obudowa grzała się dążąc do niepokojących temperatur. Na początku przestraszyłem się, że to wada fabryczna. Manager zadań wskazał jednak procesy odpowiedzialne za ten proceder – dotykowa wersja IE oraz proces Windows Update. Uruchomiłem narzędzie do rozwiązywania problemów związanych z usługą WU oraz zainstalowałem najnowsze aktualizacje. Problem na szczęście ustąpił, co znacznie wydłużyło czas życia urządzenia na jednym ładowaniu oraz znacząco uspokoiło wentylator.
Benchmarki desktopowe – im więcej tym lepiej (w nawiasie wynik MacBooka Air):
Cinebench R11.5 – jeden wątek: 1,17 (1,20)
Cinebench R11.5 – wiele wątków: 2,82 (2,45)
PCMark 8 – Home: 2,3 (2,5)
PCMark 8 – Creative: 2540 (2590)
PCMark 8 – Work: 2540 (2590)
PCMark 8 – Storage: 4910 (4990)
PCMark 7 : 5080 (4880)
Testy trybu tabletowego – im więcej tym lepiej (w nawiasie wynik iPada Air):
3DMark – Unlimited: 48 200 (14100)
Octane v2: 21790 (5300)
Akcesoria i peryferia
Zacznijmy od oficjalnych akcesoriów, z pominięciem klawiatury Type Cover, o której pisałem na początku.
Dok na biurko. Dodatek ten nie jest całkowicie niezbędny. Można zaopatrzyć się w hub USB, przejściówki i próbować podłączać wszystkie peryferia ręcznie. Gotowa stacja dokująca z 6 portami USB, łączem Ethernet, wyjściem wideo i wbudowanym ładowaniem jest jednak dużo wygodniejsza, w szczególności, jeśli planujemy używać takiej konfiguracji stosunkowo często. A mając SP3 i używać go tylko jako tabletu to czyste marnotrawstwo. Zdecydowanej większości użytkowników z powodzeniem zastąpi on komputer stacjonarny, o ile nie mamy zamiaru grać w zaawansowane graficznie gry.
Myszka Arc Touch. Ta bardzo sprytna konstrukcja pozwoli nam używać myszki Bluetooth będąc „poza domem”. Mimo dobrego gładzika i rysika – myszka czasem jest mi niezbędna, szczególnie do pracy z niektórymi programami pulpitowymi. Urządzenie paruje się z tabletem i jest gotowe do działania w każdej chwili. Wystarczy wygiąć myszkę w ergonomiczny łuk i cieszyć się z dużej precyzji sterowania kursorem.
Przejściówki do zewnętrznego monitora/telewizora. Ekran 12 cali nie zawsze wystarcza. Szczególnie podczas prezentacji czy dłuższej pracy z aplikacjami pulpitowymi. W tej sytuacji warto zawsze mieć przy sobie przejściówkę z mini Display Port na choćby HDMI lub ewentualnie VGA. Mnie osobiście kilka razy uratowało to życie. Waga niewielka a korzyści mogą być ogromne. Nawet jeśli nie zamierzamy nosić przejściówki czy kabla w torbie – warto mieć ją w domu, bo istnieje duża szansa, że kiedyś nam się przyda. Szczególnie w czasach, w których większość urządzeń nie obsługuje jeszcze Miracast.
Nie wspominam nawet o setkach tysięcy najróżniejszych urządzeń, które możemy połączyć z SP3 przez USB – jest to pełnoprawny komputer z Windowsem, więc nie powinniśmy mieć najmniejszych problemów z kompatybilnością czy dostępnością sterowników, które w większości przypadków zainstalują się automatycznie bezpośrednio po podłączeniu urządzenia peryferyjnego.
Podsumowanie
Surface Pro 3 w żaden sposób nie można nazwać słabym urządzeniem. Może ono zachwycić jakością wykonania, zastosowanymi materiałami, doskonałym ekranem, sprytną klawiaturą czy mocą obliczeniową. Nie znaczy to jednak, że jest to sprzęt dla wszystkich. Ba, nie znaczy to nawet, że wróżę mu rynkowy sukces. Mimo tego, że spełnia on niemalże wszystkie moje oczekiwania i zastąpił mi tablet i laptop, to każdy kto myśli o jego zakupie powinien zastanowić się czy rzeczywiście potrzebuje JEDNEGO urządzenia zamiast dwóch. Dlaczego? Dla wielu, SP3 będzie za ciężkim i za grubym tabletem (790 g, 9 mm) oraz za małym i zbyt ubogim laptopem (12 cali, 1 port USB, klawiatura z małym skokiem klawiszy). Jeśli laptopa używamy sporadycznie, głównie w domu, a tablet bardzo często – SP3 może nie być najwygodniejszym rozwiązaniem.
Jest jednak inna możliwość. Być może i tak musimy nosić ze sobą te dwa urządzenia – tablet i laptop. Laptop ważący grubo ponad 1 kg i tablet o wadze 400-500 g. Nie zawsze będzie to połączenie optymalne czy nawet potrzebne. Surface Pro 3 skierowany jest do osób, które lubią dotykowe ekrany, dużą moc obliczeniową, jakość wykonania i uniwersalność. Osób, które potrzebują bardziej laptopa w rozmiarach tabletu niż zwykłego tabletu. Osób, które tworzą treści, a nie tylko je konsumują.
Pozostaje nam mieć nadzieję, że Microsoft poważnie potraktuje polskich konsumentów i wprowadzi linię tabletów Surface do sprzedaży w naszym kraju. Bez tego, nie jestem w stanie polecić z czystym sumieniem SP3 nikomu, ze względu na potencjalne problemy z naprawami gwarancyjnymi i pomocą techniczną. Pamiętaj – kupujesz na własne ryzyko.